Racjonalnie o problemach Zachodu z islamem (respons *) – polemika z Jackiem Tabiszem

 Jacek Tabisz w dn. 16.12. 2014 zamieścił materiał dotyczący zderzenia cywilizacji islamu i Zachodu („Racjonalnie o problemach Europy z islamem”). W zasadzie można stwierdzić, na przykładzie kolejnych aktów terroru ze strony radykalnych wyznawców  islamu  – i zarazem dżihadystów – że potwierdza się teza amerykańskiego politologa ukuta przed ponad 20 laty, a ogłoszona po raz pierwszy na łamach Foreign Affairs. Wg Samuela Huntingtona („Zderzenie cywilizacji”) XXI wiek mają zdominować konflikty u których podłoża leży rdzeń każdej cywilizacji: kultura i religia. Redaktor racjonalista.tv w rzeczonym materiale obwinia za ten stan rzeczy – czyli rozwój i rozprzestrzenianie się idei radykalnego islamu (a co za tym idzie – dramatycznych i tragicznych efektów jakie niemal codziennie widzi się na ekranach telewizji całego świata) – m.in. lewicę europejską która miałaby intelektualnie i medialnie wspierać pośrednio tę doktrynę i ideologię. Bo islamizm – precyzyjnie należy tak mówić o tych nurtach religii Mahometa – określać się powinno jako polityczną doktrynę (bądź ideologię) będącą emanacją religijnego fundamentalizmu muzułmańskiego sięgającego początkami lat 20-tych XX wieku ([za]: Bassam Tibi, „Fundamentalizm religijny”).  

Rex  regnat,  sed  non gubernat **

kanclerz wielki koronny Jan ZAMOYSKI

(przemówienie sejmowe – 1605 r.)

Uważam, że za rozwój i rozprzestrzenianie się tej szkodliwej i groźnej choroby przede wszystkim odpowiedzialność ponoszą USA (jako dominujący pod każdym względem kraj Zachodu) – a w zasadzie elity rządzące tym krajem (bez względu na polityczną opcję) – realizujące określoną politykę globalnego hegemonizmu. Amerykanie flirtują z jednej strony z tymi radykałami (po cichu, dla utylitarnych i doraźnych celów – [za]: Jueregen Elsaesser, „Jak dżihad przybył do Europy”) – a ze wszystkimi radykałami jakakolwiek komunia źle się kończy – a z drugiej admirując sponsorów terroryzmu i islamizmu jako „najwierniejszych” i pewnych sojuszników na blisko-wschodnim teatrze polityki (chodzi głównie o Arabię Saudyjską i Katar)  stają  się uosobieniem skrajnej hipokryzji politycznej co skutecznie podważa moralno-etyczne i doktrynalne uzasadnienia USA (i Zachodu) jako światowego hegemona i imperium opartych o kanony kultury wywodzącej się z Oświecenia. Co prawda od wieków polityka była tak właśnie postrzegana (co skonkretyzował Nicolo Machiavelli już w XV/XVI wieku) – czego emanacją jest stwierdzenie 19-wiecznego brytyjskiego antropologa i twórcy idei anglosasko-kolonialnego rasizmu Roberta  Knoxa, że „…Prawo międzynarodowe tworzy się po to by stosowali je słabsi, a łamali mocarni”  – ale współczesna polityka Zachodu opierać się ma (co podkreślają nagminnie politycy) na szerzeniu idei wolności, demokracji i uniwersalnych praw człowieka w poza-zachodnim świecie. Promocja wolności obywatelskich, praw człowieka i demokracji (stanowiących clou tego co zwiemy kulturą Zachodu) od dekad, zderza się z zastosowaniem podwójnych standardów, traktujących te uniwersalne zasady i kanony jako narzędzie swoich, utylitarnych celów polityczno-gospodarczych. Tak jest to odbierane w innych kulturach i żadne zaklęcia bądź zapewnienia padające z trybun tego nie zmienią.

