Zakaz handlu w niedziele

Powraca temat zakazu handlu w niedziele. Przy obecnym układzie sił ma on wyjątkowe szanse na wprowadzenie.

1. Dlaczego niedziela? Pamiętaj abyś dzień święty święcił? To chyba dotyczy tylko chrześcijan? A może muzułmanie dodadzą do tego święty piątek, żydzi sobotę? 3 dni wolne? Dlaczego KRK tak mało ufa swoim owieczkom? Myślą, że jak pójdą do galerii to ominą kościół? To będę mieli z czego się spowiadać…. Poza tym urzędnicy Pana B. przejawiają jakąś dziwną niechęć akurat do galerii i supermarketów, a nie zwykłych sklepów. Bo większe od świątyń?

2. Dlaczego tylko zakaz handlu? Biorąc przykład z ortodoksyjnych żydów może w ogóle zakaz pracy, a nawet poruszania się pojazdami, w tym autobusami pociągami itd.? Nie kupimy loda, nie pójdziemy do restauracji,     PUB-u,  kina? Ci mogą wyjątkowo? Ale przecież kina są też w galeriach i restauracje i wiele imprez dla dzieci tam się odbywa, wystaw, pokazów np. produktów regionalnych. W zimie pod dachem to atrakcja dla wielu  rodzin. Wyznaczamy jakie stoiska zamknąć? Czy kino pub, restauracja poza  galerią będzie uprzywilejowana…no  a pracownicy z kolei bardziej wyzyskiwani? Poza tym każdy chce wolnego, nie tylko sprzedawca. Ktoś musi pracować? Lekarz, pogotowie, woda musi płynąć do ludzi, prąd, paliwo czasem się może skończyć. Tylko gdzie równość? Może stacjom paliw zakazać sprzedaży wszystkiego poza paliwem? Ktoś przyjdzie sprawdzi, czy nie sprzedano piwa, breloczka, żarówki, oprócz paliwa?  Zacząć szczegółowo wyznaczać kto, czym i w jakie dni świąteczne może handlować? Ktoś musi to kontrolować, zaraz jakieś kary…i zaczyna się socjalistyczno religijny obłęd.

3. Rodzinna niedziela? Aż strach oponować. Ale jak ma wyglądać? Wszyscy będą siedzieć w czterech ścianach i się sobą “cieszyć”? Może przy telewizorze i żarciu? No, najlepiej jakby przemodlili cały dzień. Gdzieś wyjść oczywiście trzeba, ale gdzie, jeśli nikt by nie świadczył żadnych usług? Albo na krótko, albo ze swoim prowiantem, ….albo  nie wszyscy będą mieli wolne, może ci mniej rodzinni, samotni? I znowu równość poszła w las…Tak naprawdę to wolny dzień przydaje się także tym, którzy od rodziny chcą odpocząć. Nawet rodzice od swych dzieci i nawet cieszą się gdy nadchodzi rok szkolny. Młodzież z kolei chętnie wypuszcza się przy każdej okazji spod opieki (kontroli) rodziców).

4. Zmianowość. Takie coś naprawdę istnieje i działa. Praca wszystkich w te same dni może prowadzić do absurdów. Już teraz, gdy wszystkie urzędy pracują w podobnych godzinach, by cokolwiek załatwić trzeba brać wolne. A gdyby ktoś wyznaczył, że wszyscy pracują tak samo, od…do w te same dni? To nawet chleb trudno byłoby kupić. Trzeba by wynajmować bezrobotnych i emerytów. Bywam czasami w galeriach w zwykłe dni (na urlopie). Luz, w poniedziałki wręcz pustka, właściwie mogliby zamknąć, szkoda prądu. Już teraz w weekendy jesteśmy świadkami “marszu lemingów” przez kraj. A to w góry, a to nad morze, bo długi weekend, święta. Stres, nerwy tłok, korki, wypadki. Jak będzie wyglądała sobota, gdy w niedzielę nie da się już nic kupić? Już współczuję sprzedawcom, którym tego dnia wypadnie zmiana. I przyznajmy, że miastowym łatwiej, bo codziennie mogą coś kupić, ale są ludzie którzy akurat w niedzielę wreszcie mogą się wyrwać do miasta na zakupy.

