Dżihad, Zachód i podział Jugosławii (streszczenie książki)

Juergen Elsaesser jest znanym niemieckim dziennikarzem i publicystą, komentatorem politycznym i działaczem społecznym. W świetle nie tylko problemów Europy z radykalnym islamem (vel islamizmem przeradzającym się zazwyczaj w terrorystyczny dżihad) co polityki Zachodu wobec nie-zachodnich kultur i cywilizacji, a także  z racji dyskusji toczonych na ten temat na portalu  racjonalista.tv – pragnę polecić książkę tego autora pt. „Jak dżihad przybył do Europy (wojownicy Boga i tajne służby na Bałkanach)”.

W latach powojennych debaty publiczne na

Zachodzie toczono w tonie moralizatorskim.

Tony JUDT („Źle ma się kraj”)

Procesu rozbicia Jugosławii doprowadził (częściowo poprzez celowe działania) do zalęgnięcia się w sercu Bałkanów (a przez to i w Europie) islamistyczno-terrorystycznego fanatyzmu, do powstania bazy dla działań międzynarodówki dżihadystów wspomaganej finansowo przez ultra-konserwatywne kraje arabskie (głównie Arabię Saudyjską), do stworzenia nierównowagi politycznej, kulturowej, religijnej na Bałkanach, do powstania państw -„czarnych dziur” (Bośnia-Hercegowina i Kosowo) których byt porównać możemy do obecności w świecie takich krajów upadłych jak Somali, Afganistan, Libia czy Irak (z tytułu chaosu i rozkładu struktur administracyjnych tych państw i niemożności przeciwdziałania rozwoju terroryzmu, przemytu na wielka skalę ludzi, broni, narkotyków itd.). Niemiecki Autor w niezwykle precyzyjny i świetnie udokumentowany sposób pokazuje jak państwa Zachodu wspomagając międzynarodówkę islamistów-terrorystów – tak jak to czyniły podczas wojny w Afganistanie – przyczyniły się do przybycia kilku tysięcy mudżahedinów na Bałkany (z których wielu pozostało jako obywatele Bośni i zajęło się wprowadzaniem zwyczajów oraz obrzędów typowych dla fundamentalistycznych państw muzułmańskich) oraz do przeszkolenia i wyćwiczenia w wojennym rzemiośle tysięcy muzułmanów urodzonych w Europie, w krajach Zachodu.

Elsaesser wprowadza czytelnika w kontekst międzynarodowego terroryzmu islamistycznego poczynając od wojny w Afganistanie i klęski jaką poniósł tam ZSRR. To tam rozpoczęła się współpraca (która jego zdaniem trwała przez dekady, nawet jeszcze w początkach XXI wieku) służb specjalnych niektórych państw zachodnich, kooperujących w zakresie logistyczno-propagandowym i zaopatrzenia wielu organizacji związanych z islamskim dżihadem w uzbrojenie, amunicję, sprzęt łączności itp. Choć już w początkach interwencji radzieckiej w Afganistanie można się było spodziewać, że to rzekomo pożyteczne współdziałanie przyniesie gorzkie owoce. Warto jest zaprezentować tu tezę izraelskiego politologa, historyka i filozofa prof. Szlomo Eisenstadta z okresu zimnej wojny wedle której „…Europa widziana z Azji, nie składa się z dwóch zasadniczo różnych światów: świata radzieckiego i świata zachodniego. Stanowi jedną rzeczywistość: rzeczywistość cywilizacji przemysłowej. Społeczeństwa radzieckie i kapitalistyczne są tylko dwiema odmianami tego samego gatunku – albo dwiema wersjami tego samego typu społecznego – postępowego społeczeństwa przemysłowego”. To spostrzeżenie Izraelczyka, znawcy problematyki społeczno-religijno-politycznej w Azji i na Bliski Wschodzie jest o tyle symptomatyczne co znamienne w prezentowanym kontekście.