Elity rządzące Zachodem od przynajmniej 3 dekad trudno zakwalifikować jako lewicowe. One są przede wszystkim liberalne (lewicowość jaką znamy sprzed upadku muru berlińskiego jest dziś w głębokim regresie – właśnie na Zachodzie). I owa post-modernistyczna narracja, która opanowała zarówno medialny jak i polityczny dyskurs w kulturze Zachodu, jest narracją liberalną. Tu trzeba przede wszystkim kierować uwagi i pretensje. Bo to rządzący politycy podejmują decyzje, nie medialny mainstream, nawet najsilniejszy i najbardziej wpływowy, a oni są (i byli od lat) reprezentantami opcji – przede wszystkim – liberalnej o której Autor „Racjonalnie o problemach Europy z islamem” dyskretnie (jako zwolennik liberalizmu) milczy.

Niezwykle celną uwagę dotyczącą takich postaw i decyzji politycznych postawił Neil Clark w londyńskim Guardianie, w kwietniu 2014 roku (Blog politics.co.uk, http://neilclark66blogspot.com, I’m confused, can anyone help me ?). Zwrócił uwagę na zbojkotowanie przez część elit świata zachodniego otwarcia Olimpiady w Soczi z racji uchwalenia przez parlament rosyjski obostrzonego prawa skierowanego przeciwko homoseksualistom (tak to w skrócie można określić). Clark pisze: „… Mówi się nam, że Rosja jest bardzo złym i zacofanym krajem, bo uchwaliła prawo przeciwko promowaniu homoseksualizmu wśród nieletnich. A nasi liderzy, którzy zbojkotowali Zimową Olimpiadę w Soczi z powodu tego prawa, odwiedzają kraje w Zatoce Perskiej, gdzie homoseksualistów można wsadzać do więzienia, a nawet skazywać na karę śmierci i czule obejmują ich władców, nie wspominając nawet tam o prawach gejów”.  Ikona tego tekstu – promująca tę polemikę – pokazuje wyraźnie czas około-olimpiadowy, Soczi  2014 i wizytę prezydenta USA Baracka Obamy w Rijadzie oraz rozmowy z królem Abd Allahem ibn Abd al Aziziem al Su’udem. To jest właśnie wizytówka hipokryzji liberalnych elit Zachodu w przedmiocie szerzenia tzw. praw człowieka (dlatego piszę o nich – tzw. prawa człowieka – twierdząc, że ich uniwersalny oraz humanistyczny wymiar  został sprowadzony do maczugi którą okłada się niewygodnych, dla utylitarnych interesów, przeciwników) i moralnej schizofrenii (czyli – zakłamania). W takim wypadku lepiej i uczciwiej jest mówić językiem (i stosować argumentację) cytowanego Roberta Knoxa.

Wolne, pluralistyczne, liberalne media (o politykach nie wspominając) dziwnie prześlizgnęły się nad faktem (poza rosyjskimi gazetami, także na to zwróciły ostatnio uwagę media tureckie i indyjskie) że w sierpniu we wsch. Ukrainie zabito „Białą wdowę” (najbardziej poszukiwaną terrorystkę- islamistkę na świecie). Samantha Lewthwaite to obywatelka Wielkiej Brytanii, konwertytka z anglikanizmu na islam – rodowita, błękitnooka Angielka, jedna z najbardziej poszukiwanych terrorystek na świecie (ściga się ją w prawie 200 krajach listami gończymi INTERPOL-u), uczestniczka kilku zamachów terrorystycznych (m.in. w Nairobi czy Bombaju), żona Germaina Lidsay’a (jednego z londyńskich terrorystów-samobójców – 2005), obecnie – Hasana Maadima Ibrahima,  szef somalijskiego odłamu al-Kaidy (Asz-Szabab). „Biała wdowa”  miała walczyć w szeregach elitarnego, ukraińskiego oddziału Ajdar przeciwko rosyjskojęzycznych separatystom w rejonie Doniecka – Ługańska. Czy w takim razie pieniądze i materialne środki idące ze strony państw Zachodu (także z Polski) na militarne wsparcie Ukrainy w tej sytuacji pośrednio nie sponsorują islamski terroryzm ? Przykłady z Kosowa i Bośni świadczą o tym dobitnie. Liberalni politycy i elity rządzące Zachodem – debata o Ukrainie jest analogiczną w swym wymiarze jak to co prezentowano w mainstreamowym przekazie podczas kryzysu kosowskiego – jednak nie wyciągają żadnych wniosków z niedalekiej przecież historii. Czy tu właśnie, w braku konstruktywnych wniosków – oprócz wspomnianej niekonsekwencji i jawnej hipokryzji – nie leży wzrost islamistyczno-terrorystycznego zagrożenia ?

