Dystansuję się od ekologistycznego stanowiska kolegi Psycha-Smykowskiego i jeszcze raz przemówię za elektrowniami atomowymi, tak zaciekle przez ekologów zwalczanymi, choć to najczystsza energia, ale budząca strach, więc jakaś taka nieromantyczna…
Górnictwo się kończy, ekologizm goni własny ogon. Czas na atom!
Przestawienie się na atom dowodzi wysokiej racjonalności i wysokiego poziomu intelektualnego społeczeństw takich jak francuskie, amerykańskie czy japońskie. Nie ma czystszej i bezpieczniejszej energii. Pokojowe wykorzystanie atomu to wielki krok dla ludzkości, według futurologów i niektórych astrofizyków, następnym krokiem ma być czerpanie energii z ruchów księżyca i planet z ziemią sąsiadujących. Na razie jednak nie wiadomo jak to zrobić. Elektrownie atomowe jednak są stale udoskonalane.
Bardzo częste jest nieracjonalne podejście do energii atomowej, i nierzetelne opowieści o Fukushimie II, gdzie problemem było tsunami, wyższe o kilka metrów od wałów ochronnych, i to, że woda zalała baterie zapasowe do urządzeń chłodzących, a nie niekontrolowana reakcja atomowa. Myślą o Czarnobylu, gdzie problemem był grafit bezsensownie używany kiedyś do chłodzenia – ale to już przeszłość; od dawna już używa się wody, po której od razu widać czy działa czy nie, nawet jeśli mierniki nawalą. W Czarnobylu ewakuowano ludzi z wielkiego obszaru, choć napromieniowanie zagroziło tylko bezpośrednim sąsiadom elektrowni! Do dziś teren jest opuszczony (z wyj. wycieczek turystycznych). Największą katastrofą przemysłową wszech-czasów był wyciek chemikaliów w Bhopal w Indiach, który spowodował śmierć sto razy większej grupy ludzi.
Ludzie boją się atomu, o którym ekolodzy opowiadają rozmaite brednie. Merkel ulega Zielonym, którzy są najsilniejsi właśnie w RFN. Po Fukushimie obiecała przyspieszyć likwidowanie elektrowni atomowych, mimo iż w RFN nie ma trzęsień ziemi, ani tsunami. Zresztą są już teorie łączące ekologizm z volkizmem, czyli tym samym ruchem romantycznego kultu tego co naturalne – krwi i ziemi, który dał początek nazizmowi, może więc nieprzypadkowo ekologizm jest najsilniejszy w Niemczech … Wybuch elektrowni atomowej, podobny jest do katastrof samolotów, zdarza się ekstremalnie rzadko, i jest niebezpieczniejszą opcją energetyczną, tak jak samolot transportową, ale jest spektakularny, więc zwracamy uwagę nań o wiele większą niż na dziesiątki tysięcy ofiar zatruć czy wypadków samochodowych. Chodzi tu też o zaufanie nauce; kierownicę, lub kanapkę z salmonellą mamy w naszych niefachowych własnych dłoniach, samolot i elektrownia atomowa wymaga obsługi eksperckiej. Tak samo z argumentem naocznych świadków, i posiadaniem broni w domu, ponieważ dotyczy to sfery własnych możliwości, mamy do tego nadmierne zaufanie, mimo iż nikt jeszcze nie użył broni w dobrym celu, np. przeciw napadowi na bank w USA, a naoczny świadek to najsłabszy dowód sądowy, bo ludzie konfabulują, policja zaś i detektywi robią o niebo mniej błędów. Kołtun jednak lubi brać sprawy w swoje głupie ręce niczym brudny Harry. Czysty romantyzm…
Miks energetyczny to oczywiście dobry pomysł, chociaż w Niemczech gdzie Zieloni to własnie postulowali, nie wypaliło. Niemcy muszą szukać pomocy energetycznej u … Francuzów, najbardziej atomowego kraju Europy. Wspomina o tym Gertrud Hohler w książce o Merkel jaką na racjo TV omawiam. Nie pojmuję czemu miks nie może zawierać także elektrowni atomowych. Elektrownia atomowa się zwraca finansowo jako inwestycja z nawiązką, nawet przy uwzględnieniu kosztów utylizacji i likwidacji zużytych zakładów, inaczej by ich nie budowano. jeden kg uranu daje tyle energii co pociąg węgla a do tego atom jest czysty dla powietrza. Przeciwstawianie się elektrowniom atomowym nawet w taki spokojny wyważony sposób w jaki czyni to kolega Psych-Smykowski jest nieracjonalne. Nawet Japonia po Fukushimie nie odchodzi od atomu, tylko totalnie zideologizowane ekologizmem Niemcy to czynią. W każdym dużym kraju także u nas elektrownia może funkcjonować, nie brak ich w końcu u większości naszych sąsiadów, czy w Skandynawii.
