Trump w Polsce

 

Ciężko o lepszą zachętę do propagandy ze strony apologetów i krytyków rządu, niż wizyta prezydenta Trumpa w Polsce. Są na szczęście bezpośrednie relacje, gdyż inaczej dowiedzenie się naprawdę tego, co kto mówił byłoby niemal całkowicie niemożliwe.

 

Niedawno stwierdziłem w rozmowie z przyjacielem, że wizyta Trumpa to jednak sukces dla rządu. Mój przyjaciel, znający mnie z twardej krytyki PiSu, niemal się na mnie obraził. Tym niemniej ta wizyta to jednak jest sukces, gdyż obecny prezydent USA uczynił Warszawę jednym z pierwszych europejskich miast przez siebie odwiedzanych.

 

 

No i tu zaczynają się oczywiście schody. Że Trump chce tylko zarobić i już. Że Trump cieszy się bardzo niską popularnością i jest postacią kontrowersyjną. Że Andrzej Duda jest tylko marionetką w rękach prawdziwego „naczelnika państwa”. Cóż – Trump jest rzeczywiście kontrowersyjny i sam sobie na tę kontrowersyjność zasłużył. Nie jestem wprawdzie przeciwnikiem jego prób surowszej polityki wobec świata islamu, ale na razie wychodzi mu to dość niezręcznie, o czym świadczy mocne zbliżenie Trumpa z Arabią Saudyjską, które napełnia sceptycyzmem również inne osoby islamosceptyczne, które wcześniej z uwagi na to bezwarunkowo Trumpa popierały (ja z uwagi na inne rzeczy, nie popierałem go przed elekcją). Nie podoba mi się oczywiście konserwatywne spojrzenie Trumpa na kobiety, ale tego niestety można by się spodziewać od wielu innych prezydentów republikańskich.

 

Niestety, Barack Obama, poprzednik Trumpa, choć był bez wątpienia sympatyczniejszy, bardziej kulturalny i wykształcony, miał moim zdaniem bardzo złą politykę zagraniczną. Tragedia następstw Arabskiej Wiosny była przecież związana (obok innych przyczyn) z podyktowaną przez Obamę zmianą kursu politycznego USA. Fatalne efekty tej zmiany kursu ciężko byłoby pobić nawet bardzo niezręcznemu prezydentowi. Niektórzy analitycy twierdzą, że w polityce wewnętrznej USA Obama odniósł znaczące sukcesy. Nie jestem jednak w stanie na bazie sprzecznych informacji w pełni dobrze tego ocenić. Możliwe, że Obama był lepszy od Trumpa w polityce wobec Putina, choć też nie był idealny. Poparł embargo, ale nie zrobił więcej, a może to właśnie było potrzebne. Z drugiej strony okazuje się, że chyba na szczęście Trump nie jest aż tak blisko Putina, jak mogło się wydawać podczas jego kampanii. Nie jest też chyba aż tak natosceptyczny, zaś postulat o zwiększenie środków na obronność wobec państw Zachodniej Europy jest w obecnej sytuacji po prostu słuszny. Największym międzynarodowym sukcesem Obamy było zaangażowanie USA w walkę z globalnym ociepleniem, największą klęską USA pod rządami Trumpa może się okazać zejście z tej drogi.

 

Co zatem oznacza wizyta Trumpa w Polsce? Paradoksalnie wady PiSu i wady Trumpa mogą zbliżyć do siebie będących u władzy polityków polskich i amerykańskich. Jeśli to zbliżenie zaowocuje zwiększeniem ilości wspólnych projektów i płaszczyzn współpracy, one pozostaną nawet po zakończeniu rządów Trumpa i PiSu. Jeśli zatem z obecnej wizyty Trumpa wynikną jakieś określone wspólne projekty, będę się z tego cieszył, mimo, że od lat jestem w opozycji do PiS.

 

Potrzebna jest zatem gazeta, radio czy TV, która będzie w stanie mówić obiektywnie o bieżącej współpracy politycznej Polski i USA. Bez szukania punktów do ataku i wieszczenia klęski i bez budowania „wielkości” bez względu na faktyczny stan rzeczy. Wydaje mi się, że liczyć możemy tylko na jakiegoś zapalonego amerykanistę w internecie, bo główne media nie oprą się korzystnym dla nich przerysowaniom na „tak” i na „nie”.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