Ową hipokryzję i niekonsekwencję polityków Zachodu właśnie w przedmiocie podwójnych standardów  w węzłowych zagadnieniach polityki (i jej etyczno-moralnego wymiaru w świetle praw człowieka) podkreśla też tradycjonalista i konserwatysta jakim był wspominany Samuel Huntington: Zachód „… Jest za nierozprzestrzenianiem broni masowej zagłady gdy dotyczy to Iranu, Iraku, ale nie Izraela. Prawa człowieka dla niego to kwestia sporna  z Chinami, ale nie z Arabią Saudyjską” ([w]: „Zderzenie cywilizacji”). To musi rzutować na ocenę nie tyle klimatu intelektualnego tworzonego przez mainstream (choć i on nie jest bez znaczenia) co przede wszystkim na reputację całej klasy politycznej, od ponad trzech przynajmniej dekad rządzących krajami Zachodu.

Pisze mój Szanowny Polemista: „Obawiam się, że jeśli problemów z wojującym islamem nie rozwiąże się na drodze starannej debaty i wyrzucania z niej osób zaczadzonych ideologią (postmodernistyczna lewica, nacjonalistyczna prawica), dojdzie w niedalekiej przyszłości do eskalacji przemocy”.  To jest przykład rozumowania autorytarno-demagogicznego, na pewno antydemokratycznego i anty-pluralistycznego, założeń narzucających jednostronną wizję rzeczywistości (albo – wizję swego kręgu wyznawców czy akolitów). Jakiekolwiek wykluczanie, kogokolwiek z dyskursu publicznego (nie z racji jego totalitarnych zapędów czy  przestępstw przeciwko zasadom państwa prawa, a z tytułu niezgody na jego poglądy i racje) jest myśleniem dogmatycznym, sekciarskim, mającym swe korzenie w poglądach totalitarnych. Widać, że każda ideologia, każda doktryna, każdy pogląd i sąd – nawet liberalizm (czy racjonalizm  –  in situu sprzeczne z dogmatyzmem i bezruchem myśli) chcący krzewić wolność, swobody, pluralizm i demokratyczne formy życia publicznego – mogą łatwo dryfować, kiedy brak jest autokrytycyzmu i umiaru w sądach, kiedy ego zwycięża sceptyczne racje oświeceniowego rozum, na tak niebezpieczne antypody. Bo jak widać na tym przykładzie nawet totalnych zwolenników wolności słowa – tu: zdeklarowanych liberałów –  dotyczy sentencja Orwella mówiąca, iż wyznacznikiem tej wolności jest zgoda na prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć.