Gertrud Höhler: „Matka chrzestna. Jak Angela Merkel przebudowuje Niemcy” – recenzja
…Co do energii atomowej, Höhler ma za złe przede wszystkim niekonsekwencję i populizm. W 2005 roku była zdania, że 17 elektrowni atomowych RFN powinno samodzielnie zdecydować o długości czasu eksploatacji (s. 132), w 2009 roku – świeżo po awarii w Krűmmel, uznała, że nowelizacja ustawy z rezygnacji z atomu z 2002 roku, Niemcy nadal jej potrzebują, w 2010 roku siedmiu starszym Bundestag dał pozwolenie na 10 lat kontynuowanie biznesu, a 10-ciu nowszym na 7 lat. Jednak 3 dni po Fukushimie (11/14 marca 2011) nagle ogłosiła pupulistyczne moratorium (s. 135). Nawet Rainer Brűderle (FDP), członek rządu, minister technologii o gospodarki na spotkaniu BDI, wybąkał, że decyzja nie jest zbyt racjonalna – długo nie był już ministrem (s. 138). Mimo przeciwwskazań gospodarczych Merkel uznała, że do 2022 atomu w Niemczech nie będzie. Obiecując przełom energetyczny, złamała obietnicę dana przemysłowcom, z pobudek populistycznych…
Tak to populistyczny ekologizm niszczy gospodarkę niemiecką.
Wreszcie rozsądny artykuł na temat energii atomowej. Ktoś policzył, jakie promieniowanie emituje elektrownia atomowa, a jakie elektrownia węglowa. W popiele i dymie ze spalania węgla znajdują się izotopy promieniotwórcze, które są beztrosko uwalniane. Porównanie jest miażdżące dla elektrowni węglowych. Gdyby do elektrowni węglowych zastosowano normy elektrowni atomowych, trzeba by było zamknąć wszystkie elektrownie węglowe w Polsce ze względu na poziom emitowanego promieniowania.
Dokładnie.
Podpisuję się pod pomysłem niezwłocznego przystąpienia do inwestycji w energetykę atomową. A Niemcy… może się okazać że to oni będą kupować tę polską energię atomową . Wiatraki i fotowoltaika ma to do siebie że daje energię kiedy jej sie podoba a niekoniecznie wtedy kiedy jest potrzebna… Można co prawda budować elektrownie szczytowo pompowe w celu magazynowania energii ale to wymaga określonych warunków terenowych i jest bardzo kosztowne.
Najbardziej niszczące są te wiatraki. Niszczą cisze, krajobraz, teren, ptaki. A dają niewiele.
Jesli atomowa to tylko na tor (thorium), ktory nie ma wad uranu.
Wybuchy elektrowni atomowych, których ludzie się faktycznie boją, to wybuchy atomowe, a takich nie było w ogóle, choć do dziś wielu ludzi sądzi, że w Czernobylu doszło do takowego. Niestety, potrzeba trochę wiedzy z fizyki, na temat działania zarówno bomb jak i reaktorów atomowych, wymaganej czystości uranu i wszystkich warunków, które muszą być spełnione w celu zainicjowania takiej eksplozję, żeby zdać sobie sprawę, że w elektrowniach atomowych to jest absolutnie niemożliwe. Do takich rzeczy po prostu nie dochodzi przez przypadek.
<>
Tu jest problem. Dla młodych ludzi fizyka to zupełna czarna magia. Ale cóż się dziwić, skoro wg nowej podstawy programowej w liceum fizyki, chemii i geografii razem jest dwa razy mniej niż religii.
