Oglądałem niemal wszystkie debaty w Internecie w których partycypowali tak zwani czterej jeźdźcy nowego ateizmu. Żaden z nich nie powiedział ze modlitwa do boga jest bez sensu.
Chce wypełnić ta lukę tym krótkim esejem. Jeśli ktoś nie jest człowiekiem wierzącym to modlitwa nie ma sensu.
Rozpatrzmy zatem modlitwę z punktu widzenia wierzącego w wszechmocnego i wszechwiedzącego boga. Modlitwa to najczęściej prośba lub mniej często podziękowanie. Prośba to petycja aby wydarzyło się coś dobrego albo aby uniknąć czegoś bardzo złego. Bóg wie o tym doskonale i mówienie mu o tym jest bezcelowe.
Dla przykładu załóżmy, ze lekarz pobiera próbkę z organu pacjenta, aby stwierdzić czy pacjent ma raka. Lekarz obiecuje wynik za kilka dni. Wracając do domu pacjent wstępuje do kościoła i modli się aby wynik był ” nie ma raka”.
Ale przecież bóg ma jakiś plan wobec losu pacjenta. Religia mówi wyraźnie, ze boga nie można do niczego zmusić. Albo wiec pacjent jest już skazany na rychłą i bolesna śmierć i modlitwa nie będzie skuteczna lub plan boga nie przewiduje raka i modlitwa nie jest potrzebna.
Dziękowanie bogu to też często chybiony cel. Polski papież po zamachu na jego życie dziękował Matce Boskiej z Fatimy za prowadzenie kuli zamachowca tak aby ominęła ważne organy.
Uratowali go kompetentni włoscy lekarze, a kula nie była cudownie prowadzona, bo cudowna ręka skierowałaby pocisk poza ciało ofiary, a nie tylko kilka centymetrów od kręgosłupa. Można też zapytać w jaki sposób papież wiedział ze była za tym cudem ręka MB z Fatimy a nie z Ostrej Bramy.
O absurdzie modlitw pisze dużo mój ulubiony z Nowych Ateistów; Christopher Hitchens w „Śmiertelności”
George Carlin mówił o absurdzie modlitwy.
Carlin mówił akurat też mnóstwo idiotyzmów
Pan Kowalik ma w głowie obraz relacji „modlący sięBóg” na podobieństwo relacji „petenturzędnik”. O co trudno go w sumie winić, skoro przynajmniej połowa tzw. „wierzących” też ma w głowach podobny obraz. Nawet tych modlących się.
.
Jednak warto spojrzeć na temat nieco inaczej, bo w założeniu modlitwa to nie jest „załatwianie spraw” z Bardzo Wysokim Urzędnikiem, tylko relacją z Osobą, z którą ma się emocjonalną więź. Warto więc to rozważać w takich kategoriach, a nie tylko zimnej logiki literalnej komunikacji.
Bo jeśli np. żona pyta męża (przynajmniej raz dziennie) „kochasz mnie?” to przecież wszyscy doskonale wiedzą, że ona nie chce uzyskać informację o aktualnym stanie uczuć męża, tylko po prostu chce usłyszeć słowa „kocham cię”, bo jej sprawiają wielką frajdę.
Absurd?
Absurd. Ale co z tego?
.
Warto też pamiętać, że modlitwa to nie jest – wbrew wyobrażeniem pana Kowalika – synonim prośby. Jeśli spojrzeć np. na znaną pewnie wszystkim „Modlitwę Pańską” (Ojcze nasz) to w niej mniej niż połowa zdań stanowi prośbę, a tylko jedno jest typowo bytową petycją („chleba daj”).
Bóg nie odpowie: „kocham cię”. Czyli zasadniczo modlitwa nie będąca petycją nie różni się znacząco od picia przed lustrem.
No i dlatego ateiści są takimi beznadziejnymi religioznawcami: nieopanowana potrzeba oceniania blokuje im dostęp do informacji.
Pamiętajcie, niedouczeni atheusze, że debilizmu i fałszu nie wolno oceniać, jeśli jest dochodowy.
A autorowi uprzejmie przypominam, że w dobrym tonie jest, żeby artykuły
traktujące o modlitwie rozpoczynały się od słów „W imię ojca i syna i ducha świętego”.
Modlitwa na zamówienie, wrzuta na tacę do bardzo dochodowy interes.