5. Niedzielny utarg napędza gospodarkę? To z kolei argument pracodawców przeciwko wolnej niedzieli. Jednak dla mnie trochę naciągany. Nie tylko dlatego, że nie jestem entuzjastą ciągłego napędzania, wzrostu i przyrostu. Po prostu sklepy zarabiające w niedzielę zyskują kosztem tych, które są zamknięte. Nie wiem jak inni, ale ja nie mam dodatkowych, “niedzielnych” pieniędzy”. Nie wydaję więcej niż zarabiam. Jest mi obojętne w jaki dzień kupię to czego potrzebuję. Zaszaleję w niedzielę, bo wtedy mam trochę czasu, to potem skromniejszy cały tydzień. Bo „w tygodniu to jesteśmy szarzy ja ten dym…”  😉

6. Nie da się wytrzymać jednego dnia bez handlu? Czemu nie, tylko w imię czego, zachcianek religijnych polityków i kleru? I czy takie przymusowe wolne akurat tego dnia, nie będzie argumentem pracodawców przeciwko pracownikom? No macie tę niedzielę wolną, to w tygodniu musicie za….nadrobić!

7. Nie jestem zwolennikiem zapieprzania na okrągło, a przeciwnie, skracania czasu pracy i ostrzejszego przestrzegania kodeksu pracy. Pracujemy by żyć, nie odwrotnie. Chodzi też o to, by nikt nie pracował dłużej niż ma to w umowie, a ta nie może być niezgodna z ww. kodeksem. Jeżeli już od czegoś ma być państwo i kontrole, to właśnie od tego. Nie mogę się też doczekać efektów komputeryzacji i robotyzacji, która miała dawać nam więcej wolnego czasu.  3 dniowy weekend, 7 godzin tygodniowo, więcej urlopu? Może zakaz pracy dłużej niż 5 dni w tygodniu, ale bez wyznaczania jakie to dni? Najważniejsze, aby każdy dysponował tym czasem jak chce, w ramach umowy pracodawca pracownik, a nie jak wyznaczy państwo lub Kościół.

O autorze wpisu:

Piotr Korga. Używane nicki: ED Korg, Edgar Harpun, Korund

42 Odpowiedzi na “Zakaz handlu w niedziele”

  1. Trudno też dopatrywać się tu wzorców do naśladowania. Ja odnoszę się do tego co słyszę w kraju, w mediach kto trąbi o dniu świętym i rodzinnej niedzieli. Natomiast taki kraj jak Norwegia przeraża swoimi regulacjami i rygoryzmem. Jakby lubowali się masochizmie. Gdy obejrzałem reportaż o tym kraju nie wiedziałem czy to możliwe. Np. ktoś w musiał odnieść piwo z powrotem na półkę, bo gdy doszedł do kasy minęła 20,00 i o tej porze nie wolno już sprzedawać alkoholu. W każdym razie do ramadanu i praw szariatu już są przygotowani.
    Mają też „ciekawe” prawo rodzinne:
    http://wiadomosci.onet.pl/swiat/norwegowie-porwali-wlasne-dzieci-i-uciekli-do-polski-sciga-ich-interpol/ghbfdk

    1. Nikt nie jest właścicielem dzieci. Dzieci nie mają właścicieli a jedynie opiekunów w postaci rodziców (w większości) lub osób którym to prawo zostało powierzone.

        1. Przez prawo. Nie na mocy aktu prawnego ale prawo rodzicielskie (zwróć uwagę na nazwę prawo rodzicielskie a nie prawo własności) jest w domyśle przyznane rodzicom i to nie tym prawdziwym ale tym którzy dziecko zarejestrują. Stąd jest rzeczą oczywistą, że może dojść do porwania dziecka którego jest się biologicznym rodzicem.

          1. Nie od dziś wiadomo, że prawo potrafi być bandyckie. Skandynawia jest znana z tego, że państwo w majestacie bandyckiego prawa PORYWA rodzicom ich dzieci.
            .
            Żeby zarejestrować nie-biologiczne dziecko musi być formalna zgoda biologicznej matki (zrzeczenie się praw rodzicielskich).

          2. Dramatyzujesz zupełnie bezpodstawnie. Odebranie praw rodzicielskich nie jest tożsame z porywaniem dzieci.
            Ale o tatusia już nikt nie pyta. A dane podawane prze mamusię o tożsamości tatusia mogą być zmyślne i nikt tego nie weryfikuje. Podobna sytuacja może mieć miejsce i z całą pewnością ma miejsce gdy kobieta urodzi dziecko z zapłodnionego jaja od innej kobiety nasieniem innego niż męża mężczyzny. Trudno mówić wtedy o biologicznym rodzicu.
            Nie wiem jak jest też w szczegółach gdy dziecko rodzi się poza szpitalem i poza systemem opieki medycznej. Takie przypadki też pewnie mają miejsce. Czy urzędnik wtedy sprawdza z czyjej macicy wyszło dziecko?

