Od kiedy istnieje historia ludzie tworzyli poezję. Poezja powstaje nadal, choć zostaje ona marginalizowana przez inne sztuki. Nie sądzę, aby kiedykolwiek znikła, choć w nowoczesnych kulturach poeta nie ma już takiego znaczenia, co w Starożytnej Grecji czy renesansowej Italii.
Nie wszystko, co ludzie czynili „od zarania” ma sens i jest racjonalne. Możliwe, że wojna, czy składanie ofiar z ludzi mają dłuższą historię niż sztuka liryczna. Być może pierwszym rzeźbiarzom i malarzom nie towarzyszył jeszcze język pozwalający na ozdobną, rytmiczną i syntetyczną mowę, jaką jest poezja.
Z kolei jeśli wierzyć nielicznym zachowanym szczątkom pierwocin filozofii jońskiej i indyjskiej, pierwsi filozofowie byli w dużej mierze poetami, uznającymi, iż proza nie radzi sobie z wyrażaniem głębszych hipotez, przypuszczeń i korelacji związanych z tropieniem natury rzeczywistości. Ja zresztą nadal tak uważam i dziwię się, że filozofia zdecydowała się na prozę, porzucając możliwość bardziej elastycznego i syntetycznego stosowania języka.
Do tego eseju zachęcił mnie Piotr Napierała parę miesięcy temu podważając w ciekawy sposób sens istnienia poezji i ekscytowania się nią. Mój redakcyjny kolega miał wiele racji – rzeczywiście większość poezji, nawet tej znanej, ma mało sensu i przejmowanie się nią to często marnowanie czasu. Chyba, że ktoś chce od strony nauk historycznych zbadać klimat danej epoki, odtworzyć jej życie intelektualne i jej kulturę materialną.
Oczywiście ta krytyka użyteczności może zostać odniesiona nie tylko do poezji, ale również do wielu innych dziedzin ludzkiej aktywności, takich jak na przykład filozofia, ale też proza, film, teatr, politologia, socjologia etc.
Tym niemniej dobra poezja posiada silną rację bytu i może być uznana za racjonalną, a nawet musi być uznana za racjonalną, bo dobra sztuka nie może się obyć bez pierwiastka racjonalnego. Oczywiście racjonalność sztuki nie zawiera się jedynie w jej treści, ale również w formie.
Czym w ogóle jest sztuka? Moim zdaniem jest ona przede wszystkim mistrzowską świadomością budowania emocji za pomocą treści i formy. Dobry artysta musi bardzo dobrze i świadomie dobierać środki wyrazu i zdawać sobie sprawę, niczym znakomity psycholog, z tego, jak te środki wyrazu oddziałują na odbiorcę.
Środki wyrazu są u swej podstawy abstrakcyjne. Podstawowymi z nich są takie jakości jak rytm, barwa, brzmienie, dyspozycja, symetria etc. Sztuka to przede wszystkim matematyka emocji posługująca się podstawowymi elementami oddziałującymi na zmysły i obrazy w wyobraźni. Podstawowa struktura tych obrazów związana jest z ewolucyjnym dziedzictwem naszego gatunku i tożsama u każdego zdrowego człowieka. Istnieje też wtórna struktura obrazów wyobraźni, które może ewokować artysta poprzez staranny dobór środków wyrazu. Ta wtórna struktura też ma wymiar kolektywny, wspólny dla pewnej grupy obiorców i jest ona związana z ewolucją kulturową. Dlatego na przykład barokowe malarstwo europejskie różni się od indyjskiego czy chińskiego z tego samego okresu, choć mają one też w sobie wspólne elementy estetyczne, związane z naszym dziedzictwem biologicznym, z odziedziczoną wrażliwością estetyczną, która dopiero jest moderowana i zmieniana przez kulturę.
Cóż takiego szczególnie racjonalnego może być w udanej poezji? Otóż wychodzi ona ponad potoczne znaczenie słów. Robi to, z czego zrezygnowała niestety filozofia. Analizuje w sposób nowy i w jakimś sensie sceptyczny pojęcia, znaczenia i korelacje tych znaczeń.
