Lektury naszych dzieci
Mam dwójkę dzieci w wieku gimnazjalnym i wspólnie z nimi przeżywam konieczność przerabiania lektur, które zupełnie nie pasują do współczesności. Artykuł ten ma charakter osobisty.
„Dziewczynka z zapałkami” – opowieść o maltretowanym fizycznie i psychicznie dziecku, które „woli” zamarznąć niż wrócić do domu. Śmierć w tym opowiadaniu jawi się jako wybawienie. Czekająca w niebie babcia jawi się jako pozytywne rozwiązanie tej sytuacji. Czyli ojczym robi przysługę temu dziecku. Przecież gdyby wróciła, nie spotkałaby w niebie swojej babci. Lektura ta ma uczyć wrażliwości (tani chwyt) – na lekcji nie wspomina się o problemie przemocy wobec dziecka, o jego strachu, o tym, że śmierć nie jest rozwiązaniem. Katolicy tak nienawidzą eutanazji, a tutaj mamy po prostu zabójstwo.
Gdyby to dziecko było cierpiące (chore) albo byłoby zygotą, to katolicy broniliby jego prawa do życia.
„Pinokio” – powieść o pajacyku, który chciał być chłopcem. Już sam motyw jest dość kontrowersyjny – nie człowiekiem (chłopcem lub dziewczynką), ale właśnie chłopcem. Droga do tej wymarzonej postaci przebiega wg wzoru: być posłusznym, grzecznym i pracowitym. Motyw posłuszeństwa jest bardzo uwypuklony. Jest to cecha od której się odchodzi – posłuszeństwo nie jest cechą pożądaną. Ważniejsza jest umiejętność samodzielnego myślenia. Mamy też w książce motywy, które w prawodawstwie cywilizowanych krajów jawią się jako wyzysk nieletnich. Pinokio na końcu zostaje chłopcem dzięki posłuszeństwu, magii , pokorze i podporządkowaniu się innym. Uczestnicy zabawy w krainie zabaw (Zabawkonii) zostali okrutnie ukarani zamianą w osła – przecież to straszne bawić się będąc dzieckiem. Trzeba pracować. Motyw wykorzystania naiwności Pinokio przez Lisa i Kota uczy nieufności. przecież Pinokio chciał te pieniądze „rozmnożyć” dla ojca.
Cała powieść to koszmar fabularny, ta książka nie ma żadnej zalety .
„Robinson Crusoe” – powieść o przygodach mężczyzny uwięzionego na bezludnej wyspie, powieść dość słaba narracyjnie, niepozbawiona tanich chwytów religijnych. Jest to powieść, w której wyprawa po niewolników jest tylko jedną z metod wzbogacenia się. W powieści co chwilę pojawiają się motywy religijne. Dość skrajnym przykładem jest postać Piętaszka. Piętaszek staje się prawdziwym człowiekiem dopiero jak pozna i przejmie jedynie słuszną wiarę chrześcijańską. W narracje wplecionych jest tak wiele motywów religijnych, że ciężko wyłowić z tej powieści jakiekolwiek wartości przygodowe. Czytanie tej powieści to koszmar ateisty. Powieść ta uczy nietolerancji, jest pochwałą niewolnictwa i posłuszeństwa – uwięzienia Robinsona na początku powieści przez Maurów, przedstawione jest jako kara za nieposłuszeństwo wobec ojca.
Gratuluję wyboru twórcom kanonu lektur – kolejna koszmarna pozycja, która uczy nasze dzieci jak być podłym człowiekiem.
„Chłopcy z placu broni” – powieść o życiu chłopców, z których jeden udowadnia swoją „męskość” ostatecznym poświęceniem czyli śmiercią. Robi coś wbrew woli rodziców (tutaj posłuszeństwo by się przydało) i zdrowemu rozsądkowi. Umiera, ale najgorsze jest to że jego zachowanie przedstawione jest jako akt odwagi i męstwa.
Książka nieciekawa i dość banalna – pojęcia nie mam dlaczego jest lekturą.
„W pustyni i w puszczy” – powieść o przygodach dzieci porwanych przez Arabów. Jest to jedna z pierwszych powieści opisujących akt terroru – dzieci zostały porwane z przyczyn politycznych i religijnych. Sama narracja jest ciekawa, język przystępny. Na pewno jest to lektura odbiegająca od koszmarnego kanonu lektur, przedstawionych powyżej. Nie zmienia to jednak faktu, że seksistowski schemat tam przedstawiony zupełnie odbiega od naszego aktualnego spojrzenia na sprawę płci. Nel jest tam przedstawiona jako bezwolna panienka uzależniona od silnego mężczyzny (Stasia) – on ją chroni i wielbi jej bezwolność, która przedstawiona jest jako kwintesencja kobiecości. Jest też motyw męskiego stawienia czoła obcej religii. Staś bardzo ryzykuje nie poddając się obcej dla niego wierze. Jest typem poświęcającym swoje życie i życie Nel mrzonce chrześcijaństwa. W powieści wychodzi z tego cało, w rzeczywistości nie przeżyłby tej formy sprzeciwu.