          3. Dlaczego rzadkie i nietypowe sytuacje z pogranicza patologii mają być argumentem przeciwko sytuacjom typowym?
            W dyskusji o aborcji argument „ciąży z gwałtu” jest przywoływany tak namolnie, jakby 95% pochodziło z wymuszonego seksu.
            To irracjonalne.

    2. W Hiszpani, UK i Irlandii (chyba też w Szwajcarii i paru innych krajach) alkohol sprzedają do 10tej. W Oslo można się napić po 8pm w barze czy hotelu. Norwegia ma duży problem z piciem na umór stąd ostrzejsze przepisy. Tak o 10-11 w centrum Oslo co drugi facet na przystanku nie że się zatacza, tylko ledwo stoi z pomocą słupa.

  2. Nie wiem jak inni, ale ja nie mam dodatkowych, “niedzielnych” pieniędzy”.
    Masz. Ale o nich nie wiesz. Ekonomia polega na generowaniu wartości dodanej. Handel temu służy i sprzyja. Jego ograniczanie musi przecież powodować ubytek w generowaniu wartości dodanej. Jest rzeczą oczywistą, że gdyby ograniczyć handel nie tylko w niedziele ale jeszcze w sobotę, i dorzucić jeszcze poniedziałek i piątek to maiłoby to znaczenie w skali marko w której masz udział. Stąd biorą się „niedzielne pieniądze”
    Tutaj nie chodzi przecież o ekonomię. Ale o wychowywanie społeczeństwa. To projekt inżynierii społecznej.

    1. Masz. Ale o nich nie wiesz. Ekonomia polega na generowaniu wartości dodanej.
      -Ale moja ekonomia polega na tym, że kupuję to czego potrzebuję, liczę na co mnie stać, nie biorę kredytów. Nawet jak otwarte byłoby całą dobę to nie kupię dodatkowych spodni, ani telewizora tylko z tego powodu.

    1. Oczywiście, że nic się nie dzieje, no mniej się dzieje bo akurat handlu zakazano. Ale, staje paliw pracują i tam pracownicy nie mają niedzieli wolnej. I to o czym pisze, restauracje, kina, bary, lodziarnie? Ktoś jednak pracuje.

  3. Uwierzę w intencję biskupów gardłujących za wolną niedzielą, gdy TV Trwam i Radio Maryja nie będą nadawały programu w niedziele, żeby pracownicy mogli świętować z rodziną niedzielę.

  4. Oficjalna przyczyna ZHN (zakazu handlu w niedzielę), to chęć zagwarantowania wszystkim ludziom dna wolnego od pracy i zarazem godziwego odpoczynku. W teorii brzmi fajnie, ale w praktyce jest pozbawione sensu. Choćby dlatego, że wielu płaszczyzn na jakich funkcjonuje nasza rzeczywistość, nie da się zwyczajnie ot tak „wyłączyć” . Cały czas muszą być czynne stacje benzynowe, apteki, szpitale, posterunki policji, remizy strażackie, zakłady karne, elektrownie, stacje wodociągowe, oczyszczalnie, ośrodki badawcze, fabryki i placówki wytwórcze (w których proces produkcyjny po prostu nigdy się nie kończy) itd. Dlaczego tak jest? Bo to wszystko jest nam potrzebne do normalnego funkcjonowania!
    .
    Czy to uczciwe, że ludzie z tych branż „specjalnych” muszą pracować w każdy dzień tygodnia, w czasie gdy reszta ma wolne? Krótko – tak, po to jest kodeks pracy. Obecne regulacje nie są złe, ale można by je trochę rozbudować. Np. zagwarantować pracownikowi świadczącemu pracę w tak zwany „dzień wolny” (niezależnie od branży) odpowiednio atrakcyjne ekwiwalenty (nie tylko wolne w inny dzień, ale np. wyższe wynagrodzenie, premię czy możliwość wzięcia dłuższego urlopu). Gwarantuję, że nie brakowałoby chętnych, gotowych dobrowolnie podjąć się tego zadania. Zwłaszcza, że to co dla wielu jest „dniem szczególnym”, innym nie robi specjalnej różnicy.
    .
    Dla mnie najbardziej niezrozumiałe jest to, że państwo w ogóle próbuje w to ingerować. Po co regulować takie kwestie odgórnie (zwłaszcza tak kategorycznie), zamiast po prostu położyć nacisk na wymuszenie przestrzegania kodeksu pracy? Przecież to właśnie z prób jego obchodzenia wynika większość patologii i przypadków nadmiernego wykorzystywania pracowników.
    .
    Odpowiedź jest moim zdaniem prosta – katofiksacja naszej obecnej władzy i chęć podlizania się kościołowi. Faktyczne poprawienie sytuacji pracowników jest tylko pretekstem.