Oprócz tego poezja robi to, co każda inna sztuka, czyli wpływa na nasze odczucia i emocje poprzez rytm, poprzez uporządkowanie czasu i przestrzeni, ciszy i dźwięku, światła i cienia etc.
Sztuki dzielimy na sztuki czasu i miejsca. Poezję, muzykę, dramat etc. budujemy w czasie, architekturę, rzeźbę, malarstwo etc. pozostawiamy w miejscu, w przestrzeni. Symfonia Mozarta nie jest miejscem, rzeźba Berniniego nie rozgrywa się w czasie.
Ale, sami zobaczcie to ostatnie zdanie! Być może czujecie, że nie jest ono do końca prawdziwe. Jeśli tak, macie rację. Za pomocą mistrzostwa formy artyści od tysiącleci zdobywają dla sztuk miejsca elementy ekspresji sztuk czasu i na odwrót. Kolumnady w greckich świątyniach wprowadzają w nie rytm dający wrażenie czasu. Historia rzeźby wiąże się z odkrywaniem środków nadających jej wrażenie ruchu. Ruchu w czasie. Aby ukazać zdobywanie elementów przestrzeni przez sztuki czasu muszę mocniej odwołać się do waszej wyobraźni i wrażliwości. Posłuchajcie piątego koncertu fortepianowego Beethovena, albo późnych dzieł klawesynowych Rameau. Dzięki odpowiedniej, niejako protospektralnej, strukturze dźwięków odczujecie wrażenie przestrzeni. Nie chodzi tu, dodam, absolutnie o to, że fortepian czy klawesyn rozbrzmiewają w dużej przestrzeni rodząc echa. Nie – tu chodzi o przestrzeń którą rytm i tony sugerują swoją strukturą, nawet przy czytaniu po cichu nut, jeśli ktoś chce i potrafi.
Już samo to interaktywne badanie naszej percepcji jest racjonalne w swoim eksperymentatorstwie, bo wyczula nasze zmysły, naszą wrażliwość i naszą wyobraźnię na otaczający nas świat. To moim zdaniem dużo więcej, niż dać nam może filozofia.
A to przecież nie wszystko. Świat poznajemy na trzy główne sposoby – badamy go, odczuwamy go i wierzymy w to, co ktoś nam o nim powiedział. Jeśli wierzymy badaczom i odkrywcom, to ok. Nie dobrze jest jednak wierzyć w opinie o świecie wszelkiej maści prorokom czy szamanom, lub po prostu zanurzonym w tradycji rodzicom… Czy artysta też nas oszukuje jak szaman? Oczywiście w treści swoich dzieł może on być oczarowany przez szamanów, jak i wielu odbiorców. Jednakże nie w formie…
Teorie względności Einsteina możemy przyjąć do wiadomości na bazie opisu. Ale przyjąć do wiadomości to nie to samo co odczuć, poczuć, związać z emocjami, które powinny towarzyszyć odkrywaniu świata. Uporządkowane emocje są ogromnie potrzebne dla odkrywania świata, dla przyjęcia do siebie jego bardziej prawdziwego kształtu. I to robi właśnie matematyka emocji, jaką powinna być sztuka.
Poezja ma w tym względzie swoje mocne i słabe strony. Inaczej niż czysto instrumentalna muzyka, czy niż architektura, poezja jest wyraźnie związana z językiem i ze znaczeniem. Znaczenie może być podporządkowane ideologii religijnej albo politycznej. O symfonii Mozarta nie powiemy natomiast, że jest katolicka czy komunistyczna… Mocna strona poezji tkwi w tym samym – poeta może połączyć abstrakcyjne środki wyrazu, takie jak rytm, aliteracje, czy brzmienie z niepropagandową, ale z filozoficzną treścią. Tu muzyka instrumentalna, czy pozbawiona rzeźby i malarstwa architektura mają gorzej…
Rozpatrzmy to, o czym pisałem na przykładzie mojego wiersza. Wybrałem swój wiersz dlatego, że nie chcę kłaść na stole prosektoryjnym czyjegoś wiersza. Oczywiście po stworzeniu dzieła żaden artysta nie jest już „władcą znaczeń”. Czasem interpretacja któregoś z odbiorców przerasta interpretację twórcy. Nie jest to dziwne, bo jak już wspomniałem, sztuka i jej percepcja opierają się również na genetycznym i kulturowym dziedzictwie ludzkości. Żaden znany poeta, architekt, czy kompozytor nie stworzył na przykład rytmu. On już był w nas, odziedziczony. Dlatego każdy, kto stosuje w swojej twórczości rytm może się spodziewać odbioru wybiegającego ponad to, co sam myślał i zamierzał.
