Trwa jeszcze akcja we Francji związana z muzułmańskimi mordercami zespołu redakcyjnego Charlie Hebdo. Można powiedzieć, że jeszcze nie umilkło echo krzyków niewinnie zamordowanych dziennikarzy i rysowników. Mimo to pojawiły się głosy głupców i niegodziwców popierających mord w odpowiedzi na satyrę antyreligijną.
Muszę przyznać, że nie spodziewałem się takich głosów, mimo to pojawiają się całkiem licznie w artykułach, wpisach i komentarzach. Nie należą tylko do osób religijnych. Jest wiele takich, które zaczynają się od słów „jestem ateistką/ateistą, ale…”. Dowiaduję się z nich, że rysownicy z Charlie Hebdo sami są sobie winni, bo urazili uczucia religijne muzułmanów. Niektórzy przy okazji tego mordu potępiają rysowanie karykatur antyreligijnych i deklarują, iż sami tym gardzą…
Człowiek, który oficjalnie i publicznie (na przykład na otwartym profilu Facebooka, nie tylko na swoim blogu lub w swoim artykule) popiera lub usprawiedliwia mord w odpowiedzi na satyryczny obrazek antyreligijny jest moim zdaniem niegodziwcem. Uważam, że w uczciwym świecie powinien być również uznany za przestępcę, gdyż popieranie lub usprawiedliwianie morderstwa jest podżeganiem do dalszej, morderczej przemocy. Przy aroganckiej i agresywnej recydywie w usprawiedliwianiu mordów należałoby uznać taką osobę wręcz za wspólnika morderców. Nieludzkie, skrajnie wyprane z człowieczeństwa popieranie lub usprawiedliwianie zbrodni, czynienie ze sprawców ofiar, a z ofiar sprawców, jest oczywistą zachętą do dalszych zbrodni i do braku stanowczej odpowiedzi na te zbrodnie, które miały już miejsce.
Drugą przyczyną popierania lub usprawiedliwiania mordów na tle religijnym jest głupota. Część z nas chyba rzeczywiście nie umie odróżnić „niegrzecznego” obrazka od odebrania komuś życia. Braki w wyobraźni powodują u części z nas kompletny brak empatii. Świat wtedy podzielony jest na papu (jedzenie), ee (wydalanie) i Barabara (zaspokajanie potrzeb seksualnych). Wszystko, co nie mieści się w tych trzech kategoriach nie różni się od wzorka na ekranie komputera. Nie ważne, czy ktoś coś rysuje, czy ktoś kogoś morduje. Jeśli coś wykracza poza kategorię ee, papu i Barabara jest tym samym, nieistotnym szumem – nie ważne, czy rysują, czy mordują. Jeśli ktoś źle zaparkuje samochód i w ramach „kary” zostanie spalony żywcem wraz samochodem, dla pozbawionych empatii głupców jest to to samo. Ten sam szum spoza strefy ee-papu-Barabara. Mimo to tej żałosnej postawie potrafią towarzyszyć jakieś modne ideologie, powierzchowne aczkolwiek malownicze. Być może duża ilość takich głupców wśród komentujących mord na tle religijnym w redakcji Charlie Hebdo wynika z mieszania świata wirtualnych memów z rzeczywistością, oraz ze szklarniowych warunków dorastania. Być może jest to całkowite rozpieszczenie dorastaniem w dość zasobnym, nowoczesnym i humanitarnym kraju. A może jest to po prostu zetknięcie istniejącej od zawsze w gatunku Homo sapiens głupoty z powszechną umiejętnością pisania i dostępem do miejsc, gdzie łatwo można napisać „komentarz”.
W międzyczasie część lewicy stara się za wszelką cenę wyjaśnić, że źródłem mordu w Paryżu nie była religia. Przypomina to retoryczne „dowody” teologów na dziewictwo Marii. Prawda jest taka, że zbrodniarze krzyczeli „Allach Akbar!”, a nie „wyzwolić Jemen!” czy „chcemy chleba”. Jedyną ich motywacją była religia, my zaś powinniśmy się zastanowić, jak ograniczyć to źródło przemocy…
I nawet prezydent Francji stwierdził, że „ci fanatycy nie mieli nic wspólnego z islamem”, nie omieszkawszy przyuważyć, że „Atak na sklep koszerny był aktem antysemickim”… Jak to interpretować?