    1. >>Po co regulować takie kwestie odgórnie (zwłaszcza tak kategorycznie), zamiast po prostu położyć nacisk na wymuszenie przestrzegania kodeksu pracy? Przecież to właśnie z prób jego obchodzenia wynika większość patologii i przypadków nadmiernego wykorzystywania pracowników.
      -Dokładnie o to mi chodziło.

    2. problem z oficjalnymi przyczynami zakazu handlu w niedziele i święta jest taki, że to zwyklłe propagandowe kłamstwa.
      wystarczającym ostatecznym na to dowodem jest…. że chodzi o nowelizację Kodeksu pracy, tj. jedynie zakaz zatrudniania (w niedziele święta) pracowników na umowy o pracę
      EOT

  5. Pan jest lewicowym utopistą Panie Korga. Wypisuje Pan bzdury o nadmiernym wykorzystywaniu pracowników. Tymczasem praca jest dobrowolna i jak się komu nie podoba , może odejść i poszukać innej. Mnie handel w niedziele nie przeszkadza. Sam pracowałem w niedzielę w usługach i byłem zadowolony bo miałem wyższą stawkę. Obecnie również pracuję w niedzielę i wszystkich którym się to nie podoba proponuję aby pocałowali mnie w D…

    1. >>Mnie handel w niedziele nie przeszkadza.
      -Na pewno czytałeś artykuł? Gdzie jestem za zakazem handlu, czy zakazem czegokolwiek? Sam kilka niedziel w roku robię zakupy w większych sklepach, bo na tygodniu na wsi tego nie zrobię, a kawałek drogi też mam. Pierwszy raz w życiu ktoś powiązał mnie z lewicą. Jak ktoś chce może pracować na okrągło, ale chodzi o to, by pracodawca nie mógł tego żądać od pracownika. Jak każe mu pracować w niedzielę, to ma za to dawać wolny inny dzień.

  6. Tak jak nie ma zakazu handlu w święta, tak nie ma i nie będzie żadnego zakazu handlu w niedziele i nikt takiego zakazu nawet nie planuje. Wszystko to zwykła PISowska propaganda.
    Jedyne przepisy jakie są i jakie są planowane, to …. zakaz zatrudniania obecnie w święta – planowane w niedziele – elitarnej grupy pracowników handlu, tj. zatrudnionych na podstawie umowy o pracę.
    Chodzi więc o tworzenie kolejnych przywilejów, dla grupy już i tak uprzywilejowanej. Wszyscy wykorzystywani na umowach śmieciowych będą wykorzystywani dalej, a nawet bardziej, jak np. teraz są ci ludzie masowo zmuszani do pracy zwłaszcza w święta, a teraz dojdą jeszcze niedziele.
    Jedyny skutek uboczny tego zakazu w zakresie handlu to de facto zamknięcie większości marketów, które w praktyce bez umów o pracę (na szczęście póki co) obyć się nie mogą. Jeśli jednak będą musiały, to pewnie to zrobią, a konieczność systematycznych coniedzielnych działań w tym zakresie mogą wiele tu zmienić.

  7. Podpisuję się pod pytaniami postawionymi przez autora.
    Każdy pracujący w niedzielę ma potem wolny dzień w tygodniu. Sam pracowałem dawno temu w niedziele i nie widziałem w tym żadnego problemu – miałem potem wolne w środku tygodnia i dodatkową kasę za pracę w weekend.
    Martwi mnie to, że będę miał jeszcze mniej okazji do spędzenia z rodziną wolnego czasu na rozrywkowych zakupach + jakieś jedzenie + jakieś kino. W tygodniu nie ma na to czasu.
    W Kościołach z powodu zakazu handlu ludzi nie przybędzie. Z tego co widzę z zewnątrz to raczej teraz ludzie wstępują na mszę przy okazji wyjścia do centrum handlowego.