Co prawda na katedrze energetyki przekonano mnie, że energia atomowa jest zdrową alternatywą dla węgla, jednak nie uważam by argumenty Psycha były oderwane od rzeczywistości; są racjonalne i w najmniejszym stopniu nie świadczą o Jego ekologizmie. Ponadto uran drożeje (25lat – sześciokrotnie). Piotra argument że Niemcy kupując energię działają sobie na szkodę jest chybiony – tak to już jest że bogaci mają kasę więc kupują a biedniejsi lub głupsi dłubią w ziemi za rudą, a co wydłubią to na bazar. Zaś Francja, niegdyś pobudowała EA więc teraz dymie ile wlezie i nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
„Przestawienie się na atom dowodzi wysokiej racjonalności i wysokiego poziomu intelektualnego społeczeństw takich jak francuskie, amerykańskie czy japońskie.”
Nie dowodzi jednakże wysokiego poziomu intelektualnego takich społeczeństw jak chińskie, rosyjskie, czeskie i im podobne. Poziom intelektualny jest indywidualną cechą która nie ma odniesienia do społeczeństw mimo tego wkrótce społeczeństwo fińskie dokona skoku poziomu intelektualnego.
W RFN jak najbardziej występują trzęsienia ziemi tylko p. Napierała nie ma o tym pojęcia.
Ostatnio rozbił się w Alpach samolot posiadający obsługę ekspercką.
” Niemcy muszą szukać pomocy energetycznej u … Francuzów, najbardziej atomowego kraju Europy”
1.2. Stromaustausch Frankreich – Deutschland
Als Anfang April 2011 die Temperaturen um über 10 Grad stiegen, brauchten sowohl die viel mit Strom heizenden Franzosen wie Tschechen viel weniger Strom. Da man Atomkraftwerke ungern runterfährt, boten unsere westlichen und östlichen Nachbarn den Atomstrom zu Niedrigpreisen von geschätzt 2 bis 3,5 Cent je Kilowattstunde an. Da lassen die deutschen Stromkonzerne lieber ihre brennstoffverbrauchenden Kohle-, Öl- und Gaskraftwerke aus, kaufen zu den Dumpingpreisen den Strom und verkaufen ihn an Industriekunden für 8 bis 12 und an Privatkunden für über 23 c/kWh.
O tym p. Napierała oczywiście nie miał pojęcia.
„Tak to populistyczny ekologizm niszczy gospodarkę niemiecką.”
Najwyraźniej nie zrozumiał Pan przesłanki pani profesor. Polecam recenzje jej książki na Amazon. Może wtedy będzie Pan schlauer.
to zajrzyj pan do książki Gertrud Hoehler o Merkel i jej rządzie o tej którą cytuję. To wtedy pan zacznie mieć pojęcie. To z nią pan polemizuje nie ze mną. Fajnie, że Francuzi potrzebują mniej prącu wskutek ocieplenia, ale co to ma do kwestii niedoboru energetycznego Niemiec? Nic.
Hoehler jest za atomem, to wyraxnie widać z każdej strony jej książki, to pan chyba jest ślepy, znalazł pan wycinek z niem. strony i wciska eko-kit.
Święta wojna płomykowa (flame war) wiatrakowców z atomistami, węglowców z gazownikami i.t.d. trwa sobie w najlepsze. A zwycięży jak zwykle ekonomia, nawet jeśli będa mieszać politycy. I nie mam na myśli jedynie ekonomii „łagodnej”, polegającej na handlu w formule 'win-win’, lecz także tej, która prowadzi do wojny o ropę, wodę, gaz, szlaki transportowe.
Opcja budowy energetyki jądrowej w PL to jest pociąg, który dawno odjechał. Pewni naszego „czarnego złota” budzimy się z ręką w nocniku, bo EA jeszcze nie mamy (i długo mieć nie będziemy), a E-węglowe „wychodzą z mody” i nie jest istotne, z jakich powodów.
To, że Niemcy zamykają swoje EA jest argumentem wyciąganym nader często. Ale te elektrownie istnieją i nie są rozbierane, w razie krytycznej potrzeby będa użyte, są sprawdzone, istnieje ich obsługa, maja zapasy paliwa. To jest real, a nie mrzonka o reaktorku na Żuławach!
Istnieje jeszcze opcja, żeby brudami wytwarzania energii zajęli się np. Francuzi, albo Ukraina, a my energię po prostu kupimy! Hosanna!
Ale, zaraz, chwila… Nie mamy sieci przesyłowych! Nie mamy pieniędzy! Nie mamy czego sprzedać!