Wydźwięk tekstu Elsaessera jest wybitnie anty-mainstreamowy: elita polityczna i dziennikarsko-publicystyczna skonstruowała jednostronny, ubogi intelektualnie i wybitnie nieprawdziwy obraz konfliktów na Bałkanach na przełomie XX i XXI wieku. Niemiecki dziennikarz stawia wiele tez, snuje mnóstwo niepopularnych oraz będących passe sądów (wobec obowiązującego nadal political corectness i paradygmatów na temat wojen bałkańskich w końcu XX wieku), pokazuje mechanizmy i konotacje sympatii / antypatii wobec problemu jugosłowiańskiego rozpadu. Owe sympatie koncentrowały się na poparciu udzielonego katolickim republikom – Słowenia i Chorwacja uzyskały je od Niemiec i Watykanu w sposób jawny i sprzeczny ze wszystkimi rezolucjami międzynarodowych organizacji – oraz obarczeniu Serbii wszelkimi winami za rozwój sytuacji na Bałkanach (prawosławna republika, związana emocjonalnie, kulturowo i historycznie z Rosją); w późniejszym terminie per analogiam uznano bośniackich muzułmanów za „absolutne ofiary serbskiego nacjonalizmu” co spowodowało ścisłą współpracę tak nieprawdopodobnych sojuszników jak: Zachód (wraz z aktywnym, nie tylko wywiadowczo-logistycznym, zaangażowaniem się w konflikty bałkańskie USA), finansowi krezusi znad Zat. Perskiej oraz fanatycy islamistyczni opierający swe idee na teoriach fundamentalizmu religijno-politycznego (ibn-Tajmijji, Qutba czy Maududiego). To tu mógł działać i być użytecznym jako sponsor oraz koordynator tych działań Osama bin Laden. Elsaesser przytacza szereg dowód oraz dokumentów (także z raportów wywiadowczych i kontrwywiadowczych) potwierdzających kilkakrotną obecność Saudyjczyka w Bośni, Albanii czy Kosowie.
Znamienną osobą wokół której koncentrowała się ideologia islamizmu w Bośni jawi się bez wątpienia pierwszy prezydent tej republiki Alija Izetbegović. Autor książki obala sielankowy i mityczny obraz tego polityka, od dekad zaangażowanego w szerzenie ideologii tworzącej szowinizm muzułmański w byłej Jugosławii (w skali świata islamskiego był to znany szermierz idei fanatyzmu religijnego, ksenofobii i nacjonalizmu za co był w Jugosławii skazany przez tamtejszy sąd na długoletnie wiezienie – przesiedział ostatecznie tylko kilka lat w odosobnieniu). W swoich założeniach – tzw. Islamska Deklaracja europejskiego państwa muzułmanów – propagował szarijat jako podstawę prawodawstwa i obyczajów, islamizację życia publicznego, ksenofobię i nacjonalizm. W młodości Izetbegović był aktywnym członkiem organizacji Młodych Muzułmanów współdziałającej z hitlerowcami okupującymi Bałkany i chorwackimi ustaszami Ante Pavelićia (których idee były niesłychanie bliskie Młodym Muzułmanom – oczywiście z perspektywą katolickiej ortodoksji).

Służby specjalne państw zachodnich czynnie współdziałały z dżihadystami, którzy masowo przybywali do Bośni. To tu, w trakcie walk, zaczęto obcinać głowy nie-muzułmanom (o tych licznych faktach nie wspominało się wówczas w mediach), co z kolei spowodowało barbarzyńską kontrreakcję osamotnionych – formalnie i medialnie – Serbów (zamieszkałych w Bośni i w nowej Jugosławii). Także nie wszyscy Bośniacy (islam bośniacki był niesłychanie zlaicyzowaną i zeuropeizowaną formą religii Mahometa, przez lata Jugosławii stając się z jednej strony formą folkloru Sarajewa, Tuzli czy Zenicy, a z drugiej – przykładem ewolucji jakiej podlega w warunkach wielokulturowej Europy także wiara religijna) godzili się na taki rozwój sytuacji, na obskuranckie religianctwo i dewocję rodem z konserwatywnych krajów arabskich. Przykładem tego są m.in. dzieje Fikreta Abdićia i Harrisa Silajdzićia.

