Fajna idea, nieważne jak działa…

Jest takie porzekadło – „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”. Choć raczej ciężko mnie posądzać o wiarę w podziemne osiedle Lucyfera, coś cennego bez wątpienia tkwi w tym porzekadle. Niedawno wdałem się w dyskusję z moimi kolegami z portalu Racjonalista.tv na temat pomysłu wspieranego przez prof. Płatek, który głosi, iż w ramach zapobiegania gwałtom każdy stosunek seksualny powinien być poprzedzony entuzjastyczną zgodą. Części autorów i komentatorów Racjonalista.tv ten pomysł przypadł do gustu, ja jednak, choć oczywiście chciałbym, aby było mniej gwałtów, zadałem brzydkie i niewygodne pytanie: „Jak to zrobić?”. Nagle okazało się na przykład, że zdaniem moich adwersarzy nie chodzi wcale o oficjalną zgodę na papierze wysłaną do sądu, tylko o słowo – „osoba uważająca się za zgwałconą po prostu powie, że nie zgodziła się na seks”. I wszystko fajnie, tylko mam wrażenie, że osoba uważająca się za ofiarę gwałtu i przed tą sugerowaną „rewolucją” była raczej przekonana, że nie zgodziła się na gwałt. Takich pseudorewolucji nie brakuje. Większość ideologów wychodzi z założenia „fajna idea, nie ważne jak działa”. Walor estetyczno – moralny pomysłu okazuje się czymś całkowicie dominującym nad realiami. Wynikają z tego takie zjawiska, jak chociażby komunizm. „Chcieli dobrze, ale doszło do wypaczeń…”. Chciałbym, aby jak najwięcej ludzi było krytycznych wobec podejścia „fajna idea, nie ważne jak działa”. Historia jednak pokazuje, że nie uczymy się na własnych błędach. Lepiej zapomnieć i mieć kolejne „fajne idee”…

Więcej rozważań i „fajnych idei” na filmie:

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

51 Odpowiedź na “Fajna idea, nieważne jak działa…”

  1. Jezeli chodzi o mnie, to Jacek robi sztuczny problem z niczego. Ale moze ma taka potrzebe? Ale to ja. Co mnie jednak juz rozbawilo, to analogia do komunizmu. Tu juz nie ogarniam.

  2. Komuniści wcale nie chcieli dobrze, bo z góry zakładali ograniczenie swobód obywatelskich i przemoc. To tak na marginesie. Ale komunizm tak czy inaczej nie zadziałał – np. nie przewidział zjawiska korupcji władzy.
    Idea sprawdzania działania idei na symulatorach?
    A sprawdzał pan czy ta idea zadziała?
    Moim zdaniem to nie zadziała.
    🙂 Skuteczne symulowanie zjawisk społecznych jest chyba niemożliwe, a ideologowie przed uruchomieniem programu pokłócą się o przyjęte parametry (np. parametr podatności urzędnika państwowego na korupcję – komunista będzie chciał przyjąć jak najniższy, a kapitalista jak najwyższy)
    Eksperyment w małej komunie też raczej nie będzie miarodajny, bo do komuny zgłoszą się entuzjaści, a w skali makro udział wezmą przymusowo ludzie obojętni i sceptycy („element reakcyjny”).
    .
    Pomysł prof. Płatek (której zasadniczo nie lubię) z początku wydał mi się absurdalny, ale po przeczytaniu różnych opinii doszedłem do wniosku, że może nie jest taki zły, bo prawo jest nie tylko po to, żeby sprawiedliwie karać, ale także po to, by działać prewencyjnie i oddziaływać na świadomość, czyli wychowywać.

