O krasnoludkach i sierotce etyce

 

Wyszedł na spacer krasnoludek. Jak zawsze ubrany w czerwony kubraczek i czerwoną czapeczkę. Idzie i fajkę sobie kurzy. Patrzy, z przeciwnej strony idzie drugi krasnoludek. Zielona czapeczka, zielony kubraczek i porteczki też zielone. Spojrzał, lekko zdumiony, ale ukłonił się grzecznie i idzie dalej. Za pierwszym kroczy drugi, tak samo ubrany, a za nim następny i następny. Aż przystanął, stuknął się w swoją maleńką łepetynę i westchnął: – Chyba znalazłem się w nie w swojej bajce.

 

Oglądając telewizję, słuchając radia i czytając prasę często czuję się jak ten krasnoludek. Pełen dyskomfort – w praktyce życia co innego widzę i inaczej to oceniam. Mam odmienny system moralny i odmienną hierarchię wartości. Czy poddany takiej schizofrenii jestem jeszcze człowiekiem moralnym, czy też nie? Nie wiem, czy dostrzegając ów problem nieodwołalnie staję się wyrodkiem i czy ludzie czujący podobnie są w Polsce już tylko rzadkimi, nieuleczalnymi przypadkami?

 

Maleńkie szambo

 

Jak mówi Leszek Miller: W Polsce ukształtowały się już wyraźnie grupy interesów ekonomicznych. Każdy minister, poseł czy senator jest je w stanie rozpoznać po rozmówcach. (…) Polski problem polega na tym, że w niektórych obszarach są one równie silne jak struktury demokratycznej władzy. Potrafią wyegzekwować decyzje korzystne dla siebie. (…) Prawdą jest też, że te grupy interesów mają znacznie lepsze rozpoznanie wewnętrznego układu sił i wpływów w strukturach administracji, niż politycy i administracja orientują się w interesach owych grup.

Na politycznej scenie zbyt dużo mamy spraw niejasnych. Zbyt często też zdarzają się „fakty medialne”. Teraz media – bardziej lub mniej obiektywnie – rzeczywistości nie opisują, tylko ją wprost kreują. Eksplozja! Doniesienie o wielkiej korupcji, „udokumentowane” powiązania władzy i biznesu ze światem przestępczym. Przez tydzień, czasem dwa – wielka afera! Wszystkie wolne media w gorączce! Dużo huku, dużo dymu! Po czym następuje „wielkie nic”. Sprawa rozmywa się, znika z łam prasy i świadomości publicznej. Co najwyżej – z ust jakiegoś autorytetu moralnego – ponownie usłyszymy słowa groźnego potępienia dla korupcji (urzędniczka wzięła czekoladę), złodziejstwa (dzieciaki pozbierały węgiel z torów) czy dzieciobójstwa (chora, ofiara gwałtu, lub żona alkoholika – matka kilkorga dzieci dokonała aborcji). Jak prawie zawsze, potępienia i kary dotyczą maluczkich.

Dokonywanie „przekrętów” zgodnych z praktykami panującego liberalizmu i w ramach obowiązującego prawa jest uczciwe, a nazwanie grabiciela majątku społecznego złodziejem jest przestępstwem. Wmawia się nam, że nacjonalizacja była niemoralna – że była to wręcz kradzież, a obecnie przeprowadzona prywatyzacja jest sprawiedliwością dziejową. Polskie procesy prywatyzacyjne, a może określając je bardziej precyzyjnie – procedery wyprzedaży, trafnie opisuje profesor Kazimierz Z. Poznański z Uniwersytetu Waszyngtońskiego.