Cała powieść jest mocna narracyjnie i ma niewątpliwą zaletę wciągania i zaciekawiania. Nawet mieści się w dość pozytywnej ocenie, ale powinna być przerabiana z odpowiednim komentarzem.
„Antek” – nowela opisująca zabójczy wpływ zabobonu na losy chorej dziewczyny. Wg mnie jest to dobra pozycja, ale przerabiana jest za wcześnie – jej miejsce jest w liceum.
„Janko Muzykant” – nowela opisująca losy wybitnie uzdolnionego dziecka, który umiera w wyniku wymierzonej mu kary cielesnej. Całość jest banalnie przedstawiona – przemoc wobec dziecka nie jawi się tutaj jako problem – takie życie. Matka, która bije go, ale przecież kocha, dozorca, który wymierza karę to zwykły gość. Trudno w tej noweli znaleźć granicę – ofiara i napastnik.
Autor żył w czasach, kiedy przemoc wobec dziecka mieściła sie w kanonie dopuszczalnych zachowań, ale nowele wtedy pisane nie powinny być lekturami.
Trylogia – wszyscy znają tę pozycję więc skupię się na ocenie.
Nie jestem historykiem więc skupię się na ocenie fabuły i bohaterów.
Jeremi Wiśniowiecki – Mamy motyw postępowania z posłami – Ukraińcy Skrzetuskiego jako posła traktują z szacunkiem, swoich posłów wysyłają na śmierć na palu. Ocenie czytelnika zostawię kwestię, kto był prawdziwym dzikusem.
Jan Skrzetuski – postać mdła i dość pospolita. Jego miłość do Heleny oparta na jednym tańcu świadczy o kompletnej nieumiejętności oceny priorytetów. Trudno nawet go scharakteryzować – jest taki nijaki.
Andrzej Kmicic – postać dość okrutna i podła – jego przeobrażenie jest nie tylko niewiarygodne, ale także dość marnej jakości. Dalej jest okrutnikiem tylko teraz jest patriotą. Jest zlepkiem cech typowego szlachcica – ksenofob, okrutnik, prostak.
Postacie kobiece – właściwie wszystkie (oprócz Basi) są takie same – dziewice, uzależnione do mężczyzn, niezłomne w swoich katolickich zasadach ( posłuszeństwo, oddanie rodzinie). Krzysia myśli o zakonie (woli poświęcić swoje życie i szczęście w imię jakieś obietnicy), Oleńka oddaje się Kmicicowi bo taka była wola dziadka (nawet jej się on podobał – mimo oczywistych wad), Helena zakochuje się w Skrzetuskim, ale uzależnia swoją decyzję o zaręczynach od woli opiekunki. Wszystkie one są dość mdłe i mało ludzkie.
Michał Wołodyjowski – postać najbardziej ludzka i wyrazista. Jego zachowanie w sprawie Krzysi i Ketlinga – pokazuje otwartość na innych i ich potrzeby , trochę wymuszona, ale w końcu autentyczna miłość do Basi (dość rzadko występującej wyzwolonej postaci kobiecej) pokazuje, że Wołodyjowski odbiega pozytywnie od ksenofobicznych postaci sienkiewiczowskich.
Podbipięta – postać bardzo prymitywna, wręcz głupia. Jego obietnica zachowania wstrzemięźliwość seksualnej, aż zetnie trzy głowy na raz jest okrutna i ohydna. Nazywanie tego zachowaniem czystości pokazuje, że jak już da radę ściąć te głowy to będzie mógł się zbrukać. Czyli to nie okrucieństwo ścięcia głów jest „zbrukaniem:” tylko seks. Logika typowego katolika.
Seks – u Sienkiewicza seks nie występuje chyba że prekrecyjny. Kobiety rodzą na końcu prawie każdej części całe tabunu dzieci – jakby to było lizanie lodów. Wiemy jaka była śmiertelność kobiet przy porodach, ale to nie przeszkadza autorowi robić ze swoich kobiecych postaci krów rozrodczych. To pokazuje również ukrytą opinię autora, że kobiety tylko do tego się nadają.
„Quo Vadis„- powieść o dwóch głównych wątkach – miłość Winicjusza do Ligii i rzeż chrześcijan.
Motyw miłości jest typowym chrześcijańskim obrazem „czystej” miłości , gdzie seks traktowany jest jako coś niegodnego, gdzie dopiero jego brak powoduje powstanie miłości. Tak naprawdę jest to rodzaj szaleństwa – Winicjusz, żeby przespać się z Ligią przejmuje wiarę chrześcijańską, która wtedy była okrutnie represjonowana. Wg mnie to właśnie seks zbliża ludzi – ale u Sienkiewicza króluje dziewictwo i tzw. czystość seksualna.
