Dziś rozmowa naszych redaktorów dotyczy postaci najbardziej znanego niemieckiego ateisty oraz jego koncepcji etycznej, będącej poza dobrem i złem. Dlaczego zatem pomagamy innym i dlaczego popełniamy zbrodnie?
Dziś rozmowa naszych redaktorów dotyczy postaci najbardziej znanego niemieckiego ateisty oraz jego koncepcji etycznej, będącej poza dobrem i złem. Dlaczego zatem pomagamy innym i dlaczego popełniamy zbrodnie?
Ból- skandal czy błogosławieństwo? Postawy wobec bólu a ogólna wizja świata i człowieka (na przykładzie ateistów, buddystów i katolików) Sylwia Wojas Instytut…
Indie to kraj i cywilizacja zarazem, postrzegane są przez Zachód jako kraina baśni i mitów; w końcu hinduizm zakłada istnienie dziesiatków milionów bogów i demonów. …
Dostrzegam w naszym kraju pewną tendencję do zamierania dyskusji i polemiki między reprezentantami równych ideologii politycznych. Jako liberał i eks-konserwatysta jestem tym faktem dość zaniepokojony,…
CZĘŚĆ I: OD ARYSTOTELESA DO LOCKE´A Stanowisko tradycyjne, wiarę większości ludzi zachodniego świata, którym w dzieciństwie zaszczepiono religię chrześcijańską lub żydowską, można streścić w następujących…
https://www.youtube.com/watch?v=Xlu4RchDt1k – Kaczyński trzyma te ręce z przodu jak Palpatine . Idzie i wita się ze swoim pogardzanych sługą.
Hehe owszem
Ja też jestem świeżo po lekturze tej książki i bardzo mi się ona spodobała. Z tej serii fajna jest też książka „Samodzielne myślenie” Haralda Welzera, polecam cieplutko.
😉
I jeszcze jedno – wymiar sprawidliwości jest niezbędny, ale po co utrzymywać fikcję woluntaryzmu? Coś się zawali bez tego? Fałszywy wyjściowy pogląd na rzeczywistość nie może prowadzić do dobrych skutków.
😉
Bez założenia woluntaryzmu nikt nie jest niczemu winien
Religijne przekonania n/t etyki nie są zgodne z nauką, ale też nie są z nią sprzeczne. To samo dotyczy każdych etycznych poglądów – także świeckich.
.
Altruizm mający postać „egoizmu wyższego rzędu” zapewne istnieje, ale takie punkty odniesienia, jak szacunek, podziw a zwłaszcza pamięć potomnych są kulturowe a nie biologiczne, co dowodzi że moralność jest wytworem kultury a nie biologii.
.
Warto zwrócić uwagę, że ewangeliczna zasada: „niech nie wie lewica co czyni prawica” (odnośnie dawania jałmużny) podnosi altruizm na poziom, którego żadna „wysoka” postać egoizmu nie dosięga (wykluczenie podziwu albo pamięci).
Moralności MSS też jest wytworem kultury przecież tylko ugruntowanym w ludzkich zachowaniach które są trochę natura a trochę kulturą
Kultura jest wytworem biologii. Nie istnieje kultura wykraczająca poza naturalne, biologiczne ramy definiujące jej istnienie. Te walory (szacunek, podziw) nie są dowodem na ich poza-biologiczne źródło. Emocje nie istnieją poza ludzką zdolnością do ich odczuwania zdefiniowaną przez możliwości układu nerwowego.
Kultura jest skutkiem myślenia a nie biologicznych instynktów.
.
Myślenie przeniosło nas na wyższy (a przynajmniej jakościowo zupełnie inny) poziom funkcjonowania.
Nie kierujemy się już popędami, tylko rozumem. Potrafimy kontrolować popędy.
Tak ale ta kontrola nie jest doskonała więc lepiej nie wymagać od ludzi by byli aniołami
to kwestia arbitralna
jedni wymagają więcej a inni mniej
nie da się obiektywnie określić, gdzie jest granica tych „właściwych” wymagań
Benbeneku w bieżącym temacie uważam tak samo jak Pan. Nic co istnieje, nie ma pozanaturalnych przyczyn istnienia. Ludzie wierzący w zaświaty, chcąc być na ile to możliwe logiczni będą twierdzić inaczej, i akurat to rozumiem. Ludzie niewierzący w zaświaty a twierdzący inaczej są nielogiczni, po prostu. Wszystko co istnieje, kamień, kultura (łącznie z tą bakteryjną) istnieje dzięki naturze – nie powstało poza naturą i nie da się tego czegoś, zniknąć, eksmitować poza naturę. I tyle musi wystarczyć. Gdyż widzę że uzasadnianie wygłaszanych tez stało się na r-tv co najmniej nie trendy, więc być może nie powinienem. To na marginesie. Wystarczy że będziemy się na wzajem zasypywać tezami i odnośnikami do innych składzików tez – wtedy będzie git.. a jeśli ktoś przełamie w sobie intelektualne lenistwo i dodatkowo na pokrycie wygłaszanych tezy wyrazi głęboką pogardę dla drugiej strony „dyskusji” to wtedy jest to nie tyle git co wyśmienite. I w ten sposób właśnie „jesteśmy” kulturotwórczy i niech mi ktoś potem powie, że taka kultura nie ma swoich biologicznych/naturalnych a nawet medycznych przyczyn Jak najbardziej zawsze ma swoje naturalne umocowanie np w indolentnych umysłach. Czyli pośrednio może to być zwykły brak witamin i ruchu na świeżym powietrzu, albo może być zagnieżdżony w mózgu wirus opryszczki, albo niefortunnie ktoś wierci się w łóżku i -o czy mnie wie- śpi z głową przy kaloryferze.