Na zakończenie niniejszej polemiki wypada po raz kolejny – przypominałem o tym wielokrotnie przy różnych okazjach – zaznaczyć, że obrzezanie dziewczynek  nie jest związane bezpośrednio z islamem i jego tożsamością. Ten drastyczny i tragiczny (we wszystkich wymiarach) zabieg to stara, przed-muzułmańska tradycja plemion pasterskich. Np. wśród egipskich Koptów (chrześcijan) jest praktykowany od czasów antycznych (mimo, że we współczesnym Egipcie jest on prawnie zakazany). Najnowsze badania wykazały, że praktyka ta jest rozpowszechniona również w Kurdystanie i wśród ludności kurdyjskiej w ogóle, bez względu na wyznanie (Irak, Iran, Turcja, Syria), a także w Jordanii, Arabii Saudyjskiej, Jemenie, Omanie,  Katarze, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Bahrajnie oraz w Malezji, Pakistanie, Afganistanie, Brunei, na Malediwach, Filipinach, w Indonezji i muzułmańskich społecznościach Indii. Występuje również w Etiopii (praktykowany także przez tamtejszych Koptów i etiopskich wyznawców judaizmu – Felaszów), Erytrei, Kenii (gdzie dominującą religią jest chrześcijaństwo), Sierra Leone, Sudanie, Somalii, Gambii, Mali, Nigerii, Kamerunie itd. Właśnie takie podejście do tego problemu jest moim zdaniem przejawem manipulacji i ukrytej islamofobii (kojarzące klitoridekormię tylko z islamem i prezentowanie tego zjawiska wyłącznie w perspektywie religii Mahometa). Nie zmienia to faktu, iż sam ten obyczaj jest wyjątkowo brutalną, niecywilizowaną, prymitywną formą przemocy na tle płciowym. Tu politycy – zwłaszcza liberalni, rządzący współczesną Europą i USA – mają wyjątkowe pole do popisu: nacisk polityczny, ekonomiczny, etyczno-moralny (a także – gospodarczy) na swych sojuszników. Dotyczy to zwłaszcza  Arabii Saudyjskiej posiadającej kolosalny mir i mającej olbrzymie znaczenie w świecie muzułmańskim: doktrynalno-religijne – święte miejsce islamu znajdują się na jej terenie,  finansowe – morze petrodolarów, polityczne,  militarne etc.

Warto też zdefiniować czym jest sam fundamentalizm religijny, niosący sobą zawsze – obojętnie na wyznanie (a religie monoteistyczne są tu szczególnie narażone na ukąszenie fundamentalizmem) – nietolerancję, ksenofobię, nienawiść i agresję, (co przeradza się często jak widać w terroryzm). Jak zauważa Georg Soros (liberał, finansista, gracz giełdowy, filantrop i animator społeczeństwa otwartego) jest to założenie pewnego rodzaju wiary „…która może być łatwo doprowadzona do skrajności. Jest to wiara w doskonałość, w absolut  wiara w to, że każdy problem musi być rozwiązany. Zakłada ona istnienie autorytetu wyposażonego w wiedzę doskonałą, nawet jeśli ta wiedza nie jest łatwo dostępna dla zwykłych śmiertelników”. Należy skonkludować, analizując ostatnie 30 lat rządów na Zachodzie (i nie mówmy tu o neoliberalizmie czy neo-konsach, które to pojęcia dla zwykłego „zjadacza chleba” i konsumenta mainstreamowych informacji medialnych są zjawiskami absolutnie tożsamymi z liberalizmem i wolnością, gdyż quasi-liberalna i zarazem orwellowska nowo-mowa poczyniła w tym względzie kolosalne spustoszenia w świadomości społecznej – [za]: Andrzej Walicki ,„Dziedzictwo liberalizmu i jego neoliberalna deformacja”, RES HUMANA nr 5/2012 oraz „Od projektu komunistycznego do neoliberalnej utopii”), iż liberalne oglądanie i interpretacja rzeczywistości także nie są wolne od fundamentalistycznego schorzenia i dewiacji. Nie piszę tego w formie ad personam wobec stanowiska Szanownego Polemisty lecz na podstawie percepcji tego jak przebiega współczesna polityka realizowana przez wspomniane elity Zachodu i jak kształtuje się mentalność oraz świadomość społeczeństw w tym względzie. Tu bym doszukiwał się przede wszystkim wzrostu popularności populistycznej prawicy – a także w wyraźnym pogorszeniu się en bloc sytuacji materialnej, braku perspektyw i ogólnym klimacie niepewności czy nieprzewidywalności. Masowe strajki we Włoszech, Belgii, Grecji, Portugalii, Hiszpanii, Niemczech, starcia uliczne we Francji, Szwecji, Wielkiej Brytanii świadczą  o rosnących napięciach społecznych w Europy Zachodniej i to na tle ekonomicznym, zaś wzrost notowań populistycznej prawicy jest tylko tych napięć efektem, a przeniesienie przez nią dyskursu na płaszczyznę kulturową jest zabiegiem znanym sprzed dekad (skutek był dla tych sił pozytywny) ze Stanów Zjednoczonych ([za]: Thomas Franck, „Co z tym Kansas ?”). Tu tkwią zasadnicze przyczyny dzisiejszych notowań populistycznej prawicy, nie w dominującej jak uważa Jacek Tabisz, lewicowej (której de facto nie ma gdyż to o czym On pisze jest podjęciem przez te środowiska konfrontacji ideowej na forum narzuconym przez środowiska prawicowo-liberalne, vide – w Polsce Platforma Obywatelska) narracji medialnej.

