Czy można się nauczyć mądrości? Czy filozofowie są naukowcami, czy też są zbyt podatni na ideologie? Czym jest racjonalizm? Czy filozofowie nie odchodzą zbyt daleko od wyników badań i eksperymentów, czy nie chcą być mądrzy bez wiedzy naukowej? Na te i na inne pytania odpowiadają nasi goście.
O autorze wpisu:
Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl
Jesli ktos podaje przykład ze w Szkocji spadla przestepczosc gdy wzroslo bezrobocie, to nie jest to zadne badanie tylko stwierdzenie dwoch faktow. Mogą byc ze soba związane albo nie. Trzeba by powiedziec jaka przestepczosc, na jakim terenie i co takiego specyficznego w Szkocji. Np. gdy ktos bezrobotny to czesciej jest w domu i pilnuje domu, i wtedy ilosc właman i kradziezy przeciez moze spasc, nic w tym dziwnego. Poza tym złodziej zwykle nie kradnie u siebie. Moze ci bezrobotni kradli i gwałcili poza domem.
Te fakty właśmnie i związek lub korelację między nimi stwierdzono w badaniu socjologicznym, obejmującym nie tylko wybór i analizę danych statystycznych, ale rownież wywiady z bezrobotnymi. Najwyraźniej, co zresztą oczywiste nie od dzisiaj, nie wie pan nic o mtodach badań w naukach spolecznych.
W tym przykładzie ze Szkocją – z tego, co zrozumialem – chodziło o pokazanie jak ten czy inny filozof może być niechętny uwzględnianiu w swoich wywodach wyników badań.Inna systuacja byłaby, gdyby filozofka chociażby powiedziała to, co Ty tu napisałeś, a inna jest kiedy zupełnie ignoruje takie badanie.
Ze wszystkich form aktywności intelektualnej człowieka, to właśnie filozofia jest najbardziej ogólna i dzięki temu najbliższa "dawaniu" mądrości, czyli rozumieniu świata. Choć oczywiście jak wszystko ma swoje wady, choćby tę, że łatwo z niej zrobić ideologię. Choć zarazem to właśnie ona (filozofia) ma najlepsze narzędzia, by te wady i błędy wykrywać i korygować.
Co do empiryzmu sprawa nie jest prosta. Będę się spierała z Tobą , Andrzeju (przechodzę arbitralnie na "ty", choć poprzednio używałam formy "pan" podobnie jak wobec innych użytkowników, do których wcześniej zwracałam sie per "pan", aby ujednolicić mój sposób zwracania sie do wszystkich na stronie, zachować internetowy obyczaj, że w siecu wszyscy są na "ty" oraz aby nie być podejrzewaną, że być może jednych użytkowników szanuję bardziej, a innych mniej).
Odnoszę wrażenie, że uważasz, iż badania np. socjologiczne są "najwyższą" formą poznawczą dla ludzkich zachowań i ich zależności. Jak sadzę, dlatego z dużym krytycyzmem odnosisz się do filozofów, którzy tego zdania nie podzielają. A trzeba powiedzieć, że wielu nie podziela. Wydaje mi się, że to są dwie skrajności, na jednym krańcu Ty "ślepo wierzący" w "prawdę" każdego badania przeprowadzonego np. przy pomocy ankiety, a na drugim krańcu filozofowie "ślepo niewierzący" tego rodzaju metodzie.
Wiadomo, że badania tego rodzaju, jak np. to w Szkocji są obardzone bardzo dużym ryzykiem błędu, a właściwie bardzo wielu błędów. Filozofia dość krytycznie traktuje metody wyciągania wnioskow z badań tego typu. Jakieś jedno badanie, przeprowadzone w jakiś sposób, w jakimś konkretnym jednym miejscu, w jakimś konkretnym czasie – trudno uznać za jakikolwiek dowód, można jedynie uznać go za wskazówkę i to z zastrzeżenieniami. Myślę, że Twoje oczekiwanie, by filozofia z największym respektem uwzględniała każde pojedyncze badanie, jest przesadą. Choć zgadzam się, że z pewnością nie powinna z zasady odrzucać wszelkich badań, tylko dlatego, że są niedoskonałe. No i chyba wszystko zależy, o jakim dziale filozofii będziemy mówić. Filozofia nie jest już jednolitą dziedziną, obecnie jest już duża specjalizacja w filozofii i każda ze specjalizacji ma własną metodologię, nie można już od każdej dziedziny filozofii oczekiwać tych samych metod, tego samego stopnia empiryzmu, oczywiście, że ekofilozofia musi stosować inne metody niż filozofia sztuki. Zarzucenie filozofii sztuki, że jest mniej empiryczna niż filozofia przyrody jest pozbawione w ogóle sensu.