I miał rację, gdyż islam nie ma nic wspólnego z fundamentalizmem islamskim, ci mordercy są zaprzeczeniem idei islamu.
Niestety, nie – terroryści jawnie powołują się na islam. Wielu muzułmanów nie będących terrorystami popiera ich, jeszcze większa ilość nie reaguje przeciwko terroryzmowi, choć ma do tego moralny obowiązek. W samym Koranie można znaleźć wiele fragmentów mówiących o podboju i zabijaniu niewiernych. Jest też trochę fragmentów o tolerancji wobec judaistów i chrześcijan, ale – na przykład – nie wobec politeistów. W historii islamu były osoby światłe i tolerancyjne, były też osoby krwiożercze i nietolerancyjne. Terroryści jawnie powołują się na islam, mają spore poparcie społeczne (dopiero sprzeciw, a nie przemilczenie, jest brakiem poparcia). Terroryści znajdują w Koranie fragmenty stanowiące poparcie dla ich działań. Takie fragmenty rzeczywiście w Koranie istnieją. Wśród hadisów znajdziemy ich niestety jeszcze więcej.
Allah potępia podbój. Wątpię żeby lewica racjonalna potrafiła sobie wytłumaczyć dlaczego muzułmanie mogą podbijać.
Tu: Akt antysemicki, nie mający nic wspólnego z islamem… (O Boże!) Jakaż to ideologia, zdaniem pana prezydenta, kierowała postępowaniem terrorystów? Bo że „terroryści” to wiadomo. Ale nie ma chyba osobnej „ideologii terrorystycznej”…
Ci zamachowcy to pewnie byli biali rasiści, którzy chcieli oczernić wizerunek islamu i sprawić by w siłę urosły partie prawicowe.
Bardzo trafny artykuł, nic dodać, nic ująć.
Panie Jacku, przykłada pan jedną miarę do całkowicie odrębnych spraw. Gdyby szukał pan sprawiedliwości dostrzegłby pan np. taki paragraf w polskim kk. :
Art. 216. Znieważanie osoby
§ 3. Jeżeli zniewagę wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności cielesnej lub zniewagą wzajemną, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.
Cóż to oznacza? Oznacza to, że sąd w niektórych przypadkach może nie wymierzyć kary oskarżonemu o ile uzna, że ten odpowiedział na wyzwanie lub prowokację. Nie oznacza to, że sąd uniewinnia oskarżonego, oskarżony wciąż jest winny swojego czynu, sąd może jednak, z uwagi na okoliczności nie wymierzyć kary, złagodzić ją lub zawiesić.
Wyobraźmy sobie, że nie było morderstw, a niedoszli terroryści udali się grzeczni do sądu i złożyli pozew przeciwko Charlie Hebdo, zarzucając pismu, że w niektórych żartach mija cienką granicę dobrego smaku i zgodnego współistnienia międzyludzkiego. Charlie Hebdo nie raz znalazło się przed sądem z podobnych powodów. Gdyby werdykt sądu był korzystny dla niedoszłych terrorystów, miałby pan prostą odpowiedź na to, czy C.H. prowokuje, itd.
Podsumowując: to czy C.H. prowokuje czy nie, nie ma żadnego wpływu na ocenę tego czy terroryści kogoś zamordowali. To dwa różne paragrafy, najlepiej dwa różne procesy.
Mogę posłużyć się dosadniejszym przykładem.
Terrorysta z Hamasu wystrzeliwuje rakietę, która zabija jednego Izraelczyka.
Wojsko Izraelskie dokonuje odwetu, w którym ginie 100 Palestyńczyków.
Gdyby takie sprawy trafiały przed oblicze Temidy pierwszym oskarżonym byłby terrorysta, który zostałby skazany bez rozpatrywania motywów itd.. W przypadku Izraela (jako oskarżonego o nadużycie obrony koniecznej) zastosowanie miałby Art. 25. KK
§ 2. W razie przekroczenia granic obrony koniecznej, w szczególności gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.