    1. Kina i knajpy będą czynne.
      .
      Ja to nawet lubię pójść do kina właśnie w święto, gdy nie ma handlu – nie ma też tego okropnego zgiełku.

      1. Czyli chodzi nie o komfort pracownika ale o uderzenie w handel. W domyśle jest to handel „supermarketowy” czyli zły w opinii mas. Całe masy ludzi pracują poza handlem supermarketowym w niedzielę.

        1. DOKŁADNIE! Tylko o to chodzi. Ale tym razem z uwagi na bardzo słabą broń (polski kodeks pracy) taki bzdet jak zamknięcie marketów na kilka ważnych świąt w roku było jako tako do zrobienia. Jesli chodzi o niedzielę, to wiara w sukces jest durnotą polityków i związkowców.

      2. No właśnie, czyli ktoś musi pracować? I po raz kolejny, w galeriach handlowych też są kina i knajpy. zostawiamy tylko wejście do kina? A kawa przed seansem będzie legalna, czy już nie?

    2. „miałem potem wolne w środku tygodnia i dodatkową kasę za pracę w weekend.”
      – To już jakaś ekstra firma, bo polski kodeks pracy czegoś takiego nie przewiduje.
      – Poza tym nie mów, że to taki luz, bo ludzie którzy na umowe o prace pracują w niedzielę /zgodnie z KP co 4 niedziela musi być wolna/, wiedzą dobrze, że nie sam inny wolny dzień załatwia sprawę. Primo – nie jest tak fajnie pracować, gdy większość rodziny i znajomych ma wolne, secundo – zwykle wiąże się to z pracą wg grafika, który przewiduje ciągle inne dni i godziny i pracy, i po dłuższym okresie co najmniej przestajesz mieć normalne życie prywatne, bo h…. możesz zaplanować i utrzymywać znajomości, w najgorszym razie – dostaniesz po prostu od tego pierdolca.

  8. W USA jest lepiej.Rzad decyduje o dniach pracy tylko dla swoich urzedow.Np urzad wydajacy pozwolenia jazdy samochodem jest zamniety w sobote i niedziele . Natomiast o pracy restauracji i sklepow decyduje wlasciciel. Male sklepy sa zamkniete bo wlasciciel chce odpoczac. Duze sklepy sa otwarte bo maja rotacje zalogi i sa ludzie w zalodze ktorzy wola pracowac w niedziele za wieksza zaplate.
    Zabronienie pracy w niedziele jest tak samo glupie jak naleganie aby ludzie w niedziele modlili sie w kosciele. Kazdy powinien miec prawo do modlenia sie kiedy chce i gdze chce np w poniedzialek w parku.Ale taka swoboda zmniejsza ilosc pieniedzy na tace.Nie jest oczywiste dlaczego dzien bez pracy jest nakazem dekalogu rownym przykazaiu nie zabijaj.

    1. Mityczna „wolność” w gospodarce bynajmniej nie przekłada się wprost na stały wzrost pieniędzy, a zwłaszcza na ich „skapywanie”,co zostało już dawno udowodniono po wielokroć. Amerykańska gospodarka z powodu tej samej „wolności” przeżywała i przeżywać będzie szereg kryzysów, które skutkują nie tylko zaprzepaszczeniem niekiedy całych wcześniejszych „zysków”, a czasem nawet jeszcze gorzej. Zakazy można oceniać jako głupie, gdyż czasami takie się wydają, ale żeby dopisać do tego ekonomiczną podbudowę, trzeba czegoś więcej, zwłaszcza szerokiej i długookresowej wiedzy, a z tym nie tak łatwo. Amerykańska gospodarka zresztą jest tak odmienna od polskiej, że przywoływanie jej za przykład w tak drobnej kwestii, jak handel w niedziele, jest zupełnie oderwane od sensu.

