Demokracja gminno-powiatowa – czy władza jest bliżej ludzi? Bryx i Dominiczak

 

Reformę administracyjną oddającą dużą część władzy samorządom lokalnym  wymyślono w Polsce w 1981 roku, a jej celem miało być osłabienie władzy centralnej PZPR. Cel był  słuszny,  jednak reforma weszła życie w dwóch etapach w latach 90. XX wieku w zupełnie innych warunkach i pod innymi hasłami. Chodziło już o to, by władza była bliżej ludzi, w sensie dosłownym i metaforycznym.

 

Czy jednak władza jest naprawdę bliżej ludzi w systemie,  w którym wyborcy, zwłaszcza mieszkańcy małych miast, nie wiedzą dosłownie nic o kandydatach do lokalnych władz, gdzie w praktyce nie istnieją niezależne media lokalne, a wójtowie i burmistrze coraz częściej sprawują urzędy niemal dożywotnio, choćby i zza krat. Demokracja to czy jej karykatura? Czy reforma wzorowana m.in. na modelach amerykańskim i holenderskim, gdzie kultura demokratyczna kształtowała się przez setki lat, może działać w kraju bez żadnej tradycji demokratycznej? Debatę na ten temat należało podjąć bezpośrednio po upadku komunizmu, nasi rozmówcy uznali jednak, ze lepiej późno niż wcale i kilka dni po wyborach podjęli ten, tyleż gorący, co racjonalny, spór na temat modelu polskiej samorządności. Zapraszamy do wysłuchania rozmowy i udziału w dyskusji!

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

11 Odpowiedź na “Demokracja gminno-powiatowa – czy władza jest bliżej ludzi? Bryx i Dominiczak”

    1. Dzięki. W gruncie rzeczy najbardziej mnie martwi, że całą tę reformę, jak chyba wszystkie inne, wprowadzono w życie bez żadnej debaty spolecznej, tylko dlatego, że prof. Regulski miał wlywy w Komitetcie obywatelskim przy Walęsie, a potem w rządzie Mazowieckiego. Sam opowida, jak to dzwonił do Gerenka i niemal go skrzyczał, ża to, ze tej rerrmie nie poświęcono doś miejsca w pracah KO. Tak wygląda wpływ akademików w kraju zwanym "papugą narodów". 

  1. Na poziomie rządowym sytacja wcale nie jest lepsza. Szczególnie że reprezentanci (posłowie) bardzo często pochodzą z miast i miasteczek po zaliczeniu już polityki na szczeblu lokalnym. Beata Szydło jest takim politykiem. 

    Tzw samorząd zawodowy  do ktorego prztnależność jest obowiązkowa (dlaczego nazywa się to samorządem?) to przykłady korupcji (w ogólnym sensie ale i dosłownym też) zarówno dla ogólnie pojętego interesu zawodów które reprezentaują jak i wobec członków. A te instytucje zostały powołane centralnie (więc dlaczego są nazywane samorządem?) z dziwacznym hierarchicznym systemem zarządzania. Pomimo tego że są to instytucje teoretycznie przynajmniej oświeceniowe, reprezentujące najwyższy standard to w rzeczywistości nie różnią się od sposobu sprawowania rządów przez wójtów gmin o których mówicie. Instytucje te też działają bez nadzoru np mediów a wszelkie wewnętrzne dyskusje krytykujące status quo zwykle są eliminowane przez szantaż oskarżenia o działanie na szkodę zawodu, co wiadomo jakie może mieć konsekwencje. 

    1. O tyle jest lepiej, że szczebel centralny jest jednak w jakiejs mierze kontrolowany przez media i przynajmniej jest szansa, ze ktos wyciagnie z tego wnioski. Nie wiem, dlaczego piszesz, ze nie są, gdy media opozycyjne, neimal nic innego nie piszą, nie mówią i nie pokazują. Mozna mieć wovec tego rozne zastrzezenia 0 i ja mam – ale infomacji, w tym wynikow roznych dochodzeń jest duzo. Poza tym po  prostu tcyh na poziomie centralnym znamy z telewizji, a malych misaeczkach, gdzie  jest najgorzej, ludzie na ogół nie mają pojęcia, na kogo głosują. 

