Mark Padmore, Schubert i Rebecca Clarke

Niedawno pisałem na marginesie recenzji o festiwalu Wratislavia Cantans. Przyczyną moich dygresji był wtedy Andrzej Markowski, dyrygent związany z Wrocławiem w latach 60-ych, który (obok innych muzycznych zasług) stał się założycielem Wratislavii. Analizując historię wspaniałego festiwalu, który kształtował muzycznie wielu wrocławian, w tym mnie samego, zauważyłem, że obecnie Wratislavia rozpłynęła się w zwyczajnym sezonie koncertowym. Nie dlatego, że stała się słaba, ale dlatego, że zwykły sezon koncertowy w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu zaczął przypominać Wratislavię. A konkretnie można w nim wymienić miesiące które śmiało konkurują z wrześniem Wratislavii jeśli chodzi o koncertu międzynarodowych sław i ambitne programy koncertów. Do tego wrocławskie zespoły grają już coraz częściej na najwyższym światowym poziomie, zatem nie dziwią w programie Wratislavii i, oczywiście, nie brakuje ich w zwykłym sezonie koncertowym (choć coraz częściej koncertują po całym świecie).

Grudzień w Narodowym Forum Muzyki rozpoczyna się (między innymi) od dwóch koncertów z udziałem sławnego tenora Marka Padmore’a. Teraz czekamy na Kantatę o św. Mikołaju Brittena z jego udziałem, zaś wczoraj mieliśmy okazję słuchać w jego wykonaniu pieśni Schuberta, Rebekki Clarke i też Benjamina Brittena. Gdy wpisałem „Mark Padmore” w wyszukiwarkę archiwalnych koncertów w NFM pojawiła się Pasja Mateuszowa Bacha z Gardinerem, w trakcie wykonania której Padmore był ewangelistą. Był rok 2016, koncert odbywał się w ramach Wratislavii. Pamiętam płomienne zachwyty nad tym wykonaniem, zaś wielu krytyków, mimo ewidentnej wspaniałości dyrygenta i jego Monteverdi Choir oraz English Baroque Soloists (warto wspomnieć też znakomity Chór Chłopięcy NFM, nie rażący wcale w tak wspaniałym towarzystwie), wielu krytyków zachwycało się w pierwszym rzędzie wspaniałym Ewangelistą Marka Podmore’a. Był rzeczywiście wspaniały, choć uważam, że Gardiner jeszcze nie do końca odnalazł drogę do Bacha i nad jego sztuką stawiam tę Suzukiego czy Herreweghe’i. Lecz Ewangelista był rzeczywiście jeden z najlepszych jakich można sobie wyobrazić. Gardiner ma jeszcze okazję odnaleźć swojego Bacha, choć będzie to trudne, gdyż został skancelowany przez swoje zespoły i opinię publiczną za swoją przemocowość. Zdziwiła mnie tak surowa kara wobec grzesznego artysty i bardzo się ucieszę, gdy utrze nosa inkwizycji odnajdując Bacha absolutnie doskonałego z nowymi zespołami, które teraz tworzy.

Wróćmy jednak do ówczesnego Ewangelisty. Mark Padmore urodził się w 1961 roku w Canterbury w Kencie. Studiował klarnet i fortepian zanim otrzymał stypendium wokalne w King’s College w Cambridge. Może dlatego tak wspaniale odnajduje się także w ariach Bacha z instrumentem obligato?

Mark Padmore fot. Marco Borggreve / ze stron NFM

W swoim wykonawstwie łączy muzykę dawną z muzyką głównego nurtu. Można się oczywiście zastanawiać, który nurt dziś jest główny, ja jednak uważam, że głównym jest nurt rozwijający się w muzyce nieprzerwanie, nawet jeśli wielu melomanów woli barok w wersji historycznie poinformowanej. Zresztą, choć barok jest popularny ogromnie, to jednak w sezonie koncertowym symfonia Beethovena lub Brahmsa w dobrym współczesnym wykonaniu nadal przyciąga więcej ludzi, niż koncert barokowy. Mamy więc w dossier Podmore’a znakomitą Mszę Uroczystą Beethovena z legendarnym Haitinkiem, współpracę z reżyserem Peterem Brookiem i masę oper Brittena ale także Handla, zarówno historycznie poinformowanych, jak i tych z głównonurtowym aparatem wykonawczym (Handlowi to nie szkodzi, tak samo jak Bachowi). Jest też wśród dokonań tenora znakomita „Wierność Tytusa” Mozarta z René Jacobsem. Za cykle pieśniowe Schuberta nagrywane dla Harmonii Mundi z jej pianistyczną gwiazdą  Paulem Lewisem Padmore otrzymał w 2010 Gramophone Vocal Solo Award, co uczyniło go jednym z największych specjalistów od Schuberta naszych czasów. Inne znaczące osiągnięcie Schubertowskie to współpraca Padmore’a z Mitsuko Uchidą w wykonaniu cyklu „Schwanengesang”.