      1. Kiedyś ktoś powiedział o kolejnych premierach rządu: wszyscy chcieli dobrze, ale im nie wyszło, to wybierzmy takiego który chce źle i żeby też mu nie wyszło.
        🙂

  3. Tym „problemem” powinni się zająć kabareciarze i pewnie to zrobią. A temu odłamowi wojujących feministek marzy się chyba, by każdego heteroseksualnego faceta można było w każdej chwili oskarżyć o gwałt, nic tylko zmienić płeć lub zostać gejem. Sądy zapewne czekają na tysiące rozpraw w tej materii, bo strasznie się nudzą. Trzeba też zbudować więcej więzień. Tylko będą to musiały chyba robić same feministki, reszta będzie o coś oskarżona.

    1. Ale prawo nie tworzy się dla kobiet tylko dla wszystkich. Jeśli kobieta może fałszywie oskarżyć faceta to i on może zrobić to samo. Więc jeśli ma Pan rację to znaczy że feministki chcą takiego prawa żeby można było je fałszywie oskarżać i wsadzać do więzienia.

      1. Leslie Nielsen, w jednej z komedii kpił z prawa amerykańskiego, że w tym wspaniałym kraju, każdy każdego, może w dowolnym momencie pozwać o co tylko zechce. Takie pomysły to krok w tym właśnie kierunku. I nie pomijajmy fizjologii. Trudno facetowi kogoś oskarżyć, że był zmuszony do seksu, bo u niego bez chęci (nawet entuzjazmu), naprawdę niewiele z tego wyjdzie, chyba, że zostanie nafaszerowany jakimś specyfikiem.

        1. „Trudno facetowi kogoś oskarżyć, że był zmuszony do seksu, bo u niego bez chęci (nawet entuzjazmu), naprawdę niewiele z tego wyjdzie, chyba, że zostanie nafaszerowany jakimś specyfikiem.” Proszę sobie wyobrazić że jakaś gruba feministka jest wstanie pana związać i zmusić do seksu waginalno-oralnego.

          1. >Proszę sobie wyobrazić że jakaś gruba feministka jest wstanie pana związać i zmusić do seksu waginalno-oralnego<
            -Związanie i zmuszanie to kompletnie inna bajka, to właśnie przemoc. I nigdy bym feministki nie posądzał o tak straszne skłonności. W ogóle mam wrażenie, że jak już wspominałem, mają one jakąś obsesję akurat na tle płciowości, seksu i narządów płciowych, podobną do religijnej. Powinny się skonsultować z seksuologiem. A może należy nagrywać każdy stosunek, wówczas byłby materiał dowodowy i grono ekspertów oceniałoby, czy nie doszło do gwałtu wg. feministycznych kryteriów? Może ktoś wynajdzie entuzjazmometr?

          2. No dobrze niech będzie, że nie „zwiąże” tylko szepnie na ucho, że jak się pan nie położy i nie będzie wykonywał poleceń to, że pójdzie na parking i porysuje lakier na pańskim samochodzie.

      2. Panie Piotrze, a Andrzej Kurek powiedział że dla dowcipu można poświęcić najlepszą ideę. System prawny w USA ponoć należy do najlepszych.

  4. Też nie znoszę prac brukarskich i uważam, że „projekt nareszcie pełnego zdefiniowania gwałtu” nie jest chciejstwem ale ukłonem w stronę opisu rzeczywistości. Oczywiście jeśli uznamy, że jedyną granicą w seksie jest *zgoda wszystkich, którzy biorą w tym udział.
    *Zgoda, czyli:
    Dorosłe, świadome, powiedzenie w stanie poczytalności; w warunkach wolnych od presji fizycznej; w warunkach wolnych od presji psychicznej [można by się zastanawiać jak sie do presji psychicznej ma litość i obowiązek, ale jeszcze daleka do tego droga, bo jak na razie naszymi sporami utknęliśmy na pierwszym schodku]; w warunkach wolnych od wszelakiego podstępu powiedzenie: Tak, chcę tego!
    Odnoszę wrażenie, że co do tego nie mamy wątpliwości, a punktem spornym jest to jak mamy mówić by druga osoba zrozumiała, że czegoś chcemy lub ,że nie chcemy. I tu możemy wybierać z całej palety technik komunikacyjnych: od telepatycznych, przez mruganie morsem prawym okiem, alfabet brajla, po mowę ojczystą.

