Kolejny pianista XXI wieku.

   Od jakiegoś czasu dyskutuję z moimi przyjaciółmi krytykami muzycznymi na temat pianistyki. W jakimś sensie oni są bardziej pianistyczni ode mnie, ich zestawy audio są w dużej mierze nastawione na brzmienie fortepianu, choć przypuszczam, że wygrywam z nimi jeśli chodzi o zbiór kompozycji fortepianowych na szafkach z płytami. Nieważne. W każdym razie istotą naszych dyskusji bywa często nostalgia za starymi dobrymi czasami, często jeszcze poprzedzającymi nasze narodziny. W tych dawnych czasach, gdy istniała już na szczęście fonografia, sztuka wykonawcza bywała magiczna i niepowtarzalna. Moi przyjaciele twierdzą, że dyrygenci, śpiewacy i pianiści z tych dawnych czasów byli lepsi od artystów nam współczesnych. Świadczą o tym zachowane nagrania. Krytycy tej tezy zwracają z kolei uwagę na bardzo wysoki poziom edukacji muzycznej w stosunku do tego co się działo 50 czy nawet 100 lat temu. Prócz tego jest oczywiście więcej ludzi na świecie niż 50 lat temu, a w nurt muzyki klasycznej europejskiej przez te ostatnie dekady włączyli się z powodzeniem i masowo Japończycy, Koreańczycy i Chińczycy. Zatem zbiór osób, które przez kilkanaście lat, albo i więcej, doskonaliły się w śpiewie czy pianistyce jest znacznie większy niż pół wieku, czy zwłaszcza wiek temu. A jednak faktem jest, że pianistyka Edwina Fischera czy Artura Rubinsteina zdaje się nie mieć sobie równych. Nagrania Marii Callas z lat 50-ych to jakiś zupełnie inny wymiar sopranu, zaś Fritz Reiner czy George Szell dokonują niezwykłych rzeczy z dziełami symfonicznymi, który i dziś słuchamy na okrągło na koncertach i na płytach.

   Ja ze swojej strony nigdy nie stawiałem na to, że mój domowy zbiór płyt będzie zdominowany przez fortepian. Jednak, jak ktoś rzeczywiście kocha muzykę klasyczną, takie zjawisko jest nieuniknione. Zatem moje kolumny, na których najwspanialej brzmi symfonika, najczęściej są karmione muzyką fortepianową. Teraz na przykład słucham do pisania tej recenzji Suit Angielskich Bacha z Angelą Hewitt wydanych przez Hyperion. Właśnie, ona jest Kanadyjką i zdaniem wielu największą mistrzynią gry Bacha anachronicznej, na współczesnym fortepianie. Przed nią sławnym Bachowcem w pianistyce był oczywiście jej rodak Glenn Gould. Można by śmiało powiedzieć, że Glenn Gould zaproponował nową pianistykę, ostentacyjnie zrywając ze starymi mistrzami wyrastającymi ze szkoły romantycznej. Prauczniami często Liszta, lub Chopina. Glenn Gould prawie nie grał romantyzmu, zaś wielu dzieł ikonicznych dla poprzedzających go pianistów wręcz nienawidził. Jednak Angela Hewitt i jej kariera pokazują, że stylistyczna rewolucja Goulda była osamotniona. Wielu jego naśladowców po jakimś czasie rezygnowało z motorycznego obiektywizmu Goulda i wracało w objęcia romantyzmu, zachowując jednakże polifoniczną dyscyplinę, która nie spędzała snu z powiek wielu wielkich tytanów fortepianu przed Gouldem.

   Czy zatem w dziedzinie pianistyki skazani jesteśmy na coraz silniejszą nostalgię i słuchanie starych nagrań? Nie wiem prawdę mówiąc. Obserwuję jednak próbę stworzenia pianistyki XXI wieku. Uczestniczą w niej takie gwiazdy jak Islandczyk Víkingur Ólafsson czy Luksemburczyk Francesco Tristano. Zapewne takich osób jest więcej, ale ja osobiście śledzę dokonania tych dwóch pianistów. Czym charakteryzuje się ta XXI wieczność pianistyki? Po pierwsze pewnego rodzaju indywidualizmem, wręcz intymnością. Na swoich albumach ci pianiści prezentują utwory niekoniecznie znane, czasem swoje próby kompozytorskie. Do gry chętnie włączają swoje domowe instrumenty, często nie fortepiany ale pianina. Drugim wyróżnikiem jest technika nagrania, nie obawiająca się fonograficznych zbliżeń, a nawet przetworzeń dźwięku. Mikrofon staje się kamerą z rozmaitymi filtrami, których paradygmatem jest niekoniecznie wierność oddania faktycznego brzmienia. Trzecim wyróżnikiem jest znajomość rozległej historii muzyki, możemy zatem się spodziewać sięgania poniżej Bacha na osi czasu, pianistów XXI wieku kuszą na przykład wirginaliści Anglii Złotego Wieku. Wreszcie czwarty wyróżnik to crossover, czyli włączanie do klasycznych albumów inspiracji jazzem, muzyką filmową czy innymi rodzajami muzyki bardziej popularnej niż ta klasyczna (przejściowo oczywiście, żaden rock czy jazz nie jest tak wpływowy i popularny jak dzieła (lub fragmenty dzieł, melodie z nich) Mozarta czy Beethovena).