A pierwszą część koncertu wypełniły właśnie pieśni Schuberta: Willkommen und Abschied D 767, Drei Gesänge des Harfners D 478:  I. Wer sich der Einsamkeit ergibt; II. Wer nie sein Brot mit Tränen aß; III.; An die Türen will ich schleichen, An die Leier D 737, Im Frühling D 882, Alinde D 904, Über Wildemann D 884, Am Fenster D 878 oraz Der Winterabend D 938.

Głos śpiewaka nie był już tak perfekcyjny jak na nagraniu Winterreise z 2010 roku. Niektóre dłuższe dźwięki miały pewne nierówności, zwłaszcza gdy były niewygodne dla głosu śpiewaka. Jednak ekspresja i głębia wykonań były wspaniałe, zaś po Trzech Pieśniach Harfisty, które okazały się wyjątkowo niewygodne wokalnie dla Padmore’a pozostałe pieśni zabrzmiały w perfekcyjny sposób nie tylko od strony interpretacyjnej, ale również technicznej. Wydaje mi się, że Padmore’a nie przejmował się perfekcjonizem, lecz całe swoje siły skupił na oddaniu zawartych w pieśniach nastrojów i obrazów, co każdy miłośnik muzyki romantycznej powinien przyjąć bez żadnych zastrzeżeń. Ja uwielbiam romantyzm, więc byłem przede wszystkim poruszony i zachwycony. Podmorowi towarzyszył pianista Andrew West. Okazał się on znakomitym towarzyszem w pieśniach, umiejętnie ukazując wszystko to, co Schubert chciał dopowiedzieć czy domalować do pieśni w partii fortepianu. Mogę więc stwierdzić, że przejrzysta i mądra gra Westa pomagała głębiej wniknąć w tę genialną muzykę, która mimo swoich krótkich form wcale nie jest prosta ani dla wykonawcy, ani dla wrażliwego słuchacza. Jej słuchanie przypomina słuchanie poezji, i to wcale nie tylko dlatego, że pieśni Schuberta oparte są na tekstach poetyckich.

Andrew West urodził się 5 lutego 1979 roku w Tayport, jest cenionym wykonawcą i akompaniatorem. Studiował literaturę angielską na Clare College w Cambridge, a następnie muzykę i kompozycję na Royal Academy of Music w Londynie. Swoje literaturoznawcze podstawy West dał nam zresztą poznać wprowadzając nas w świat Hardy’ego, abyśmy lepiej zrozumieli wykonany w drugiej części koncertu cykl pieśni Benjamina Brittena. Do innych utworów wprowadzał nas, też bardzo ciekawie, Padmore/

Wśród największych osiągnięć fonograficznych Westa można wymienić: nagranie kompletnej twórczości Les Six z flecistką Emily Beynon dla Hyperion Records, nagrania pieśni z sopranistką Emmą Bell oraz barytonem Robertem Murray’em, które zdobyły uznanie krytyków, nagrania muzyki kameralnej Herberta Howellsa z Lyric Quartet oraz nagranie cyklu pieśni Richarda Straussa, Hugo Alfvéna, Sibeliusa, Brittena i Schumanna z barytonem Håkan Vramsmo na Luton Music Festival w 2006 roku.

West jest również jednym z dyrektorów artystycznych Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Kameralnej w Norymberdze i pełni funkcję profesora na Guildhall School of Music and Drama oraz w Royal Academy of Music.

Druga część koncertu przyniosła nam pieśni Rebekki Clarke i cykl pieśni „Winter Words” Benjamina Brittena.

Rebecca Clarke (27 sierpnia 1886 – 13 października 1979) była brytyjską kompozytorką i wirtuozką altówki pochodzenia amerykańsko-niemieckiego. Urodziła się w Harrow, w pobliżu Londynu. Jej ojciec, Joseph Thacher Clarke, był Amerykaninem, a matka, Agnes Paulina Marie Amalie Helferich, Niemką. Clarke spędziła znaczną część swojego życia w Stanach Zjednoczonych, gdzie osiedliła się na stałe po II wojnie światowej. Gdy słuchałem pieśni Clarke byłem zdziwiony ich amerykańską melodyjnością i swego rodzaju szlachetną prostotą kojarzącą mi się z lubianymi przeze mnie dziełami Coplanda, w tym pieśniami. Silny amerykański element w twórczości Rebeki Clarke tłumaczy tę zagadkę.

Muzyka Clarke była też silnie zainspirowana osobistymi doświadczeniami, w tym trudnymi relacjami z ojcem. Joseph był surowym i często brutalnym ojcem, który stosował ekstremalne metody dyscypliny. Regularnie bijał swoje dzieci, w tym Rebekę, za takie rzeczy jak gryzienie paznokci. W jednym z przypadków, gdy Rebeka nie zgodziła się z jego oczekiwaniami, Joseph wykorzystał stalowy kijek do ukarania córki. Mimo tych trudnych warunków, Joseph wprowadził Rebekę do świata muzyki. Był amatorem grającym na wiolonczeli i chciał, aby jego dzieci były jego partnerami w grze kameralnej. To właśnie dzięki jego wpływowi Rebecca zainteresowała się muzyką i zaczęła naukę gry na skrzypcach, a później altówce. Uczyniła to pod wpływem Charlesa Villiersa Stanforda, swojego nauczyciela kompozycji na Royal College of Music. Relacje z ojcem były na tyle napięte, że Rebecca w końcu zbudowała domek z listów kochanki swojego ojca, co doprowadziło do całkowitego zerwania ich relacji. Po opuszczeniu domu, Rebecca skupiła się na swojej karierze muzycznej i kompozycji, co stało się też jej sposobem na radzenie sobie z frustracją związaną z rodziną.

Warto wymienić najwybitniejsze dzieła Rebeki Clarke:

Sonata na altówkę i fortepian (1919): Utwór ten zdobył drugą nagrodę w konkursie sponsorowanym przez Elizabeth Sprague Coolidge.

Trio na skrzypce, wiolonczelę i fortepian (1921): Utwór ten zdobył pierwszą nagrodę w konkursie Berkshire Festival.

Rapsodia na wiolonczelę i fortepian (1923): Została zamówiona przez Elizabeth Sprague Coolidge. Elizabeth Sprague Coolidge (1864-1953) była amerykańską pianistką i mecenasem muzyki, szczególnie kameralnej. Ufundowała konkurs mający wspierać młodych kompozytorów.

„Tears” (1910): Utwór na głos i fortepian, oparty na chińskiej poezji.

Clarke była jedną z pierwszych profesjonalnych kobiet grających w orkiestrze w Londynie i zdobyła uznanie jako wirtuozka altówki. Jej twórczość była często związana z muzyką kameralną, a jej utwory są cenione za artystyczną wrażliwość i ciekawą budowę formalną.

W Narodowym Forum Muzyki (w ogóle był zimny późnojesienny czwartek (3.12.24)) usłyszeliśmy cztery pieśni Rebeki Clarke – The Tiger, Lethe, Eight O-clock i The Seal Man.

Jak już wspomniałem, pieśni Clarke były w swojej stylistyce bardzo amerykańskie. Czyli romantyczne, bowiem Ameryka jest jedną z kolebek tej wielkiej epoki, która nie zawsze głównonurtowo trwa do dziś. Były też modernistyczne poprzez uzyskanie pewnej esencji efektu i środków wyrazu, coś co można nazwać błyskotliwą i zarazem szlachetną prostotą. Padmore zaśpiewał je z ogromną siłą wyrazu i bardzo pięknie, oddając wraz z kompozytorką hołd wspaniałemu poematowi „Tygrys” Williama Blake’a, niepokojącemu, manichejskiemu ojcowi romantyzmu. Bardzo spodobały mi się tajemnicze i pełne niepokoju pejzaże tych czterech pieśni, cieszę się, że Marc Padmore wybrał je do swojego recitalu i ukazał je w sposób doskonały.

Ostatnim punktem koncertu był półgodzinny cykl pieśniarski Brittena do wierszy Thomasa Hardy’ego, poprzedzony krótkim wykładem pianisty Andrew Westa.

Thomas Hardy (1840-1928) to jeden z najbardziej znanych angielskich pisarzy, który zyskał uznanie zarówno jako powieściopisarz, jak i poeta. Hardy był znanym przedstawicielem literatury wiktoriańskiej, ale jego poezja wyprzedzała swoje czasy, wprowadzając modernistyczne tendencje.

Wśród głównych tematów poezji Thomasa Hardy’ego można wymienić kilka. Po pierwsze naturę i krajobrazy. Hardy często opisywał w swojej poezji wiejskie krajobrazy południowo-zachodniej Anglii, w szczególności regionu Wessex, który uczynił tłem swoich utworów.

Drugi topos Hardy’ego to miłość i strata. Jego poezja często eksplorowała zawiłości ludzkich emocji, szczególnie miłości, smutku i straty.

Trzeci ważny żywioł tej poezji to fatalizm i przeznaczenie. Hardy był znany ze swojego pesymistycznego spojrzenia na życie, często przedstawiając ludzi jako ofiary losu, zmuszonych do znoszenia nieuniknionych cierpień.