Zanim wezmę w rękę skalpel i przejdę do cięcia skóry mojego wiersza (jednak nie będę tego czynił długo), pragnę zaznaczyć, iż nie obchodzi mnie w tym momencie ocena, czy jest to dobry wiersz, czy zły etc. Chcę tylko i wyłącznie przedstawić pewne tropy percepcji ilustrujące powyższy esej.
Oto ów utwór. W warstwie dosłownej i podstawowej związany jest z końcem lata. Tak naprawdę jednak elementy pory roku i związanej z nimi przyrody służą ukazaniu znaczeń, odnosząc się też do podstawowego dziedzictwa naszej percepcji, w którym słowo „drzewo” jest bardziej podstawowe, wieloznaczne i chtoniczne, niż słowo „kserokopiarka”.
Lato
Cichy żar dni lata zastyga już w pyle,
Drzewa chwil ciemnieją, drogi grzęzną sennie
W bruzdach starej ziemi. Wiatr przybiera w sile
Niosąc dym i liście jak zachodu cienie.Dokąd idę w słońcu ślepy światła wirem,
Który starł kierunki, zmieszał świata strony
I pomimo ruchu łąkom zwrócił ciszę
Aby była barwą i smakiem jabłoni.Poezja jest lutnią o strunach z emocji
Jednak gra najpiękniej, gdy struny się zerwie
Lub gdy nie drżą wcale w cieple dni pogodnych.Lato jest mieszkaniem, za nim male świerszcze
Szepcą pieśń kosmosu, nocną mimo ogni
Upalnych południ nad wrzosowisk brzegiem.
Jednym z ważniejszych zadań było dla mnie nadanie temu wierszowi, należącemu do sztuki czasu, elementów wyrażających przestrzeń. Mamy więc rytm, wewnętrzne symetrie, drobne tym razem aliteracje. Prócz tego metafory łączące czas z przestrzenią, takie jak: „drzewa chwil ciemnieją”.
Czas i przestrzeń łączą się subtelniej w tym na przykład fragmencie:
„Dokąd idę w słońcu ślepy światła wirem,
Który starł kierunki, zmieszał świata strony”
Po co to? Otóż nadanie utworowi czasu i miejsca czyni go bardziej prawdziwym emocjonalnie. Mamy wrażenie stanu i przestrzeni, w które sie zanurzamy, dzięki czemu pozwolimy naszym emocjom na to, aby towarzyszyły znaczeniu słów. Wiersz jest też drogą do konkretnego odczucia, do zrozumienia esencji składających się na niego słów i wrażeń.
Celem moim zdaniem jest trzecia strofa. Czwarta strofa to dopełnienie i rozszerzenie. Owa „kosmiczność świerszczy”, w której chodziło mi między innymi o to, że te ewoluujące od milionów lat owady są starsze od letniego południa, przez co równie odległe jak dalekie gwiazdy. W jakimś sensie też równie obce z perspektywy naszej bardzo ulotnej chwili. Ale to o czwartej strofie.
Tymczasem trzecia mówi o tym, o czym pisałem tu, w całym tym eseju, prozą:
„Poezja jest lutnią o strunach z emocji
Jednak gra najpiękniej, gdy struny się zerwie
Lub gdy nie drżą wcale w cieple dni pogodnych.”