Na każdym kroku widzimy, jak to jest uczciwe i sprawiedliwe. Moralne kryształy, ludzie stawiani nam za przykład, jeszcze 10-15 lat temu pozbawieni grosza, dziś dysponują majątkami niewyobrażalnymi dla normalnych obywateli. Samozwańczo uznając się za elitę, obracają się we własnych kręgach, powiązani – niezależnie od opcji politycznej – rozmaitymi interesami, układami i zobowiązaniami. Cała sieć władzy jest zamknięta i mocno skorumpowana. Dopiero wykorzystanie mediów w bezwzględnej walce pomiędzy grupami interesów przerwało niektóre więzy i odsłoniło część z sieci złożonych relacji występujących między uczestnikami życia publicznego. Okazało się, że polityczne poglądy są tu wtórne do miejsca w układzie powiązań, a wynikają głównie z jakości i poziomu znajomości oraz z siły kapitału. Przesłuchania sejmowych komisji śledczych ukazało nam w pełni dramatycznie niski poziom intelektualny i moralny nie tylko przesłuchiwanych przedsiębiorców i urzędników najwyższego szczebla, ale także polityków, w tym i tych przesłuchujących. Ewidentnie i bardzo szybko w polskim establishmencie ujawniła się pycha, egoizm, rozrzutność, brak wrażliwości na biedę i krzywdę, i coraz większa izolacja od świata, w którym żyją zwyczajni ludzie. Jacek Kuroń zadaje pytanie: Czy polska klasa polityczna będzie się w stanie samooczyścić? I odpowiada: Niestety, obawiam się, że (…) opinia publiczna już (w to) nie wierzy (…). Zdemoralizowane elity i nieufające im społeczeństwo stanowią wybuchową mieszankę, która może zakończyć się rewolucją. A to, nie waham się powiedzieć, będzie największy po 1989 r. dramat polskiej demokracji. To będzie katastrofa.

 

Czyje normy są dzisiaj obowiązujące?

Kto w dzisiejszej Polsce wyznacza normy moralne i jakie wzory zachowania uznajemy za minimum przyzwoitości? W kształtowaniu opinii publicznej najważniejsi są ci, którzy mają największy wpływ na media. Media są wolne, nie ma już cenzury ani partyjnej, ani państwowej. Tylko ich właściciele decydują o tym, o czym wolno mówić i jak należy sprawy naświetlać. Jak napisał Jacek Zychowicz: W demokracjach bardziej długowiecznych zakłada się białe rękawiczki do pracy propagandowej, która u nas wykonywana jest z bezwstydnym wręcz cynizmem. Domagając się nieograniczonej wolności dla siebie dysponenci mediów odbierają ją innym, znacznie od siebie liczniejszym. Walka o przejęcie jak największej części rynku mediów jest ostra, gdyż w czyich rękach znajdzie się więcej nośników informacji, tym lepiej reprezentowane będą ich poglądy, a wizerunek świata, zgodny z interesem właścicieli, dotrze do większej ilości osób.

Zgodnie z liberalnym credo, w wolnym państwie każda inwestycja musi przynosić właścicielom korzyści.Media opiniotwórcze tym większą mają wartość, im bardziej mogą kształtować opinię publiczną i im mają większe możliwości indoktrynacji pożądaną ideologią. Wartość nośników zależy od ich siły opiniotwórczej, a im ta siła jest większa, tym więcej trzeba za nie zapłacić.

O zaletach „gospodarki rynkowej i wolnego rynku” grzmią media, ale w praktyce korzyści tego ustroju podziwiamy głównie w innych krajach. Pod tym względem Polsce najbliżej do sytuacji społeczno-ekonomicznej krajów Ameryki Południowej, z charakterystycznym podporządkowaniem życia ideologii, ubóstwieniem pieniądza i prywatnej własności, wyobcowaniem i pazernością elit oraz cechą najgroźniejszą: brakiem w środowisku opiniotwórczym silnej opozycji wobec tych zjawisk.

Ważnym wyznacznikiem hierarchii wartości w naszym społeczeństwie jest etyka chrześcijańska z zasadami moralnymi wyznaczanymi przez systemy religijne z Kościołem rzymskokatolickim na czele. Zgadzam się z profesor Marią Szyszkowską, która mówi: Nie mam wątpliwości, że żyjemy w państwie wyznaniowym. Podejmując dziś decyzje państwowe, bierze się pod uwagę stanowisko Kościoła i jego ewentualne niezadowolenie, które jest hamulcem do przeprowadzenia różnych reform. Media publiczne zobowiązane są głoszenia wartości chrześcijańskich. Prywatne czynią to chętnie z własnej woli lub chęci przypodobania się masowym gustom. Informacji o różnego rodzaju celebrze religijnej mamy wszędzie aż nadto. Trudniej jest połączyć moralność katolicką z etyką liberalną, a społeczne nauczanie Kościoła z neoliberalną wizją gospodarki i społeczeństwa. Byle jaki umysł nie wystarcza – do tego potrzebne są przodujące mózgi polskiego dziennikarstwa; to one chcą nam wmówić, że ponownie nastała, tym razem etyczno-antysocjalistyczna, religijno-liberalna jedność narodowa. Bełkot? Skądże! Proszę obejrzeć np. „Fakty”.

