Siedemnastowieczny Wrocław na niezwykłej płycie

 

 

Opisując nagrania wydane we współpracy z Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu mogę śmiało powiedzieć, że zyskuję fonograficzny wrocławski punkt widzenia. Kiedyś to było niemożliwe. Płyty zacząłem kolekcjonować w ostatnich latach PRL i pamiętam, że nagrań z Wrocławia było wtedy na rynku naprawdę niewiele. Na jednej z nielicznych płyt analogowych powstałych wtedy z zespołami z mojego rodzimego miasta widniały nazwiska Pijarowskiego i Beethovena, Wrocławscy Filharmonicy grali na niej III Symfonię „Eroica”.

 

XXI wiek otworzył we wrocławskiej fonografii zupełnie nowy okres. Ważnym impulsem było tu powstawanie i powstanie NFM. Nie tylko ilość płyt robi wrażenie, ale też ich duża niekiedy oryginalność i nowatorskość. Mamy tu na przykład jedne z pierwszych w Polsce wykonań klasycyzmu przez orkiestrę grającą na instrumentach dawnych, z zadziwieniem słuchamy odkrywanej na szeroką skalę muzyki polskiego baroku, która świadczy o tym, że XVII wieczna Polska nie miała się czego wstydzić pod względem muzycznym jeśli chodzi o resztę Europy. W publikowaniu pracy swoich artystów NFM korzysta nie tylko ze współpracy z polskimi firmami, takimi jak Dux, ale też sięga po znane na całym świecie firmy zagraniczne – na przykład ECM, Sony, CPO. Sięga, albo jest „sięgane” dodajmy dla ścisłości. Z pewnością na przykład recenzowany już przeze mnie cykl symfonii Beethovena pod batutą Giovanniego Antoniniego wymagał zaproszenia przez włoskiego Maestro Chóru NFM do współpracy w IX Symfonii.

 

Obok dzieł polskich i z całego świata, zespoły NFM nagrywają także muzykę związaną z samym Wrocławiem. To miasto w dawnych czasach było de facto potężną, niezależną republiką. Rada Miasta wykupiła uprawnienia książęce i górujący swoją wielkością nad wieloma okolicznymi metropoliami Wrocław prowadził niemal zupełnie niezależną politykę. Wystarczy powiedzieć, że pod rządami ultrakatolickich Habsburgów Austriackich stolica Śląska pozostawała silną enklawą protestantyzmu, gdzie jakiekolwiek próby zanoszenia katolicyzmu były przez mieszczan śmiało zatrzymywane. Dopiero klęska protestantów w Wojnie Trzydziestoletniej ograniczyła samodzielność polityczną i ideową Wrocławia, natomiast miasto zostało na serio sklejone z większym państwem ostatecznie w czasach pruskich, kiedy to zdobycie Śląska przez Hohenzollernów otworzyło tej dynastii drogę do zyskania dominującej pozycji w kontynentalnej Europie. NFM stoi nieopodal Pałacu Hohenzollernów, którego istnienie świadczy o znaczeniu Wrocławia dla protoplastów współczesnych Niemiec.  

 

Płyta szwajcarskiej firmy Claves przedstawia nam jednak utwory z wrocławskich kolekcji muzycznych pochodzące sprzed pruskiego podboju Śląska. Jest to siedemnasty wiek, czyli okres, w którym Śląsk, wraz z Królestwem Czeskim, był częścią imperium Habsburgów. Firma Claves, nie tak stara jak imperium Habsburgów, bo założona w latach sześćdziesiątych XX wieku, może nie być tak dobrze znana w Polsce jak na to zasługuje. Gdy sięgamy na przykład po francuskie magazyny muzyczne takie jak Diapason, Claves zajmuje bardzo dobrą pozycję wśród omawianych i nagradzanych płyt. Dla mnie ta firma wiąże się też z przechodzeniem z epoki analogowej do epoki cyfrowej. Ostatnie analogi, jakie kupowałem nie na zasadzie „powrotu do przeszłości”, były to między innymi zrealizowane przez Claves znakomite interpretacje koncertów Mozarta z flecistą Peterem Lukasem Grafem, czy pionierskie nagrania koncertów Haydna na pianoforte z Jörgiem Ewaldem Dählerem. Do dziś szukam w historycznie poinformowanych wykonaniach muzyki klawiszowej Haydna tego właśnie brzmienia i najczęściej go nie znajduję.