A po ludzku to o co ci chodzi?
Tak po ludzku, o to ja nie wiem czy potrafię. Skoro pytasz to postaram się na ile to możliwe. Chodziło o kila różnych kwestii, ale ograniczę się do moim zdaniem najważniejszej rzeczy, choć poruszonej tylko na marginesie, albo jak kto woli przy okazji zwykłego: „Benbenek, ma pan rację” a która może Cię zainteresować. Tą kwestią jest niepokojący trend jaki rysuje się, z tego co można przeczytać na r-tv. Mianowicie, wzrasta ilość wygłaszanych tez (no i fajnie) ale dzieje się to przy jednoczesnym spadku ilości (już nawet nie mówię dowodów potwierdzających ich słuszność) ale nawet podejmowanych prób dowodzenia czegokolwiek. Osobiście uważam, że pisanie takim kluczem: teza, obelga, tez, obelga, teza, obelga, obelga, link do tezy, link do obelgi, teza – jest uwłaczające.
Nieważne, czy kultura ma pochodzenie naturalne, czy transcendentne.
Ważne, że rządzi się zupełnie innymi prawami niż natura i jest czymś zupełnie nowym jakościowo.
.
W którymś momencie w toku ewolucji pojawiły się takie zjawiska, jak, myślenie i inteligencja.
Skutkiem tego były zupełnie nowe zjawiska. Wcześniej wszystko było tylko łańcuchem przyczynowo-skutkowym. Dzięki inteligencji pojawiło się planowanie, projektowanie, przewidywanie, utrwalanie i przekazywanie informacji, pytania typu „dlaczego?”, idee, pojęcia abstrakcyjne itd.
.
Nie ma sensu wszystkiego naturalizować na siłę – odejście od natury nie musi od razu prowadzić do metafizyki i transcendencji. To nie musi być katastrofa, nawet dla dogmatycznych ateistów, więc bez obaw.
🙂
To zbędny dualizm, konsekwencja koncepcji ciała i duszy. W pewnym sensie ułomnej cechy postrzegania ludzi swojej własnej osoby w tej dziwacznej konstrukcji ciała (natury) i dominującej nad nim duszy (czy świadomości, myślenia etc). Inteligencja jest po prostu cechą adaptacyjną stabilną ewolucyjnie. Wiele osób niepotrzebnie właśnie dezawuuje inteligencję natury bo widzi ją jako gorszą wobec idealizmu świadomości, myślenia. Posiadania rzekomej „wolnej woli” zdolnej do rzekomego sprzeciwiania się „naturze” Naturę zaś widzi jako zespół odruchów i instynktów. Stąd widzą potrzebę okiełznania złej natury przez mądrość rozumu. Inteligencja to tak jak każda cecha fizyczna rodzaj możliwości „capacity” a nie przepis. Żadna z myśli nie jest w stanie ani pojawić się ponad możliwościami przewidzianymi przez fizyczne ograniczenia wynikające z jej możliwości. Jeszcze nikt nie zrealizował niczego co by było ponadnaturalne. Sorry Jezus…
Na wszelki wypadek zaznaczę że nie jestem dogmatycznym ateistą chyba że jest inaczej to proszę uzasadnić dlaczego.
Abstrakcyjne myślenie nie polega na „wymyślaniu” (w cudzysłowie do w tym kontekście użycie słowa wymyślić samo w sobie było by absurdem) konstruktów wykraczających poza naturalne przyczyny i naturalne ramy wymyślania. Abstrakcyjne myślenie jest to dostrzeganie tego co potencjalnie jest do dostrzeżenia. AM to tworzenie nowych kanałów, nowych połączeń ale pomiędzy istniejącymi stacjami czyli na ile na to pozwala natura.