„Oni” zawsze wiedzą, jak powinniśmy rozumieć rzeczywistość i jak postępować, co dla nas jest dobre, a co złe. Z jakich uzgodnień to wynika? Może ustalają to Monisia z Adasiem na wódce u Olka. „Oni” wszystkiego są pewni. Tylko, że myślący człowiek nie chce przyjmować tego na wiarę i dalej się zastanawia, jakie w dzisiejszej Polsce są wzorce zachowań i kto wyznacza normy etyczne. Media? Politycy? Czy grupy towarzysko-biznesowe? Ale nie wpadajmy w paranoję i nie dajmy sobie narzucić spiskowej teorii dziejów.

Pytanie pozostaje, do jakich autorytetów moralnych możemy się dzisiaj odwoływać? Kto swoim postępowaniem daje nam przykład zgodności słów i czynów? Dwadzieścia lat temu oburzenie wzbudził żart etyka, że „drogowskaz jest od tego, aby wskazywać, a nie od tego, aby iść”. Dzisiaj żartów już nie ma – mamy nagminne przykłady obłudy. Publicznych, umoralniających wypowiedzi połączonych z zachowaniem w życiu codziennym twardej hierarchii wartości: ja, moja rodzina, mój biznes i moi przyjaciele, oraz przestrzeganiem aktualnych dzisiaj zasad: „Poziom konta określa wartość człowieka”, „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”, i najważniejszej: „grabie grabią do siebie”.

Smutny obraz wyłania się z PAN-owskiej ekspertyzy pt. „Kondycja moralna społeczeństwa polskiego”, opublikowanej w książce pod tym samym tytułem wydanej przez krakowskie WAM w 2002 roku. Można w niej szukać odpowiedzi, z jakiej bazy wyrosły i na jakiej podbudowie narodziły się faktycznie obowiązujące w Polsce kodeksy postępowania. Ale dalej zasadniczym pytaniem pozostaje, kto takie zwyczaje kreuje, komu zawdzięczamy ten bezwzględny egoizm indywidualny i grupowy elit III Rzeczypospolitej. Nie bójmy się postawić wprost wyśmiewanego przez niektórych pytania: kogo oni reprezentują i w czyim interesie podejmują działalność? Czy musimy czekać na chłopca z bajki Andersena, który powie: – Król jest nagi?

 

Norma absolutna, czy relatywna?

Zostałem ukształtowany na pewnych standardach, w których człowiek wraz ze swoim środowiskiem jest najważniejszym podmiotem i przedmiotem ludzkiego działania, a „podstawową normą moralną jest czynna solidarność z każdą jednostką mogącą cierpieć”, jak postuluje profesor Helena Eilstein. Człowiek, zgodnie ze swoim systemem wartości dokonuje przeobrażeń otaczającego świata, dostosowując go do swego życia na nowym, aktualnym poziomie. Społeczność może być zespolona jednym systemem moralnym lub może być wielokulturowa i mogą w niej obowiązywać różne systemy. Prawda rodzi się w granicach ludzkiej społeczności, gdyż konstruowana jest przez ludzi żyjących w określonej wspólnocie intelektualnej. Wspólnocie wiedzy, kultury i czasów.

Wartości tworzą konkretni ludzie żyjący w określonej rzeczywistości i gdy ona ulega przemianom, zmieniają się także stworzone przez nich systemy. Nie ma absolutnych prawd moralnych. Wszystkie są subiektywne, gdyż zależą od kontekstu zdarzeń i tych, którzy je wypowiadają. Banalnymi są twierdzenia o różnicach między ludźmi, ich ideowością, wrażliwością i przyzwoitością. Różnicach w inspiracjach filozoficzno-ideowych i wynikających z nich hierarchiach wartości.

 

Na pewno jestem człowiekiem naiwnym i wierzę w ludzkość. Dla swych przemyśleń szukam oparcia intelektualnego i moralnego. Znajduję je dosyć często w mądrych książkach. Ale stale brakuje mi autorytetów wśród ludzi żyjących, tych z pierwszych stron gazet. Ludzi, którym mógłbym i chciałbym zawierzyć, którzy swą etyczną przyzwoitość zaświadczaliby codziennym postępowaniem. Poprzez trudną i żmudną praktykę całego życia, a nie tylko okazyjnie na pokaz głosząc pięknosłowie dla mas. Czyżby moje pragnienia były wyjątkowe? Nie sądzę!

 

O autorze wpisu:

8 Odpowiedź na “O krasnoludkach i sierotce etyce”

  1. "Smutny obraz wyłania się z PAN-owskiej ekspertyzy pt. „Kondycja moralna społeczeństwa polskiego”, opublikowanej w książce pod tym samym tytułem wydanej przez krakowskie WAM w 2002 roku."

    .

    "Różnicę tę należy pokazywać, co obecnie jest trudne, gdyż jak mówi J. Oleksy: W SLD szwankuje ideowa motywacja lewicowa.".

    .

    Przecież to artykuł sprzed ponad 10 lat. Polska w roku 2017 jest przecież trochę odmienna od Polski r. 2002 czy 2005. 

    .

    Czy red. Izdebski nie napisał nic nowego? 

     

    1. Tekst myślę ze do każdego inaczej będzie trafiał, dla mnie sytuacja jest bardzo odmienna, bo do dziś właśnie tzw. lewica nie może zrozumieć że zniknęła ze sceny politycznej, że ruchy podobne do ONR itd. itp. mają swoich przedstawicieli w Sejmie, ale może się mylę, to proszę mnie poprawić. Mimo powtarzalności tematów związanych z toruńską sektą gdzie obecnie rządzący dają swój upust seksualnych kompleksów do kobiet, to mamy religię Smoleńską, sprawę uchodźców, 500 plus i inne wynalazki…

      ———

      Niezmienna jest pazernośc Kościoła Katolickiego  na dobra materialne, udział we "władaniu duszami", lubię te określenie, bo oddaje moim zdaniem w pełni dążność tej instytucji na zapanowanie nad drugim człowiekiem, jego nie transparentność jest już groteskowa, bo jego urzędnicy co innego robią, mówią a wolałbym nie wiedzieć co myślą, bo mógłbym się zdziwić…

      Dla mnie następuje czas "wielkiej smuty" w sferze życia publicznego, moja frustracja jest dosyć duża dlatego po 12 latach wróciłem do pisania, jakie by ono nie było, ale choć tyle robię co mogę; nie może być tak że organizacja o znamionach mafii ma wpływ na życie moich najbliższych. Nim ktoś zacznie oceniać sformułowania jakich użyłem, niech sprawdzi co one znaczą, bo mafia nie dorabia bzdurnej ideologii typu- Prawdziwy …., To katolik, Przedmurze Chrześcijaństwa itp. mitologiczne bzdety…Kiedyś napiszę jakie państwo można było nazwać tym mianem, mam na myśli pozytywny wydźwięk, nie kasowanie niechrześcijan w imię wymyślonego obrazu Jezusa.

       

       

  2. Andrzej B. Izdebski: Oglądając telewizję, słuchając radia i czytając prasę często czuję się jak ten krasnoludek. Pełen dyskomfort – w praktyce życia co innego widzę i inaczej to oceniam. Mam odmienny system moralny i odmienną hierarchię wartości. Czy poddany takiej schizofrenii jestem jeszcze człowiekiem moralnym, czy też nie? Nie wiem, czy dostrzegając ów problem nieodwołalnie staję się wyrodkiem i czy ludzie czujący podobnie są w Polsce już tylko rzadkimi, nieuleczalnymi przypadkami?

    @ Jarek: Tekst myślę ze do każdego inaczej będzie trafiał,

    ————————————–

    To całkiem zrozumiałe Panie Jarku, a tu powiem więcej, iż wielu gdy czyta ten test sprzed 14 lat to wprost szlak trafia i to nie tylko ze względu na trafność obserwacji, ale także na jego aktualność. Ponieważ mam wszystkie numery „Forum Klubowego” http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4809 w domowej biblioteczce, to ja po przeczytaniu podsunąłem pomysł Jackowi Tabiszowi aby go opublikował http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,2/s,716010#w716120.

