Żyjemy w czasach, w których nikt nic nie wie. W 2007 największe agencje ratingowe nie dostrzegały sygnałów największego w nowożytnej historii kryzysu. Nie naruszyło to ich pozycji. Choć nie do końca – doczekali się konkurencji, w postaci firm ratingowych bazujących stricte na sprawozdaniach finansowych, a nie na opiniach ekspertów. Jeszcze wczoraj, po ogłoszeniu wyników sondaży 'exit poll’ brytyjskiego referendum, dało się odczuć pewność siebie i triumfalizm w obozie pro-unijnym. Eksperci, bukmacherzy, politycy – wszyscy myśleli że wiedzą lepiej. Następnego ranka chaotyczny świat pomachał do nich frywolnie skrzydłami efektu motyla i puścił oko cyklonu.
Coraz bardziej chaotyczny świat, bo coraz bardziej samosterujący się i coraz bardziej odporny na oddziaływanie władzy politycznej. Władza polityczna próbuje okiełznać internet, którego nie rozumie, zapanować nad społecznościową mentalnością ula, zatrzymać nową wiosnę ludów. Władza polityczna drży przed potęgą giełdy i rynków finansowych, których nie rozumie i nad którymi nie panuje. Potęga i waga status quo wyrażonego przez brak globalnego konfliktu i dominację cywilizacji zachodniej jest dziś tak olbrzymia, że politycy z jednej strony są zakładnikami powagi sytuacji, a z drugiej woli ludu, nad którą nie panują już tak dobrze jak kiedyś. A tu jeszcze ten cholerny klimat.
W takich realiach przewidywanie, jak będzie wyglądał świat po Brexicie, to conajwyżej forma intelektualnej rozrywki.
Przed Brexitem słyszałem ciekawe informacje z City, że FinTech masowo przyjmuje ludzi właśnie z uwagi na możliwość Brexity i konieczności szybkiej reakcji. Rozumiem że chodziło o rekonfigurację i przebudowę systemów do zmieniającego się otoczenia regulacyjnego itp.
Z drugiej strony, to globalne banki najgoręcej wspierały pozostanie w EU. Goldman Sachs wspomógł kampanię 'Zostajemy’ co najmniej kwotą pół miliona dolarów. Dziś, zgodnie z wstępnymi deklaracjami banków około 40 tysięcy ludzi prawopodobnie straci pracę w City, w związku z ograniczaniem działalności w UK. Nawet brytyjski HBSC zapowiada redukcje etatów. PriceWaterhouseCoopers szacuje, że do 2020 roku z City może wyparować do 100 tys stanowisk w branży finansowej. Około 40 tyś zatrudnionych w City pochodzi z innych krajów EU, więc pojawi się też kwestia stabilności ich sytuacji, dostępności usług państwowych itp.
A na lewo od Londynu mamy zieloną wyspę, która nagle pozostaje jedynym krajem anglojęzycznym w EU, który właśnie jakoś wykaraskał się z kryzysu, notuje najlepszą dynamikę wzrostu gospodarczego w EU. Irlandia jest też ulubieńcem Brukseli, jako jedyny kraj, w którym polityka oszczędości i interwencja MFW zakończyły się względnym sukcesem. Analizy makroekonomiczne pokazują, że Irlandia straci na Brexicie, z uwagi na dużą wymianę handlową i kadrowąm, ale trudno powiedzieć jaki trend przeważy, kiedy już dziś Dublin staje się powoli europejskim centrum IT, z europejskimi siedzibami Google, Ebaya i wszystkich innych gigantów z doliny krzemowej, a wiele wskazuje na to że dolina krzemowa to przyszłość dosłownie wszystkiego.
No chyba że krzemówka krachnie, na co zanosi się i zanosi się i zanosi już chyba od 7 lat. Wtedy znowu eksperci się zasępią, a chaotyczny motylek zamacha skrzydłami swojego efektu.