I dodałem do tego jeszcze jedną ważną myśl. Dzieło sztuki może tak dobrze zrównoważyć zawarte w nim emocje, że zleje się z resztą natury, zostawiając nas samych na polanie rozświetlonej światłem południa. Czyli wracamy do punktu wyjścia, sprzed czytania wiersza, ale może bardziej zaciekawieni i skłonni do odkryć…
Widok pochodzi z okolic Trestna pod Wrocławiem
Poezja jak i cała sztuka jest swego rodzaju efektem ubocznym. Po prostu pewnych informacji nie jesteśmy w stanie przekazać w inny sposób. Sztuka właśnie uzupełnia ten niedostatek komunikacyjny. Sztuka służy do przekazania informacji, do komunikacji, do wyrażenia tego, czego nie potrafimy inaczej przekazać. Korzysta z bardzo różnych kanałów komunikacyjnych: dźwięków, obrazów, zapachów. Z jednej strony jest nieracjonalna, np. poezja. Ale z drugiej strony, traktując sztukę jako sposób komunikacji, jest jak najbardziej racjonalna. Bo realizuje komunikację, czyli spełnia racjonalny cel.
Poezja nie musi być racjonalna, bo to nie jest jej rola. Człowiek potrzebuje też życia emocjonalnego a kultura i sztuka (a ich część to poezja) potrafią te potrzeby zaspokajać. Co najważniejsze – bez udziału religii (i innych mentalnych dewiacji).
BTW – pozostawianie zdjęcia na końcu artykułu dodaje spacje i powstaje wielka, pusta przestrzeń. Taki komputerowy „bug”, który istnieje w polskiej wersji wordpress. Dodanie podpisu pod zdjęciem rozwiązuje problem.
Zobacz nasz materiał z moim przyjacielem, Zbyszkiem Rybczyńskim, laureatem Oskara. On też uważa, że sztuka może mieć przed sobą poważne wyzwania. Ogólnie bardzo lubię ten wywiad, to ważne słowa o sztuce obrazu.
Moja krytyka poezji odnosi się tylko do niej. Jest to udziwniony niepotrzebnie kod przekazu ustnego. Teatr który sam uprawiam czy filozofia którą sam uprawiam takie nie są. W poezji nie zwraca się uwagi na sens w tamtych dziedzinach falsz jest od razu weryfikowany. Zupełnie zle mnie zrozumiałeś Jacku.
Każda sztuka jest kodem. Dramat również. Czy niepotrzebnie udziwnionym? To już zależy od jej jakości.
Nie uważam tak. Dramat mówi elegancko ale wprost. Poezja poświęca sens dla rymu rytmu itd
W dobrej poezji forma wzmacnia sens. Sztuka to nie jest przecież tylko „kawa na ławę”. A ile jest bzdurnych, propagandowych dramatów?! Ogólnie ja cenię głównie początki dramatu – Sofoklesa, Eurypidesa etc. Później ten poziom był słabo osiągalny…
Rozumiem że nie cenisz Shakespeare’a i Moliere’a, Goldoniego, Holberga, Lessinga… Teatr to sztuka dużo bardziej ugruntowana i ważna niż poezja. Dobra poezja pełni zwykle funkcję służebnicy teatru wlasnie
Cenię, ale mniej niż Sofoklesa czy Arystofanesa. Niewiele jest rzeczywiście dobrych tragedii i komedii. Z tych wymienionych przez Ciebie oczywiście Szekspir jest super. Ale Molier na przykład ma genialne fragmenty, ale czasem przynudza. Oczywiście wszystko to (między innymi) kwestia gustu.
Moim zdaniem to już raczej Shakespeare przynudza. Czytałeś Ludviga Holberga i Carlo Goldoniego? Grecy są nudnawi dla współczesnych ludzi bo ich problemy przebrzmiały. 17 czy. 18 wiek to co innego
Problemy Greków mniej przebrzmiały, niż problemy Moliera czy wielu dramaturgów sprzed 10 lat! Przecież my w dużej mierze opieramy się na ich kulturze, filozofii i sposobie patrzenia na świat. A Calderon? Wielki talent na służbie kontrreformacyjnej ideologii. A Homer? Czy jego epos byłby równie dobry jako czysta proza? Bardzo wątpię, choć wszedłem na grząski grunt, bo epika to jeszcze jeden, odrębny gatunek, mniej obecny dziś niż proza czy poezja… Czy dramat.