Wreszcie czwarty, w epoce wiktoriańskiej bardzo nowatorski wątek to krytyka społeczna. Prace Hardy’ego poruszały również tematy społeczne, krytykując nierówności społeczne i trudne warunki życia ubogich.

Warto wymienić najbardziej znane zbiory poezji Thomasa Hardy’ego:

Wessex Poems and Other Verses (1898): Jego pierwszy zbiór poezji, w którym znalazły się wiersze pisane przez wiele lat.

Poems of the Past and the Present (1901): Zbiór zawierający wiersze o przeszłości i współczesnych wydarzeniach.

Satires of Circumstance (1914): Zbiór wierszy o tematyce satyrycznej i filozoficznej.

Moments of Vision (1917): Wiersze koncentrujące się na chwilach refleksji i introspekcji.

Collected Poems of Thomas Hardy (1925): Zbiór, który łączy w sobie wiele jego wcześniejszych prac.

Styl Hardy’ego był pełen bogatych obrazów, nastrojowych opisów i głęboko odczuwanych emocji. Hardy potrafił połączyć prostotę z głęboką refleksją, co sprawia, że jego poezja jest zarówno przystępna, jak i złożona. Wydaje się być też dzięki temu idealna do tworzenia pieśni, z czego skorzystał Britten.

Przytoczmy zresztą jego dwa wiersze:

Burza w miasteczku

Thomas Hardy

Miała nową sukienkę w barwie terakoty,

Gdy więc z nieba zaczęło lać, jakby się wściekło,

Pozostaliśmy w pudle dwukółki; łoskoty

Piorunów nie płoszyły konia — stał, markotny;

Nam, w środku, było zacisznie i ciepło.

Burza nagle ucichła, a mnie przeszył dreszcz

Żalu; szklany parawan ulewy znikł w górze;

Otwarła drzwiczki, wyszła, skacząc przez kałużę;

Byłbym ją pocałował w końcu, gdyby deszcz

Potrwał minutę dłużej.

Przełożył
Stanisław Barańczak

Głos

Thomas Hardy

Z pustki po tobie wciąż wołasz mnie, wołasz mnie,

Jakbyś mi chciała powiedzieć, że czas

Zmarłych się cofa, że, młoda znów, zdołasz mnie

Olśnić raz jeszcze, o tak, jeszcze raz.

Twójże to głos? Więc się ciałem ty sama stań,

Bądź jak w te dni, gdy, widoczna zza wierzb,

Stałaś na progu, czekając: ta sama stań,

W tamtej niebieskiej sukience — ty wiesz…

Czy też nie głos to, lecz trawa i szelest jej

W wietrze, co zrywa się, zrywa się znów,

Jakby mi pragnął powiedzieć, że źle jest jej

W pustce bez czasu, bez kresu, bez słów?

Tak idę chwiejnie przed siebie,

Liście spadają dokoła

I słychać zawodzenie: wiatr w cierniowym krzewie

Albo to ona woła.

Przełożył
Stanisław Barańczak

Wiersze te przytoczyłem z Portalu Wierszy Miłosnych.

Na koncercie w NFM Mark Padmore umiejętnie zanurzył się w specyficznym, tęsknym, melancholijnym i nieco ekstrawaganckim świecie Brittena. Studiując twórczość brytyjskiego modernisty docieramy do w pełni ukształtowanej, specyficznej krainy wrażliwości i wyobraźni. Jest to trudna podróż, momentami wręcz hermetyczna, lecz warto się jej podjąć. Mnie nie czeka na jej końcu oczywisty zachwyt, gdyż naprawdę wolę kilku innych brytyjskich kompozytorów współczesnych Brittenowi, choć zyskał on większą od nich sławę. Lecz muzyka nie zawsze musi wygrywać w każdym (nawet zupełnie prywatnym) wyścigu, aby intrygowała.  Dzięki kunsztowi wykonawców Winter Words op. 52 Brittena okazały się podróżą w trudne do określenia nastroje i pejzaże. Chodziło w tym o fatalizm i utraconą niewinność młodych istot, ptaków i dzieci. O zetknięcie się z czasem i śmiercią. Ale nie tylko o to. Zastanawiałem się nad perspektywą, z jakiej patrzyli na świat Hardy i Britten. Albo raczej nad perspektywami, bo zapewne nie było to jedno i to samo okno na świat. I tę całą złożoność przedstawianego świata, jak i sposobów jego przedstawiania oddali znakomicie West i Padmore. Choć estetycznie podobał mi się bardziej Schubert, a nawet łącząca wyrafinowanie z prostotą, łagodność z siłą wyrazu Clarke, to jednak Britten pozostawił mi do rozwiązania najwięcej zagadek, a ja lubię zagadki…

To był piękny koncert.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

14 − 11 =