21 Odpowiedź na “Trump w Polsce”

  1. Obama sympatyczniejszy? zimna wyniosła ryba! 

    "…Niedawno stwierdziłem w rozmowie z przyjacielem, że wizyta Trumpa to jednak sukces dla rządu. Mój przyjaciel, znający mnie z twardej krytyki PiSu, niemal się na mnie obraził. Tym niemniej ta wizyta to jednak jest sukces…" – OCZYWIŚCIE i pis czy nie pis nie zmnienia faktu

  2. Co do tej słabszej bliskości – sprawa Comeya i późniejsza gadatliwość wobec wpuszczonego do Gabinetu Owalnego Ławrowa pozwalają jednak sądzić, że Trump jest bliżej Putina niż mozna było wcześniej sądzić z kampanii. Co zaś do "zimnej wyniosłej ryby", którą miałby być Obama – panie Napierała, pan chyba naprawdę masz coś nie tak z oczami, uszami albo z wnioskowaniem, bo Obama miał w sobie zdecydowanie więcej luzu i poczucia humoru niż nadęty i przewrażliwiony na swoim punkcie Trump, co widać po twitterowej biegunce tego ostatniego.

  3. W pierwszej kolejności odwiedza kraj, którego władze są antyunijne i mają w nosie prawo. Dobrą wróżbą dla UE i polskiej obecności w niej to raczej nie jest. Dla niezadowolonych z UE z pewnością to powód do świętowania. Robi co może by osłabić Unię, wsparł wyjście Wielkiej Brytanii, teraz daje wsparcie antyunijnej partii rządzącej w Polsce. Reszta wydaje mi się bez znaczenia, czyli to, czy chce zrobić tu jakiś interes czy nie, czy miałby być jakiś zysk czy strata. Przesłanie według mnie jest jasne.

    1. Zgadzam sie z Tobą.

      Dla PiS to może jest sukces w tym sensie, że uzyskało poparcie, ale dla państwa to nie jest sukces, tylko kolejny kopniak. Poparcie Trampa to nie powód do "dumy" i raczej nam "powagi" nie dodaje.

      Swoja drogą ta wizyta powinna otworzyć oczy polskim przeciwnikom Unii, choć oczywiście to mało prawdopodobne, bo do tego potrzebna jest chłodna obserwacja, a nie emocje. No, ale gdyby pomyśleli, to na tym przykładzie powinni zobaczyć, o co chodzi Trampowi i jakie są prawdziwe motywacje polityczne. Z tego z kolei powinno wyniknąć jak najsilniejsze trzymanie się Unii i robienie wszystkiego, by Unia rosła w siłę, bo jasno widać, co z nami będzie, gdy Unia będzie słaba lub upadnie. Dziwne, że tej prostej konsekwencji wielu nie potrafi dostrzegać, myślą, że "głaskanie" ze strony Trampa oznacza, że "nas lubi" i chce naszego dobra  :))  Oczywiście ma nas serdecznie w nosie, chce tylko nas użyć do osłabiania Unii.  Im mniej będzie musiał się liczyć z Europą, tym dla jego pomysłów lepiej.  

      1. Trump oczywiście, błędy to moja specjalność. Najpierw w ogole napisalam z małej litery, poprawiłam, ale już "a" na "u" zapomniałam poprawić i to dwa razy chyba.

    2. "W pierwszej kolejności odwiedza kraj, którego władze są antyunijne"

      Jaką unię masz na myśli? tę unię w której Austria grozi wystawieniem wojsk na granicy, groźbie Włoch kierowania imigrantów do innych portów europejskich i natychmiastowego zamknięcia swoich portów przez wszystkie kraje. Tej uni w której Chorwacja ze Słowenią, Dania z Niemcami spiera się o granice. Tej unii w której Katalonia i ewentualnie Szkocja chcą się oderwać co powoduje kwadraturę koła. Tej unii w której przewodniczący KE nazywa parlament śmiesznym, niezwykle śmiesznym. Tej unii  w której z poszukiwaniu Lebensraum proponuje się siłowo przesiedlać całe wioski syryjskie w krajach wschodnich. Tej unii w której niedawno dyskutowano czy Brytyjczycy winni są 100 mld czy raczej 60 mld, a teraz nie jest pewne czy Brytyjczycy w ogóle z tym muppet show będą chcieli rozmawiać. Tej unii w której Grecja po wieczne czasy zostanie protektoratem Niemiec, Tej unii w której Szwecja odwołuje kontynuację festiwalu muzycznego, zamiarując zamienić go na festiwal tylko dla kobiet, co jest niczym innym jakwypełnieniem prawa szariatu. Tej unii w której połowa Hamburga o kłębach dymu jakby znowu Amerykanie i Brytyjczycy rozpoczęli bombardowanie. Tej unii w której grozi się karami państwom za odmowę przyjmowania imigrantów a przewodniczący najsilniejszej frakcji w PE rozważa użycie broni  przeciw imigrantom na morzu śródziemnym. Tej unii w której gospodarka 20 krajów jest równa gospodarce jednego wychodzącego UK. W tej unii w której dzieci uczą się w kontenerach i chodzą sikać do Dixi bo ich szkoła zajęta jest przez imigrantów. Tej unii… mógłbym wyliczać jeszcze długo ale dla absolwentów uniwersytetu Youtubowskiego szkoda czasu i fatygi.