    Periodyk przestał się ukazywać z końcem 2012 roku, a 90% zawartych w nim tekstów nic nie straciło na aktualności. http://www.tygodnikprzeglad.pl/dziesieciolecie-forum-klubowego/ Tu opis dyskusji z 2007 poprowadzonej przez Leszka Lachowieckiego redaktora naczelnego „Forum”: http://www.tygodnikprzeglad.pl/czy-idea-pojdzie-lid/ Myślę, iż warto przypomnieć co on dziesięć lat temu myślał i jak to się sprawdziło.

    Osobiście żałuję, iż ten centrolewicowy periodyk idei nie ukazuje się nadal, iż politycy lewicy byli bardziej zainteresowani realizacją swoich osobistych karier niż permanentną dyskusją programową prowadzoną na łamach „Forum”. Jak to się skończyło widzimy sami.

    PS. Tytułem przypomnienia publikacje z tygodnika „Przegląd” związane z „Forum Klubowym” i jego redaktorem naczelnym Leszkiem Lachowieckim.

    http://www.tygodnikprzeglad.pl/rozbroic-prawice/

    http://www.tygodnikprzeglad.pl/sanatorium-pod-centrolewem/

    http://www.tygodnikprzeglad.pl/jaka-lewica-ma-polsce-przyszlosc/

    http://www.tygodnikprzeglad.pl/liberalizm-zamiast-naftaliny/

    http://www.tygodnikprzeglad.pl/fabryka-lewicowych-idei/

    ***

    Redaktor Izdebski pokazał nam, iż w wojnie propagandowej moralność jest sierotką. Minęło 14 lat i prawie totalitarną władzę nad krajem przejął PiS mocno powiązany z katolicyzmem ojca Rydzyka.  I co? I teraz jest lepiej? Czy pokazane tu problemy się zdezaktualizowały, czy tylko się wyostrzyły? Życie dopisuje nam na co dzień fakty pokazujące to co można teraz powiedzieć i jak się zachować.

    Nie jestem partyjnym, jestem tylko obserwującym rzeczywistość emerytem, ale mam wielki żal do wszystkich polityków lewicy, iż prowadząc osobiste rozgrywki pozwolili się ograć, ale patrząc na ówczesne zachowania SLD (na które wprost jestem wściekły) to z dzisiejszej perspektywy oni mogą robić teraz nawet za wzorce moralne. Bardzo żałuję, iż nie ma lewicy w sejmie, to jest kulawy sejm, ale jest to wybór naszego społeczeństwa. Inteligencja to także sztuka wyboru. Uważam, iż należy zestawiać propozycje programowe oraz język różnych grup społecznych i wybierać. Warto pamiętać, iż to my wybieramy tych którzy nami rządzą i powinno to być rządzenie w naszym interesie.

    ***

    1. @Pan ANDRZEJ BOGUSŁAWSKI"Nie jestem partyjnym, jestem tylko obserwującym rzeczywistość emerytem, ale mam wielki żal do wszystkich polityków lewicy, iż prowadząc osobiste rozgrywki pozwolili się ograć, ale patrząc na ówczesne zachowania SLD (na które wprost jestem wściekły) to z dzisiejszej perspektywy oni mogą robić teraz nawet za wzorce moralne. Bardzo żałuję, iż nie ma lewicy w sejmie, to jest kulawy sejm, ale jest to wybór naszego społeczeństwa. Inteligencja to także sztuka wyboru. Uważam, iż należy zestawiać propozycje programowe oraz język różnych grup społecznych i wybierać. Warto pamiętać, iż to my wybieramy tych którzy nami rządzą i powinno to być rządzenie w naszym interesie."
      Nie wiem na ile pan śledzi media, ale pan Zandberg wyłuszczył swego czasu jaki ma żal do Millera i Borowskiego i niestety ma rację. Nie jestem zwolennikiem wszystkiego, co mówi Razem ale taki "hamulcowy" dla pseudo-katolików którzy dorwali się do rządzenia by się nadał  w Parlamencie. Na KUKIZA 15 nie ma co liczyć, bo ordynarnie  kłamie w oczy dziennikarzy a przy głosowaniach jego ludzie zgodnie z wytyczna pana Kaczyńskiego w tworzeniu PRL bis w sosie rydzykowym, skwapliwie naciskają przyciski do głosowania…Nie zapomnę miny Borowskiego jak Zandberg zadał mu pytanie co wy jako lewica co tak często się powołujecie zrobiliście dla zwykłych ludzi, pracowników których powinniście w swoim etosie mieć baczenie, a chodziło mu wtedy o związki zawodowe^^…Nie będę tego ciągnął, bo lewica obojętnie jakiego "kolorytu" musi sama sobie odpowiedzieć co chce takiemu Jarkowi zaoferować, żeby idąc na głosowanie na nich zagłosował…To jest temat rzeka, a dodałbym że temat ocean niewykorzystanych szans w kraju gdzie do tej pory wiele milionów ludzi pracuje na śmieciówkach itd itp…ot taki mały wycinek z rzeczywistości, doskonale sobie zdaję sprawę z innych aspektów jakie lewica niby ma, ale nie zauważyłem tego u rządzących swego czasu pana Millera i Kwaśniewskiego by zrobili porządek z Komisją Majątkową Kościelną itd itp…podobnie jak obecni władcy tego kraju jak i poprzednicy ich z lat dziewięćdziesiątych razem z KK dzielili i rządzili…