Bośnia jako państwo będące w zasadzie mini-Jugosławią powielała te argumenty, które legły u podstaw rozbicia tego kraju: jeśli trzy społeczności – Serbowie, Chorwaci i muzułmańscy Bośniacy nie mogli żyć we wspólnym państwie zwanym Jugosławią, to czemu musieli być obywatelami islamskiej Bośni ? Na ten paradoks zwraca uwagę Elsaesser kilkakrotnie. Ten paradygmat mainstreamu europejskiego – multi-kulti i prawa człowieka (gwałconych rzekomo jedynie przez Serbów) – nie wytrzymuje krytyki i zarzutów o stronniczości, politycznym zapotrzebowaniu danej chwili, utylitaryzmie polityczno-gospodarczym etc. Dziś widać, iż Zachód padł ofiarą swej krótkowzroczności i politycznego zaślepienia. Niech klasycznym tego przejawem, swoistym memento w sprawie flirtów z wszelkiego rodzaju fanatyzmami religijnymi, będzie logistyczne (i nie tylko) wsparcie udzielane przez lata fundamentalistycznym organizacjom palestyńskim przez Izrael (za pomocą służb specjalnych) – jak np. Hamas – celem osłabienia ruchu na rzecz wyzwolenia Palestyny  al-Fatahu i niezwykle popularnego w swoim czasie Jasera Arafata. Byli to bowiem reprezentanci idei powstania nowoczesnego, postępowego oraz laickiego państwa palestyńskiego. Ale polityczne zaślepienie i interesy gospodarcze nakazywały popieranie religijnych ortodoksów.  Dzisiejsze oburzenia i zdziwienie z tytułu, że fanatycy islamscy obcinają głowy, podkładają bomby czy dokonują różnorodnych zamachów jest w związku z perspektywą przedstawioną przez niemieckiego publicystę zupełnie niezrozumiałe. Opinia publiczna Zachodu została absolutnie zmanipulowana i otumaniona podczas rozpadu Jugosławii. A bałkańskie domino jeszcze się nie złożyło do końca. Groźne pomruki kolejnej irredenty dochodzą ostatnio z Sandżaku, pogranicza serbsko-czarnogórskiego (gdzie zamieszkuje ok. 350 tys. wyznawców islamu, zarówno w Serbii jak i Montenegro). W ogóle muzułmanie na Bałkanach poczuli swą moc w oparciu o zaplecze jakie otrzymali onegdaj od NATO i UE, a przede wszystkim w wyniku strug petrodolarów pompowanych w ten region z Arabii Saudyjskiej i emiratów leżących nad Zat. Perską. I jest to pomoc przeznaczona wyraźnie dla odłamów wybitnie fundamentalistycznych, nietolerancyjnych, prezentujących purytańską odmianę islamu. Owa moc przejawia się (na razie) w lokalnej agresji i natarczywości samozwańczych policji religijnych, obrzędach rodem z płw. Arabskiego (kobiety w nikabach, pół oficjalne wielożeństwo, setki nowobudowanych meczetów, fanatyczne kazania mułłów sprowadzonych z krajów arabskich, zakładanie szkół koranicznych wahhabickiej proweniencji itd.) czy wyraźnej islamizacji klimatu polityczno-kulturowego kraju. Duch wielokulturowego Sarajewa i takiej Bośni umarł wraz z upadkiem Jugosławii. W związku z hipokryzją jaka panuje w topowych mediach na tematy post-jugosławiańskie ukazanie się tej książki jest niewielkim światełkiem w tunelu wobec manipulacji, przemilczeń i ignorancji jaką narzucono polskiemu odbiorcy w tematach: Bałkany, Jugosławia, Serbia, Kosowo, Bośnia etc. Warto przeczytać tę książkę nawet w kontekście wzbudzenia refleksji nad całokształtem zagadnień związanych z upadkiem projektu pod tytułem; JUGOSŁAWIA. 

Juergen Elsaesser, Jak dżihad przybył do Europy (wojownicy Boga i tajne służby na Bałkanach) Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA, Warszawa 2007, ss. 292, tłumaczenie: Małgorzata Bochwic-Ivanovska

 

O autorze wpisu:

Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", "Racjonalista.pl". Na na koncie ponad 300 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego i Towarzystwa Kultury Świeckiej. Sympatyk i stały współpracownik Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Mieszka we Wrocławiu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *