Kurt Vonnegut: „Rzeźnia numer pięć”

Jeden z moich ulubionych pisarzy, Kurt Vonnegut urodził się 11 listopada 1922 roku w Indianapolis w bogatej rodzinie. Rodzice byli pochodzenia niemieckiego. Wielki kryzys zdeklasował ich majątkowo. Młody Kurt pisywał do „The Cornell Daily Sun”. W 1942 roku opuścił uniwersytet. W 1943 roku wstąpił do wojska i został oddelegowany na studia do Instytutu Technologii w Carnegie, a następnie na Uniwersytet w Tennessee, po czym wysłano go na front do Europy, gdzie został przyłączony do 106. dywizji piechoty. W grudniu 1944 roku, w czasie ofensywy w Ardenach, wzięty do niemieckiej niewoli i osadzony w Dreźnie, gdzie za dnia pracował przy produkcji syropu słodowego dla kobiet w ciąży, a nocą był przetrzymywany w podziemiach starej rzeźni. 13 lutego 1945 przeżył bombardowanie miasta przez aliantów. Wydarzenie to stało się główną inspiracją dla jego powieści – Rzeźni numer pięć. Kilka miesięcy później Armia Czerwona wyzwoliła Vonneguta z niewoli. Pisarz wrócił do Stanów i został odznaczony orderem Purple Heart.

Slaughterhousefive

Tytuł: Slaughterhouse five pochodził od adresu Schlachthof 5, jaki jeńcy mieli zapamiętać. Vonnegut w powieści znakomicie operuje czwartym wymiarem – czasem, który wymaga by przyjąć iż wszystkie zdarzenia istnieją jednocześnie (ich głosicielami w powieści są kosmici z planety Tralfamadoria, którzy widzą wszystko w czterech wymiarach (ludzie to dla nich krocionogi o milionach nóg starców, młodzieńców i dzieci), którzy wiedzą, że wszechświat się skończy jak ich oblatywacz spowoduje eksplozję nowego paliwa do statków, ale nic się z tym nie da zrobić, więc cieszą się dobrymi momentami póki są, i którzy w kilku odsłonach trzymają Billy’ego jako jedno ze stworzeń w ich zoo), dokładnie takimi jak się zdarzą, ludzie zaś niczym owady zamknięte w bursztynie, nie mogą zmienić zdarzeń. Główny bohater – Billy, przemieszcza się miedzy tymi z góry określonymi zdarzeniami, przy czym nie wiadomo czy jest chory czy naprawdę podróżuje w czasie. Vonnegut wyraża żal, że Drezno „trzeba” było zbombardować. Jeńcy poszli tam dokładnie dlatego, że miasto nie miało nic militarnego. Amerykanie w powieści odbierają Drezno jako krainę Oz, jako raj lub bajkę. Nierówne dachy zdumiewają ich, podobnie jak płaskorzeźby i drewniane wzory. Wielu z nich znało dotąd tylko jedno miasto np. Indianapolis, zupełnie inne niż Drezno. Zniszczenie Drezna to mord na pięknie i dobru, na mieście zupełnie pozbawionym wojennej industrii. Vonnegut nie szczędzi drastycznych szczegółów jak wypalanie uwięzionych w jamach pod gruzem trupów, bo żołnierze i jeńcy nie dawali rady ich wynosić (zarzygiwali się na śmierć). Doskonale ośmiesza Vonnegut podręcznikowy sposób opisania miast typu krużganek z 1456 r., okno z 1645 r., czyli opisy nie opisujące niczego. Gorąco polecam tą powieść i Vonneguta w ogóle! Tu możne posłuchać powieści, lektor nie umie czytać angielskich nazw: ), ale ma miły głos i dobrze gra głosami:

http://www.youtube.com/watch?v=RVGUDPzvUQs

i w oryginale:

http://www.youtube.com/watch?v=pOO4bU-STeo

Pozdrawiam
PN

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

6 Odpowiedź na “Kurt Vonnegut: „Rzeźnia numer pięć””

  1. Czytałem kiedyś „Rzeźnię” dlatego, że temat bombardowania Drezna mnie interesował, a wtedy nie było żadnej książki historycznej na temat. A przynajmniej ja nie znalazłem. W ogóle ciekawi mnie temat zniszczonych miast – Louvain, Ieper, Kalisz, Wrocław, Drezno, Stalingrad itede.
    🙂

  2. Jeden z moich faworytów. W „Rzeźni…” Vonnegut jest najbardziej literacki, ale dla mnie „biblia V” to „Cat’s craddle” – genialne studium ludzkiej głupoty. Kto może powinien czytać w oryginale. Jednym z „wynalazków” Vonneguta jest jego język, który robi wrażenie pisania od siekiery, ale ekspresja i humor tego tekstu bije na głowę wielu znanych tasiemcowych opisywaczy.

  3. piszę licencjat o ofesywie lotniczej (Ludność cywilna w czasie wojny), czytałam Vonneguta i myślę tak: jeżeli chodzi o książkę jako ,książkę, to wolę The devil's tinderbox, Among the dead cities, Apokalipsę 1945, nawet Taylora…ale jako eyewitness story to Vonnegut jest nie do przebicia. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

siedemnaście − 8 =