      1. @ Jarek: Nie wiem na ile pan śledzi media, ale pan Zandberg wyłuszczył swego czasu jaki ma żal do Millera i Borowskiego i niestety ma rację.

        ——————–

        Staram się jak najmniej, ale nie bardzo mi się to udaje i mam jakie takie pojęcie co się dzieje w polityce. Przykro mi ale niezbyt sobie cenię pana Zadberga i to już nie tylko dlatego, iż za głównego swojego wroga obrał sobie SLD i Millera, ale nawet dla wątpliwej kariery politycznej zaatakował swoją byłą dziewczynę Barbarę Jarugę-Nowacka. Wcale nie uważam aby krytyka się komukolwiek nie należała, ale lewica powinna raczej poszukiwać wroga na prawicy, a nie wśród najbliższych.  Sam uważam się za człowieka lewicy z poglądami pomiędzy socjalliberałami, a socjaldemokratami, ale nie mam zamiaru krytykować ani partii Razem, ani PPS, czy Unii Pracy, niech robią to inni.

        Myślę, iż warto zdać sobie z tego sprawę, iż w Wolnej Polsce żadnej lewicy porównywalnej z lewicą europejską nie było, SdRP, a później Millerowskie SLD to partia centrowa, co najwyżej centrowo-lewicowa, a nie lewica.

        Tak, mam wiele pretensji i wiele żalu do polskich polityków odwołujących się do lewicowego etosu, ale może warto zestawić poziom Kwaśniewskiego, Borowskiego, Cimoszewicza, Kubickiego, Żochowskiego, Janika, Oleksego, Kalisza itd.  z ich odpowiednikami z innych partii. Na Boga przecież tak źle na tym tle nie wypadają.  Pyta Pan na ile śledzę media? Kiedyś np. lubiłem w niedzielę popatrzeć sobie na „Kawę na ławę”, ale teraz już mniej niż średnio, gdy nie lubię żadnych popłuczyn, a ten program teraz to taka caffe latte bez mleka, a i kawa jakby drugi raz parzona.

        ***

  3. "Myślę, iż warto zdać sobie z tego sprawę, iż w Wolnej Polsce żadnej lewicy porównywalnej z lewicą europejską nie było, SdRP, a później Millerowskie SLD to partia centrowa, co najwyżej centrowo-lewicowa, a nie lewica."
    @Pan ANDRZEJ BOGUSLAWSKI Zgadzam się całkowicie-Myślę, że na scenie politycznej nie ma de facto siły politycznej co by odpowiadała zgodnie z nazwą temu, co ma swój odpowiednik na całym świecie. Możliwe że stąd czasami dziwne dyskusje naszych dziennikarze, tzw. znawców tematu itp…czy sami zainteresowani rozprawiają. Co do pana Zandberga jest taki dowcip- tzw mem- z twarzą Zandberga i napisem pod  nim, "a ty co zrobiłeś dla   Polski by zlikwidować lewicę ( czy coś w tym stylu)"