Jest to właściwość wszelkich instytucji religijnych, kapłani, druidzi posiadający kosmiczne moce.
Problemem jest nietolerancja, w krajach teokratycznych niemodlenie jest przestępstwem.
Pan Tomek Swiatkowski ma racje ze rozmowy z kochasjacymi zonami to nie tylko czysta logika.
Ale bog to nie kochajaca zona.Postac boga Chrzescijanie „kupili” od starozytnych Zydow . Jest to Jehowa opisany w Starym Testamencie. Jehowa jest bezlitosny, wymaga bezwzglednego posluszenstwa i kareze ludzi masowymi morderstwami typu potop lub Sodomy i Gomory.
Biblia zawiera opowiadania ktore sa prototypem hitlerowkich i stalinowskich metod absolutnej wladzy i zemsty za
brak posluszenstwa.
Modlenie sie do takigo poitwora jaZk Jehgowa to totalny absurd.
Widać na pierwszy rzut oka, że pan Janusz „zna” Biblię tylko z ateistycznych tekstów o charakterze agitacyjnym.
W rzeczywistości jednak Starym Testamencie obraz Jahwe nie jest taki prosty, jak w tych ateistycznych propagandowych bajeczkach „o złym czarowniku” o imieniu Jahwe.
To o wiele bardziej wieloznaczna postać i odmalowana w bardziej wyrafinowany sposób, niż chcą tego propagandziści.
Motyw oblubieńca i oblubienicy będący obrazem relacji między Bogiem i jego ludem jest powracającym leitmotivem w Starym Testamencie i znajduje też odbicie w Nowym (np. w kilku przypowieściach Jezusa). Oczywiście nie zawsze jest to obraz sielankowej relacji kochanków, ale często jest to obraz tzw. „trudnej miłości”.
Osobom chcącym się czegoś dowiedzieć o tym motywie w literaturze żydowskiej radzę zajrzeć do źródła, np. do księgi proroka Ozeasza.
Nie ma co zadowalać się jedynie tym, co wypisywali o Biblii Dawkins albo Hitchens.
„trudna miłość” to często obsesyjna, chorobliwa podejrzliwość, która prowadzi do rozpadu, zniszczenia, zbrodni. Bóg biblijny posiada ludzkie ułomności i patologiczne cechy osobowości. Dzisiejsza świecka moralność znacznie przewyższa tą biblijną. Humanizacja chrześcijaństwa to zasługa wolnomyślicieli, humanistów i ateistów. Dzisiaj nie przestrzega się dziesiątków nakazów biblijnych, np. nie jedzenie wieprzowiny, niejedzenie produktów zawierających krew, np. kaszanka, kamieniowanie kobiet za zdradę małżeńską, kamieniowanie za pracę w dzień święty, itd.
Ateiści znają biblię lepiej o wielu katolików i ŚW.
Od młodości odczuwałem dychotomię moralną związaną z konfliktem moralności świeckiej z religijną. To doprowadziło mnie do ateizmu.
Co najmniej połowa katolików w Polsce trzyma się swej religii siłą tradycji, a nie świadomego przekonania, więc ich poziom refleksji religijnej jest znikomy, a zatem Biblii także nie potrzebują znać.
.
A ateiści?
Jeśli oceniać na podstawie tych z drużyny racjonalista.tv, to u nich z tą wiedzą jest bardzo cienko. Często jest to anty-wiedza. Bo o czym tu mówić i z kim, skoro nawet religioznawca (!?!?) – pan Radosław Czarnecki – popisał się w jednej z rozmów stwierdzeniem, że w judaizmie ….muzyka była zakazana. A przecież nawet pobieżna lektura Starego Testamentu pozwala stwierdzić, że rola muzyki w religii Żydów była wręcz kluczowa.
.
Pan, panie Mieczysaławski, też najwyraźniej nie posiada większej znajomości Biblii, skoro na hasło „trudna miłość” przywołuje pan od czapy jakieś hasełka z psychoterapii albo tanich melodramatów, choć ja nawet podpowiedziałem konkretny tekst – zresztą bardzo charakterystyczny i znany.
https://www.youtube.com/watch?v=jk6ILZAaAMI
Oczywiscie, ze modły o cos i do kogos (niewidzialnego przyjaciela) nie mają zadnego wpływu na rezultat i w tym sensie są bezsensowne. Ale modły są nie po to aby cos wymodlic, tylko po to aby uspokoic modlącego. I o tym kler dokładnie wie i to wspaniale działa.
