Polecam książkę Elisabeth Pisani: „Indonezja itd. Studium nieprawdopodobnego narodu” (wyd. oryg. 2014, wyd. polskie Wyd. Czarne Wołowiec 2016, przeł. Adam Pluszka). Pisani urodziła się w 1964 roku w USA, ale kształciła w Europie i mieszka w Londynie, jest epidemiolożką i uważa się za obywatelkę świata. Chciała pokazać z Indonezji nie tylko dominującą politycznie Jawę (7% powierzchni kraju, ale 64% ludności), z której pochodzi więszkosć elit i którą one same uważają za wzór indonezyjskości, ale także mało znane wyspy jak Sumbę, gdzie zaprasza się na herbatę do niedawno zmarłych (s. 9). Trzeci najludniejszy kraj świata (260 mln), Dżakarta to najbardziej tweetujące miasto, a mimo to John Riady zauważa, że Indonezja to chyba najmniej widoczny kraj świata (s. 11). Kłamliwi generałowie ludobójcy jak Nurhadi Purwosaputro w 1991 roku, studenci okupujący parlament w 1997, 2001 – Pisani powraca do Indonezji już jako epidemiolog, pierwsze rzucają się w oczy: korupcja i uprzejmość (s. 17).
Indonezja ma super wiatry do żeglugi i handlu taśmociąg wzdłuż równika, od grudnia do marca wieją od Chin w stronę Indii , od czerwca do sierpnia od Indii do Chin (s. 20). Ideał. Język handlowy, choć jest odmianą malezyjskiego, obowiązuje od 1928 roku i zwą go indonezyjskim, jest pełen uproszczeń (s. 23).
Indonezyjska tradycyjna otwartość otworzyła kraj na islam i kolonializm. VOC niszczył wszystkie goździki poza tymi na Ambonie (s. 26) by mieć monopol. Na Sumatrze, Jawie i Celebesie Holendrzy wycięli lasy, by sadzić drzewa kauczukowe. Dari mana – „skąd jesteś” – typowe pytanie narodu kupców (s. 29). Holendrzy uchodzą za złych kolonistów w Indonezji, UK za dobrych, bo zakładali szkoły. Holendrzy dopiero w XX robili to w ramach nowej „polityki etyki”. Aceh Holandia zajęła dopiero w 1903 roku. Po wygnaniu Holendrów gdy zabrakło wspólnego wroga Indonezja zaczęła się rozpadać i to trwa do dziś. Niepodległość ogłoszono w 1949 roku, ale świętuje się 17 sierpnia 1945 roku. Sukarno był podejrzewany o pro japońskość, dopiero po rozpadzie pierwszej federacji dopuszczono go do polityki (s. 35). Pancasila: wiara w jednego Boga/humanizm/jedność kraju/demokrata przedstawicielska/spraw. społeczna. Socjalista i pseudodemokrata Sukarno rozumiał to inaczej niż wolnorynkowiec i dyktator Suharto (s. 36). Sukarno uważał za Indonezję także Papuę i Malezję. Dla Sukarny antykolonialista oznaczało obowiązek bycia antykapitalistą (s. 38). Komuniści zagrozili elicie, i nastąpił przewrót Suharty. Sukarno rządził charyzmą, Suharto biurokracją. Po 1998 rządy jawajskich wojskowych gubernatorów zaczęły dobiegać końca.
Aglomeracja Dżakarty (28 mln) jest druga na świecie po Tokio. Korki są legendarne (s. 42). Klimatyzacja marketów przesadna. Pisani jest trochę lewacka, bo żałuje Dżakarty Suhartowej i ostrożnej wobec macdonaldyzacji. W połowie lat 70 Indonezja wystrzeliła satelitę, choć ledwo nastarczyło forsy (wtedy tylko USA i Kanada miały własne satelity), ale Suharto mógł dotrzeć do każdego domu (s. 51). W 1981 roku zakazano reklam by wieś nie zazdrościła miastu, gdzie trafiał odbiornik dzietność spadała, prezydent bowiem lubił programy o planowaniu rodziny itd. Mafia z Berkeley przekształciła (1965-1985) Indonezję z bankruta w eksportera rolnego. Po holendrach to aria przejęła udziały w państwowych zakładach. Niestety po 1985 roku Suharto był paskudny. W 1986 pluskwiaki zniszczyły uprawy ryżu, pestycydy głównie zabiły pluskiwakojady, gdy nastał kryzys 1997-1998 Suharto starał się skierować gniew na chińskich bogaczy. W maju 1998 musiał się podać do dymisji. W 2001 roku w epoce reformy (Reformasi) można już sprzedawać książki o Mao, socjalizmie czy „Kobietę o wielokrotnych orgazmach” (s. 62). Następca S, Habibie nie zapewnił sobie wsparcia armii, potem rządził Gus Dur, potem Megawati Sukarnoputri, w 2004 były pierwsze wybory prezydenckie; wybrano generała Suharty, Sby (s. 68).
Waria (bissu, trans wanita – kobieta + pria – facet) na Indonezji wierzą, że przemawia przez nich bóg (s. 65). Indomarket na każdym rogu Dżakarty. Lokalne wierzenia np. na Sumbie nie są kwalifikowane jako religie, lecz adat (folklor). W Dżakarckich fotosalonach dziwią się po co ktoś miałby fotografować te przeżytki (s. 84). Na Sumbie ważna jest maczeta i Ibu (matka). Ibu to może też być belferka (Ibu Guru). Policjant przeprasza, że nie może znaleźć kluczyka, którą zgubiła głupia turystka (s. 101). Bali – bogata wyspa dawnych dworów hinduistycznych, kultywuje zrekonstruowany adat w formie balów (s. 109). Na Sumbie nie da się znaleźć mapy kraju, oni nie do końca uznają Indonezję (s. 111). Na Flores ogląda się meksykańskie opery mydlane (s. 130). Wysp Indonezji jest 13456 (s. 148). Wielcy Indonezji pławią się w ceremoniach (s. 233).
Malezja, trzykrotnie bogatsza od Indonezji – wywołuje zazdrość (s. 136). Na Lembacie zabija się może jednego baleo – wieloryba rocznie i trochę delfinów, a Min. Gosp Morksiej lamentuje nad rzezią (s. 147). Kwitnienie (premakaran) urzędów lokalnych po decentralizacji (s. 149). Niektóre dystrykty są zamożne inne „prezamożne” (indonezyjska biurokratyczna nowomowa). W dystrykcie Sawu wszystkie szychy SA z Kupangu i udaja tylko miejscowych. Bupati i świat często nie wie jak zarządzać liczyć planować, więc premakaran się nie udaje (s. 161). Na Molukach dominuje kalwinizm, więcej pastorek niż pastorów (s. 175). KKN – Korupsi, Kolusi, Nepotism (s. 181), urzędnik jest „zawsze” zły. Natrząsanie się z głupich i sprzedajnych urzędasów to sport narodowy. Po Tsunami (2000) władze naciskają morskich cyganów by osiedlali się na lądzie. Urzędy można kupować (s. 197). Władze dają rade monitorować tylko połowę czynnych wulkanów (s. 208). W 2010 Sinabung na Sumatrze uśpiony od 1881 roku, ożył. Pisani denerwuje się na argumenty pt. hojna ziemia rozleniwia, choć Indonezyjczycy faktycznie są leniwi, a kraj pełen surowców, co widzi sama chodzi więc chyba tylko o lewicowe tabu…
Oczywiście, że hojna ziemia rozleniwia a lewica zastępuje myślenie agitacją:
http://www.youtube.com/watch?v=To5Defu5K-4
Indonezyjczycy sami mówią, że „hojna ziemia nas rozpuściła” – Kami dimanja bumi (s. 210). Indonezja ma kupę gazu ziemnego ale z technologią wydobywczą krucho. Boskytów wiecej ma tylko Rosja. Prawo jest kulawe. Najpierw dano kopalniom czas do 2014 by podały plany eksploatacji, ale w 2012 dano im 3 miesiące, potem zniesiono zakaz eksportu asfaltu choć ten już niby wszedł w życie, a SN zabrał uprawnienia MSW i dął je dystryktom (s. 215). I bądź tu mądry. Legalne czy nie? Zakaz czy nie pakowano więc asfalt w Butonie na statki do Chin. Na chińskie firmy nikt nie narzeka, bo chińskie firmy to gówno i wszyscy o tym wiedzą, ekolodzy nawet nie próbują gadać z Chińczykami (s. 232). Wyspa Sangine niedaleko Filipin ma w sobie wiele z Filipin; Haas, szybkość, gwar, coca-cola, pin up girls blond z piersiami rozmiar D lub E (s. 239). Wielki kontrast z typowym indo-letargiem. Łowią tam tuńczyki – wyprawy po nie trwają nawte 4 dni co oznacza tyleż siedzenia na kawałku brezentu na morzu pod monsunowym deszczem. Filipiński urzędas wstanie w nocy w piżamie i podpisze, indonezyjski jest w mundurze i niedostępny jak święta krowa (s. 250), stąd Filipiny rozwijają się lepiej.
Aceh opisany już przez M. Polo – „weranda Mekki” – Sumatra Hasan di Tira sprzedawał bajki o tym jakoby Aceh nigdy nie był nikomu podległy (s. 260). Po walkach z GPK, rząd przekupił prowincję i dziś dawni terroryście z GPK SA w miejscowym rządzie gdzie zawiązują koalicje z dawnymi wojskowymi wrogami. Niechęć skończyła się wraz z „bożym gniewem” – tsunami (2004) i pomocą ze stolicy i świata (s. 260-268). W Papui rząd nadal bawi się w neokolonializm. Acehjest oczkiem w głowie Dżakarty, dostanie co chce byle się nie buntował. Aceh – aerobik i policja religijna pań w dżilbabach. Kobiety niemuslimskie niby nie muszą, ale… Nie dba się o widok na morze (s. 291). Na południe od Acehu mieszkają chrześcijańscy Batakowie. Lepiej im nie mówić, że się jest bezdzietnym będą współczuć jak trędowatemu (s. 328).
Pontianak na Borneo, elity w sarongach. Miasto dokładnie na równiku (s. 333). Dziwne przekonania o wodzie w kiblach obracającej się w prawo lub lewo (podział nie jest tak ostry). W Singkawangu Chińczycy założyli rynek pań młodych dla starych kawalerów z Tajwanu (s. 337). W 1965 tępiono ich jako komunistów bo zakładano, że czerwony jest każdy Chińczyk, zresztą już w 1740 roku potraktowano indonezyjskich chińczyków jako kozły ofiarne. Dziś mówi się, że 80% gospodarki kraju trzymają miejscowi Chińcyzcy zapominając zupełnie o ogromnym sektorze państwowym, który jest zwykle w łapach armii (s. 342). W sporach Majajowie – Dajakowie na Borneo, Dżakarta woli Malajów bo ładni biali muzułmanie (s. 345). Prowokator słowo klucz na Indonezji – nieznany nikomu a wszystkiemu winny sprawca (s. 351). Sintang wykorzystuje wybrzeże morskie po europejsku, dba o widok. Dajaków ma Jawa za barbarzyńcow, a oni po prostu są nieufni wobec władz i zamiast czekać na policję robią samosądy (s. 363).
Lisa Pisani jest ateistką, ale nikomu tego nie mówi, bo to w Indonezji sprzeczność sama w sobie (s. 367). Najpobożniejsi muzułmanie żenią się z prostytutkami na czas seksu, po czym rozwodzą, a chrześcijanie są pod wpływem telewangelistów i przesadów (s. 374). Muzułmanie typu lokalnego nie lubią arabskiej czystości Koranu, popierali nacjonalistów i komunistów (s. 379). PKS i FPI – partie islamistyczne są dość izolowane, choc potrafia pokrzyczeń np. przeciw koncertom Lady Gagi (s. 382), bojąc się, że przemieni swym głosem ich współbraci w LGBT. W 1998 roku armia wsparła islamistów bo bała się studentów, teraz wybiórczo niszczą bary, które nie podobają się islamistom, a NIE płacą im (tj. armii) haraczy (s. 385). Ostatecznie zawsze rządzi armia. Przeciw Lady Gadze wystąpili dopiero gdy organizatorzy koncertu nie dali im łapówki. W 2002 roku PKS dostała 7% głosów. Indonezyjczycy w większości nie lubią „arabistów” z PKS bo mają ich z hipokrytów (babę pobiją za brak dżilbaby, ale reki nie utną za łapówkę). W 2011 na Jawie Zachodniej zaatakowano ahmadich w meczecie. Umiarkowani są w ogromnej większości, ale nie Pojda na barykady, arabiści są bardziej zdeterminowani. Większość Indonezyjczyków ma gdzieś w co wierzą inni ludzie.
