Rozważania o tajemnicy

Video  meliora proboque, deteriora  sequor 
                                                                                                 Owidiusz  (Metamorfozy)

          Dwaj wielcy intelektualiści XX-wiecznej Europy,  Andre Malraux i Vaclav Havel, wielokrotnie zabierali głos na temat tego co zwiemy potocznie (lub rozumiemy) tajemnicą. Francuz miał stwierdzając, iż „wiek XXI będzie wiekiem religii, albo nie będzie go wcale” dać asumpt tradycjonalistom i wszelkiej maści konserwatystom katolickim (przeciwnikom Vaticanum II) – zwłaszcza w Polsce – którzy poczęli interpretować ten zwrot niezwykle utylitarnie i docześnie (zresztą błędnie, rozmijając się z intencjami autora tych słów). Jedynie powrót – ich zdaniem – do starych, dobrych, sprawdzonych czasów przed-oświeceniowych i do patriarchalnie pojmowanej struktury społecznej Europy zapewnić może Staremu Kontynentowi oraz światu spokój, porządek i ład moralny. Te tendencje egzemplifikują się m.in. opracowaniami gloryfikującymi średniowieczne porządki, wybielaniem dokonań Św. Inkwizycji, beletrystyczno-przygodowym omawianiem dorobku wypraw krzyżowych, prezentacją w sposób komiksowy (czyli bezrefleksyjnie) iberyjskiej reconquisty, popularyzacją hagiograficznych żywotów świętych Kościoła kat. (takich jak Augustyn Aureliusz, Tomasz z Akwinu, Ignacy Loyola i inni) etc.

Innym intelektualistą o którym się tu wspomina jest były Prezydent Czechosłowacji i Rep. Czeskiej, dysydent z okresu sprzed aksamitnej rewolucji, dramatopisarz i eseista, myśliciel i reżyser, Vaclav Havel. On z kolei w refleksyjnie stwierdzić miał z kolei, iż „żyjemy w pierwszej cywilizacji ateistycznej, która  utraciła związek z nieskończonością i wiecznością. To cywilizacja pychy”. I ten passus także może być odczytywany przez ortodoksów oraz różnej maści purytanów religijnych, prawicowców i tradycjonalistów (których wokół nas przybywa coraz więcej, wystarczy się dobrze rozejrzeć) jako zachęta do powrotu w stronę minionego życia zbiorowego opartego o związki wyznaniowe i narodowe (nie obywatelskie i wielokulturowe), gdzie wyznacznikiem jest tradycja, konserwatyzm, stagnacja mentalna, estetyczne skostnienie, Absolut i bogoojczyźniana Jedność.

Trudno jest wyrokować o jednoznacznej treści i  wymiarze wspomnianych  myśli. Intelektualiści mają to do siebie, że czasami się mylą, czasami poddają się heglowskiemu Zeitgeist-owi, czasami działają i reagują w zgodzie z „niewidzialną ręką rynku” albo innego sponsoringu (niekoniecznie materialnego). Ulegają również (jak wszyscy) tzw. political corectness i starają się wpisywać w modne zwłaszcza dziś trendy oraz preferencje dla pozarozumowych oraz nie empirycznych form oglądu rzeczywistości.

Nie posądzam o niecne zamiary i takież pobudki tak zacnych, wymienionych tu postaci, ale  owa krytyka współczesności, odartej z „tajemnicy i wieczności” brzmi dziwnie znajomo i wpisuje się w popularny od 3 dekad (może mimo woli autorów) trend totalnej krytyki modernizmu, nowoczesności, tradycji Oświecenia, racjonalizmu itd.

Te zastrzeżenia pod adresem dzisiejszej cywilizacji i krytyka nowoczesności dziwnie współbrzmią z jednoznacznie realizowanym od dłuższego czasu ostrym i frontalnym atakiem na idee Oświecenia i racjonalizm (łącznie z ich dorobkiem). Środowisko prawicowych i neoliberalnych myślicieli – zwłaszcza z Francji: Aron, Besancon, Furet, Gueniffey czy Rouvilois i zza Oceanu: Kristoll, Kaplan, Ledeen, Krauthammer czy Podhoretz – poprzez podobne parabole intelektualne i uzasadnienia minimalizujące rolę rozumu w procesach poznania oraz wyrywania się naszego gatunku „na dorosłość” i wolność, chce jednoznacznie obarczyć ową epokę (Oświecenie) za wszelkie potworności, totalitaryzmy, masakry i wypaczenia cywilizacyjne jakie miały miejsce w XX wieku. Trzeba jednak dodać, że wiek XX, zwłaszcza jego druga połowa, po 1945 roku dla Europy była tzw. „złotym wiekiem” (to za znakomitym historykiem i myślicielem brytyjskim Erykiem Hobsbawmem): pokój, wzrastający dobrobyt rozkładany mniej więcej powszechnie, stabilność, przewidywalność, bezpieczeństwo socjalne, rosnące poczucie wolności. Oczywiście dotyczy to  Zachodu, choć i Europa „zza żelaznej kurtyny” nie mogła narzekać na niektóre elementy tej małej stabilizacji. Ponoć w cieniu setek tysięcy rakiet dwóch super-mocarstw żyło się najbezpieczniej

