Dr Katarzyna Guczalska, którą mam szczęście znać osobiście, jest specjalistką od filozofii i myśli politycznej Hegla. Jej interpretacje poglądów tego filozofa bywają dość zaskakujące, ale może to wynikać z tego, że to filozof trudny w odbiorze. Mimo to autorka uważa, że warto przebrnąć przez jego stronice i zachęca do tego:
Niekoniecznie jest to myślą przewodnią autorki książki: „Państwo jaki dzieło sztuki. Piękno i wolność w filozofii Hegla” (Aureus Kraków 2010), ale ja przynajmniej tak interpretuję jej książkę, że Georg Wilhelm Hegel (1770-1831) był jednym z tych filozofów, którzy chcieli przywrócić spoistość i jednorodność kulturze Zachodu. Dla Hegla najważniejsze jest państwo rozumiane jako dobro wspólne, i afirmuje on spoistość i harmonię państwa, na tyle na ile się da tą spoistość i harmonię osiągnąć (Guczalska 2010 s. 9). W starożytnej Grecji nie było prywatnej moralności w naszym rozumieniu, więc nie było rozbicia na społeczeństwo obywatelskie i na państwo, a więc państwo i jego ceremonie zaspokajało moralne potrzeby mieszkańców polis, i być może dałoby się tą spoistość choć częściowo wskrzesić. Należałoby to zrobić wbrew Machiavellemu, Hobbesowi i innym, którzy traktowali państwo jako mechanizm, i coś niezależnego od społ. Obywatelskiego, skoro obywatele i wódz zawierają umowę społeczną (s. 12). Hegel marzy o państwie, które nie dopuszcza samowoli, ale szanuje wolność (s. 14). Jednocześnie pomysły Schillera i innych romantyków, którzy w estetyce szukali remedium na oświeceniowe oddzielenie obywatelstwa od natury i państwa za naiwne.
Tak swoją drogą to wydaje mi się, że to rozbicie może być wcale nie takie złe i być może twórcze dla kultury Zachodu, tak jak stałe napięcie na linii protestantyzm-katolicyzm, a ci którzy jak Auguste Comte chcieli jednoczyć ducha i naukę w jedną kulturę trochę przeceniali swoje możliwości. Ale wróćmy do Hegla…
Hegel zgadzał się, że rewolucja francuska obnażyła rozbicie nowożytnego obywatela na idealizm naśladujący naturę i mechaniczne pojmowanie państwa, ale nie uważał by romantyczne remedium Schillera z 1795 roku, postulującego wychowanie estetyczne (s. 39), mogło zadziałać. Sztuka jest zbyt mało totalna w swym oddziaływaniu w nowoczesnym świecie by mogła spełnić takie zadanie, uważał Hegel, poza tym nie potępiał on rewolucji francuskiej jak Schiller czy Schlegelowie (s. 47). Bohaterowie Schillera są zbyt mało uniwersalni, czy inaczej zbyt klasowi we Hegla. Hegel uważał, że rewolucja nie jest rozumna i konserwatyści są bliżej prawdy, cenił stabilizację polityczną, i wierzył że boga i naturę da się poznać racjonalnie (s. 59). Romantyzm potępiał za irracjonalizm. Jak Vico i Herder wierzył, że historia jest głównie historią ducha (s. 63), czyli historią idei, i wierzył, że odkryje prawa historii idei jak Kepler odkrył prawa fizyki (s. 68).
Jak Rousseau Hegel wierzył, że prawdziwa wolność jest dopiero w państwie, ale w przeciwieństwie do niego uważał, ze państwo powstaje naturalnie a nie z kontraktu (s. 71). Dziwi się, że wielu uważa, że separacja od życia publicznego daje wolność (s. 75). Tutaj widzimy idealne pole konfliktu z libertarianską i demokratyczną filozofią anglosaską. Nie bez kozery Popper uważał Hegla za zwolennika totalitaryzmu państwowego. Dr Guczalska uważa jednak, że Popper źle zrozumiał Hegla i że nie on jeden źle go zrozumiał.
Sztukę romantyczną Hegel uważa za głębszą, a klasyczną za piękniejszą, przy czym obie istniały zawsze przynajmniej od początków christianitas (s. 85). W sumie chyba ma rację, w końcu przed romantyzmem mamy rozmaite mistycyzmy i sentymentalizmy, tak samo do kolumn ludzkość ciągle wraca.
Rozum i duch nie są sobie przeciwstawne, a prawda leży w rozumie czyli w ideach a nie w naturze – uważa Hegel (s. 95). Grecy żyli w etycznej jedności, rzymianie już w dużej mierze zniszczyli swą etyczność tworząc prawo (s. 99). Duch grecki ateński i cnoty demokratyczne Montesquieu dostarczały poczucia jedności dawnym mieszkańcom greckich polis (s. 110). Teatralna starogrecka polityka prowadziła czasem do nadużyć ale stanowiła inkluzywną kulturową jedność. Grek przed Sokratesem nie bardzo rozumie czym jest sumienie, lecz kieruje się duchem wspólnoty (s. 120). Dlatego etyka jest lepsza od moralności, która jest zbyt względna. Luther nadaje christianitas nową etykę postulując większe zaangażowanie wiernych i obywateli (s. 131). Luteranizm zespala z powrotem rozum i religię w jedno. Religia nie wymaga oddzielnej celebracji od tego momentu; święta obywatelskie i religijne są tym samym dla protestanta w bardzo wielkim stopniu. Hegel uważa to za krok w dobrym kierunku.
W Grecji i Azji nie znano indywidualizmu, ale na nowoczesnym Zachodzie jest on tak wybujały, że Hegel nawołuje do większego obywatelskiego zaangażowania (s. 134). Państwo nie ma podlegać społeczeństwu obywatelskiemu jak głosił Hobbes, Kant czy Fichte, lecz być wspólnym dobrem – organizmem (s. 141). Za Platonem Hegel nawoływał głównie do dobra i prawdy (s. 171), a rozum i prawdę utożsamiał z wolnością, choć wrogie samowoli. Tylko człowiek rozumny może być wolny (s. 182). Państwo jest ideą i wspólnym dobrem, a nie maszyną, ani potworem-Lewiatanem (s. 195).
Czytając niniejszą książkę dziwiłem się jak bardzo na przekór swej epoce działał Hegel. Jak konserwatysta uważał państwo za organizm, ale w sumie naturę uważał za coś nieważnego dla rozwoju ludzkości, której wystarczy własny rozum i idee. Rozumowi przyklasnęliby oświeceniowcy, ale już idealizmowi raczej nie. Nawet jeśli chcieli zbawiać świat działali zgodnie z naturą i jej materialistycznymi prawami, lub tak przynajmniej myśleli. Mamy więc do czynienia z nietypowym połączeniem pojęć i nic dziwnego, że myśl Hegla jest uważana za trudną. Najbliżej Heglowi jest chyba Auguste Comte (1798-1857), zresztą nie tylko ja to widzę:
http://chicago.universitypressscholarship.com/view/10.7208/chicago/9780226321127.001.0001/upso-9780226321097-chapter-19
Comte widział w pozytywizmie właśnie pomysł na przezwyciężenie rozbicia na religię i rozum, nawiązując do empiryzmu Davida Hume’a. Podstawowa teza pozytywizmu głosi, że jedyną pewną wiedzą jest wiedza naukowa. Ta może być zdobyta tylko dzięki pozytywnej weryfikacji teorii za pomocą empirycznej metody naukowej. Pozytywizm podkreśla znaczenie wiedzy empirycznej i naukowości, a wzorem są w nim nauki przyrodnicze. Pozytywizm we współczesnej postaci nadal jest kojarzony ze światopoglądem naukowym – czasem nazywany wręcz scjentyzmem lub ideologią naukową. Jako taki bywa często podzielany przez technokratów, wierzących w konieczność rozwoju przez postęp nauki. Ciekawe jest to, że obok idealizmu Hegla, pozytywizm Comte’a ma ten sam cel, czyli nadać Zachodowi duchową jedność. Comte’a oskarżano o próbę wprowadzenia kultu nauki, a Hegla o kult państwa a więc coś w rodzaju Robespierryzmu. Może gdyby nasza kultura była obecnie bardziej jednorodna lepiej stawiałaby czoła islamizmowi? Ciekawe prawda? Polecam lekturę książki dr Guczalskiej o Heglu!