Wśród ateistów nie od dziś toczą się dyskusje na temat tego, jak promować ateizm (oraz czy w ogóle to czynić) i jaka postawa ateistyczna jest najlepsza. Czy należy być łagodnym, czy stanowczym? Czy należy się skupiać na krytyce wiary w boga, boginię (bogów, boginie) jako takiej, czy też lepiej być głównie antyklerykałem skupionym na krytyce kleru zinstytucjonalizowanych religii? Czy dyskutując z osobą wierzącą wypada ją przekonywać do niewiary? Na ten temat dyskutują: Kaja Bryx, Andrzej Dominiczak i Jacek Tabisz .
O autorze wpisu:
Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl
Tak się złożyło, że akurat dziś „wojujący ateista” w USA zastrzelił troje muzułmanów. Są i tacy, choć faktycznie nieporównanie rzadziej niż wojujący teiści.
Na pewno ateista? Bo Breivik mial być niby masonem lewakiem, a sie okazal masonem prawakiem neotemplariuszem
Każdy fanatyzm jest złem – ten religijny, i ten z pozycji ateizmu.
jeżeli nie staramy się przekonywać innych, to znaczy, że nas g….o obchodzą. Byle nie nazbyt nachalnie. Fajna dyskusyja!
”Wyznawcy Dawkinsa” – dobrze podsumowanie Panie Andrzeju. Co do oceny Dawkinsa, zgadzam się z Panem.
W sumie z tego co widzę, wiele osób zauważa, że Dawkins zachowuje się trochę jak guru sekty.
Jako polski odbiorca mediów brytyjskich odnoszę też wrażenie, że przez swe kontrowersyjne wypowiedzi o gwałtach czy o aborcji niepełnosprawnych, zaczyna mieć on prasę podobną do tej, jaką ma u nas Janusz Korwin-Mikke.
Co oczywiście nie skreśla jego zasług i zalet.
Wole po stokroć Hitchensa i Harrisa, a najbardziej Billa Mahera
Ciekawy temat i ciekawa „polska” droga, ale po co własciwie przekonywac nie-ateistow. Niech sobie wierzą. Problem jest wtedy gdy ich wiara niszczy i zatruwa zycie innym ludziom, ale przeciez ateizm tez nie daje gwarancji, ze ateista nie bedzie niszczył drugiego człowieka.
Dla mnie najwazniejsza jest sprawiedliwosc i rownosc wobec prawa. Kraje zachodnie ktore doszły do sekularyzmu to nie poprzez ateizm tylko poprzez podziekowanie klerowi za wspołprace w rządzeniu i poprzez uczciwie opodatkowanie kleru. Polacy (nawet ateisci) jeszcze do tego nie dorosli, i uwazają, ze handelek prawami i przywilejami z klerem jest konieczny. Co pokazuje wywiad z p.Słowikiem.
Dla mnie trochę źle postawione pytanie. Lepsze byłoby: Dla kogo i jaki ateizm jest najlepszy, a wybór jest indywidualny.
Ja najbardziej lubię prawicowych ateistów, resztą się brzydzę, ale nie uzależniam tego od ich wiary, lub niewiary … raczej innych poglądów.
Chyba ich poglądami? Bo jak się można brzydzić ludźmi, samemu będąc czlowiekiem
Może być i tak. Brzydzę się lewakami ateistami, którzy naskakują na tradycję, konserwatywne postawy.
Ateizm specjalnie mi nie przeszkadza, chociaż ten współczesny na zachodzie jest szkodliwy. Tworzy zniewieściałych chłopczyków, którzy nie postawią się żadnej wrogiej cywilizacji.
A katolicyzm to kogo tworzy? Facetów w czarnych kieckach. Czołowych genderystów III RP. Do tego jeszcze z klapkami na umyśle.
Chrześcijańska Europa, proszę Pana, to podbiła prawie cały świat i wyrżnęła tych co się jej nie podobali. Zlaicyzowana i coraz bardziej ateistyczna kurczy się.
Jeśli chodzi o podejście do kobiet R. Dawkins ma moim zdaniem poglądy bardzo feministyczne. On sam twierdził gdzieś, że język angielski jest szalenie seksistowski, podając za przykład słowo „man”, które oznacza „mężczyznę” i „człowieka” zarazem. We wstępie do drugiego wydania „Boga urojonego” autor pisze: „Gdy feministki zaczęły zwracać naszą uwagę na seksizm języka, głos ich też z początku przynajmniej docierał jedynie do ludzi, którzy i tak mieli już świadomość, że istnieje dyskryminacja z powodu płci i że kwestia równouprawnienia jest ważna. Kwestie językowe jednak, na przykład dyskryminująca funkcja zaimków osobowych, często uchodziły uwagi nawet najbardziej „przekonanych” i zdarzało się, że zadeklarowani „antyseksiści” nieświadomie używali języka, który wykluczał z publicznego dyskursu połowę naszego gatunku.” O papieżu pisał z kolei, że „Jest wrogiem kobiet, którym zabrania kapłaństwa, jakby penis był głównym narzędziem w pracy księdza”.