Rzeź chrześcijan – okrutny los przedstawiony w powieści pokazuje zaburzenia napastników i ofiar. Wiele z nich uniknęłoby swojego strasznego losu wypierając się swojej wiary. Ich irracjonalna postawa przedstawiona jest jako bohaterstwo.
Ocenę pozostawiam czytelnikowi.
Tekst z blogu autorki
http://racjonalistka-ateistka.blog.onet.pl/
No faktycznie – w „Quo Vadis” na pierwszy plan wysuwa się irracjonalność chrześcijan, a nie Rzymian.
A przecież umierali pod zarzutem …ateizmu.
Niech bedzie pochwalony Panie Tomaszu.
A nie pod zarzutem herezji?
Z bogiem.
pod zarzutem ateizmu
Niewiary w bogów rzymskich a nie ateizmu. To roznica. Poza tym chrześcijanie tworzyli sektę złodziejaszków i wywrotowców
…a Żydzi w średniowieczu robili macę z krwi chrześcijańskich niemowląt. Jak już kupować kłamstwa łajdaków mające usprawiedliwiać ich zbrodnie, to najlepiej hurtowo. Wyjdzie taniej.
Zabijano ich bo byla. Monoteistycznymi dziwakami w politeistycznym świecie
Małe sprostowanie:
1. Dziewczynka z zapałkami nie gloryfikuje śmierci dziecka, to był ówczesny głos sprzeciwu wobec warunków, w jakich część z nich żyła. Autor (luteranin – nie katolik) po powrocie z podróży zagranicznej, przeglądając zaległą prasę, zobaczył notkę, w której informowano o znalezieniu na kopenhaskiej ulicy zwłok zamarzniętej, kilkuletniej sprzedawczyni zapałek. O notatce już nikt nie pamięta, za wyjątkiem biografów Andersena, a baśń przetrwała i stała się przyczynkiem do dyskusji na temat praw dziecka.
2. Bohaterami „W pustyni i w puszczy” są dzieci – chłopiec ma 14 lat, dziewczynka 8, więc opiekuje się on nią jak młodszą siostrą, co jest … normalne. Ja nie widzę akurat w tej powieści motywów seksistowskich. Nel nie jest „bezwolną panienką”, lecz uroczym, naiwnym dzieckiem, do czego ma prawo w tym wieku.
Nie lubię Sienkiewicza, ale również w Janku Muzykancie przedstawiony jest poważny problem społeczny, choć – jak u Andersena – z manierą typową dla tamtego okresu. Przyczepić się można raczej do języka.
Do niedawna byłam za wycofaniem pozytywistycznych nowel z listy lektur, ale kiedy widzę, jak miesza się teraz w głowach młodym ludziom, może niech przynajmniej zobaczą, co pisali ludzie żyjący w tamtych czasach. Nie wszyscy mieszkali w białych dworkach.
Reszta Sienkiewicza faktycznie do lamusa, nawet (zwłaszcza?) „Nobel”.
Nobla Sienkiewicz dostał za całokształt.
Dzięki, jak to się człowiek całe życie uczy – od dzieciństwa słyszę, że nagroda była za Quo vadis i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby sprawdzić. Fakt, że nie cenię jego twórczości, a Quo vadis uważam za wybitnie nieudaną powieść.
@ Anna
Dodam, że w 100% zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o opinię o „Dziewczynce z zapałkami” oraz o „W pustyni i w puszczy”. Szczególnie rozbawił mnie zarzut autorki o rzekomy seksizm „W pustyni i w puszczy”. Pewnie dla pani Magdy to młodsza o kilka lat dziewczynka powinna biegać ze strzelbą po dżungli chroniąc starszego od siebie chłopaka. 😉 To w sumie tylko potwierdza, to co uważam od dawna, że radykalny (podkreślam- radykalny) feminizm rozmija się z racjonalnym pojmowaniem rzeczywistości nie mniej niż religie (to doszukiwanie się wszędzie seksizmów to dobitny przykład na to).
Natomiast nie zgodziłbym się z potępianiem pozytywizmu. Dla mnie to jednak jest jedna z ważniejszych a na dodatek bardziej racjonalnych epok, odrzucająca metafizykę i tym podobne „pierdoły”, skupiająca się na rzeczywistości. Inna sprawa, że polski pozytywizm jest rzeczywiście w pewnej mierze skażony duchem narodowego etosu.
za „Quo Vadis” dostał Oscara 🙂
Ja uważam Robinsona za dzieło wybitne. Oczywiście nie w młodzieżowej wersji okrojonej hehe. Reszta to grafomania raczej
Jaka Baśka wyzwolona? To przecież najbardziej infantylna z postaci kobiecych. Jej zachowanie jest
zachowaniem rozkapryszonego, niezbyt mądrego dzieciaka.