Na zakończenie sezonu kameralistyki we wrocławskim NFM (08.06.2025) mieliśmy okazję wysłuchać Japończyka Hayato Sumino, który chyba należy do wspomnianej wcześniej grupy pianistów XXI wieku.  Hayato urodził się 14 lipca 1995 roku. Swój talent wykonawczy łączy on z talentami kompozytorskimi.  Hayato Sumino przyszedł na świat w Tokio, a zaczął grać na pianinie w wieku 3 lat. Studiował nauki ścisłe i inżynierię na Wydziale Informatyki i Technologii Uniwersytetu Tokijskiego, który ukończył w marcu 2020 roku z tytułem magistra i Nagrodą Prezydenta. Przez sześć miesięcy studiował również technologię przetwarzania informacji muzycznych i sztuczną inteligencję we Francuskim Instytucie Badań i Koordynacji Akustyki/Muzyki. W sierpniu 2018 r. zdobył Grand Prix na 42. Konkursie Pianistycznym PTNA, japońskim konkursie pianistycznym. W lipcu 2019 r. zdobył trzecią nagrodę na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Lyonie. Jest też ważny polski akcent! W 2021 roku Sumino wziął udział w XVIII Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie, w którym awansował do trzeciej rundy (półfinału). Jego występ na żywo w drugiej rundzie przyciągnął 45 000 widzów online, ustanawiając rekord konkursu. Przed konkursem intensywnie uczył się online (z powodu pandemii COVID-19) z Jean-Marcem Luisadą. Sumino jest również YouTuberem o pseudonimie „Cateen” i ma miliony subskrybentów. Wydał już trzy płyty, z których najnowszą nabyłem po koncercie aby zyskać autograf pianisty XXI wieku.

Hayato Sumino, after a concert at Sumida Triphony Hall in Tokyo on 12 December 2019/ Wikipedia

  Na koncercie usłyszeliśmy następujące utwory:

J.S. Bach Preludium i Fuga C-dur BWV 870; II Partita c-moll BWV 826 
H. Sumino Two Pieces of Chopin’s Recompositions 
N. Kapustin Osiem etiud koncertowych op. 40: nr 1 Prelude, nr 2 Reverie, nr 3 Toccatina, nr 7 Intermezzo, nr 8 Finale 
H. Sumino Human Universe; Three Nocturnes 
A. Skriabin V Sonata fortepianowa op. 53
M. Ravel Bolero (oprac. H. Sumino)

Bach był zagrany doskonale. Łączył swobodę polifoniczności z ciepłym, wysoce estetycznym brzmieniem, niemal relaksującym. Trochę mi to przypominało styl Vikingura. Obok tej krainy łagodności pojawiała się też barokowa retoryka i idąca za nią filozoficzna głębia. Chętnie nabyłbym Bachowską płytę z Sumino grającym po prostu Bacha. Na scenie Sali Głównej NFM pianista siedział pomiędzy pianinem o całkowicie otwartej konstrukcji i fortepianem. Aby oddać ekspresję poszczególnych Bachowskich utworów przerzucał się pomiędzy tymi instrumentami. Pianino miało mniejszą dynamikę niż koncertowy Steinway, ale jednocześnie jego dźwięk był miękki, spoisty, bardzo przyjemny. Był też siłą rzeczy bardziej kameralny i intymny.

Dwie rekompozycje Chopinowskie skomponowane przez pianistę były moim zdaniem najbardziej frapującymi utworami Sumino zaprezentowanymi podczas tego wieczoru. Z Chopina zostawał na przykład ostinatowy akompaniament prawej ręki, zaś lewa ręka była najwyraźniej współczesna. Miałem wrażenie, że w melodyce rekompozycji odnajduję cienie tematów ze znanych filmów, na przykład ze Star Gate. Ale było to ciekawe, oczywiście nie tak głębokie jak sam Chopin, ale przyjemne w słuchaniu.