    1. Jak prawnie udokumentować tę zgodę? Jak sprawić, aby nie była złożona pod przymusem? Poza tym: czy – na przykład – ludzie mają prawo do ukrywania relacji pozamałżeńskich?

      1. Kurcze no.. odnoszę wrażenie że kręcimy się w kółko. Wczoraj odpowiadaliśmy sobie i zadawali dokładnie te same pytania. A małżeństwo i zdrada nie ma tu nic do rzeczy.

        1. No właśnie nie uzyskałem odpowiedzi o praktyczny wymiar tego pomysłu. Bo to, że ofiara gwałtu przychodzi i mówi, że był gwałt, to już jest…

        2. W takim razie mam propozycję, żeby na moment odciąć się myślami od tego „projektu” tak jakby go w ogóle nigdy nie było, i skupić się na tym stanie prawnym jaki mamy obecnie. I proszę wymyślić i odpowiedzieć na pytanie: Jak dzisiaj prawnie udokumentować gwałt?
          .. Jak już Pan to zrobi to zapewne dojdzie do wniosku praktycznie sie nie da. A skoro tak, to czy to oznacza, że z kodeksu karnego należy usunąć paragrafy mówiące że gwałt podlega karze?

          1. Znamiona przemocy dają podstawę. Prof. Płatek proponuje metodę wykrywania i penalizacji gwałtu bez znamion przemocy i choć chce dobrze, pomysł moim zdaniem jest zupełnie nierealistyczny. Przynieść może więcej szkody niż pożytku, lub będzie martwym zapisem.

          2. „Znamiona” to ładne słowo ale nie mówiące nić. Proszę bardziej opisowo… Jak prawnie udokumentować gwałt?

          3. Przybywa osoba mająca na sobie ślady przemocy i odbytego stosunku seksualnego. Im poważniejsze ślady przemocy, tym silniejsze przesłanki. Nie jest to sprawiedliwe, bo pomija część sprawców, ale „oficjalna zgoda na seks” wcale tych sprawców nie wychwyci za to ułatwi oskarżanie osób niewinnych

          4. No właśnie, czyli dochodzimy do tego o czym rozmawialiśmy wczoraj. Po pierwsze możemy mieć dwie dziewczyny wyglądające dokładnie tak samo tzn.: Posiniaczone i (pisząc brzydko) ospermione. I zaczniemy rozmawiać z nimi i jedna będzie utrzymywać że właśnie została zgwałcona, a druga powie, że właśnie wraca z zajefajnej seksimprezki. I gdzie tu są znamiona gwałtu? Czy w tym jak wygląda czy w tym co mówi?
            ..
            Ale to jest jakby nieistotne bo zakładamy że jedna która czuje się zgwałcona pójdzie z tym na policję, zaś druga pójdzie nie na policję tylko pochwalić się koleżance, więc tu aż takiego problemu nie ma.
            ..
            Prawdziwy problem jest wtedy gdy ktoś przykłada do głowy pistolet (podaje przykład z pistoletem ale taki przymus może być realizowany na wszelkie możliwe sposoby) i dziewczyna staje się posłuszna, i będzie gwałcona choć bez bicia, wiązania itp. Prawdopodobnie najwięcej gwałtów nie nosi żadnych znamion walki, przemocy i obecne prawo pozostawia tych ludzi zupełnie samych sobie.
            ..
            Jeszcze chcę dodać coś o samej idei „domniemania niewinności”
            Wszyscy martwią się, że „ofiary” będą oczerniać , no i że co z DN itd?
            Jeżeli fałszywe oskarżanie jest przestępstwem, i tak bardzo chcemy domniemywać niewinność czyjąś niewinność, to jaki jest sens domniemywania że te „ofiary” będą popełniać przestępstwa fałszywych zeznań. Dlaczego nie domniemywać ich niewinności (czyli , że to co zeznają nie jest fałszowaniem zeznań)?