Przykładowo: Pan może uruchomić w sobie coś co nazywamy AM i stworzyć nową/kolejną i piękną postać równania różniczkowego. I wtedy spłynie na Pana splendor, czego życzę. Ale żeby spłynęło cokolwiek to to musi faktycznie być kolejna postać równania, a nie byle bełkot. Jeśli na płaszczyźnie euklidesowej narysuje pan czworokąt i zacznie opowiadać że opisywany obiekt ma 144 różne przekątne i tylko dwa wierzchołki. to to nie będzie myślenie abstrakcyjne tylko opowiadanie bzdur. Dlaczego? Nie muszę tłumaczyć. Nie należy mylić AM z błędem myślowym. Co najciekawsze to zarówno AM jak i BM, oba te zjawiska mają cechę wspólną – oba maję swój dłuższy lub krótszy ale łańcuch przyczynowo skutkowe, związane z szeregiem czynników, takich jak dieta albo ilość przyjętego na czoło IR. Myślę że nie muszę przekonywać że to nie implikuje totalnego determinizmu.
dusza, Jezus, ponadnaturalność…
wprowadza pan od czapy wątki o których nie było mowy – odruchowo staje pan na pozycji apologety ateizmu – nie wiadomo po co…
.
Inteligencja (kultura, cywilizacja) to jakościowe nowe zjawisko, tak samo jak nowym jakościowo zjawiskiem było życie. Jedno i drugie doprowadziło do zupełnie nowego typu przeobrażeń naszej planety (biosfera i technosfera).
Zacieranie tych oczywistych różnic niczego nie wnosi do opisu tych zjawisk, niczego nie wyjaśnia. Tylko zaciemnia.
..że dusza i Jezus -nie przypominam sobie. A już sam pomysły obrażania się na naturę, czyli NADNATURALNOŚCI, TO PAN LANSUJE. bynajmniej nie ja
„Nowa jakość” -owszem, ale co to ma wspólnego z duszą z z porzucaniem fizyki to ja nie wiem.
Widzi pan Do pewnego czasu żeby zrobić dziurę w ziemi ludzkość korzystała z wytworów techniki, takich jak motyka, kilof albo łopata. W pewnym momencie pojawił się dynamit. I na ile rozumiem o czym pan pisze, nowa jakość (dynamit) to to już nie jest wytwór techniki, i o ile poczciwina łopata żyła w zgodzie z prawami Newtona, to już dynamit skurczybyk się Newtonowi nie kłania.
Dusza? Newton? Jezus? My tu mówimy o etyce!
dusza i Jezus to motywy wprowadzone przez Benbnenka
pozostałe uwagi aktualne do obu panów
mylicie pojęcia: przyrodzoność i przyroda
.
nie lansuję NAD-naturalności, tylko NIE-naturalność
a raczej nie ja – jest to już wystarczająco wylansowane
nikt rozsądny nie powie, że londyńskie City albo przemysłowe dzielnice Detroit to środowisko naturalne
to samo dotyczy środowiska intelektualnego: nauka, inżynieria, sztuka, religia, etyka, prawo itd.
.
pan proponuje ciekawe, ale zupełnie bezużyteczne ćwiczenie umysłowe
Aaa, o etyce. czyli czymś co jak twierdzą jedni samo zechciało było przywlec się tu z zaświatów. Albo jak twierdzą inni wybitnie uduchowieni marnotrawcy tlenu, etykę wykoncypowaliśmy sobie dzięki mozolnym ćwiczeniom i stałemu doskonaleniu sztuki opuszczania ciała. Czyli wynoszenia źródła myśli na wysokość do 30 cm ponad głowę. Bo dopiero z takich sterylnych warunkach, w takiej intelektualnej próżni może powstać etyka. Teraz już wszystko zaczęło się układać w spójną całość – to dlatego część z nas łysieje na czubku głowy, bo to od tych ciągłych startów i lądowań psyche.
no tak właśnie napisałem:
etyka to owoc kultury, a kultura to owoc myślenia
.
dyskutuje pan ze strawmanem
Pan chochoł (nie wiem dlaczego tak brzydką ksywkę sobie wybrał ale to już jest jego sprawa) od początku twierdzi że etyka to owoc kultury, a kultura to owoc myślenia a myślenie to owoc NADnaturalnej interwencji . Domyślam się że panu Tomkowi (pozostanę przy staromodnym tytułowaniu go) może chodzić o laskę bozi, o akt tchnięcia ducha w bezduszne ciała.
A ja twierdzę że etyka to owoc kultury a kultura to owoc myślenia zaś myślenie to owoc ewolucyjnej adaptacji. W istocie tyle nas rożni.