Jeśli chodzi o ostatni zamach w Paryżu, to nie jest to żaden precedens, żeby to dopiero po tym Dawkinsowi wolno było „uradykalnić” ton wypowiedzi. Był już (chociażby) 11 września i cała masa zdarzeń „pomniejszych”. Dawkins po prostu rozumie do jakiego zła prowadzi religia, więc nie czeka na kolejne zamachy, a działa. (Savoir-vivre’y możemy sobie darować, jeżeli w grę wchodzi sprawa wyższej wagi). Będąc osobą sławną, wykożystuje ten fakt i robi swoje. I nie może sobie – przy okazji – za bardzo pozwalać na autoironię, chociażby dlatego, że wrogowie tylko na to czekają. Dawkins w „Samolubnym Genie” zapoznaje czytelnika m.in. z podstawami tzw. teorii gier (i jej zastosowaniami w teorii ewolucji), nauki która odnosi się do tego jakie działanie jest najlepsze, żeby było możliwie skuteczne. Jego cięte riposty to trochę taki właśnie „tit for tat”. W przypadku ludzi inteligentnych (do których niewątpliwie należy Dawkins) założyć trzeba już na wstępie, że – wiedzą co robią. Działania Dawkinsa SĄ SKUTECZNE, o czym świadczy ilość wydanych przez niego książek, ilość zwolenników, czy sama jego sława. Sława pociąga za sobą to, że ktoś nasz głos usłyszy – to oczywiste. Dawkins jest trzecim „najważniejszym”, czy najczęściej cytowanym (najpopularniejszym?) intelektualistą, znanym szerokiej publiczności (według czasopism Prospect i Foreign Policy), a coś za tym idzie, nieprawdaż? Dawkins jako OSOBA SKUTECZNA rad nie potrzebuje i uciekanie się do formułek w stylu „ludzie pozbawieni autoironii są nieskuteczni” jest nie na miejscu. Ludzie usilnie oczekują od innych autoironii, to trochę aroganckie. Nieraz zdarzy się przecież, że kiedy powiemy coś prześmiewczego o samych sobie, ci którzy dołki zawistnie pod nami kopią, pociągną nasz żartobliwy wątek tak, żeby nas bardziej pogrążyć (i pilnują przy okazji, żebyśmy nie uchodzili za zdystansowanych i autoironicznych). Ale w odpowiedzi na wypowiedzi pana Andrzeja, wklejam ten oto link z wystąpieniem Dawkinsa, jako argument na to, że pan Andrzej jest w błędzie co do braku autoironicznej postawy R. Dawkinsa:
A jako przykład prawdziwej arogancji niech posłuży ten oto filmik:
Nie ma sensu rozpatrywanie kwestii „do jakiego stopnia osiągnięcia naukowe przedstawiane przez Dawkinsa są jego, bądź nie jego”, bo on sam niczego „nieswojego” sobie nie przypisuje (czyli problem właściwie nie istnieje). W swoich książkach Dawkins bardzo pilnuje, żeby było wiadomo czyje poglądy w danym momencie przedstawia i jest w tym – moim zdaniem – szalenie pokorny, żeby nie powiedzieć ostentacyjny. Gdzieś kiedyś D. Dennett o sobie powiedział (Dennett wykładał, a Dawkins siedział na widowni), że w zasadzie to co on sam mówi, jest już „jego własne”, pomimo że pochodzi to z książek Richarda. A jest już jego własne, ponieważ jako mem, zagnieździło się i w jego umyśle. Darwin na przykład przestał być jedynym (abstrahując od Wallace’a) „posiadaczem” wiedzy o ewolucji gatunków z chwilą, gdy wygłosił swój odczyt i opublikował książkę „o pochodzeniu gatunków”. Skąd bierze się popularność Dawkinsa jako naukowca, doskonale wiadomo: jest świetnym, błyskotliwym popularyzatorem wiedzy dotyczącej teorii ewolucji, doskonale ją rozumiejącym, potrafiącym wyłapać to, co w danym momencie najistotniejsze. Jest wspaniałym pedagogiem. A oprócz tego przedstawia również i swoje własne hipotezy-pomysły. Pięknie syntetyzuje wiedzę pochodzącą z różnych źródeł, a ciekawa i przystępna forma, w jakiej ją ludziom sprzedaje może być zachętą dla tych doktorów i profesorów, którzy swoją wiedzę publikują w postaci mało (często i dla nich samych nawzajem) zrozumiałej, a napuszonej jak ogon indyka.
To jest tylko takie gadanie. Tzw. katolicy bez pardonu krytykują, obśmiewają, poniżają ateistów. W jednym z programów telewizyjnych była dyskusja ateistów z teistami i katotaliby prawie że wmówili widzom, że ateiści to nie ludzie. Jaką radę mają na to ateiści tzw. ateiści łagodni?
W całości zgadzam się z „LUCYAN”
Moim zdaniem w krytykowaniu Dawkinsa jest też pewien element niedoceniania jego ważnego wkładu w myśl ateistyczną. Zjawiska, które wytłumaczył w „Samolubnym genie” a propos genezy życia nie były znane wcześniej. Dawkins opracował bardzo mocny, logiczny i twórczy dowód na w pełni materialistyczną genezę życia, a także umysłu (czyli tzw. „duszy”). Wcześniej ta wiedza istniała we fragmentach, była niespójna, brakowało jej całościowego oglądu. Do tego Dawkins uczynił to zrozumiałym nie tylko dla biologów.
Nie dawno się przekonałem, że Azazel, który wypowiedział się w tym wątku przeciwko Dawkinsowi, nie ma bladego pojęcia o biologii, o ewolucyjnych podstawach człowieczeństwa, naszej osobowości i umysłu. Jak się takich rzeczy nie jest w stanie zrozumieć (choćby, żeby je skrytykować, nie mówię o „zgadzaniu się” ale o zrozumieniu), to wówczas rzeczywiście ocena Dawkinsa musi być krytyczna, bo najzwyczajniej w świecie nie jest się w stanie zrozumieć jego głównych dokonań na styku nauki, filozofii i budowania racjonalnych (nie tylko spekulatywno – filozoficznych) podstaw ateizmu.