Bo ja wiem przecież mieszczanin szlachcicem jest aktualny wiele osób to snoby… Oliwki i zeus…. Hmmm zbyt aktualne to nie jest
Ja nie rozumiem dramatu tak dosłownie. Antygona to dylemat racji obydwu stron i stąd tragedia. Część tych racji dotyczy starych obyczajów, ale dylemat jest znacznie nowocześniejszy, niż doraźna satyra, czy monoteistyczny podział świata na „dobro” i „zło”, mocno obecny u wielu dramatopisarzy. „Żaby” Arystofanesa to świetna komedia z elementami krytyki literackiej na poziomie. Świeża, mocna i żywa. Molier wydaje się przy tym starociem.
Dla mnie poezja jest jak propaganda
wprowadza sensu tam gdzie ich nie ma i robi to bezkarnie.
Słaba poezja (choć czasem bardzo ceniona) tak robi, dobra poezja tak nie robi. Dążenie do prawdy wyrazu i do adekwatności treści też jest ważne w sztuce.
Sztuka nie koniecznie jest „świadomością budowania” – jest budowaniem intuicyjnym i podświadomym, opartym na odczuwanych emocjach. Tym bardziej dotyczy to odbiorcy sztuki. Elementy wiedzy o sposobach oddziaływania na emocje mogą wspierać warsztat artysty, ale ostatecznie artysta tworzy to, co jemu samemu się podoba (pomijam sztukę czysto użytkową lub chałturę).
Sztuka nie jest racjonalna, bo działanie racjonalne jest wtedy, gdy potrafimy uzasadnić po co robimy to, co robimy i czemu to robimy tak, a nie inaczej. Każdy potrafi wyjaśnić, czemu naprawia kran, po co uczy się przepisów drogowych, dlaczego dodaje drożdży do ciasta itd..
Ale o sztuce się tego nie da powiedzieć, dlatego też o gustach „się nie dyskutuje” – o czym od dawana wiadomo. Przeciętny konsument sztuki nie potrafi swych wyborów uzasadnić inaczej niż: „bo lubię – podoba mi się”.
.
Tym niemniej sztuka ma zapewne genezę utylitarną. Poezja powstała najprawdopodobniej jako technika zapamiętywania. Tekst ułożony w formie rytmicznej i zrymowanej było łatwiej zapamiętać np. posłańcowi.
Jako osoba pisująca (swego czasu (?) ) wiersze, postanowiłem (to było z dziesięć lat temu) – wstępnie zafascynowany możliwościami internetu – opublikować kilka z nich na jednym z forów poetyckich. Pamiętam jakie było powszechne obużenie, gdy po opublikowaniu pierwszego poprosiłem, aby forumowicze zajęli się przede wszystkim jego interpretacją (chciałem wiedzieć na ile moje własne zamiary – to „co poeta miał na myśli” – równały się z interpretacjami odbiorców). Ludzie wchodzili tam chyba głównie po to, żeby się wzajemnie z siebie ponabijać, bo niewiele to z prawdziwą krytyką literacką miało wspólnego.
Jak najbardziej stoję po stronie poezji (również tej rytmicznej i rymowanej). Choć jednocześnie zgadzam się ze stwierdzeniem, że zabiegi takie jak rym i rytm są w literaturze wydziwieniem. Tylko że co z tego? Prawie nie ma w literaturze takich zabiegów stylistycznych, które by nie były wydziwieniami. Pisanie książki, mającej 300 stron jest wydziwieniem, bo większość z nich zapchana jest rzeczami niepotrzebnymi, szczegółowe opisy pomieszczeń są wydziwieniami, bo raczej mało kto (w realnym życiu) tak zwraca uwagę – wchodząc do jakiegoś pokoju – na to jak na przykład się cienie rozkładały i co przypominała stara lampa naftowa. Jeśli ktoś pragnie opisać nastrój bohatera, jego życiowe problemy i plany, albo wykonać jego portret psychologiczny, a przymierza się do tego, poprzedzając swój wywód szczegółowym opisem wnętrza pokoju, w którym tamten siedzi, w zwykłym czytelniku powinno obudzić się poczucie, że dokonało się podobne jak w przypadku rymu i rytmu w poezji „wydziwienie”.