 

Ucieszyłem się zatem ogromnie, że to właśnie płyta Claves z wrocławskimi i niewrocławskimi muzykami zyskała prestiżową International Classical Music Award 2019 w kategorii wokalna muzyka barokowa. Zajęła ona godne miejsce obok nagrodzonej (w innej kategorii oczywiście) płyty z symfoniami Pärta, którą Wrocławscy Filharmonicy zrealizowali dla ECM.

 

 

Od strony wykonawczej wielkim atutem jest bas i dyrygent całego przedsięwzięcia Stephan MacLeod. Jego potężny, schodzący nisko głos idealnie oddaje finezyjną i manieryczną stylistykę wczesnego baroku przechodzącego w barok dojrzały. MacLeod udzielał się i udziela na płytach i koncertach największych gwiazd muzyki dawnej – zaczynał z Reinhardem Goeblem i Musica Antiqua Köln, którzy byli przez wiele lat swoistym wzorcem z Sevres doskonałej interpretacji muzyki barokowej. Później doszła do tego współpraca z Herreweghe’ą, Suzukim, Luksem, van Nevelem, Junghänelem i wszystkimi chyba liczącymi się „dawniakami”, tak nowymi w branży podróży w muzycznym czasie jak Pierlot i tak starymi jak Leonhardt czy nawet Corboz. Ogromne doświadczenie MacLeoda przenika całą płytę i styka się z mądrością innych, obeznanych z trudną materią wczesnego baroku wykonawców. To doświadczenie jest bardzo ważne, gdyż moim zdaniem wiele, skądinąd znakomitych wykonawców, ma tendencję do „bachizacji” czy „hendlizacji” estetyki wczesno- i dojrzało- barokowej, nadając jej zbyt jasny i nadto rozbuchany preklasyczny wydźwięk, przez co giną cenne niuanse, i mocne zwłaszcza we wczesnym baroku echa manieryzmu, które są cudownymi smaczkami tej muzyki.

 

Na płycie występuje też zespół założony przez MacLeoda – Gli Angeli Geneve. Anioły z Genewy skład mają płynny i na użytek tej płyty znajdujemy w ich gronie również nazwiska wybitnych śpiewaków i śpiewaczek z Polski i z Czech związanych mocno z wrocławskim życiem koncertowym – mamy tu choćby Macieja Gocmana, wybitnego stylistę muzyki zarówno barokowej jak i średniowiecznej, jak i Marzenę Michałowską, Aleksandrę Turalską czy Jaromira Noska. Głównym akcentem z polskiej strony jest oczywiście Wrocławska Orkiestra Barokowa, ze swoim dyrektorem artystycznym Jarosławem Thielem grającym na wiolonczeli i z wyróżniającym się na tej płycie organistą Marcinem Szelestem. Wspaniałe Communio Introibo ad altare Dei Adama Jarzębskiego jest jednym z najpiękniejszych muzycznych momentów na płycie, zaś wykonują je Marcin Szelest i Stephan MacLeod.

 

Ważnym wykonawczo elementem płyty jest obecność jednych z największych gwiazd muzyki dawnej, czyli niezastąpionego Concerto Palatino pod wodzą Bruca Dickeya, wielkiego pioniera przywracania do życia dawnych instrumentów dętych, pioniera, ale też do dziś niemożliwego do prześcignięcia mistrza.  

 

Na płycie, która ma też książeczkę po polsku, mamy kalejdoskop wczesno i dojrzało- barokowych utworów z kolekcji wrocławskich, o włoskiej, niemieckiej, wrocławskiej i polskiej proweniencji. Nie wszystkie należą do bardzo znanych twórców, ale ich poziom kompozytorski jest bardzo dobry. Znakomicie ilustrują one epokę ważnych muzycznie przemian. Stanowią wielkie wyzwanie dla wykonawców i dzięki muzykom, którzy bez trudu to wyzwanie podjęli, składają się na fascynującą płytę.

 

Skąd się jednak wzięły te dzieła we Wrocławiu? Aby to zrozumieć, musimy pamiętać o kilku rzeczach – Wrocław był w XVII wieku jednym z największych i najbardziej politycznie niezależnych miast tej części Europy. Wiek wcześniej odegrał też istotną rolę w rodzeniu się Reformacji, były jednym z pierwszych luterańskich miast. Wielką rolę miały w tym procesie dwa (z trzech) kościoły farne starego miasta – kościół św. Magdaleny i kościół św. Elżbiety. Te wielkie gotyckie budowle szybko zyskały istotne placówki edukacyjne, przy których gromadzili się ludzie wykształceni i wyrafinowani, również pod kątem percepcji muzyki. Do kościołów Elżbiety i Magdaleny należy też dodać trzeci podówczas główny protestancki kościół miasta, św. Bernardyna i stąd wywieść możemy trzon wielkiej muzycznej wrocławskiej kolekcji, z której wybrane dzieła znalazły się na płycie.

 

Zbiór prawie 400 utworów muzycznych z lat 1610 – 1665 powstał najprawdopodobniej z inicjatywy Ambrosiusa Profe, organisty kościoła św. Elżbiety, jego kolejnym właścicielem był zaś Daniel Sartorius, nauczyciel w gimnazjum przy tej świątyni. Po śmierci Sartoriusa w roku 1671 zbiór został wcielony do Biblioteca Rhedigeriana, kolekcji rzadkich rękopisów, druków, monet etc. zebranej przez patrycjusza Thomasa Rhedigera, który żył w latach 1540 – 1576 i którego zbiory zostały później zdeponowane w sali nad zakrystią kościoła św. Elżbiety. Wszystkie te zbiory muzyczne wcielono w latach 1865 – 7 do Biblioteki Miejskiej, która stała się ważnym filarem podrugowojennej biblioteki Uniwersytetu Wrocławskiego. Wojna rozproszyła te zbiory, część z nich nadal znajduje się w Moskwie, jednakże wiele ważnych dokumentów odnajdziemy mimo wichrów historii we Wrocławiu. Nie jest to byle kolekcja – Profe i Sartorius byli, jakbyśmy powiedzieli dziś, „miłośnikami muzyki nowej”, przez co w ich zbiorach znalazły się dzieła ekstremalnie śmiałe i odkrywcze, należące do takich twórców jak Biagio Marini czy Giovanni Legrenzi. Również Mikołaj Zieleński przyciągnął zainteresowanie wrocławskich melomanów tamtych czasów. Polskie tropy melomanów ze świętej Elżbiety dotyczyły też muzyki z dworu Wazów, która jest obecna w zbiorach i na płycie. Z kolei zbiory z kościoła Marii Magdaleny mówią też więcej o lokalnej twórczości muzycznej samych Wrocławian. Znajdujemy tu choćby kompozycję ślubną Paula Schäffera z roku 1645, która stała się inspiracją dla innej płyty NFM – Musica Gratulatoria z najbardziej zasłużonymi na polu odkrywania muzycznego Wrocławia przeszłości Ars Cantus i Tomaszem Dobrzańskim. Ogromnie mnie cieszy, że Stephan MacLeod, legendarny Bruce Dickey, oraz Wrocławska Orkiestra Barokowa poszli śladami Dobrzańskiego i jeszcze dobitniej pokazali światu muzyczne skarby Wrocławia. Płyta 17th Century Sacred Music in Wrocław jest pozycją obowiązkową na półce każdego zainteresowanego barokiem melomana. Okładkę zdobi fragment pięknej mapy Śląska z 1561 roku, gdzie wszystko jest „do góry nogami”, czyli Sudety na północy, zaś Wrocław na południu. Zanim dotrzemy do samej płyty ujrzymy też na zdjęciu Łukasza Rajcherta wnętrze Sali Głównej NFM, gdzie rzecz cała została nagrana, nadając płycie piękne brzmienie.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

five + 13 =