Przykład Irlandii jest znamienny. Irlandia rozwinęła się fantastycznie właśnie w UE i dzięki UE. W większym stopniu niż UK była bramą dla inwestycji z USA właśnie dlatego że jest w UE niż UK, pomimo znacznie mniejszego potencjału. I tak idąca krok w krok z UK mała Irlandia robiła znacznie większy postęp niż bliźniacza kulturowo UK. A która dzisiaj nawet buńczucznie twierdzi że ma interesy bliżej z dalekim Commonwealthem niż z bliską UE. Irlandia jest nawet bliżej USA niż UK bo kulturowo łączy się przez tzw kulturę folk a nie popłuczynami po monarchii. Faktycznie jednak a wbrew powszechnym wyobrażeniom Irlandia jest bardzo bliska UK i nie występują między ludźmi większe animozje poza anegdotycznymi. Irlandia utrzyma jakąś unię z UK, podobną do tej jaką mają teraz np w sprawie kontroli granicznych. Tym samym Irlandia może stać się dla UK tym czym jest dla USA. Wysuniętą placówką handlową w UE.
Co daje UE jeśli pomaga Irlandii ale już nie UK? Chociaż wchodzą do ue w tym samym roku? Niewiele. Poza tym Irlandia najlepsze ma już za sobą jak każda monokultura nawet komutetowa…
Niemożliwe żeby liberał oczekiwał równości wyników a nie równości szans.
Globalne banki będą popierać nawet North Korea, jeżeli to nie odstraszy dawców gotówki, więc o niczym to nie świadczy. Imperia IT to rośliny jednej nocy. Kwitną i odchodzą….albo się stabilizują miernie tak jak Nasdaq.
Wiem, że nic nie wiem- to dobra podstawa do rozważań o XXI wieku. Często pomijana i zagłuszana wiedzą „expercką”. A tu same dziwy na świecie się dzieją , prawie jak w baśniowej rzeczywistości. A miał być „koniec historii”..i spokojne strzyżenie trawników.
Ciekawe spojrzenie z bardziej uniwersalnej strony, być może dotykające czegoś naprawdę istotnego. No i prawie poetyckie w stylu. Fajny artykuł. Właśnie to udostępniam na mediach społecznościowych.
Uważam, że punkt, od którego zaczyna się efekt domina w czasie kryzysu finansowego, jest nieprzewidywalny. Ja sam opuściłem USA w 2003 roku. Pisałem o zbliżającym się kryzysie, ale nigdy nie próbowałem przewidywać daty jego początku. Myślę, że ten temat dobrze opisuje książka „Tipping Point”. Dobry analityk/prognostyk powinien zauważyć mechanizmy i oznaki zbliżającego się kryzysu, ale przewidywanie terminu jego nadejścia to nieporozumienie. Tu działa instynkt stada. Ten sam sygnał przechodzi czasem długo bez echa, aż w pewnym momencie wyzwala panikę. I wtedy to jest żywioł. Natomiast bezpośrednio przed nigdy nie ma żadnych wyraźnych oznak, jest tylko sytuacja kryzysowa, która od dłuższego czasu przygotowuje masy do „punktu krytycznego”. Dlatego ani w 2007 nie było wiele widać ani w 2000.
Piszę od pewnego czasu, że widzę mechanizmy i sygnały zbliżającego się kryzysu w Polsce, ale kiedy się on zacznie, nie mam nawet zamiaru zgadywać. Nie ma takiej teorii, która jest w stanie to zrobić.
To trochę jak z wlatywaniem do czarnej dziury. Przekroczenie horyzontu jest zupełnie niezauważalne, ale nie ma już powrotu.
Bardzo ciekawe porównanie oraz obserwacja. Po prawie 30 latach poznawania giełd mam wewnętrzne przekonanie, że to, co się na nich dzieje ma gdzieś odbicie w kosmosie.