Sztuka jest – jak sama nazwa wskazuje – czymś sztucznym. Nikt nie idzie do muzeum tak jak się idzie do lasu oglądać pozbawione znaczenia drzewa, ale żeby oglądać wydziwienie, będące formą, za pomocą której przemyca się treść. Jeśli twórca chce przekazać pewne treści odbiorcy, musi to zrobić w sposób oryginalny i atrakcyjny, żeby odbiorca w ogóle chciał po to sięgnąć. Forma rytmiczna wiersza przyciąga, ponieważ ludzie mają poczucie rytmu. Rym przyciąga, ponieważ potrafi zaskoczyć, a ludzie lubią być zaskakiwani. Ludzie, czytający wiersze, bynajmniej się nimi nie torturują: ludzie to lubią. Kto lubi wiersze, byłby nieracjonalny, gdyby po nie nie sięgał: nie będę odbierał sobie przyjemności czytania wierszy rymowanych i rytmicznych, ze względu na jakieś czyjeś pseudoodkrycie, że wiersze to „udziwniony niepotrzebnie kod przekazu ustnego”. Kto czyta wiersze, ten doskonale wie, że to lubi i wie dlaczego lubi. Każda sztuka jest świadomą manipulacją formą i treścią. Odbiorca otrzymuje gotowiec, nad którym artysta wylewał siódme poty (kombinując nad jak najlepszym zestawieniem formy i treści) i – jeśli nie pragnie się wgłębiać w tajniki rzemiosła – otrzyma jak na tacy produkt co najmniej orzeźwiający.
Poezja, jeśli źle zrobiona, poświęci sens dla rymu i rytmu. Ale że tak się musi stać z konieczności, myślą przeważnie ci, którzy po prostu nie mają poczucia rytmu i pewnej łatwości w wyszuiwaniu właściwych rymów. Nie piszę tego, aby obrazić pana Piotra (jest on w tej konkretnej dyskusji adwokatem diabła, a czy potrafi rymować i ma poczucie rytmu – nie wiem), ale żeby zwrócić uwagę na fakt, iż osoby wysówające podobnego rodzaju twierdzenia (jak tamto, że poezja poświęca sens dla rymu i rytmu) przeceniają ów talent wierszokletczy. Mnie osobiście pisanie wierszy rymowanych i sylabotonicznych nie sprawiało nigdy najmniejszego problemu i jeśli tylko miałem oryginalną ideę, mogłem ją bez trudu upakować w formę wiersza. Można się w poezji – co więcej – bawić przecież językiem samym, bawić się wieloznacznością słów na przykład (to a propos twierdzenia, że bywa iż „poezja wprowadza sens tam gdzie go nie ma”). Tylko wtedy inteligentny odbiorca rozumie po prostu, że ma do czynienia z zabawą. Rozumie on, że poeta wcale nie odkrył jakiegoś – zawartego w danym słowie – drugiego dna, a jedynie zabawił się literackim paradoksem, wywołując efekt zaskoczenia i zachwyt, który można by ująć w słowach: „jak mu się udało w tak zaskakujący i oryginalny sposób sklecić w jednej zwrotce tak prostą treść”.
Twierdzenie pana Piotra Napierały, że w filozofii (i to w przeciwieństwie do poezji) fałsz jest od razu weryfikowany, rozśmieszyło mnie. Jeśli pominąć ich niewątpliwe zasługi, filozofowie byli, na przestrzeni wieków, wielkimi producentami fałszywych dylematów. O ile [odpowiedzialni] poeci otwarcie przyznają się do tego, że nadużywają języka (bo poezja jest sztuką), o tyle filozofowie robią to bez przerwy i na każdym kroku, nie zdając sobie z tego często w ogóle sprawy.
Nie przypadkiem poezja i filozofia, a raczej ich istnienie stały się ostatnio obiektem dyskusji. To są odpryski globalnego problemu, jakim jest coraz bardziej wojujący i rosnący w siłę antyintelektualizm. Życie mojego pokolenia bez poezji straciłoby tysiące smaków, proszę sobie tylko wyobrazić „The Dark Side of the Moon” bez tekstu, Dylana bez „My life is a stolen moment” lub Village bez Ginsberga.