2.”nikt rozsądny nie powie, że londyńskie City albo przemysłowe dzielnice Detroit to środowisko naturalne” Chybione! Ptaki z zebranych patyków budują gniazda zaś ludzie z zebranych patyków budowali do niedawna miasta, wioski i grody. Zasadnicza różnica między Karpacką Troją a współczesnymi betonowymi miastami sprowadza się do użytych materiałów (to tylko rozwój techniki moi mili) Jeśli ktoś twierdzi że kupa patyków w formie ptasiego gniazda jest czymś naturalnym w odróżnieniu od kupy patyków splecionych w formę drewnianej chaty -jest w błędzie.
darekpiotrek: „Pan chochoł (nie wiem dlaczego tak brzydką ksywkę sobie wybrał ale to już jest jego sprawa) od początku twierdzi że etyka to owoc kultury, a kultura to owoc myślenia a myślenie to owoc NADnaturalnej interwencji . Domyślam się że panu Tomkowi (pozostanę przy staromodnym tytułowaniu go) może chodzić o laskę bozi, o akt tchnięcia ducha w bezduszne ciała.”
.
Ale po co pan tu nam opowiada swoje sny?
darekpiotrek – jak każdy fanatyczny dogmatyk – żyje urojeniami, nie odróżnia swych zwidów, uprzedzeń i chciejstw od faktów
a co gorsza dyskutuje ze swymi urojeniami
…..
Zapomniał też o drobnym szczególe:
ptasie gniazda przez setki tysięcy ptasich pokoleń zmieniają się nieznacznie, bo podlegają prawom ewolucji.
Tymczasem między Biskupinem a londyńskim City minęło tych pokoleń ze sto, a miedzy Carcassonne i Manhattanem ze trzydzieści.
tym różni się cywilizacja oparta na myśleniu od natury – to skutek kreatywności, planowania, przewidywania, przekazywania informacji itd.
„darekpiotrek – jak każdy fanatyczny dogmatyk – żyje urojeniami, nie odróżnia swych zwidów, uprzedzeń i chciejstw od faktów
a co gorsza dyskutuje ze swymi urojeniami” -jak każdy fanatyczny dogmatyk i radykał- powinno być – było by tego więcej do przeczytania.
„Tymczasem między Biskupinem a londyńskim City minęło tych pokoleń ze sto, a miedzy Carcassonne i Manhattanem ze trzydzieści.
tym różni się cywilizacja oparta na myśleniu od natury – to skutek kreatywności, planowania, przewidywania, przekazywania informacji itd.”
To co Pan pisze w ogólnym rozrachunku trąci pogardą dla rodzaju ludzkiego (zaznaczę że ciała bo niektórzy mówiąc człowiek myślą dusza). -Twierdzenie że do zrobienia gniazda ptakom wystarcza ich bezmyślność (natura), natomiast człowiek, żeby zrobić cokolwiek choćby szałas to już nie potrafi niedojda tylko ekstra potrzebuje jakichś pozanaturalnych (astralnych) dopalaczy. Pozdrawiam Pana i na początek tygodnia życzę samych sukcesów w myśleniu i planowaniu, nie ważne czy z duchem czy bez ducha.
widzę, że pan nadal dyskutuje ze swoimi zwidami – nie będę w tym przeszkadzał
Chrześcijanin, wiadomo – dobry, świadczy o tym choćby zakorzeniony w języku zwrot: : „żyć po chrześcijańsku”, czyli etycznie. Ateista natomiast, to osobnik z tendencjami do zła – od szkodliwego „pogubienia”, aż po największe zbrodnie naszej „kulturalnej” cywilizacji. Chrześcijanin nawet był dobry jak zbierał, z modlitwą na ustach, chrust na stos dla heretyka bądź ateisty. Robił to bowiem z miłości do niego ( miłuj wroga). Powolna kaźń w płomieniach mogła bowiem na tyle zreflektować ateusza, że nawet w ostatniej chwili nawracał się ów syn marnotrawny ku wierze. Prawdziwy chrześcijanin w swej wielkiej miłości bliźniego, ratował wyrzutka przed piekłem, dając do zrozumienia, że te płomienie, które spalają jego ciało w piekle już będą palić się bez końca – myślę, że niejeden zdążył w tej sytuacji się nawrócić. Był to wyraźny komunikat miłości – nawracaj się póki pora, albo będziesz płonął bezbożniku całą wieczność. No i powiedzcie, jaki ateista zdobyłby się na tyle dobra wobec bliźniego – żaden. Jak historia uczy mordowali oni bez miłosierdzia swoich wrogów, nie ukrywając nienawiści do nich – czy to przeciwników ideologicznych, czy odmieńców rasowych – ich motywy były pełne nienawiści, w przeciwieństwie do Chrystianitas, uczącej miłości bliźniego.
A skoro wspomnieliście o agorafobii to może nakręcili byś cię odcinek o tego typu przypadłościach.