Oczywiście jest to kolejna, mała odsłona odwiecznego sporu czystego umysłu z czystym doświadczeniem :)) Wszyscy wiedzą, że żadna ze stron nie ma absolutnej racji, ale i tak każdy skłania się zwykle w którąś stronę. Pewnie inaczej się nie da, no i właśnie ta świadomość, że inaczej się nie da, jest zasługą filozofii i jakimś malym elementem mądrości.
Jako miłośniczka filozofii odpowiadam:
Tak, filozofia jest drogą do mądrości. A madrość jest jakimś sposobem uprawiania filozofii, choć nie zawsze w sensie akademickim czy na podstawie książek, czasem tylko na podstawie "życiowej wiedzy".
Droga Orionis, wcale nie uważam, zeby badania socjologiczne lub inne w naukach społecznych były najwyższą formą poznawczą, jednak niemal zawsze są lepsze niż czyjeś wyobrażenia, nierzadko podlane sosem takiej lub innej idelogii. To nie znaczy, ze mamy je przyjmować bezkrytycznie. Wprost przeciwnie, trzeba do nich podchodzić krytycznie, to jednak nie oznacza odrzucenia wynikow, ktore nam sie nie podobają, tylko wytknięcie błędów w metodzie baadania lub analizie statystycznej. Filozofowie na ogół nie mają o tym pojęcia ani odroboiny pokory. Odrobiny – więcej bym nie chciał. Bardzo sobie cenię filozofię jako pewną idęę, uważam wręcz że jest niezbędna do życia, jednak filozofia, ktora po prostu odrzuca wyniki badań włąsciwe nie jest filozofią, tylko idelogią – jak antynaukowy postmodernizm, albo parareligią. W którejś rozmowie (moze tej wlasnie)powiedzialem, ze moim zdaniem katedry filozofii powinny być tworzone na wszytskich wydzialach, niejako przy naukach, po to wlasnie by wyniki badań szczegółowych uogólniać, oceniać i probować lączyć dorobek tych dyscyplin z innymi ważnymi poznawczo i/lub spolecznie. A w sprawie przejścia na TY byłoby wszytsko OK, a nawet bardzo sympatycznie, gdybym mógł poznać Twoje imię. Orionis jest bardzo eleganckie i trochę tajemnicze, ale mało osobiste, a moze nawet mało ludzkie. Nie jestes przecież programem komputerowym? 🙂
Jeszcze słowko w sprawie mądrości. Filozofia moze i powinna być drogą do mądrości (definiowanej np. tak jak to robie w rozmowie), ale rzadko jest. Filozofowie to też ludzie, pragną szacunku i poklasku np., a o te znacznie latwiej, gdy nie mówimy mądrze, dążąc np. do uwzgldenienia wszystkich aspektów problemu, ale gdy mówimy efektownie w taki lub inny sposób. O wiele lepiej jest np. uprawiać bełkot intelektualny. Ma on mnóstwo zwolenników a nawet fanatycznych wyznawców. Polecam słynny esej B. Russella pt. Zarys teorii bełkotu intelektualnego (outline of intellectual rubbish), albo modne bzdury Alana Sokala.
Filozofowie raczej nie odrzucają wyników badań, tylko wnioski z nich wyciągnięte. Zgodzę się, że to, iż w jakimś badaniu uzyskano jakieś wyniki – jest faktem i nie należy temu przeczyć, jeśli jest to udokumentowane prawidłowo. Jednak uogólnienia wyprowadzone z tych wyników to już zupełnie inna sprawa. Filozof nie powinien negować wyników, ale z wnioskami ma prawo sie nie zgodzić. Tym bardziej, że ten kto przeprowadza badania niekoniecznie potrafi wyprowadzić z nich filozoficzne właśnie wnioski. Same wyniki badań są jedynie informacją, doraźną i cząstkową, najczęściej bardzo cząstkową – a nie wiedzą w szerszym sensie. Filozofia jest czymś więcej niż liczeniem ile czego wyszło w takich lub innych badaniach – jest rozumowaniem, im głębszym i szerszym, tym lepszym. To jest w niej najważniejsze i to jest jej największą zaletą.
Jednak jest ten problem, że to co jest największą zaletą filozofii bywa zarazem jej największą wadą.