          5. Z przyłożonym pistoletem kobieta podpisze również oświadczenie, że zgadza się na seks. Stąd bezsens tego pomysłu. Oświadczenie musi być przecież jawne dla obu stron mającego nadejść seksu, nie można go składać potajemnie, poza wiedzą partnera. Z innej strony sprawy każdy może powiedzieć, że się nie zgodził, jeśli oficjalne zaświadczenie w pomyśle prof. Płatek nie pełni żadnej roli. Seks wiąże się z emocjami i fałszywe oskarżenia o gwałt są częste, zwłaszcza z uwagi na wykrytą zdradę, zerwanie etc. Afer seksualnych używa się też w brudnej grze politycznej.

          6. W filmiku mówi Pan, że tak rozmawiali i rozmawiali i po czasie jakoś tak wyszło że może nie chodzi o podpisywanie papierów. W pierwszym wpisie zasygnalizowałem że pani prof to wykluczyła -to jest w materiale filmowym (nie wprost ale jasno) Więc dlaczego motyw papierków zdominował rozmowę?

          7. Jeśli nie ma w żaden sposób udokumentowanej zgody na seks, to każdy może powiedzieć, że jej nie było choć była.

          8. Nie każda kradzież jest zuchwała. Gdy pójdzie Pan do kiosku i poprosi o rozmienienie banknotu na drobne, a następnie ekspedientka zabierze banknot ale już nie wyda równowartości w drobnych tylko zacznie strugać głupa, to poczuje się Pan okradziony. Czy tak?

  5. zaraz, zaraz. A czy fundamentalnym pytaniem w kontekście tego pomysłu nie powinno byc to, jak to się ma do ewolucji i natury ludzkiej? I jakie moga byc tego konsekwencje? Przecież wyewoluowaliśmy właśnie tak, aby kobiety nie mówiły wprost o tych sprawach, a mezczyźni nbyli nieco nachalni. Czyz to nie jest optimum? Prof. Płatek chce być mądrzejsza od milionów lat prób i błędów? Smiech na sali.

    1. Ewolucyjnie ugruntowane różnice w psychice kobiet i mężczyzn to temat tabu dla wielu feministek. To niestety czyni część inicjatyw i pomysłów nietrafnymi.

    2. „Przecież wyewoluowaliśmy właśnie tak, aby kobiety nie mówiły wprost o tych sprawach, a mezczyźni nbyli nieco nachalni. Czyz to nie jest optimum?”
      Zatem co proponujecie panowie? Może ministerstwo edukacji i oświaty (czy jak to się tam nazywa) powinno wprowadzić wychowanie seksualne – dla chłopców kursy lekkiej nachalności a dla dziewczynek kursy pozawerbalnego i nieświadomego prowokowania?

      1. TŚ. Ale jedynie gdy się założy dualizm – że natura i ciało sobie; a świadomość, etyka i duchowość sobie. Poza tym Pan Robert mówi o naturze w znaczeniu konserwatywnym, zabetonowanym, niezmiennym czyli „jak było na początku tak teraz zawsze i na wieki wieków optymalnie amen”. Pan Tomaszu, wplótł do tego jeszcze „ewolucję”, która jest zaprzeczeniem takiego zabetonowania. A nauka mówi, że natura nie jest ani zabetonowana, ani optymalna, ani statyczna, ani etyka nie jest oderwana od natury. Zakładając że człowiek EWOLUUJE (od pierwotnego bestialstwa aż do nowoczesnego człowieczeństwa) mówienie, że w XXI w naturalne i słuszne jest to co było w neolicie, jest jakimś koszmarnym nieporozumieniem.