  2. Ciekawa rozmowa, bardzo potrzebna, zgadzam się, że nie ma żadnej debaty, jak zresztą na żaden temat. Bardziej zgadzam sie z Kają. Wydaje mi się, że trochę przesadzasz, Andrzeju. To znaczy jestem przekonana, że nie przesadzasz w odniesieniu do tego miasteczka, ktore opisujesz, ale nie jestem przekonana, czy tak jest dosłownie wszędzie. Ogólnie nie jest różowo, ale aż tak tragicznie nie jest, ja znam przykłady wskazujące, że stan rzeczy jest jednak troche lepszy. Nie ma oczywiście "Kanady", ale nie jest aż tak źle, nie jest wcale tak, że wszystko jest fikcją, a samorządy nie działają. Jednak każde miejsce w Polsce zmieniło się na lepsze, lepiej wygląda i lepiej działa, a to się przecież nie zrobiło samo.

    Chyba trochę ulegasz wpływowi PiSowskiej progandy pod hasłem "Polska w ruinie"  ;))   Tylko, że to tania propaganda, wszyscy widzą, że Polska nie jest w żadnej ruinie. Jest mnóstwo do zrobienia, ale bez przesady z tym narzekaniem, że "nic nie działa".  

    Choć oczywiście całkowicie się zgadzam, że należy o tym debatować i szukać metod poprawienia sytuacji. Do pewnego momentu właściwie nikt nie widział problemu. Ostatnio zaczęto go dostrzegać i diagnozować. Teraz czas na pracę nad jego rozwiązaniem.

    1. Orionis, ja o tym problemie pisaem w latach 90. w Bez dogmatu, to PiS nie tylko nie istaniał, ale nawet nikomu się nie śnił. Rozmowa jest tylko o demokracji lokalnej, a nie o tym, ze miasteczka nie pieknieja. Pięknieja nawet za bardzo bym rzekł: powstaja np. piękne fontanny, a nie powstaja mieszkani komunalne ani w ogole nic pozytecznego poza sklepami, ktore buduja sie same. Na przestrzeni lat, poza informacjami z piewrszej ręki, rozmawialem o tym problemie i czytalem np. o ropaczliwei niskiej frekwencji wiele razy. Oczywicie tym razem ze wzgledu na emocje akurat frekwencja jest troche lepsza, ale co z tego, jesli np. nie zna sie zadmnych kandydatów. Na FB w kilku komentarzach, znajomi podają przykladu z innych misateczke, nawet tak inteligenckich, podwarszawskich  jak Milanówek.  Nie przesadzam ani trochę! Wprost przeciwnie. Nie podjalem np. watku arogancji wladzy lokalnej w porownaniu zwlaszcza z kultura polityczna gmin holenderskich lub nawet niemieckich. Oczywiscie tu i wdzie moze sie zdarzyć dobry wójt, burmistrz lub prezeyndet, ale to rzadkosc.    

    2. Jeszcze słówko o piękniejąych misateczkach. To oczywiscie głownie zasługa UE i grantów, często na głupstwa, jak parki wodne lub in e wodne instalacje, kóre zrszta zaczynają już  bankrutować, bo w końcy ile można się pławić. Jednoczesnie w wiejkszosci gmin jest coraz gorzej np. z dojazdanmi do dużtch miast. Zlikwidowano mnostwo połączeń jeżdzi mniej pociągów, a większopsc ludzi dojedza do pracy do dużych miast. Zwracam na to uwage od lat; rowneiż na koryupcję, neptyzm itp. Tak być musi oczywiscie tam, gdzie nie ma wolnej prasy, a u nas lokalnie nie ma, bo tez niemal nikt nie czyta 🙂 W duzych miastach jest lepiej. bo nie absurdalnie – wiemy na kogo głosujemy. Z drugiej strony wybiory te i  rządy są bardzo zideologizowane – HGW jest tu modelowym przykladem.          

  3. Andrzeju, przecież ja nie napisałam serio, że Ty ulegasz propagandzie PiS, tam było "oczko" na końcu zdania! Nie napisałam też, że nie zajmowałeś sie tym tematem wcześniej. No, ale chyba ogólnie źle sie wyraziłam i dlatego zostałam źle zrozumiana, mój błąd.

     

    Jak mówię , "Kanady", "Szwajcarii", "Holandii" czy "Niemiec" nie ma. A nawet nie ma czego porownywać do lokalnego życia społecznego w tamtych krajach. Jednak sam fakt, że przez 200 lat nie było nic, a teraz jest coś, to już całkiem sporo.

     

    Z jednej strony krytykujemy polską inteligencję, że jest "papugą narodów", a z drugiej  jednak porównujemy stan polskiej samorządności do samorządności na Zachodzie i chcielibyśmy, by była taka sama jak jest na Zachodzie… 

    Polska nie stała sie taka jak Zachód, bo nie miała do tego warunków. I juz sie nie stanie, bo to minęło. Polacy nie mieli okazji doświadczyć tego, że mają wpływ na politykę i większość nadal tak się czuje.

    Ponadto polityka i politycy mają w Polsce swoją reputację, zasłużoną dodajmy. Dla większości przeciętnych Polaków "polityka to syf" i trudno im nie przyznać racji, biorąc pod uwagę jak to wszystko sie odbywa, jaki język jest używany i że "nie ma ani chwili spokoju", tylko ciągle jakaś "jadka o kość" albo o to, jak ta kość ma sie nazywać.

    Przeciętny człowiek chce mieć spokój, a jakiekolwiek zbliżenie sie do polityki, choćby zainteresowanie sie wyborami i kandydatami, jest dla niego zakłóceniem tego spokoju. Strefa komfortu "zwykłego" Polaka to grill ze szwagrem i piwem, a nie spotkanie lokalnej społeczności i dyskutowanie, co zrobić, żeby rozwiązać ten czy inny problem. Tym niech się zajmą "oni".

    Nigdy nie będzie u nas większej frekwencji wyborczej.

    Jedynym sposobem na większe zaangazowanie jest przeniesienie całego aparatu władzy, polityki i samorządności do internetu. Jak to powinno wyglądać, to już inna sprawa, ale to i tak nieuniknione, więc uważam, że zamiast niepotrzebnie tracić energie na zajmowanie się przestarzałymi modelami lepiej od razu przystąpić do myślenia o rozwiązaniach dostosowanych do czasów.

    Jasne, że to niełatwa technicznie sprawa i narażona na nadużycia, ale możliwa i w dodatku nieuchronna, bo czy nam sie to podoba czy nie, to w sieci toczy sie teraz życie społeczne świata. Próba utrzymania polityki poza siecią jest skazana na porażkę. Zamiast narzekać, że samorządy są słabe i nikogo nie obchodzą, przenieśmy samorządność do sieci, niech w sieci obywatele mają wpływ i kontrolę. 

    Jeśli chodzi o życie społeczne w sieci, to Polacy nie tylko nie są w tyle za Zachodem, ale wręcz przeciwnie, więc może w tej "rewolucji" społecznej to właśnie Polska mogłaby być liderem rozwoju..? Może zamiast pełzać metodami, ktore i tak nie maja u nas szans na sukces, powinniśmy od razu przeskoczyć do zupełnie innego myślenia o polityce i technice jej prowadzenia?

     

     

  4. A co do tych piękniejących miasteczek (też zapomniałam napisać od razu)…

    Ja napisałam , że każde miejsce w Polsce lepiej wygląda i lepiej DZIAŁA.

    O ile ładniejszy wygląd można przypisać (częściowo!) grantom i fontannom  :))  to już lepszego działania z pewnością nie.

    A już zupełnie nie wiem, co masz na myśli pisząc o braku transportu osobowego miedzy miastami. Przecież gminy czy powiaty nie są właścicielami na przykład kolei..? Gmina czy powiat mogą oczywiście dopłacać do jakichś połączeń, aby je utrzymać, ale musi być je na to stać, a z tym jest problem.

    1. To nie tak – chociażby sejmiki województw, które są organem samorządowym, organizują np. transport kolejowy.

      "Art. 14. 1. Samorząd województwa wykonuje zadania o charakterze wojewódzkim określone ustawami, w szczególności w zakresie:


      10) transportu zbiorowego i dróg publicznych;" 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden × dwa =