Modły są po to aby modlący nie dobrał sie do tyłka panu i plebanowi, tylko liczył na pomoc niewidzalnych przyjacioł, aby jego zycie sie zmieniło na lepsze czy sprawiedliwsze. I to dlatego tak doskonale to działa. Mariaż i sojusz ołtarza i władzy działa doskonale, nawet w PRL-u modły były wentylem dla niezadowolonych. Dzis kazdy kapitalista całuje biskupa w reke i odwala mu jego działke, bo wie, ze dzieki klerow lud nie wyjdzie na ulice, tylko bedzie w pokorze znosił głodową pensje.
Modły po prostu pozwalaja modlącemu sie pogodzic z (niesprawiedliwym często) losem, i liczyc ze los sie zmieni. Jesli nie w tym życiu to juz na pewno w następnym.
I kler jest mistrzem wykorzystywania tego psychologicznego faktu.
W pieknym sporcie karate jest zasada”Szanuj przeciwnika bo to on umozliwi Ci pokazac ze jestes mistrzem”. Wprowadzmy podobna zasade w debatach religijnych , bo wszyscy jestesmy ateistami. Podobno na calym swiecie jest 3000 religii i kultow. Dobry Katolik odrzuca 2999 a ateista 3000. Roznica jest minimalna , mniejszej byc nie moze.
Wiec Szanujmy sie i kochajmy bo nalezymy do tej samej rodziny uczciwie myslacych ateistow.
Nie wiem co pięknego w karate. Może i racja ale szacunek to bardzo nadużywane słowo. Na szacunek trzeba zasłużyć. Nie obdarowuje się nim każdego. Trzeba być znośnym i miłym jak się da ale szacunek to już dla wybranych. Co do 2999 to to nie takie proste. Kazdy metafizyczny obraz świata różni się od fizykalnego
„Na szacunek trzeba zasłużyć”
Takie właśnie motto przyświecało tym humanistom, którzy się przekształcili w jakobinów, komunistów albo faszystów. Miejmy nadzieję, że pan Piotr się w porę zreflektuje i tak daleko nie zajdzie.
.
„kochajcie wrogów” – powiedział Jezus.
A oni będą wciskać, że humanizm ma jakiś związek z ateizmem…
To samo mowil Voltaire. Poza tym filozof Jezus byl cool tylko po co na siłę robić z niego boga?
Voltaire był – jak my wszyscy – dzieckiem chrześcijańskiej kultury, więc czemu miałby tak nie mówić?
@Janusz
Na szacunek się zgadzam, ale uzasadnił pan to irracjonalnie.
Czy wszyscy jesteśmy bezdomnymi?
Szacunek dla innych osob wyraza sie stylem dyskusji.
Jesli uzywamy argumenty a nie osobiste uwagi o wiedzy lub charakterze przeciwnika to walczymy zgodnie z regulami
fair play .W sporcie jest to konieczne bo inaczej ryzykujemy dyskwalifikacja.Debaty religijno filozoficzne sa czesto w stylu Wolna Amerykanka. Byle pokazac ze sie wie lepiej lub wiecej niz oponent. Zniszczyc autora a nie jego argument. Tego musimy unikac.
oczywiście – tylko że to nie wynika z tego, że „wszyscy jesteśmy ateistami” – bo nie jesteśmy
🙂
za to wszyscy jesteśmy omylni
Bog opisany w Starym Testamencie to
chyba jeden z najgorszych charakterow ludzkiej literatury.
Zazdrosny ,msciwy karzacy masowo bez rozroznienia indywidulnaj winy. Przykladen jest potop i Sodoma Gomora gdzie Jehowa mordowal zbiorowo jak to pozniej skopiowal Hitler i Stalin.
Idea pierworodnego grzechu to szczyt
braku sprawiedliwosci.Nazwanie nowonarodzonego dziecka grzesznikiem to absurd wymyslony przez starozytnych barbarzyncow ktorzy palili dzieci na stosie aby ich bog zeslal deszcz.Modlitwa do takiego potwora
jest bezcelowym plaszczeniam sie wobec urojonego tyrana i sadysty.