Jawa to bastion XXI wieku. Strażnicy profesjonalnie nie wpuszczają do fabryk np. Sidomuncul, a Semarang dostał papiery UNESCO w 2010 roku (s. 404-405). Kobiety są jednocześnie purytańskie i sexy. Indywidualizm jawajski jest bardzo rozbuchany (loe, loe, gue, gue – „ty, ty, ja, ja”) i mało konstruktywny, stąd liberalizm nie jest tak w modzie jak w Europie (s. 431) i bywa uważany za szkodliwy zachodni wpływ. Np. każdy wyrzuca śmieci do morza itd. Autorka ociera się o pochwałę autorytaryzmu dla Indonezji…
Patrząc na te wszystkie różnice, aż dziw bierze, że ten kraj trzyma się kupy. Warto wspomnieć też przyrodę Indonezji np. Park Narodowy Komodo – jeden z 50 parków narodowych na terenie Indonezji, utworzony w 1980 roku, gdzie mieszkają słynne warany.
Od 2014 roku prezydentem (co w Indonezji oznacza tez szefa rządu) jest Joko Widodo, znany jako Jokowi (ur. 21 czerwca 1961 w Surakarcie), Indonezyjskiej Partii Demokratycznej. W latach 2005-2012 był burmistrzem Surakarty. W latach 2012-2014 był gubernatorem Dżakarty. W wyborach 2014 roku dostał 72 miliony głosów, czyli zdaje się więcej niż Obama (zresztą nazywają go indonezyjskim Obamą) bo jest politycznym outsiderem; Jawajczyk ale nie generał i nie wojskowy, no i wychował się raczej w biedzie. Może jednak Indonezja nie jest aż tak bardzo podzielona? Joko Widodo jest skromny i głosi walkę z korupcją. Nie wiem ile zdziała, ale faktem jest, że gdy Pisani pisała swą książkę wydawać się mogło, że Indonezja to armia a tu taka niespodzianka…
Muszę to poczytać. Ostatnio Czarne wydaje sporo fajnych książek, np. ta o Ronie Hubbardzie. :
🙂
Mam w zanadrzu jeszcze książkę o delhi
Fajne są takie książki-obserwacje, zwłaszcza pisane przez ludzi mających wiedzę o różnych systemach i kulturach, nabytych przez doświadczenie albo własne niemitologiczne poznawanie. Patrząc na to studium, ciekawe jest, jak różne prądy, trendy, systemy i idee dają czasem różne a czasem podobne plony w zależności od tego, na jaką „glebę” kulturową, religijną, geograficzną etc. trafią.
n ciekawe jak na przykład z tym indywidualizmem… czy faktycznie nie nadaje się dla Indonezji, a może nikt nie wytłumaczył drugiego filaru liberalizmu – osobistej odpowiedzialności?
Nie każdemu da się wytłumaczyć. Musi być jakaś baza („gleba”), na której można to zasiać, inaczej to orka na ugorze.
I tak widac że pewnie nikt nawet nie próbował. Liberal wierzy że na dłuższą metę indywidualizm jest dobry dla wszystkich ale nie ma wolności bez odpowiedzialności. Jak mowil Jefferson wolność nie jest zabawką dla młodzieży lecz przywilejem dojrzałego umysłu
PO WIELKIM TSUNAMI ZNIKNELI PIRACI /TO TAK ZWANII CYGANIE MORSCY INDONEZYJSCY /DAWNIE GROZNIEJSI OD PIRATÓW SOMALIJSKICH -MAJACY OPARCIE W ARMII INDONEZYJSKIEJ KTÓRA ŁAKOMYM OKIEM SPOGŁADAŁA NA ZYSKI SINGAPURU Z HANDLU—CHINCZYCY W AZJI POŁUDNIOWO WSCHODNIEJ ROBIA ZA ZYDÓW -HANDEL I BANKOWOSC —-TAM NIE MA DIASPORY ŻYDOWSKIEJ
Nie wszyscy zapewne wiedzą, że w Polsce mamy najprawdziwszą orkiestrę gamelanową ( tradycyjny indonezyjski zestaw instrumentów ) i wykonawcami tej muzyki są Polacy. Warsaw Gamelan Orchestra. Link do występu w Gdańsku https://youtu.be/fz5mSV_MkSw. Mamy też polskich adeptów tańca indonezyjskiego. Szkoli ich pani Jadwiga Możdżer.Warto obejrzeć!
Mamy na RacjonalistaTV materiał z muzyką z Bali. Wystarczy wpisać wyspa demonów w wyszukiwarkę. Polecam!