    Oczywiście, że inne ugrupowania mają swoim Cimoszewiczów, Oleksych itd..Ja mam nieodparte wrażenie, że od czasów Magdalenki ci co narzekają na rządy innych, jak sami już dorwą się do nich, to poza pohukiwaniem medialnym, bardzo sporadycznie komuś robią "krzywdę" w wymiarze prawnym, są wyjątki ale na skale tego co sami mówią zainteresowani, to bardzo malutko jest tego. Nie uważa pan, że jesteśmy świadkiem swoistego przedstawienia uczynionego na nasz pożytek, a oni tzw. polityce po ostrej wymianie zdań przed telewizyjnymi kamerami gdzie adrenalina buzuje niczym wulkan podczas swoich szaleństw^^- idą potem spokojnie na wódkę, kawę czy też uśmiechać się kordialnie mrugają do siebie i rozchodzą się do swoich obowiązków? Pamięta pan jak ci co kręcili nosem na Okrągły Stół skończyli? mam na Myśli ZCHN i KPN? Ja pamiętam, bo śledziłem wtedy jako sympatyk tej drugiej partii, co się dzieje w sejmie, fakt młody byłem i "latałem" po pośredniakach, bo okazało się ze technika geologa i maturę mogę sobie powiesić w pewnym ustronnym miejscu  i rzucać lotkami tyle to było ważne, więc wzorem innych próbowałem w różnych miejscach swoich sił…Przppraszam za taką wycieczkę w przeszłośc o znamionach autobiograficznych, bo jednak pewne pokolenie nie załapało sie wtedy do "jadącego pociągu zmian", teraz jest już inaczej, ale może w tamtych zdarzeniach należy szukać tego, co ma miejsce w sferze publicznej i politycznej miejsce? Już nie będę pastwił się nad oceną tego co zrobił Pan Balcerowicz, bo znawcy tematu z Instytutu Smitha w pewnym momencie gdzie w 2002 roku chyba, ładnie go podsumowali, ładnie to takie określenie bardzo kuriozalne. Pozdrawiam

  4. Jestem z przekonań republikaninem i zwolennikiem liberalnej demokracji państwa prawa, ale liberalizmu nie wolno utożsamiać z neoliberalizmem, tak komunizmu z socjalizmem, a tym bardziej z socjaldemokracją, gdyż to są tylko ekstremalne narośla. Dlatego, choć uważam się wprost za wroga PiS-u, to wcale bym nie chciał powrotu PO z ideologią i praktyką sprzed słusznie przez nich  przegranych wyborów. (Choć nie mieli z kim przegrywać.) Nasz kraj potrzebuje zupełnie nowej wizji rozwoju. Wizji opartej głównie na krytyce minionego ćwierćwiecza, a nie na krytyce słusznie minionego, ale już dawno PRL-u.

    Pisałem o tym, tak ja mi się to wtedy aktualnie wydawało, ale są lepsi fachowcy, którzy wszystko wiedzą lepiej. Szkoda Bogusławskim sobie …… No, powiedzmy głowę zawracać.

    http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,5/s,595666#w596780

    Przyczyny takiego stanu rzeczy były bardzo złożone i większy wpływ na taką sytuację miało świadome działanie aparatu wywiadu niż oczywiste niedostatki gospodarki krajów tzw. demoludów. Polecam tu książkę Petera Schweizera "VICTORY CZYLI ZWYCIĘSTWO" Tajna historia świata lat osiemdziesiątych. CIA i "Solidarność", której omówienie i skrót opublikowany na stronach anonimusa jest z premedytacją z internetu usuwany.

    http://abelikain.blogspot.com/2014/01/victory-czyli-zwyciestwo.html

    http://www.adamduda.pl/2009/12/06/victory-czyli-zwyciestwo/

    Oraz:

    http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,7/s,549049#w550282

    http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,1/s,692706#w692938

    http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,692706#w692837

    ***

  5. Tylko SLD jest partią która po swoich rządach (pełne kadencje) pozostawiała następcom państwo w lepszym stanie niż zastawała po poprzednikach, nie korzystając przy tym ze strumienia unijnych pieniędzy. Lepsze wyniki były w latach 1993 – 1997. Trudniej było w latach 2001 – 2005 ze względu na "spadek" po AWS – UW, ale i tak poprawiono zastaną rzeczywistość. Obniżono podatek CIT oraz akcyzy na paliwa i alkohol. Wprowadzono ulgę za internet. Powstrzymano tendencję wzrostu bezrobocia i był wzrost PKB.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jedenaście − dziesięć =