Po rosyjskim kompozytorze Kapustinie spodziewałem się oczywiście neoklasycyzmu, tymczasem był to raczej skondensowany jazz. Było to niezwykłe, bo słychać było, że oś kompozycji być może wcale nie jest jazzowa, tylko jednak neoklasyczna. Jednak oklejenie tej osi masą jazzowym zwrotów i efektów zupełnie wydobywało słuchacza z tego wrażenia. Natomiast japoński wirtuoz miał okazję zaprezentować się z innej strony i zrobił to świetnie.

Po przerwie zaczęliśmy od kompozycji pianisty. Human Universe zaczął się barokowo, później zaś stał się bardzo jazzowy. Pięknie zagrany, ale niezbyt moim zdaniem ciekawy utwór. Ciekawsze były nokturny, co ciekawe przejmujące tematy z Human Universe. Tu znów wyraźna była filmowa inspiracja, chęć malowania ładnych i nośnych melodii, pewna prostota i czytelność. Mnie najbardziej interesował w nokturnach Suminy delikatny wpływ amerykańskiego minimalizmu. Wydaje mi się, że pójście w tę stronę i ograniczenie filmowo – jazzowych cytatów byłoby świetną drogą rozwoju dla Suminy jako kompozytora.

Przyznam, że po pierwszej połowie koncertu postanowiłem kupić płytę Suminy i poprosić go o autograf. Uznałem, że to taka inwestycja w przyszłość. Przed nami jeszcze 75% XXI wieku, Sunima jest młody, kto wie jak dalej będzie rozwijał swoją XXI wieczną pianistykę? Jego znakomita technika i wrażliwość sonorystyczna mogą uczynić go jednym z największych pianistów zbliżających się dekad, z drugiej strony zamiłowanie do jazzu i muzyki filmowej może nieco uciąć skrzydła. Po Human Universe pomyślałem, że jednak zrezygnuję z płyty i autografu. Nokturny były raczej neutralne, do słuchania jak najbardziej, ale niewiele ponad to. Sytuację całkowicie zmieniła V Sonata fortepianowa Skriabina. Ten demoniczny, trzaskający iskrami utwór został zagrany perfekcyjnie i w bardzo ciekawy sposób. Zamiast frenetycznej histerii (która tu często pasuje), mieliśmy niesamowitą dbałość o brzmienia i detale. Pozwoliło to budować Sumino ekspresję Skriabina w bardziej subtelny sposób i było to naprawdę znakomite. Natychmiast uwolniłem się od jazzowej nijakości Human Universe, ale zacząłem też myśleć, że Japończyk wcale nie jest estetycznym kuzynem Vikingura czy Tristano, ale raczej zwykłym, regularnym pianistą romantycznym, który czasem skacze w bok, ale robi to bez przekonania. „Najlepiej, żeby nagrywał zwyczajne albumy. Bach na jednej płycie, Skriabin na drugiej i już” – pomyślałem. I tu znów zaskoczenie. Następna była transkrypcja Bolero Ravela. Od samego początku byłem ciekaw jak to wyjdzie, w końcu Ravel powtarza kilka razy to samo, jedyne zróżnicowanie to orkiestracja i narastająca dynamika. Rzecz niemożliwa do ciekawego zilustrowania na fortepianie.

Jednak Sumino okazał się twórcą transkrypcji na poziomie mojego ulubionego Liszta. Nie wiem, jak tego dokonał, ale zróżnicowanie barwne i agogiczne było tak wiele, że słyszeliśmy naprawdę fortepianowe cienie rozmaitych instrumentów, nawet z charakterystycznymi dla nich niedoskonałościami. Było to absolutnie niesamowite. Aby osiągnąć ten efekt Sumino użył obu instrumentów – pianina i fortepianu. Grał też perkusyjnie i grał na gołych strunach. Pomyślałem sobie, że nawet jeśli Sunimo się podda i zdecyduje się w przyszłości głównie na melanże jazzu z muzyką filmową, to i tak tym Bolero przeszedł do historii pianistyki. Było to autentycznie wspaniałe, a moim punktem odniesienia są przecież transkrypcje samego Liszta, których słucham często i z ogromną przyjemnością.

Na koniec były dwa bisy. Chopin i sympatyczna kompozycja Sumino na temat „Były sobie kotki dwa”. Było to bardzo ciekawe zwieńczenie sezonu kameralnego. Z jednej strony nieoczywiste, bo były przecież w tym koncercie momenty muzycznie zbyt naiwne, z drugiej strony wspaniałe, no bo Bolero, bo świetny Skriabin i Bach. Możliwe też, że słyszeliśmy wielką gwiazdę następnych lat. Pianistę XXI. Zobaczymy…

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

6 + dziesięć =