    3. gwałt w ewolucji jest normą
      zabijanie i grabież także
      .
      argumentowanie ewolucją w sprawach etycznych to prosta recepta na cywilizacyjne zdegenerowanie

      1. TŚ. Ale jedynie gdy się założy dualizm – że natura i ciało sobie; a świadomość, etyka i duchowość sobie. Poza tym Pan Robert mówi o naturze w znaczeniu konserwatywnym, zabetonowanym, niezmiennym czyli „jak było na początku tak teraz zawsze i na wieki wieków optymalnie amen”. Pan Tomaszu, wplótł do tego jeszcze „ewolucję”, która jest zaprzeczeniem takiego zabetonowania. A nauka mówi, że natura nie jest ani zabetonowana, ani optymalna, ani statyczna, ani etyka nie jest oderwana od natury. Zakładając że człowiek EWOLUUJE (od pierwotnego bestialstwa aż do nowoczesnego człowieczeństwa) mówienie, że w XXI w naturalne i słuszne jest to co było w neolicie, jest jakimś koszmarnym nieporozumieniem.

          1. Jest: „Pan, Tomaszu” a miało być : „Pan Robercie”. Od tamtej części wpisu chciałem się zwrócić bezpośrednio do Pana Roberta.

        1. „naturalne i słuszne” to bezsensowna zbitka słowna
          w naturze nie ma słuszności i mnóstwo naturalnych zachowań może być uznanych za niesłuszne, wręcz za skrajnie niegodziwe

      2. Gwałt jest normą? Raczej był normą w zamierzchłej przeszłości. Ewolucja nie promuje najsilniejszych, tylko najlepiej przystosowanych. Aż wierzyć mi się nie chce, ze w gronie racjonalistów jest ktoś kto nie wychwytuje tej różnicy. Zbyt agresywny osobnik będzie eliminowany z grupy wcześniej czy póżniej. Proszę zauważyć np. jaki jest średni poziom agresji u ludzi duzych fizycznie, a jaki u małych. Jak natura to fantastycznie reguluje. Dlatego ja nie rozumiem zarzutów skierowanych w stosunku do mojego rozumowania. Lewicowcy mają jakąś przemożną chęć przerabiania rzeczywistości, tak jakby wiedzieli na 100% co jest dobre. Ilu jest np. ludzi, którzy jakby porządnie w dupę nie dostali w dzieciństwie, to niczego by nie osiągnęli. To tylko drobny przykład. Ja rozumiem, że ewolucja jest ciągłym procesem i to co jest norma dzisiaj , nieokoniecznie musi być normą za lat 200. Ale wywracanie świata do góry nogami i to poprzez odgórne regulacje jest szaleństwem. Edukacja, rozmowy, pogadanki, wyjasnienie, namawianie – prosze bardzo. Natomiast każda zmiana w prawie, powinna być wprowadzana niezwykle wprost ostrożnie, rozważnie, deliktanie, spokojnie i z głębokim rozważeniem sprawy. Tymczasem mam wrażenie, ze wśród lewicowców jest dzika pogoń za wszelkimi nowinkami.

        1. w ewolucji gwałt oczywiście cały czas jest normą
          natomiast cywilizacja nie działa wedle zasad ewolucji, tylko w o parciu o inteligencję

          1. Nie rozumiem. Wszystko jest wynikiem ewolucji – inteligencja, cywilizacja również!

          2. „Wszystko jest wynikiem ewolucji – inteligencja, cywilizacja również!” Też tak myślę. gen i środowisko tworzą układ nadążny.

  6. Nie wiem czy państwo zauważyliście, ale w tej debacie wszystkie nasze panie milczą. Być może uznały , że problem gwałtów to problem „faceta”, który musi ten temat przepracować sam ze sobą.