Dlaczego współczesny człowiek ma myśleć, ma potrzebować, ma pragnąć „wieczności i tajemnicy”, uniwersalnej idei i utopii, jeśli wokoło wszystko (jak mówi znakomity obserwator współczesnego życia prof. Zygmunt Bauman) jest tak chaotyczne, przypadkowe, nieprzewidywalne i niepewne. Te tendencje wzmacniają (oczywiście oprócz innych trendów trapiących współczesność) siłą rzeczy konsumeryzm,  zakupizm, doczesne patrzenie na świat i rzeczywistość w kontekście „tu i teraz”.  Bo człowiek współczesny jest jak nomada na pustyni bez punktu odniesienia wśród piaszczystych wydm, który szuka i potrzebuje wody.

Wieczność i tajemnica” kojarzą się jednoznacznie z jakąś formą wierzeń religijnych. A tym samym z instytucją ją egzemplifikującą. A między       religijnością, zwłaszcza tą zinstytucjonalizowaną, a duchowością istnieje kolosalna różnica i dychotomia. Pisali o tym m.in. od dekad polscy religioznawcy (różnych proweniencji): Maria Libiszowska-Żółtowska, Zbigniew Stachowski, Józef Baniak czy Michał Horoszewicz. Mało kto jednak ich u nas słucha. Nad Wisłą religijność, duchowość, transcendencja, mistyka muszą zaraz kojarzyć się z wszechobecnym, wszechmocnym, totalnym Kościołem katolickim.

A jak wiadomo wszystkie instytucje religijne, funkcjonujące i postrzegane w Europie jako tradycyjne, immanentne tej cywilizacji, budujące nieraz jej wymiar i kulturę przeżywają od dekad spory (tak ilościowy jak i jakościowy) kryzys.

Ów uwiąd instytucji religijnych, działających w starym stylu, tradycyjnych, niekompatybilnych z oczekiwaniami współczesnego człowieka (wolnego, żyjącego w demokracji, świadomego swoich wyborów i atakowanego przez nieprzebraną rynkowo ofertę dóbr i usług **) jest również wykorzystywany w dyskusjach nad kondycją nowoczesnego (lub jak inni chcą – po-nowoczesnego) człowieka dla pokazania i udowadniania degradacji jakiej w wyniku dorobku Oświecenia poniosła europejska cywilizacja.

Jest to bowiem wygodna zbitka pojęciowa: Oświecenie – racjonalizm –  laicyzacja – wolności osobiste jednostki (a stąd już prosta droga ku de-klerykalizacji i desakralizacji – by nie rzec: ateizacji – życia). Ale czy to ateizm może być tylko źródłem owej pychy o której pisze Vaclav Havel ? A czy czasem jej genezą nie jest owa „niewidzialna ręka rynku” i ekonomizacja wszelkich dziedzin naszego życia ?

Z wszystkich wolności pozostała współczesnemu człowiekowi made in Europa tylko wolność wymiany i nabywania ciągle nowych dóbr. No i wolność do śmierci.

Dlatego należy podchodzić niesłychanie rozważnie do tego rodzaju krytyk i  zastrzeżeń wysuwanych pod adresem współczesnej kultury i dorobku człowieka. Nie chodzi o to, iż w dzisiejszym świecie wszystko jest o’kay, ale intencje i zamiary krytyków są często nader pokrętne i mają określony cel. Uderzenie w jądro – Oświecenie i rola rozumu w życiu jednostki – dorobku naszej europejskiej kultury to podważenie osiągnięć i negacja jej zasadniczych zrębów: społecznych, intelektualnych, filozoficznych. Wszelkich możliwych.    

*  –  widzę rzeczy lepsze i pochwalam je, idę jednak za gorszymi
** – teoria Starka/Bainbridge’a mówi o relacjach rynkowych poszczególnych wyznań i reprezentujących je instytucji, między sobą, na polu rywalizacji o konsumenta (wyznawcę, członka wspólnoty, wiernego)

O autorze wpisu:

Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", "Racjonalista.pl". Na na koncie ponad 300 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego i Towarzystwa Kultury Świeckiej. Sympatyk i stały współpracownik Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Mieszka we Wrocławiu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *