Nauka i polityka. Oświeceniowe rozwiązania problemów globalnych

Świat współczesny stoi w obliczu globalnych zagrożeń: zmian klimatycznych, wyczerpania się zasobów naturalnych, wojen o ropę, rosnących nierówności majątkowych, paraliżującej Trzeci Świat pułapki zadłużenia, odradzającego się imperializmu amerykańskiego, prymitywnego konsumpcjonizmu, kryzysu państwa opiekuńczego, obumierania związków zawodowych, umacniania się fanatyzmu religijnego, komercjalizacji polityki, spadku popularności socjalizmu i jednoczesnego wzrostu popularności postmodernizmu, dominacji kultury popularnej, tabloidyzacji mediów i wielu innych.

Wymienione wyżej przykładowo problemy uznać można za symptomy kryzysu cywilizacji współczesnej. Wobec tego kryzysu można zająć jedno z dwóch stanowisk: obskuranckie lub oświeceniowe. Obskuranci witają te zmiany zadowoleniem, a jednocześnie próbują odwrócić uwagę świata od zagrożeń poważnych, jak wojny i głód, i skupić ją na sprawach, które tylko dla nich samych są problemem, jak przerywanie ciąży, eutanazja lub małżeństwa homoseksualne. Domagają się także, by problemy rozwiązywać metodami tradycyjnymi z dziedziny magii: za pomocą modlitwy lub – w przypadku osób świeckich – przy pomocy „niewidzialnej ręki rynku”.

 

 

Obskuranci szukają recept w przeszłości, gdyż obawiają się postępu. Ludzie Oświecenia wprost przeciwnie: nie zamykają oczu na fakty, a rozwiązań szukają w przyszłości – przede wszystkim w dorobku nauk przyrodniczych i społecznych. Rozumieją także, że każdy problem społeczny ma swój wymiar moralny, a refleksja etyczna jest wciąż żywa – nie obumarła dwa tysiące lat temu, ani nawet w wieku dwudziestym. Każda epoka rodzi nowe, specyficzne dla siebie problemy, które wymagają nowych recept. Ostatnie lata przyniosły nam na przykład lub zaostrzyły takie problemy jak przeludnienie, narzucanie demokracji siłą, stosowanie tortur, umacnianie bezpieczeństwa wewnętrznego kosztem swobód obywatelskich, subsydiowanie przez państwo prywatnych korporacji i szkół wyznaniowych, obniżanie podatków kosztem zasiłków socjalnych etc.

Obskuranci zaprzeczają, że środowisko naturalne ulega degradacji w wyniku emisji szkodliwych gazów przez samochody i fabryki. Czynią tak, bo są nieodpowiedzialni i niewrażliwi moralnie, a w niektórych przypadkach także dlatego, że przewidują rychły koniec świata. Ludzie Oświecenia wprost przeciwnie: popierają wysiłki na rzecz ograniczenia emisji szkodliwych gazów poprzez budowę bardziej wydajnych silników samochodowych i innych urządzeń. Obskuranci odpowiadają na terroryzm oddolny – religijny lub nacjonalistyczny – terroryzmem państwowym, podczas gdy ludzie Oświecenia próbują eliminować przyczyny terroryzmu, takie na przykład, jak okupacja obcego kraju.

Moim celem w niniejszym szkicu jest wykazanie, że zagrożenia globalne, przed jakimi stoimy, mają w istocie charakter społeczny. W ich rozwiązaniu nie pomogą nam religie, gdyż ich systemy wartości są przestarzałe. W tradycji judeochrześcijańskiej wojny, bieda i niewolnictwo nie są w ogóle uważane za problemy, gdyż Biblia nie potępia tych plag. Chrześcijaństwo i judaizm to po prostu skrajnie konserwatywne ideologie.

Niewiele bardziej pomocne okazują się tradycyjne filozofie moralne. Wszystkie one koncentrują się na jednostce, ignorują zaś problemy społeczne, takie na przykład jak seksizm, bieda lub imperializm. Filozofie te nie dostrzegają wartości społecznych: sprawiedliwości, solidarności lub pokojowych stosunków międzynarodowych. Nie korzystają także z wiedzy naukowej ani technicznej. Nic dziwnego, że żadna z najbardziej znanych współczesnych filozofii moralnych, ani emotywizm Hume’a, ani deontologia Kanta, ani utylitaryzm Benthama nie znalazły odpowiedzi na podstawowe pytania: jak zachęcić ludzi, by pomagali sobie wzajemnie, jak pogodzić prawa i obowiązki obywatelskie, jakie instytucje mogłyby złagodzić nasze główne bolączki i jak pogodzić moralność z polityką – nie tylko po to, żeby oczyścić politykę, ale również po to, aby rozważania moralne nabrały wreszcie praktycznego znaczenia.

Etyka naukowa

Według tradycyjnej teorii wartości samo pojęcie etyki naukowej jest wewnętrznie sprzeczne, gdyż etyka zajmuje się tym, co być powinno, podczas gdy nauka zajmuje się tym, co jest. W szczególności, zgodnie z tą tradycją nie istnieje coś takiego jak prawda moralna, ponieważ nie ma czegoś takiego jak fakty moralne, a wszystkie zasady i sądy moralne są subiektywne, dostępne tylko emocjom lub intuicji i nie poddają się naukowej weryfikacji.

Nie są to rozstrzygnięcia błahe. Nasze przetrwanie zależy od tego, czy nasze sądy wartościujące są trafne, czy nie trafne, bez względu na to, czy jesteśmy ich w pełni świadomi. Pewne rzeczy są nam do życia niezbędne, inne mogą naszemu życiu zagrażać, a jeszcze inne są dla nas obojętne. Dlatego, w odniesieniu do istot żywych, tradycyjną przepaść pomiędzy faktami i wartościami uznać trzeba za filozoficzne urojenie. Jednak teolodzy i filozofowie idealistyczni lokowali i nadal lokują wartości w strefie platońskich idei, poza sferą ludzkiego doświadczenia i tym samym zaprzeczają możliwości tworzenia lub modyfikowania teorii wartości w oparciu o wiedzę naukową.

Tymczasem nasze sądy o wartościach mogą być trafne tylko wtedy, gdy posiadamy stosowną wiedzę. Skuteczność terapii najlepiej potrafią ocenić lekarze, specjaliści od zarządzania lub ekonomiści są najbardziej kompetentni do oceny, czy dana strategia w biznesie przyniesie spodziewane wyniki, a kryminolodzy (we współpracy z policją) potrafią najtrafniej przewidzieć, czy i jaka strategia zapobiegania przestępczości okaże się skuteczna w danym miejscu i czasie. Ekolodzy lub ichtiolodzy potrafią określić maksymalną wielkość połowów, która nie doprowadzi do wyginięcia danego gatunku ryb, epidemiolodzy umieją oszacować, jaka liczba zachorowań może się przekształcić w epidemię, a eksperci wojskowi potrafią wykazać, że bombardowanie ludności cywilnej jest nie tylko nielegalne i zbrodnicze, ale także prowadzi do skutków wprost przeciwnych niż zamierzone.

Istnieją prawdy moralne, gdyż istnieją fakty moralne. Faktem moralnym jest działanie (lub zaniechanie działania), które ma wpływ na jakość życia innych ludzi. Faktem moralnym w tym sensie jest na przykład przemoc fizyczna, represje polityczne, bezrobocie lub agresja militarna. Faktami moralnymi są również ich przeciwieństwa: wyzwolenie z rąk oprawcy, tworzenie miejsc pracy lub porozumienie pokojowe. Istnienie faktów moralnych implikuje istnienie prawd moralnych. Oto kilka kandydatek do tego miana: „bezstronność jest dobra”, „kłamstwo jest złem”, „wyzysk jest niesprawiedliwy”, „okrucieństwo jest godne potępienia”, altruizm jest chwalebny”, a „sprawiedliwy pokój jest lepszy niż zwycięstwo w wojnie”.