  7. Jeżeli ktoś domaga się niezbitych dowodów, jednoznczanie wskazujących, że gwałt miał miejsce, to jest to najcześciej facet, który chce w ten sposób wykazac absurdalność proponowanego prawa. Dyskutowanie natomiast, co może być uznane za dowód, a co nie, może dać temu portalowi temat do dyskusji na następne 25 lat. Dowody nie zawsze będą dostępne – i wszyscy o tym wiemy. W zamyśle prawnym chodzi tylko o to, aby zmniejszyć ilość gwałtów, a nie aby je zupełnie wyeliminować.

    1. Przełóż lekkie podejście do dowodów na inne przestępstwa – kradzież, morderstwo… Wyobraź sobie taką sytuację. Nie ma przesłanek, Ty jesteś kompletnie niewinny, ale ktoś mówi, że kogoś zamordowałeś i masz się bronić. Fajnie? Załóżmy, że osoba zgłaszająca rzekomą zbrodnię Cię nie lubi, ale dowiedziała się z gazety, że kilometr od Twojego domu kogoś zabito o 2 w nocy, poza tym „uczynna” osoba wie, że spędzasz sam noce w domu. Jeśli nie udowodnisz, że całą noc byłeś w domu i jeśli przypadkiem nie znajdą właściwego sprawcy, idziesz do więzienia za morderstwo. I już. Fajnie?

  8. Jacek, mam wrażenie, że ty nie rozumiesz sensu tego prawa. Tutaj bardziej chodzi o edukację i świadomość społeczeństwa, a nie – jak ty to interpretujesz – o penalizowanie niewinnych facetów. Czytając powyższe wpisy, taka edukacja jest bardzo potrzebna. Ostatnie zdanie z mojego poprzedniego wpisu: „W zamyśle prawnym chodzi tylko o to, aby zmniejszyć ilość gwałtów, a nie, aby je zupełnie wyeliminować”. Istnienie takiego prawa ma ogromne znaczenie dla kobiety, która nie tylko, że ma szansę gdzieś się odwołać, ale również nie czuje się sama w patriarchalnym świecie. Ty kiedyś pisałeś o sobie, że jesteś feministą? Tak coś pamiętam. Jestem ciekaw w jakim sensie?

    1. Jestem feministą choćby w tym sensie, że nie uważam zupełnie nietrafionych pomysłów a propos praw kobiet za genialne idee, bo pozornie są ładne. Do czego ma się odwołać kobieta? Do formalnej zgody na piśmie, którą gwałciciel może na niej wymusić? Czy też (bez formalizacji proponowanej przez prof. Płatek zgody na seks) odwracasz prawo i żądasz, aby zawieszono domniemanie niewinności i zastąpiono je domniemaniem winy? Feminizm nie polega też na tym, że zakłada się, iż wszystkie kobiety są święte i żadna nie rzuci fałszywego oskarżenia.

  9. Ty piszesz o pomówieniach, a nie o dowodach. Sądzisz, że to prawo może spowodować, że ludzie będą się celowo wrabiać? To troche dziwna logika. Ale nawet jeżeli zdarzą się takie przypadki, to są to tylko pomówienia, a nie dowody. Słowo jednej strony przeciwko słowu drugiej. To nie jest dowód, Jacek. Natomiast ja mogę sobie wyobrazić, że istnienie tego prawa może spowodować, że ktoś, kto jest obecny w sytuacji, kiedy ma dojść do gwałtu, nie dopuści do niego właśnie z tego powodu, że to prawo istnieje. Nie oznacza, że sprawa trafia od razu do prokuratora, ale jest jeden gwałt mniej. To wydaje mi się bardzo prawdopodobne. Tobie nie?

    1. Nie. Bo albo gwałciciel zmusza gwałconą do podpisania zgody na seks, albo zaświadczenie o słownej niezgodzie na seks post factum nie jest traktowane jako dowód. A jeśli jest traktowane jako dowód, to każda osoba może być oskarżona o gwałt bez dowodu innego, jak zaświadczenie post factum „nie było zgody”. Przypomnę, że mówimy o przypadkach, gdzie nie ma śladów przemocy fizycznej.

