Anne-Sophie Mutter we Wrocławiu

W deszczowy, wtorkowy dzień odbył we wrocławskim NFM koncert legendarnej skrzypaczki Anne-Sophie Mutter, będącej bez wątpienia jedną z największych gwiazd wiolonistyki naszych czasów. Polakom artystka powinna być szczególnie bliska, gdyż dokonała ona rewelacyjnych nagrań dzieł Lutosławskiego i Pendereckiego, kompozytorzy zresztą dedykowali jej niektóre ze swoich utworów. Dla tych, którzy wchodzili w dorosłość na przełomie PRL i wolnej Polski Anne-Sophie Mutter musi się kojarzyć z powolnym otwieraniem się na świat naszego rynku muzycznego. Odkrył ją przecież Herbert von Karajan, najsławniejszy dyrygent tych czasów. Niejeden meloman marzył wtedy o posiadaniu pięknie wydanych płyt z żółtym labelem Deutsche Grammophone, pewnym siebie Karajanem i młodziutką wirtuozką grającą na przykład koncerty Mozarta.

Dziś nagrania Karajana coraz częściej są kwestionowane z uwagi na pewną manierę, w którą wpadał dyrygent wraz z biegiem lat. Jednak Mutter cały czas się rozwijała. Z osoby obiecującej dla miłośników wiolinistyki, aczkolwiek nie stawianej na równi z takimi mistrzami jak Dawid Ojstrach, Jasha Heifetz czy Salvadore Accardo stała się jedną z legend gry na skrzypcach. I dokonała tego w czasach, kiedy wiolonistyka wpatrzyła się w przeszłość, czyniąc obiektem szczególnego zainteresowania wiolinistykę mistrzów interpretacji baroku na historycznych instrumentach, w szczególności Fabio Biondiego, Giuliano Carmignolę czy Rachel Podger. A może tylko mi się tak wydaje, gdyż byłem przecież w NFM na znakomitym koncercie Carmignoli, który nie przyciągnął tak licznej publiczności jak Mutter.

Początek koncertu z Anne-Sophie Mutter doskonale wpisał się w odbywający się obecnie w NFM festiwal Musica Electronica Nova. Nie usłyszeliśmy wprawdzie dzieła elektroakustycznego, jednakże Ghost Trio Sebastiana Curriera było bez wątpienia owocem naszych czasów i to całkiem świeżym, gdyż byliśmy świadkami polskiej i europejskiej prapremiery. Urodzony w 1959 roku Curriere jest absolwentem Julliard School of Music. Podobnie jak wykonawców z tej sławnej wszechnicy i jego, jako twórcę muzyki, cechuje ogromna rzetelność, doskonały warsztat i pewien chłodny obiektywizm. Sądząc po tytułach jego dzieł, muzyczny postmodernizm, budowanie dzieł z fragmentów muzycznej przeszłości, nie zdarzyło się pierwszy raz w jego Ghost Trio. Nie pierwszy też raz współpracował z Anne-Sophie Mutter. Skrzypaczka nagrała jego Aftersong, kompozycję zresztą jej dedykowaną, oraz uczestniczyła w premierowym wykonaniu Time Machines. Jak więc widzimy muzyka nowa stanowi stały element repertuarowy Mutter i oczywiście bardzo dobrze, nie brakuje bowiem wirtuozów żyjących tylko największymi arcydziełami przeszłości. Mnie sam utwór Curriera trochę rozczarował. Był to długi łańcuch ogniw, o szarej, neoklasycystycznej strukturze wyrazowej, gęsty od przekształceń i cytatów. Samo wykonanie było oczywiście wspaniałe, lecz po znakomitych koncertach festiwalu Musica Electronica Nova oczekiwałem innej współczesności, śmielszej i mniej akademickiej.

Dopiero w Trio fortepianowym D-dur op. 70 nr 1 „Geister Trio” mogłem się w pełni nacieszyć brzmieniem skrzypiec Mutter, jak i bardzo dobrą grą jej partnerów – Lamberta Orkisa grającego na fortepianie i wiolonczelisty Maximiliana Hornunga. Orkis stale współpracuje z Mutter, o czym świadczą ich liczne płyty. Słychać było zresztą ich wyjątkowe zgranie, organiczne niemal wzajemne dopowiadanie dźwięków. Poza tym na płytach znajdziemy go częściej w kameralistyce niż jako samodzielnego pianistę, gra jednak na nich z najlepszymi nie stroniąc też od muzyki dawnej. Również wiolonczelista Maximilian Hornung jest znany z wielu nagrań i koncertów, w przeciwieństwie do Orkisa ma też wiele płyt solistycznych. Z miejsca, gdzie siedziałem, najlepiej zresztą dochodził do moich uszu dźwięk wiolonczeli. Zwykle, jako recenzent, siedzę dość blisko muzyków. Tym razem jednak, z uwagi na nieco spóźnioną prośbę o akredytacje, wylądowałem na drugim balkonie i widziałem muzyków z wysokości dwudziestu chyba metrów. I tak akustyka była zdumiewająco dobra i w zasadzie słyszałem wszystko bez przesadnego echa i całkiem głośno. Jednak miałem wrażenie, że mimo wszystko przy takim dystansie skrzypce trochę tracą, zwłaszcza jeśli chodzi o rozmaite detale artykulacyjne. Mimo to byłem zachwycony grą trójki artystów i dziwiłem się, że w sieci i w książce programowej koncert był zatytułowany „Anne-Sophie Mutter”. Było to jednak trochę niesprawiedliwe dla pozostałych artystów. Trio Duch okazało się rzeczywiście zwiewne i eteryczne, czasami zaś dźwięki jawiły się jak jakieś odbicia w cienistej wodzie zmierzchu. Było to bardzo romantyczne i subtelne wykonanie.

Anne Sophie Mutter fot. Kristian Schuller/ ze stron NFM

W drugiej części koncertu powitała nas w swoich kompozycjach Clara Schumann. Usłyszeliśmy jej Trzy romanse na skrzypce i fortepian op. 22. Zagrane były wspaniale, dźwięk Mutter był dostojny i pełen blasku. Jednak usłyszałem też, że w ramach przywracania kobiet historii popada się niekiedy w przesadę lub zbytni optymizm. Już po raz kolejny musiałem stwierdzić, że muzyka Clary Schumann jest dość przeciętna, bardzo salonowa. W romansach partia fortepianowa była bardzo skromna, co też dziwi, zważywszy na to, iż Clara Schumann była uznawana za jedną z największych pianistek swojej epoki.

Po Clarze nie usłyszeliśmy jej męża Roberta, ale jej (jak twierdzi wielu) platonicznego kochanka Johannesa Brahmsa. III Sonata skrzypcowa d-moll op. 108 okazała się najmocniejszym punktem całego koncertu. Mutter i Orkis zagrali Brahmsowskie arcydzieło elegijnie, wyrównując nieco tempa, starannie dozując ekspresję kulminacji. Nie była to interpretacja oczywista, raczej dość nietypowa, ale przez tym bardziej odkrywcza i świeża. Był to Brahms marzyciel, odarty ze zwykle przypisywanego mu gęstego i bardzo akademickiego ekspresjonizmu. Jak przystało na wielką artystkę Anne-Sophie Mutter chciała dodać swój głos do wielkiej tradycji wykonawstwa sonat Brahmsa i dodała, wpisując się na stałe w historię muzycznych interpretacji. Przyznam, że czasem wręcz szkoda słuchać czegoś takiego na koncercie. Oczywiście koncert jest idealną sytuacją dla obcowania z muzyką. Ale jeśli ktoś mówi coś naprawdę nowego w utworze gęstym od wspaniałych motywów i przetworzeń, chciałoby się to wysłuchać jeszcze raz i jeszcze raz, a tu tymczasem czas pędzi nieubłaganie i muzyka znika w przeszłości. Na szczęście był też Brahms na bis, a konkretnie pierwszy taniec węgierski, po czym mogliśmy usłyszeć tytułową melodię z Listy Schindlera skomponowaną przez Johna Williams. Nie zdziwiło mnie to, bowiem Mutter nagrała ostatnio płytę z dziełami tego twórcy muzyki do znakomitych i popularnych filmów. Niestety po Brahmsie muzyczny żywioł Williamsa nie wydawał się tak wszechogarniający jak wtedy, gdy towarzyszą mu krążowniki Imperium.

Koncert był wspaniały, nie tylko dzięki wielkiej Mutter, ale też i za sprawą jej towarzyszy. Szczególnie piękna okazała się sonata Brahmsa, spychając w cień nawet Beethovenowskie duchy.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

osiem − sześć =