Teoria moralna nie musi być dogmatyczna ani empiryczna – powinna jednak i może być naukowa w tym sensie, że normy moralne mogą i powinny być przedmiotem racjonalnej argumentacji i debaty. Powinny także być zgodne z tym, co wiadomo na temat natury człowieka i życia społecznego. Rozważmy trzy przykłady:

1. Wbrew twierdzeniom neoliberałów, nauki społeczne potwierdziły ludzką skłonność do zachowań altruistycznych, co oznacza, że umacnianie sprawiedliwości społecznej naprawdę może sprzyjać postępowi i harmonii społecznej. Co więcej, kognitywiści i ekonomiści eksperymentalni stwierdzili, że altruistyczne decyzje i postawy przeważają u wszystkich, poza garstką przysięgłych zwolenników dogmatów wolnorynkowych.

2. W odróżnieniu od tradycyjnej pedagogiki celem współczesnych wychowawców jest przede wszystkim ukształtowanie w uczniach zdolności do czerpania przyjemności z nauki. Zamiast gróźb i kar stosuje się nagrody lub się ich pozbawia. Ta reorientacja ma dwie przyczyny: pierwszą jest odrzucenie religijnego mitu o grzechu pierworodnym. Nie jesteśmy potępieni i tym samym skazani na cierpienie; mamy prawo i umiemy cieszyć się życiem! Drugą przyczyną są wyniki badań psychologicznych, w których wykazano, że dzieci uczą się lepiej, gdy najsurowszą „karą” jest pozbawienie nagrody. Ta nowa pedagogika zrywa z wiarą w zbawienie poprzez cierpienie.

3. Biblia każe nam się „mnożyć i zaludniać Ziemię”! Racjonalni humaniści wprost odwrotnie – opowiadają się za odpowiedzialnym rodzicielstwem. Uważają, że rodzenie dzieci, którym nie można zapewnić dobrych warunków życia, jest okrutne i szkodliwe społecznie. Wiedzą także, że niechciane dzieci często trafiają do więzienia, a rzadko wiodą szczęśliwe i społecznie pożyteczne życie.

Tradycyjne kodeksy moralne są źródłem zniewolenia i opresji, podczas gdy moralność oparta na wiedzy zwiększa nasze szanse na szczęśliwe życie. Wyzwolić nas może tylko prawda obiektywna, wywiedziona z badań naukowych.

Polityka naukowa

To, co jest prawdą w odniesieniu do etyki, tym bardziej stosuje się do jej bliskiej krewnej: ideologii politycznej. Tradycyjny pogląd w tej sprawie głosi, że wszelka ideologia jest z definicji nienaukowa. Z pewnością jest to pogląd słuszny w odniesieniu do wszystkich ideologii historycznych, zarówno religijnych, jak świeckich. Moim zdaniem jednak możliwe jest stworzenie naukowej ideologii politycznej, korzystającej z dorobku nauk społecznych i kierującej się zasadą „ciesz się życiem i pomóż w tym innym”. Koncepcję państwa opiekuńczego zbudowano w dużej mierze w oparciu o wiedzę zgromadzoną przez nauki społeczne.

Rozważmy ideę sprawiedliwości społecznej. Dlaczego właściwie miałaby być ona obiektywną i pożądaną wartością? Czy nauki społeczne mają na ten temat coś do powiedzenia?

Wyniki badań psychologicznych wskazują, że ludzie są nieszczęśliwi nie tylko wtedy, gdy im czegoś brakuje, ale również wtedy, gdy czują się dyskryminowani lub niesprawiedliwe traktowani w inny sposób.

Socjolodzy wykazali, że relacje międzyludzkie są lepsze, a zaangażowanie obywatelskie większe, gdy ludzie nie czują się wykluczeni i dyskryminowani.

Politolodzy i kryminolodzy z kolei stwierdzili, że w głęboko podzielonych społeczeństwach nasilają się takie plagi społeczne jak przestępczość. Społeczeństwa te są niestabilne politycznie i nie zapewniają swoim członkom poczucia bezpieczeństwa.

Solidne dane naukowe mogą być podstawą skutecznych projektów politycznych, tak w kwestii sprawiedliwości społecznej, jak wielu innych. Problemy społeczne są na ogół zbyt złożone, by do ich zrozumienia i rozwiązania wystarczyć miał zdrowy rozsądek; niezbędne są szeroko zakrojone badania z wielu dziedzin. Tylko na ich podstawie można tworzyć adekwatne, gwarantujące postęp i poprawę ludzkiego bytu programy działania.

Twierdzenie to nie oznacza oczywiście, że do rozwiązania wielkich problemów współczesnego świata wystarczy sama wiedza, najbardziej nawet rzetelna. Niemniej ważna jest wrażliwość, która pozwala nam dostrzec zagrożenia i uznać je za godne naszej uwagi, oraz zaangażowanie, bez którego trudno o wytrwałość niezbędną do pracy nad nimi. To już jednak jest temat na zupełnie inny artykuł.

 

Tłumaczył Andrzej Dominiczak

O autorze wpisu:

Urodził się 21 września 1919 w Buenos Aires, argentyński filozof. W latach 1956-1960 był profesorem fizyki teoretycznej na uniwersytecie w Buenos Aires, 1960-1966 profesorem różnych uniwersytetów w USA, Meksyku, krajach Ameryki Południowej i Europy Zachodniej. Od 1966 pracuje w Kanadzie, gdzie został profesorem logiki i metafizyki na Uniwersytecie McGill w Montrealu. W kręgu jego zainteresowań znajduje się filozofia nauki, ontologia, teoria poznania, filozofia umysłu i filozofia społeczna z punktu widzenia teorii systemów. Ponadto dokonał ogromnego dzieła aksjomatyzacji teorii fizycznej, zwłaszcza mechaniki kwantowej. Jest redaktorem serii wydawniczych "Library of Exact Philosophy" i "Episteme Library". W swoich poglądach łączy materializm filozoficzny ze ścisłymi metodami wypracowanymi przez filozofię analityczną i zwalcza wszelkie formy subiektywizmu, spirytualizmu, pozytywizmu, mechanicyzmu i dialektyki. Do głównych jego prac należą: O przyczynowości (1959, wyd. pol. 1968), Intuition and Science (1962), Scientific Research (t. 1-2 1967), Philosophy of Physic (1973), Treatise on Basic Philosophy (t. 1-8 1974-1989), The Mind-Body Problem (1980), Scientific Materialism (1981), Philosophy of Psychology (1987, napisane wspólne z Rubenem Ardilą), Social Science under Debate. A Psychological Perspective (1999).

27 Odpowiedź na “Nauka i polityka. Oświeceniowe rozwiązania problemów globalnych”

  1. przestałem czytać przy "imperializmu amerykańskiego" bolszewickie bajdy mnie nie interesują. Co do globalnego podejścia to powiem tylko tyle że globalnie też można robić głupoty na przykład w całej UE tylko Brytyjczycy umieją dziś liczyć kasę a w Paryżu tylko Trump miał odwagę nie podpisać chucpy pod tytułem "Chiny Rosja i Indie mogą jeszcze truć, ale biali z Zachodu nie".

    1. Dalej jest nie lepiej. Działanie mechanizmu rynkowego to dla autora opieranie się na metodzie z dziedziny magii. Gdyby istniała świadomość po smierci, to Voltaire z Adamem Smithem by się w grobie przewrócili na wieść co człowiek może podciągac pod oświecenie.

    2. Są też, niepowiem, twierdzenia sensowne, jak to: "ludzie są nieszczęśliwi nie tylko wtedy, gdy im czegoś brakuje, ale również wtedy, gdy czują się dyskryminowani lub niesprawiedliwe traktowani w inny sposób ", czy " w głęboko podzielonych społeczeństwach nasilają się takie plagi społeczne jak przestępczość " (swoją drogą, ciekawe czy autor nie zaprostestowałby, gdyby odnieść to np. do napływu ludności islamskiej- szczerze wątpię), ale całość jest podlana takim zideologizowanym, marksistwoskim sosem, że nie można tego tekstu brać na poważnie.

  2. Nauka od wiekow zajmuje sie moralnoscia i etyka. 

    Kazde racjonalne podejscie do spolecznego problemu ktore opiera sie na faktach ma naukowy charakter. 

    1. taa… jasne… "naukowy charakter"
      Tylko czemu jeden oświecony naukowiec ateista pisze o "magicznych metodach wolnorynkowców" i obskurantyzmie, a drugi  oświecony naukowiec ateista pisze o "bolszewickich bajaniach" i "nieracjonalnym i napuszonym" tekście.
      Tym się naukowy charakter nie przejawia Januszu.

      Może nauka sie zajmuje moralnością od wieków – ale owoce tego zajmowania się są – jak widać – marne…

  3. Mario nie zauwazyl ze jednym z obecnych problemow  jest brak wybitnych liderow .Przykladem  jest mniej niz przecietny  Trump ktory traktuje prezydenture jak Realityy show.

     

  4. " Co więcej, kognitywiści i ekonomiści eksperymentalni stwierdzili, że altruistyczne decyzje i postawy przeważają u wszystkich "

    Sorry, ale to jest absurd zupełny. Z dwóch powodów:

    1.) Po pierwsze jest to eksperymentalnie niemożliwe do stwierdzenia. Trzeba by było zliczać wszystkie wybory człowieka w życiu, klasyfikując je na altruistyczne i egoistyczne. Oczywiście jest to niemożliwe. Co najwyżej autorzy eksperymentów mogli dowieść, że w jakiś OKREŚLONYCH SYTUACJACH dominują altruistyczne zachowania. Mario Bunge dokonał tu zapewne niczym nieuprawnionej generalizacji.

    2.) Do zachowań egoistycznych należy zaliczyć też: napicie się wody, zjedzenie śniadania, umycie się,włączenia tv albo komputera by zobaczyć swój ulubiony portal,… Czy na prawdę ktoś o zdrowych zmysłach może myśleć, że człowiek rzadziej dokonuje działań egoistycznych od altruistycznych? 

    1. Panie Rafale, wymienione przez Pana zachowania (picie, jedzenia itf) z cala pewnością nie są egosityczne. Warto znać sens słow, ktorymi sięposługujemy – inaczej nawet mowy nie ma o zadnym porozumieniu. . Egoizm to  «postawa życiowa polegająca na kierowaniu się własnym dobrem, bez względu na interes i uczucia innych ludzi; samolubstwo» – to ze słownika.  Picie moze byc egosityczne tylko wtedy, gdy ktos ma pod dostatkiem wody, ale nie podzili sie z drugim, ktory nie mam jej wcale lub za malo. tylko wtedy. A co do badań, przeprowadzono ich tak duzo, na tak wielu probach w roznych krajach, w roznych sytuacjach itp, ze zupelnie sensownie i zasadnie można formułować takie oceny ogólne. Rozumiem jednak, ze Bunge bardzo uraził Pańską i PIotra prawicową wrażliwość.  Ja tez nie ze wszytskim się zgadzam, ale ogólnie to ciekawy material do przemyśleń i dyskusji.   

      1. OK, zgodnie z definicją podaną przez Pana, altruizm dominuje w życiu człowieka (nie licząc psychopatów/socjopatów oraz "normalnych ludzi" w sytuacjach ekstremalnych) z tej przyczyny, że jesteśmy zwierzętami stadnymi, więc trudno zebyśmy w swoich działaniach nie mieli względu na innych ludzi.

        Pozwolę sobie jednak nie zgodzić się z Panem z tym, że stosowanie tej definicji jest adekwatne do tekstu M. Bunge. Autor wyraźnie się odwołuje się w nim do polityki, krytykując kapitalizm (pod nazwą neoliberalizm). A filozoficzne podstawy kapitalizmu oparte są, owszem, na uznaniu, że egozim poszczególnych jednostek może w odpowiednich warunkach prowadzic do powiększenia dobra wspólnego , tylko, że ten egoizm ma się nijak do tego podanego w podanej przez Pana definicji. Bardziej pasuje tu definicja egoizmu: "Egoizm to postawa polegająca na przekładaniu swojego dobra nad dobro innych".