No a „zabawa” w zabijanie bodajże Tatarzynów to już było wstrętne.
Anna
17 kwietnia 2015 at 12:17 podpisuję się pod Twoim komentarzem, autorka tego postu, mam wrażenie, wypaczyła większość idei, jakie miały być w tych lekturach. Powstaje pytanie, jaka miała nauczycielkę polskiego?
Uważam , wprost przeciwnie, niż autorka postu o lekturach, że bardzo dobrze, niech dzieci poznają, jak było kiedyś. Nie wszystkie dzieci miały bony i korepetytorów, a dzieci w Pustyni i w puszczy są mądre, wykazują się odwaga i determinacją i starszy chroni młodszą.
Starożytny Rzym przynajmniej w czasach Ligii i Winicjusza był formalnie państwem teokratycznym – wyznawanie innej religii niż państwowa było kwalifikowane jako nieuznawanie cesarza, choć Chrystus mówił „oddajcie cesarzowi co cesarskie” ale widocznie Akte Neronowi akurat tego zdania nie przekazała.
Nie da się nazwać państwa politeistycznego teokracją
Jak to nie?! Co za różnica ilu bogów się wyznaje w państwie?
Starożytny Egipt to klasyczna teokracja.
Starożytny Egipt i Rzym były pełne celebracji religijnych ale sama mnogość bogów powoduje że powstają resorty kapłańskie które często przegrywają z władzą wojskową Jeśli chodzi o wpływy.
„sama mnogość bogów powoduje że powstają resorty kapłańskie które często przegrywają z władzą wojskową Jeśli chodzi o wpływy.” Nie widzę żadnego związku.
Zresztą pisze Pan, że resorty kapłańskie przegrywają CZĘSTO z władzą wojskową. A więc nie zawsze, czyli teokracja jest możliwa.
Jesli nie wygrywają zawsze to znaczy że nie jest możliwa.
No chyba logicznym jest, że skoro czasem wygrywa stronnictwo kapłańskie to jest możliwa, no bo przecież wtedy mamy właśnie do czynienia z teokracją.
Jesli czasem wygrywają ci a czasem tamci to logicznie jest rownowaga sił a co za tym idzie nie ma tyranii nikogo nawet kapłanów. Czy myślenie boli?
wystarczy, że jeden z bogów jest także świeckim władcą
Cesarz Rzymu nie był bogiem ani kapłanem sporo brakowało do takiej pozycji.
Cesarz Rzymu był kapłanem i to najwyższym na dodatek. Przynajmniej formalnie.
Tak? Jakiego Boga? Hehe. Cesarze nie byli nawet ponfifexami maximusami
Tak się składa, że byli nimi: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pontifex_Maximus
Nie bardziej niż cesarze średniowieczni i nowożytni. Na pewno w mniejszym stopniu niż tenno
OK, ale ja mówię jedynie o formalnej tytulaturze. Rzymu akurat, w odróżnieniu od Egiptu, za teokrację nie uważam, choć pewne jej cechy Imperium miało (ale do epoki oświecenia, to u prawie każdego państwa można znaleźć takie cechy).
Nie wiem czy myślenie boli, ale na pewno nie mnie.
„Jesli czasem wygrywają ci a czasem tamci to logicznie jest rownowaga sił a co za tym idzie nie ma tyranii nikogo nawet kapłanów. ” Nie, wcale nie jest to logiczne.
Jeżeli przez 100 lat rządzi kasta kapłanów a przez sto lat kasta wojskowych to mamy 100 lat teokracji (czy hierokracji). Ba, jak dajmy na to kapłani rządzili by 10 lat, potem wojskowi rok, a potem znowu kapłani 10 lat, to rzeczywiście raz wygrywają raz jedni raz drudzy, ale o równowadze sił nie ma mowy.
Zresztą tak na prawdę nie ma o czym mówić, bo sam fakt, że politeistyczny Egipt był teokracją obala Pańską tezę na temat tego, że państwo z dominującą religią politeistyczną nie może być teokracją. No chyba, że jednak Egipt nią nie był. Ale w takim razie lepiej by Pan zrobił wyjaśniając czemu to państwo, rządzone przez „żyjącego boga”-Horusa oraz kastę kapłanów nie można nazwać teokracją, zamiast zarzucać komuś niemyślenie.
Chodziło mi oczywiście o przeplatanie się ich wpływów na bieżąco. Jesli sto lat rządzili by kapłani to byłaby teokracja tyle że Malo jest takich krajów może Iran i czasem starożytny Egipt. W nieco innej formie korea północna finito.