Rozumiem natomiast drugą stronę medalu. Jest taka poezja, która zatruła umysły 30-milionowego narodu na prawie 200 lat i końca wciąż nie widać. Zamiast wiedzy o przenikaniu kultur dała mu kilka strof pisanych w czasie (przejściowej zresztą), wielkiej emocji a zamiast mądrości dała mu mętną, nieprawdziwą zresztą, ideę mistycznej tożsamości, z którą to ten naród wciąż nie umie sonie poradzić. W tym jednak wypadku nie jest to wina samej poezji, ale problem mentalności narodowej budowanej latami na mitach religijnych. To uzależnienie od mitologii zakłóca zdrowy rozsądek, stąd też bezradność wobec pięknych mitów.
Krzysztof Marczak – zgadzam się. Ale i ten naród miał też inną swoją poezję do wyboru. Ba! Istnieją nawet mniej narkotyczne dzieła tych samych poetów, których ten naród wybrał kosztem innych poetów.
/Ale i ten naród miał też inną swoją poezję do wyboru./
Co jeszcze raz potwierdza tezę, że problem jest również wewnątrz, a zatem oczekiwanie aż ten czy inny system sam to uzdrowi jest zwyczajnie marnotrawstwem czasu i energii. Moim zdaniem: niereformowanie (i to dogłębne) systemu edukacji doprowadzi prędzej czy później do kryzysu ekonomicznego i to jest jedyna lekcja która uczy każdego, bez względu na przekonania. Oczywiście to tylko wizja, bo nie wierzę w to, że znajdzie się wystarczająca masa krytyczna żeby znacznie zmienić kierunki myślenia. Do tego celu polscy racjonaliści musieliby urosnąć w znaczącą siłę polityczną. Kiedyś tak się stanie, ale każdy widzi ile do tego będzie potrzeba czasu, pracy i cierpliwości.
Cierpliwość i praca, mam nadzieję, przyniosą coś dobrego.
Poezja spelnia jedna bardzo istotna funkcje w obecnym swiercie czego wielu krytykow nie dostrzega.
Jest to wzbogacenie jezyka i pomoc w przekazie informacji.
Jako zawodowy informatyk zauwazylem ze ludzie czytajacy poezje mowia lepszym jezykiem uzywajac trafne metafory ,kolorowe okreslenia i lepsza wyobraznie.Ta zdolnosc lepszej komunikacji ma kolosalne znaczenie w pracy intelektualnej typowej w nowoczesnym przemysle i
w instytutach naukowych.
Nie dawno w USA przeprowadzono badania czynnikow jakie przyczyniaja sie do sukcesu w karierze naukowo przemyslowej (high technology) w zawodach ktore wymagaja wyobrazni i zdolnosci tworzenia nowych produktow lub rozwiazan technicznych problemow. Wyniki byly dosc nieoczekiwane.Najwazniejsza cecha ludzi sukcesu bylaumiejetnosc szybkiego i latwego porozumiewania sie z innymi (the ability to communicate and transfering information). Mnie to przekonalo bo mialem wlasne obserwacje z 20-toletniej pracy jako kierownik badan informatyki w lotniczej firmie Boeing.
Poezja powieksza te istotne umiejetnosci i z tego punktu widzenia jest nie tylko racjonalna ale jest narzedziem wspierajacum ludzka komunikacje .Uzywam tu slowo komunikacja w sensie Human communication.
W starozytnosci bylo malo ludzi ktorzy musieli w pracy porozumiewac sie z innymi. Obecnie jest to podstawowym warunkiem sukcesu . Dlatego studia jezykow, poezji i sztuki komunikacja sa bardzo wazne.Uczab studentow informatyki staralem sie ich przekonac ze to o czym mowisz i jak mowisz jest kluczem do sukcesu. Bardziej istotnym niz rutyna pracy. Piotr N powinien spojrzec na poezje z nieco innej perspektywy. Zgadzam sie ze poezja latwo moze stac sie niezrozumialym belkotem ale to juz jest krancowo negatywna strona zlych poetow. Przykladem mistrza jezyka byl moj faworyt Tuwim.
Moj rodak z Krzemienca Sowacki byl w innej grupie ktora mniej rozumialem. Juliusz byl wysoko ale na innej gorze.