      P.S. Ulubionym zajęciem twojego miłego Obambo było codzienne, osobiste wyszukiwanie celów do zabijania przez drony.

  4. Obama jest bardzo nadęty zimny i nieprzystępny. Umie tylko wygłaszać kazania z promptera zwykle nierealne i naiwne jak na przykład o zupełnej likwidacji broni atomowej choć to dzięki równowadze atomowej jest pokój. Polowiczne sukcesy co do Iranu i kuby nie usprawiedliwiają jego samozadowolenia i wyniosłego chłodu.

  5. Ja tez nie odbieram Obamy jako zimnego i nadetego, tylko raczej jako pewnego siebie , no i calkiem "wyluzowanego". 

    natomiast Trump jest  nadęty w moich oczach i zakompleksiony.  (Co zresztą typowe u mizoginów  :))  Pardon, to nie jest uwaga merytoryczna, ale skoro juz tu sobie wymieniamy myśli o tym, jak osobiście odbieramy polityków, czy ich "lubimy" czy nie…  No tak to już jest, że zawsze jak mizogin, to taka zakompleksiona i nadęta ciapa  :)) No, pardon, ale uważam, że tak właśnie jest. Jak facet pewny siebie i swobodny w swym poczuciu męskości, to zwykle feminista i nie straszne mu "silne" kobiety, bo wie, że i tak sobie poradzi. A jak który twierdzi, że "baby do garów", bo "głupie", bo "nie dorównują mężczyznom", to zawsze widać, że oferma (pardon) i próbuje załatwić sobie odgórnie to, czego nie potrafi zrobić samodzielnie  :)))  No, sorry, taka rzeczywistość  :)))  w takim "potocznym" spojrzeniu oczami kobiet tak to wygląda. Cóż, to takie proste dość, delikatnie mowiąc  :)) )

    1. E, to ciężko powiedzieć na podstawie tego, co widać na nagraniach z oficjalnych spotkań. To przecież wszystko rodzaj gry aktorskiej, oczywiście, że każdy gra sobą, więc to, jak gra, sporo o nim to mówi, ale to, co gra  jednak mówi więcej o celach, jakie chce osiągnąć niż o nim osobiście. Zdaje się, że Obama świadomie nadawał taki komunikat, że żona jest dla niego bardzo ważna, że są równymi partnerami, że ona nie jest tylko jego żoną, ale ma swoją osobowość itd. Sam fakt, że to robił wskazuje, że prawdopodobnie tak istotnie było, ale przede wszystkim była to tzw. mikropolityka, która np. dawała mu duże poparcie wśród kobiet. Na poziomie prezydenta USA nawet takie "drobiazgi" często nie są przypadkowe, bo przekładają się na "słupki" w sondażach.  

      A jak to wygląda zupełnie prywatnie między nimi jako parą, to nie wiadomo. Zwłaszcza, że tak samo jak w przypadku facetów, którzy są pewni siebie (w zdrowym sensie) i nie muszą walczyć z kobietami i okazywać sztucznej dominacji, by czuć się męsko, tak samo kobiety, które są autentycznie pewne siebie, "silne" – zwykle nie walczą z mężczyzną w związku, a wręcz przeciwnie, raczej są delikatne wobec niego. Inaczej mówiąc, jesli obie strony, obie osobowości są silne i autonomiczne i świadome tej autonomii, to w takiej równowadze mają szanse okazać drugiej stronie to, co autentycznie kobiece i autentycznie męskie. Tak więc to, że Michelle publicznie była "silna", nie znaczy, że w prywatnej, intymnej relacji Barak jest pantoflarzem. Oczywiście nie mam pojęcia, jak wygląda prywatnie związek Obamów. Mówię tylko, że polityka to nie tylko traktaty międzynarodowe, ale też sbosób bycia polityka, bo świat jest całością. Mówię, że to, iż kobieta publicznie jest silną osobowością nie oznacza, że jej prywatna twarz przeznaczona tylko dla mężczyzny jest taka sama jak publiczna, np. zawodowa czy polityczna, w tym sensie, że o ile w życiu publicznym nie ma powodów, by okazywać kobiecość, o tyle w osobistym takie powody są. I mówię, że mężczyzna, który "pozwala" kobiecie być silną (czyli wybiera kobietę silną) być może robi to nie dlatego, że jest słaby, tylko właśnie dlatego, że jest silny i nie boi się cudzej siły, cudza siła nie jest dla niego zagrożeniem. Mówię też jeszcze tym samym, że przeciwnicy emancypacji kobiet paradoksalnie wprost przyznają się do tego, że czują się słabi. (No i jeszcze też – dlatego "macho" nie jest zbyt pociągający jako mężczyzna dla kobiet, a feminista jest  :))  bo nie ten jest silny, który głośno mówi, że jest silny, tylko ten, po którym po prostu widać, że jest  :))  )

      Ech, ale temat polityczny poruszyłam, czyż nie..?  :))) 

    2. Acha, i to nie były grupowe oświadczyny pod adresem feministycznie nastawionych użytkowników portalu Racjonalista 

      🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 

      To były ogólne rozważania.

  6. Reasumująć, Wolacy wstali na kolana i zrobili Donaldu laskę, za co on obiecał że tanio nie będzie ale za to na pewno niepotrzebnie. 

  7. Jestem w stanie wyzwać na pojedynek każdego, kto twierdzi, że tzw. "walka z globalnym ociepleniem" jest uzasadniona.

    1. Na pewno uzasadnione jest ograniczenie zużycia ropy i gazu bo na tym zarabia idol polskiej prawicy Putin.

       

    2. To zależy jakie cele chcemy osiągnąć.

      Natomiast co do wizyty Trumpa to powitanie Breżniewa było lepiej zorganizowane, więcej autokarów z aktywem zwieziono.

  8. Obama miał złą politykę zagraniczną?

    Wyrzucenie Putina z Ukrainy i przysłanie wojsk USA do Polski to zła polityka zagraniczna?

    Panie Jacku czy Pan już się zapisał do PiSu i wybiera się Pan na miesięcznicę?

    Naprawdę wolałby Pan żeby na Ukrainie rządził Janukowycz i żeby rosyjskie wojska były pod Lwowem zamiast pod Donieckiem?

     

  9. (1) "Tym niemniej ta wizyta to jednak jest sukces, gdyż obecny prezydent USA uczynił Warszawę jednym z pierwszych europejskich miast przez siebie odwiedzanych." – wazne sa konkrety a nie sukcesy w jakiej kolejnosci ktos odwiedza jakies kraje. Jakby kto mnie spytał w jakiej kolejnosci  przezydent X czy Y cos robi to byłbym chyba zgłupiał, po co mi ta wiedza? Co mnie obchodzi w jakiej kolejnosci Merkel czy Macron jezdzi po swiecie. Bardzo infantylne. 

    (2) "świadczy mocne zbliżenie Trumpa z Arabią Saudyjską," – przeciez Trumpowi chodzo o kase. Jak sprzeda militarne zabawki to bedzie miał kase na rynek wewnetrzny (USA). Bez kasy to tylko szczekanie. 

    (3) "Obama był lepszy od Trumpa w polityce wobec Putina" – patrz puknt 2. Tu chodzi o kase, a nie zeby obalac Putina. Pan JT jest zbyt emocjonalny. 

    (4) " zaś postulat o zwiększenie środków na obronność wobec państw Zachodniej Europy jest w obecnej sytuacji po prostu słuszny. " – i znow chodzi o kase. Ktos musi płacic za militarne zabawki. Francuzi i Niemcy nie maja zamiaru umierac za Ukraine, maja potezne wydatki na rynku wewnetrznym. Tylko Polska jest takim deebilem, ze kupuje amerykanski złom, Na szczescie psychiatryczny Antoni ogranicza sprzedaz broni, bo Amerykanie sie boja, ze ruszy na Rosje. Moze pozwola nam zapłacic za patrioty na obrone amerykanskich baz w terenie Polinu. Wydawanie kasy na zbrojenia to głupota, juz wolałbym dac te forse klerowi i Panu Jackowi na działanosc kulturalna. Pod warunkiem,ze kase wydaliby w kraju. Utrzymywanie USA prze Polakow jest bez sensu (ten sam kaliber co płacenie haraczu ZSRR).

    Dla Trumpa to wizyta handlowa, podłechtuje niktorych Polakow, i sa skłonni łozyc na USA.

     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

seven + 3 =