Czuję się coraz bardziej zmęczony, a to oznacza, że moje wczasy w Ustce dobiegają końca.
Na wczasach podjąłem się nauczenia mojej, sześcioletniej wnuczki jazdy na rolkach i nauka nie idzie w las. Muszę niestety biegać za nią coraz szybciej, a tego nie lubię. Codziennie chodzę z nią na basen i uczę pływania. Zimne i wzburzone morze nie wchodzi w rachubę. Zaczęła samodzielnie pływać, choć wcześniej, w Warszawie (bo tam mieszkają jej rodzice) instruktorom to się nie udawało. Czyli jeszcze coś tam potrafię. Jazda rowerem to, jak twierdzi wnuczka, sama łatwizna. Na szczęście pogoda jest bardzo dynamiczna (czytaj fatalna) i nie muszę się męczyć chodzeniem na plażę, rozbijaniem parawanu itp.
W pokoju mam tylko TVP INFO i pranie mózgu jakie funduje mi ta reżimowa stacja doprowadza mnie do furii. W tej, kiedyś publicznej stacji, występują jedynie dziennikarze PiS-owskich i kościelnych mediów (w sumie to prawie to samo) i to nie wszystkich. Jest tam także pani Ogórek. Na jej widok ogarnia mnie wielka smuta i wspominanie największej głupoty jaką popełnił SLD.
Nie jestem już młody i niejedni chcieli mi wyprać mózg, więc jestem uodporniony, ale dla mniej odpornych taka prosta i prymitywna propagitka może być zabójcza dla świadomości.
Męczy mnie sumienie, że w trakcie wielkich protestów we Wrocławiu ja sobie wczasuję. Na szczęście te demonstracje zdominowali ludzie młodzi, a ja młody już nie jestem, chociaż chciałbym. Mózg mam jeszcze sprawny, ale w tłumie na mózg nikt nie zwraca uwagi, bo niby jak. Dlatego uważam moją nieobecność za usprawiedliwioną.
Męczy mnie również fakt, że akumulator w moim aucie dożywa swoich dni i czeka mnie wydatek. I tak to wczasy mogą stać się męczące, ale zarazem dość przyjemne. Jeszcze tylko kilka dni i można będzie odpocząć.
Czesław Cyrul
Własciwie to Pan pracuje – jako nauczyciel i opiekun, wielka odpowiedzialnosc i głowa codziennie zajeta – zaden wypoczynek w tradycyjnym znaczeniu, gdy odłączamy sie od spraw codziennych. Za prace dostaje Pan wynagrodzenie – kontakt z wnuczką, ale to wynagrodzenie ma wartosc tylko dla Pana i wnuczki. Na przyszłosc radze sobie wybrac lokum z wiekszą iloscia kanałow (mozna to sprawdzic przed rezerwacją) a najlepiej z dostepem do internetu i zabrac ze sobą laptopa, bo tylko masochista sie w dzisiejszych czasach katuje oglądaniem telewizji, To juz jest passe, dobre dla starych dziadkow.
Laptop wziąlem i palec z LTE też.
O, Panowie! Jaka telewizja, jaki internet?! Na wakacjach nie korzystam z żadnej elektroniki, poza telefonem, ale używam go tylko w razie potrzeby, głównie do znajdowania noclegu w spontanicznie wybranych miejscach.
Rozumiem, że wyjazd z małą wnuczką rządzi sie swoimi prawami i raczej nie sprzyja dużej spontaniczności, ale tak ogólnie ja polecam robienie sobie całkowitych wakacji od wszystkiego, co robi się w normalnym życiu. To bardzo dobrze robi "na głowę", a co za tym idzie , na całe zdrowie, fizyczne także, bo jedno z drugim się wiąże. Aby prawdziwie odpocząć, trzeba dać szansę mózgowi na odpoczynek. Jeśli tylko zmieniamy miejsce, ale cały czas robimy to, co zwykle i myślimy o tym, o czym zwykle myślimy, to dla naszej psychiki nie są to wakacje, tylko ciąg dalszy zwyczajności i wcale nie odpoczywa.
Ja robię sobie wakacje totalne, zmieniam wszystko, nie tylko miejce pobytu, ale wszystko, co moge zmienić. Nie korzystam z komputera i smartfona, nie używam nawigacji i innych aplikacji :)) O drogę pytam ludzi, wędruję z miejsca na miejsce, noclegi znajduje spontanicznie itp.. To naprawdę daje mi dużo przyjemności i poczucie uwolnienia sie od codziennego życia. Jeśli jest okazja i możliwość, to zmieniam także język, dla mnie to ważna część odpoczynku.
Wiem, że ja jestem raczej skrajnym przypadkiem i nie każdy znalazłby przyjemność w takim spontanicznym wędrowaniu "gdzie oczy poniosą". Mnie nudzą wczasy polegające na mieszkaniu dwa tygodnie w jednym ośrodku wypoczynkowym i chodzeniu na plażę. Ja potrzebuję więcej akcji, żeby się dobrze bawić, ja prawie nigdy nie śpię dwa razy w tym samym miejscu i prawie nigdy nie wiem rano, gdzie nastepnej nocy będę spać, taka mała niepewność jest dla mnie wartością, a nie wadą, bo ja lubię pozostawiać swój umysł w otwartości i patrzeć, co sie wydarzy, czym życie mnie zaskoczy (takie ćwiczenie racjonalistyczne :))) ) To oczywiście sprawa indywidualna, znam osoby, które mówią, że dla nich takie wakacje byłyby mordęgą i ciągłym stresem. No, wiadomo, każdy powinien sam sobie wybrać styl wypoczywania, jednak uważam, że nawet na "stacjonarnych" wczasach zdecydowanie warto zerwać z codziennością i robić inne rzeczy.
Ja już dawno nie próbowałem odciąć się od internetu. Nawet w najdzikszych indyjskich głuszach. Choć oczywiście zrobienie sobie wakacji także od www kusi niesamowicie! Więc na wyjeździe ograniczam swoją dostępność (najczęściej z przyczyn ode mnie niezależnych), ale nie redukuję jej do zera.