Filozof ma prawo uogólniać i wysuwać "arbitralne" w porównaniu z naukami ścisłymi twierdzenia. Na tym m.in. polega rola filozofii. A to wymaga pewnej "pychy" i "odwagi". Nikomu nic nie ujmując, ale badania to "każdy głupi" (umownie oczywiście!) potrafi przeprowadzić, natomiast "prześwietlić" rzeczywistość umysłem tak, by zobaczyć nieznane pokłady i ukryte powiązania – już mało kto potrafi.
Czy cenisz Russella za to, że dokładnie policzył, co uzyskano w jakichś badaniach, czy raczej za to, że widział dalej i głębiej niż "przeciętny" człowiek? Jestem przekonana, że to drugie. I czy to, że coś twierdził nie było pewnego rodzaju "arogancją"? Uważam, że było, ale to w przypadku filozofa nie jest wadą, a zaletą, oczywiście pod warunkiem, że nie łamie zasad wnioskowania.
Bez wiary w swój umysł filozof nie mógłby się w ogóle odezwać.
No i zwróć uwagę, że Ty też coś jednak tu twierdzisz, czyli masz swoje zdanie, czyli wierzysz w swój umysł… Czy to oznacza, że brak Ci pokory? Nie.
Zgadzam się, że jest wiele bełkotu intelektualnego i że to nie jest dobre. Jednak nie uważam, że filozofia, która nie bazuje wyłącznie na badaniach i na uogólnieniach osiągnięć nauk, jest automatycznie bełkotem intelektualnym, to nieporozumienie. Dla mnie największe w filozofii jest właśnie to, co nie jest naukowe, ale jednak JEST WIEDZĄ i posuwa naprzód nasze rozumienie nas samych i świata. Tego "czysta" nauka nie potrafi. (Potrafi to sztuka, ale sztuka nie podlega żadnym zasadom, więc nie jest "merytoryczna". )
To "przejście" na "Ty" jest właściwie nie tyle przejściem, ile powrotem do naturalnego w internecie porządku rzeczy, czyli obyczaju, że wszyscy są na "ty". Moje zwracanie się do niektórych osób per "pan" było właściwie błędem, który teraz po prostu naprawiam. Zwracanie sie do części osób normalnie "po internetowemu", a do części wg zwyczaju z "realu", powodowało trochę niejasną sytuację i przez niektórych mogło być interpretowane jako okazywanie mniejszego szacunku, a oczywiście w ogóle nie o to chodziło i nie z takich powodów zwróciłam się na początku per "pan" do Ciebie.
Przecież tu nie chodzi mi o personalne przejście do kręgu bliższych znajomości, tylko o zachowanie form internetowych. Co oczywiście nie znaczy, że nie sprawiłoby mi radości znalezienie się wśród Twoich bliższych znajomych! :)) No, ale w kwestii stopnia znajomości przebywanie na tej stronie nic między nami nie zmienia, a ja mam świadomość, że aby być czyimś znajomym, trzeba czegoś więcej niż tylko bycia na "ty" w internecie. Bycie na "ty" w internecie nic nie znaczy, bo wszyscy są na "ty" (oczywiście poza tymi sytuacjami, gdy ktoś reprezentuje np. urząd).
Inni bez cienia niepokoju przeszli do formy "ty", np. Alvert Jann czy Jacek Tabisz. Jacek przeczytawszy, jak sądze, o moim rozterkach związanych ze sposobem zwracania się tutaj, bez zbędnych wyjaśnień po prostu to zrobił, pisząc kolejny komentarz zwrócił się do mnie "ty" i po sprawie. No, ale z Tobą, to widzę, inna sprawa i nie takie proste :))) Żartuję oczywiście! Piszę to z sympatią, a nie z ironią! :))
W internecie jest też taki zwyczaj, że ludzie posługują się nickami , a nie swoimi imionami z "realu" i jednocześnie są na "ty". Internetowe bycie na "ty" nie wynika ze znajomości prawdziwych imion.
Zresztą, czym jest imię..? Zbitką głosek/liter… Czy coś osobistego o nas mówi? Co o Tobie jako osobie mówi imię Andrzej? Czy mówi, jakie masz zainteresowania, jakie książki czytasz, jaką kawę pijesz..? Już prędzej moje wymyślone "imię" coś mówi o mnie, np. że lubię astronomię, że mam jakiś sentyment do gwiazdozbioru Oriona, że …lubię wymyślać imiona… :)))
Nie podam swojego realnego imienia i już :))) Jeśli to oznacza, że nie zechcesz być ze mną na "ty" w internecie, to trudno.
🙂 🙂 🙂 😉
Ufff, chyba najdłuższy post w historii strony…
Wysoka Administracjo, proszę o najniższy wymiar kary!
I jeeeszcze… Gdybym była programem komputerowym, to raczej nie popełniałabym tylu błędów, ile popełniam, a to jakieś literówki, a to przejęzyczenia, a to jakieś "masło maślane", bo sie ciutkę gdzieś zaplątałam… potem czytam i się czasem trochę rumienię, ale nie za bardzo, w końcu to normalne :))
Oczywiście jest też i taka możliwość, że ktoś stworzył program komputerowy, który celowo popełnia błędy, by lepiej naśladować człowieka… …Ale nie, nie jestem programem komputerowym. Programy komputerowe nie mają takich paskudnych charakterów i nie lubią tak różnych przyjemności :)))
Najpierw o filozofach i filozofii. Otoż moim zdaniem filozofowie nie mają prawa orzekać, osądzać, uwzględniać lub nie uwzględniać, jesli czynią to arbitralnie (nawet w porównaniu). Ich wnioski muszą być porządnie uzasadnione – to sprawa fundamentalna. Malo tego, muszą być otwarci na argumenty podważające ich wnioski, nawet jak są porządnie uzasadnione, bo przecież zawsze mogłi czegoś nie uwzględnić, nawet przy dobrej woli i sprawnym umyśle.
Co do imienia, to niby wszystko prawda, ale nie cala. Imiona nic nie mówią, a przynajmniej – wbrew wróżbitom itp. – nic nie powinny mówić, ale jednak, im dłużej żyejmy, tym bardziej nabierają emocjonalnej treśvi związanej ze wszytskimi Ulami, Ewami, Agnieszkami, Markami, Jurkami , Tomkami itd, których poznalismy, lubilismy, nie lubilismy itd. Orionis mowi być moze, ze lubisz astronomię, ale o wiele więcej o Tobie mowi mi Twoje poczucie humoru w naszych rozmowach, choć sam sie kiedys interesowalem astronomią, a głownie kosmologią. Ale trafia mi do przekonania to, co powiedziałas, zamykając (zdaje się) ten wątek, że "nie podasz swojego imienia i już". A ja na zakończenie, (trochę może złłośliwie) podam ci i wszystkim, którzy to czytają, nawet swoje drugię imię. Otóż na drugie mam Ryszard 🙁 Chyba dopiero drugi raz w życiu na piśmie przyznalem sie do tego okropnego imienia.Kiedyś, jeszcze w szkole podstaowej, użylem go w wierszyku, ktory napisalem do mojej siostry podczas jednej z lekcji, ale tylko dlatego , że Ryś rymował się (niedokladnie, ale tak jak trzeba) z "iść": "W taką pogodę chcę przed siebie iść, ja Dominiczak Andrzej Ryś, napisalem, chwaląc burzę, by nie rzec nawałnicę z piorunami, których bała się Lila 🙂 (a także inne koleżanki, Hela, Monika, Ewa, Kasia i Mirka).
O, ja też mam dwa imiona:
Stella Orionis
🙂 🙂 🙂
Stella brzmi bardziej po ludzku, pomimo ukrytej 🙂 treści. Wolę Stellę, nawet gdybys była telefoniczną aplikacją do prowadzenia żartobliwych (lub filozoficznych – kwestia wyboru opcji) rozmów podczas deszczowych wakacji!
To może mów mi: Aplikacjo?
🙂
No, a Ryszard wcale nie jest takie złe!
(ja nawet nie wiem, czy nie jest lepsze od Andrzej ;):))) )
Okropna audycja. Nieciekawa, całkowicie pozbawiona mięsa. Godzina straconego czasu.
Czy współczesna filozofia jest równie jałowa jak ta audycja?
Ja mam bardzo złe zdanie o współczesnej filozofii. Natomiast w tym materiale spodobała mi się ciekawa różnica zdań między Joanną i Justyną. W sumie Joanna wyszła z filozofii pojmowanej akademicko gdzieś dalej, nie wiem, na ile trafnie czy nie, to już zostawiam do oceny innym widzom. Ja wolę nie pisać zbyt wiele o współczesnej filozofii, gdyż wolę zachować kontrowersyjność na inną okazję 😉
Filosofia, współcześnie zdaje się być "księgą" zapisaną w nieżytecznym dla obsługi smart-phona języku, a i nie przydatna do realizacji jakichkolwiek ideałów konsumpcyjnych, marketingowych czy dystrybucyjnych, ale być może to tylko pozorny obraz realiów, wynikający z subiektywnych oczekiwań i spostrzeżeń https://youtu.be/tkj8v7KYTLU .