    2. >>Duze sklepy sa otwarte bo maja rotacje zalogi i sa ludzie w zalodze ktorzy wola pracowac w niedziele za wieksza zaplate.
      -I wtedy mają więcej klientów, którzy mają akurat czas by zrobić zakupy, to jest racjonalne dostosowanie do potrzeb klienta. Po to w końcu ktoś zakłada sklep by zarobić.
      >>Nie jest oczywiste dlaczego dzien bez pracy jest nakazem dekalogu rownym przykazaiu nie zabijaj.
      -Tu już na racjonalne wytłumaczenie bym nie liczył. Przykazania jak to religia, tak bo tak, nie bo nie. I popatrzmy do jakich absurdalnych interpretacji doszli ortodoksyjni żydzi. Nie chodzi już o samą pracę zarobkowa. Oni własnych skarpet nie upiorą w sobotę.

      1. Odpoczynek jest rozsądny.
        Jezus, gdy mu zarzucano złamanie szabatu odpowiedział: „nie człowiek dla szabatu, tylko szabat dla człowieka”.
        .
        Niektóre nakazy religijne mają racjonalne powody, a nadano im religijny charakter, bo inaczej nikt by ich nie posłuchał. W starożytności przeciętny człowiek nie miał nadmiaru dóbr, więc sam z siebie nigdy by nie odpoczywał, aż by w końcu padł.
        Hebrajskie słowo „sabath” oznacza po prostu „wolność”. Intencją tego nakazu nie jest tabuizowanie pracy, tylko afirmowanie wolności. W księdze wyjścia Mojżesz mówi do faraona: „wypuść mój lud” i to słowo wypuść w oryginale brzmi „sabath”.
        W języku węgierskim słowo „wolność” ma ten sam rdzeń: „szabadsag”

        1. >>Niektóre nakazy religijne mają racjonalne powody, a nadano im religijny charakter, bo inaczej nikt by ich nie posłuchał.
          -Wszyscy by chcieli, by ktoś ich słuchał. Normalny człowiek naprawdę chętnie odpoczywa, gdy robić nie musi i to bez żadnych przykazań. A to co wyczyniają ortodoksi nie ma nic wspólnego z rozsądkiem, ani wolnością. W naszym klimacie marzliby w sobotę, bo w piecu nie wolno palić, a nawet używać elektryczności, nie gotują obiadu, wszystko muszą mieć już gotowe wcześniej, czyli zapieprz w piątek…no oczywiście wolno im zatrudniać gojów do prac niegodnych bogobojnego żyda. Pewnie wodę w kiblu też po nich musi spuszczać bo to przecież „kupa” roboty i szabas złamany od razu… bardzo rozsądne te religijne prawa.

          1. Normalna dyktatura, niemająca nic wspólnego z racjonalnością tylko z racjonalizowaniem religii.

          2. Dla mnie rownież ważne jest aby kodeks kodeks pracy był przestrzegany. Już kiedyś przerabialiśmy coś takiego jak obowiązkowe wolne w niedzielę, ale wtedy prawie wszystkie sklepy i urzędy były państwowe. Za pracę w niedzielę i święta były dodatkowe pieniądze (a nie tylko wolne).W tej chwili słaniałabym się do tego co pisze pan Janusz , bo państwo nie jest właścicielem sklepów więc niech się ograniczą do przestrzegania prawa pracy i podatków ,a ludziom zostawią wolność wyboru.

          3. Nawet obecnie blisko 1/2 mieszkańców ziemi zarabia dziennie tyle, ile potrzebują, by przeżyć jeden dzień.
            2 tys. lat temu było och pewnie 4/5 albo więcej.
            Tacy ludzie wcale nie pomyślą spontanicznie, żeby sobie odpocząć.
            .
            A poza tym jest jeszcze niezdrowa pogoń za zyskiem, pracoholizm itd.

        2. TOMEK ŚWIĄTKOWSKI: „W języku węgierskim słowo „wolność” ma ten sam rdzeń: „szabadsag” ”
          .
          Niestety nie. Węgierskie „szabad” nie wywodzi się od „sabath”, ale jest to slawizm, których Węgrzy mają trochę.

        3. >>A poza tym jest jeszcze niezdrowa pogoń za zyskiem, pracoholizm itd.
          – I tu jestem jednym z ostatnich na tej planecie.

          1. tak czy siak jest to jakiś problem społeczny
            choć wątpię, żeby zamykanie sklepów w niedziele było dobrą metodą na zaradzenie mu
            .
            3 tys. lat temu takie tematy, jak państwo, religia, nauka, prawo, filozofia łączyły się – nie były porozkładane do szufladek jak obecnie. Nakaz religijny był też nakazem prawnym i mógł także pełnić rolę swoistego gwaranta praw pracowniczych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

14 − 2 =