      Załóżmy, że uprawiałeś seks z Panią A., która chciała tego seksu (nie ma wymogu formalnej zgody, starczy na słowo). W pewnym momencie Pani A. stwierdziła, że chce abyś związał się z nią na stałe. Ty mówisz „nie”. Pani A. jest mściwa i idzie zgłosić gwałt na sobie. Sądowi wystarcza jej oświadczenie, że nie wyraziła zgody na seks (choć wyraziła, ale nie ma podpisów, papierów etc.). Idziesz do więzienia za gwałt, wyrzucają Cię z pracy, rodzina tobą gardzi etc.

      Albo – masz żonę. Ale nie jesteś wierny, choć ją kochasz. Czasem masz skoki w bok, ale utrzymujesz to w tajemnicy. W trakcie skoku w bok składasz z Panią B. oświadczenie o zgodzie na seks i wysyłasz je do urzędu. Tam jest wyciek. Rozwodzicie się z żoną.

      Albo. Jesteś kobietą. Ponoć broni Cię wymóg zgody na seks. Gwałciciel napada Cię i grozi Ci, że Cię zabije, albo okaleczy, jeśli mu nie ulegniesz i nie podpiszesz oficjalnej zgody. Podpisujesz. Seks jest gwałtem nie poprzez przemoc, ale poprzez zastraszenie. Wymóg oficjalnej zgody nie poprawia w żaden sposób Twojej sytuacji, a utrudnia życie intymne wszystkim.

      Albo. Jesteś pijana. Na trzeźwo nie odbyłabyś stosunku seksualnego. Ale pod wpływem alkoholu zarówno podpisujesz oficjalną zgodę, jak i uprawiasz seks, który na trzeźwo uznajesz za rodzaj gwałtu.

      Albo, jesteś osobą nieśmiałą. Lubisz, aby ktoś Cię uwiódł. Nigdy nie mówisz „tak”, gdy ktoś chce uprawiać z Tobą seks. Z uwagi na prawo o oficjalnej zgodzie na seks nie masz życia erotycznego, jesteś starą panną.

      1. Panie Jacku, tu chodzi o oddzielenie dwóch tematów:
        Jeden to jest definicja gwałtu.
        Drugi to jest udowodnienie gwałtu.
        .
        Jeśli chodzi ten drugu aspekt, to sąd nadal MUSIAŁBY przed skazaniem uzyskać twarde dowody – nawet wtedy, gdy jest to bardzo trudne. Jeśli nie da rady, to wątpliwości przemawiają na rzecz oskarżonego
        .
        Ale jeśli chodzi o kwestię definicji, to chodzi o to, żeby w ogóle istniała możliwość wniesienia takiego oskarżenia – żeby krótka spódniczka, alkohol albo fakt zaproszenie gwałciciela do domu na kawę nie sprawiało, że o gwałcie w ogóle nie ma mowy.
        Myślę, że nawet gdyby tego typu sprawy były w większości nie do wygrania w sądzie, to już sama świadomość, że policja lub prokurator nie umorzą śledztwa może powstrzymać niejednego macho.
        W tej chwili wokół gwałtu jest taki klimat, że jak – porównując – zapomnę zamknąć mieszkanie na klucz, to okradzenie go nie jest uważane za przestępstwo. Bo „brak śladów włamania”.

    1. To ty nie rozumiesz prawa Dariuszu. Przecież pomysł prof. Płatek nie sprowadza się do słowa jednej osoby przeciwko drugiej. To już jest teraz, jeśli nie ma znamion przemocy i postronnych świadków gwałtu (co raczej się nie zdarza). Właśnie dokładnie o takim nastawieniu jak Twoje napisałem w tym artykule.

  10. Całkowita zgoda, panie Tomku. Szkoda, że żadna kobieta nie chce się wypowiedzieć na ten temat. Nam, starym feministom, tak głos mógłby tylko otworzyć oczy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pięć + jedenaście =