      2. " A co do badań, przeprowadzono ich tak duzo, na tak wielu probach w roznych krajach " Niemożliwe jest fizycznie przeprowadzenie ani jednego takiego badania. Tak jak pisałem wcześniej, można badać zachowania człowieka w określonych sytuacjach (nawiasem mówiąc sam robiłem całkiem niedawno analizę statystyczną dotyczącą zachowań altruistycznych i egoistycznych [uspokoję Pana-nie ja ustalałem które jest które 😉 ]-bardzo ciekawe wyniki), ale na określenie, nawet przybliżone, które zachowania przeważają w życiu człowieka nie ma sposobu, choćby dlatego, że nie znamy częstości występowania sytuacji danego typu w życiu człowieka.

        Oczywiście mogę się mylić, ale pozostanę niewiernym Tomaszem i póki nie zobaczę, że jest na to sposób nie uwierzę.

        1. Panie Rafale, a dlaczego niemożliwe jest Pan zdaniem przeprowadzenie takich badań? jest wprost przeciwnie, przeprowadzono mnótswo poprawnych metodologicznie eksperymentów, których wyniki, są na tyle jednoznaczne,z e jak na standardy nauk splecznych uogólnienia są w pelni uprawnione. Oczywiscie są sytuacje, w ktorych takie czy inne czynniki mogą te skłonność do altruizmu osłabiać albo znosić, jak to między ludźmi, ale badania są jak najbardziej możliwe. Gdyby ta Pana uwaga była trafna,m znaczyloby ze w ogole nie mozna prowadzic badan psychologicznych, bo przeciez zawsze mamy do czynienia z konkretnymi schematmi eksperymentalnymi. A idea egozmu jako fundament kapitalizmu jest jednak podobna do znaczenia ze slownika, choc w ostatnich dekadach, w niektórych gałeziach gospodarki opartej na wiedzy coraz większą wagę przywoązuje się do wartości współpracy, na szzcęście.    

          1. Wydaje mi się to niemożliwe z tego powodu, że uwzględniają konkretne sytuacje, które sa jedynie wyrywkami z życia. Można badać np. zachowanie ludzi, gdy spotykają żebraka, to czy otrzymane podczas badania pieniądze zachowają dla siebie, czy podzielą się z fundacją charytatywną, itp. (można brać pod uwagę też oczywiście zbiór róznych sytuacji) I tu pojawiają sie 2 problemy. Pierwszy z nich jest nastepujący

            – Nie da się stwierdzić z jaką częstotliwością wystepują podane sytuacje, przez co wniosek: "zachowania altruistyczne/egoistyczne w przeciągu naszego życia występują częściej" jest absolutnie nieuprawniony. Wniosek może być np. taki: " w sytuacjach, w których ludzie są proszeni o pomoc charytatywną, przeważaja zachowania altruistyczne", albo np. taki, dotyczacy porównywania grup: "kobiety w sytuacjach takich i takich, wykazują się większym altruizmem od mężczyzn". (To od razu moja odpowiedź odnośnie Pana uwagi, że gdyby moje stwierdzenie było prawdziwe, to nie dałoby się przeprowadzać badań psychologicznych).

            O drugim problemie napisze jutro, bo już zasypiam przed klawiaturą 😉

          2. Druga sprawa to to, że takie badania z pewnością nie uwzględniają długoterminowych wyborów człowieka. Np. dokonuję wyboru polegającego na opłaceniu, zarówno pieniędzmi, jak i swoim czasem, kursu dzięki któremu podniosę swoje kwalifikacje. Celem jest dla mnie poprawienie komfortu swojego życia, poprzez zwiększenie szansy na uzyskanie wyższych zarobków. Jest to wybór jak najbardziej egoistyczny (przy założeniu że mój obecny status życiowy pozwala na spełnienie podstawowych potrzeb), w końcu ze względu na użyte środki (pieniądze i czas) stanowi on alternatywę dla np. użycia ich w celu zaopatrzenia ludzi w Afryce w środki niezbędne do życia. Takich wyborów podejmują ludzie mnóstwo.

  5. Bardzo dobry tekst, dziękuję za tłumaczenie.

    Autor świetnie obrazuje współczesny stan społeczeństwa. Być może zbyt duży uchył w stronę naukowości, ale to drobnostka.

     

  6. Reakcja Rafała i Piotra na tekst Mario Bunge w zasadzie wystarczy (jako ilustracja) za cały komentarz.
    Naukowa etyka to pobożne (w tym wypadku może bezbożne) życzenie.
    .
    Nauka może badać etyczne wybory, motywacje, etyczne preferencje i ich rozkład statystyczny w społeczeństwie, może badać prawdowodobne skutki określonych działań.
    Ale te wszystkie dociekania nigdy nie dowiodą nam, że dana wartość moralna jest prawdziwa.
    Bunge pisze o warunkach koniecznych, aby nasze sądy o wartościach były TRAFNE. Takie słowo wybrał Tłumacz (nie wiem jakie było w oryginale), ale jest ono całkiem …trafne, bo żaby ocenić, czy ktoś TRAFIŁ, trzeba najpierw ustalić, co jest celem.
    Bo jeśli ktoś jednak zdecyduje, że cel jest nie w tym miejscu, w które trafił oceniający, to jego sąd okaże się chybiony.
    .
    Powszechność pewnych sądów też nie jest żadnym dowodem. Choćby dlatego, że większość nie za często ma rację, ale także dlatego, że nasze sądy moga być wynikiem silnie tkwiących w naszych głowach religijnych memów wtłaczanych ludzkości od tysięcy lat. To co powszechne jest zapewne obskuranckie (trzymając się epitetów używych prez pana Bunge). Od 3 tysięcy lat kapłani mówią nam "nie zbijaj", "nie kradnij", "nie kłam", "nie cudzołóż"… to takie opinie muszą być uznane powszechnie!
    Choć akurat dwa ostatnie z wymieniownych zaleceń chyba wcale nie są.

    1. Panie Tomku, rozumiem ż Pan nie moż zgodzić się z artykułem, ale mimo wszystko szkoda, ze nie mozemy dyskutować rzetelnie. Przecież dobrze pan wie, że argument "z Piotra" czy "rafała" nie jest żadnym argumentem. Opinie Piotra zwlaszca są jawnie publicystyczne, a nawet ideologiczne. Bunge nie pisze o naukowcach, ktorzy mogą mówić cokolwiek, jak to ludzie, ale o nauce, która faktycznie dostarcza wiedzy, na podstawie której można rozstrzygań dylematy etyczne oub wręcz budować cale systemy. Badania roznego rodzajui z roznych dyscyplin pokazują, co jest dla człowieka dobre we wszytskich mozliwych sensach: zdrowe, przyjemne, szlachetne, praktycznie użyteczne itd itp. Oczywiscie w każdym przypadku będą to badania z rożnych dyscyplin, w rożnym stopniu konkluzywne lub przekłdalne na wybory etyczne. Ktoś może np. odrzucać wartości tzw. witalne (zdrowie czy dobre sampoczucie), co czynią religie rzekomo na życzenia takiego czy innego boga, ale argumenty naukowe są w tego typu przypadkach nie tylko w pełni uzasadnione, ale wręcz jedynie uzasadnione. To, czy ludzie, będą się stosować do naukowo uzasadnioncyh wyborow, to już calkiem inna sprwa. Prawdopodobnie o wiele chętniej i częściej niż do przykazań religijnych, ktore gwałcą ludzkie uczucia i potrzeby.    

    2. Może zdziwię Pana, ale zasadniczo zgadzam się z większością poglądów pana Mario Binge, ale nie uważam ich za naukowo obiektywne.
      "Piotr i Rafał" nie są argumentem, tylko ilustracją – pokazali, że nie trzeba być "religijnym obskurantem", by nie przyjmować naukowej jakoby etyki wyznawanej przez Bunge. Są oświeconymi ateistami, a jednak nie przekonuje ich to, co w oczach Bunge jest wiedzą obiektywną.
      Poza tym reprezentują oni poglądy np. Friedmana albo von Heyeka – jakby nie było noblistów, więc zarzucić im, że są publicystyczne a nie naukowe byłoby nadużyciem.
      I zaznaczam, że mówię to pomimo, że mi osobiście poglądy (polityczne i ekonomiczne) Bunge są bliższe, niż poglądy neoliberałów.
      .
      Badania? One faktycznie pokazują, co może sprzyjać dobru, ale one najpierw z góry, dość arbitralnie definiują co to jest to "dobro".
      Humanizm (świecki i chrześcijański) podkreśla dobro głównie w wymiarze indywidualnym, ale przeciez to jest tak naprawde pewien "dogmat".
      Ale przecież są systemy etyczne, które kładą nacisk np. na dobro narodu, populacji, ludzkości. Z tego punktu widzenia np. leczenie niepłodności powoduje, że w każdym kolejnym pokoleniu niepłodność jest coraz częstsza (bo jest dziedziczona) co krzywdzi całe społeczeństwo. To jest degeneracja ewolucyjna.
      Co ciekawe, ze strony zwolenników tych systemów słyszy się czasem argument, że współczucie dla kalek i nędzarzy to głupi religijny przesąd i słabość (zniewiściały jezusek uzdrawia ludzkie śmieci). Werdet hart!
      Z tej pozycji to samo można powiedzieć np. o aborcji. Jest zła, bo ogranicza liczebność społeczeństwa. Że nie wspomnę o takich wartościach, jak np. piękno krajobrazu, ochrona zabytków czy bioróżnorodność, w imię których często drastycznie gwałcimy indywidualną wolność i dobrobyt jednostek.
      A co z dobrostanem zwierząt? To wcale nie są obiektywne naukowo wartości etyczne. Pies nie ma gdzieś pod sierścią napisu "I am moral value".
      .
      Ale nawet jeśli zostaniemy przy wyższości indywidualistycznego wymiaru dobra jednostki ludzkiej, to nadal mamy niemożliwy do rostrzygnięcia konflikt wartości: co jest priorytetem? Zdrowie? Bezpieczeństwo? Wolność? Dostatek?
      W imię zdrowia zakazujemy jazdy bez pasów i nakazujemy szczepienia, to czemu nie zakazujemy wspinaczek wysokogórskich albo palenia papierosów?
      Nakazujemy ubezpieczenia zdrowotne, a czemu nie majątkowe?
      Pan ma żale do religii, ale przecież straceńczy styl życia to nie jest wcale religijna koncepcja, tylko taka bardziej nihilistyczna. Religie nie nakazują nikomu, by zdobywał ośmiotysięczniki, dziurawił ciało, albo bił rekordy zanurzenia w wolnym nurkowaniu. To nie od religiantów słyszę nieraz: "umrzesz zdrowszy" jako komentarz do uwagi o papierosach albo o tłustej golonce.

      1. Uważa Pan że szczepienia to straceńczy styl życia?

        Przecież od momentu wprowadzenia szczepień liczba ludności świata wzrosła 3-krotnie.

        1. nie uważam tak szanowna Pani i nie bardzo rozumiem skąd to dziwaczne pytanie – proszę czytać komentowanew wpisy z nieco większym skupieniem

  7. Kwestia nauki i etyki sprowadza sie do pytaniaco jest zeodlem etycznych zasad. Uwazam ze jedynym zrodlem  sa ludzie .Mozna ich nazwac filozofami lub naukowcami .Istotny jest fakt ze to ludzie stworzyli w ciagu tysiecy lat etyke.Jesli ktos przypuszcza ze etyka pochodzi od bogow to musi  pamietac ze bogowie to tez ludzki produkt  wiec twierdzenie ze etyka to ludzki twor jest potwierdzona.Nikt procz ludzi nie mysli a wiec zwierzeta nie moga skonstruowac zasad etyki. Moga to tylko robic ludzie .Czasem dobrze a czasem zle  ale czas eliminuje zle pomysly i pozostawia te ktore sa dobre dla wiekszosci ludzi. Tak powstaja wartosci kazdej kultury ktore uwazamy za obowiazujace.

     

    1. OK

      Możemy sie zgodzić, że jedynym źródłem wartości moralnych są ludzie.
      .
      Ale w takim razie należy się zgodzić z nieuchronną i logiczną konsekwencją tego stwierdzenia: moralne wartości nie są obiektywne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden × trzy =