I już na sam koniec – co zrobić by poczęły się ograniczenia dla rozprzestrzeniania się terroru islamistów i ich ideologii ? Odpowiedź jest krótka – literalne i jednoznaczne stosowanie prawa (tu o ile mnie pamięć nie myli obowiązujące w krajach Unii Europejskiej prawo jest dostatecznie sformalizowane). Np. jeśli chodzi o publiczne odprawianie jakichkolwiek modłów bądź oddawanie czci bóstwom winno być ono sprowadzone wyłącznie do świątyń. Jeśli wyznawcy jakiegokolwiek wyznania chcą blokować ulice, aby w taki sposób oddawać cześć swoich idolom, należy ich w trybie  administracyjnym karać po prostu mandatami. I od takiej jurydycznej riposty należy zacząć walkę o ponowną demistyfikację i demitologizację przestrzeni publicznej. Także duchowieństwo szerzące zasady nietolerancji, ksenofobii, nienawiści czy agresji również w taki sposób przywoływać konsekwentnie do porządku (w Polsce z tym jest dramatycznie źle). Państwo prawa ma dostateczną ilość środków i prerogatyw do wyrugowania tej patologii (trzeba je tylko literalnie i jednoznacznie stosować). Wyłącznie konsekwencja i jednoznaczność – wobec wszystkich wyznań religijnych, aby uniknąć oskarżeń o prześladowania na tle religijnym, narodowościowym czy wyznaniowym – pomóc może  w tym względzie osiągnąć pożądany racjonalnie skutek.  No i skończenie z hipokryzją polityczną i schizofrenią o której wspominałem w tej polemice.

Aby uniknąć posądzeń o tzw. „śledziennictwo” powiem w posumowaniu, że  z ostatnim akapitem tekstu – z którym tak namiętnie polemizuję – dotyczącym religii (jako zjawiska en bloc) zgadzam się z Jackiem Tabiszem  w  zupełności.

*-w tradycji halachiczno-talmudycznej forma rabinackiej dysputy religijnej opartej o pytania i  odpowiedzi

**-Król panuje, ale nie rządzi

O autorze wpisu:

Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", "Racjonalista.pl". Na na koncie ponad 300 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego i Towarzystwa Kultury Świeckiej. Sympatyk i stały współpracownik Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Mieszka we Wrocławiu.

  1. To że ktoś jest liberalnym politykiem nie znaczy że będzie w tym konsekwentny niestety. Nie oczekuj radku cudów. Rosja jest autorytarna zacofana i homifobiczna, bez względu na to robia usa

  2. Neoliberalnizm nie ma wiele wspólnego mentalnie z liberalizmem,zwyklym bo zawiera religie rynkową. To wiadomo ale nie jest winny temu liberalizm. To ze zwykly liberalizm ma rację potwierdza alians nowej lewicy z bendit cohn fischer kouchner do liberalizmu

  3. Piotrze – czytać trzeba dokładnie: w tekście napisano, o „odbiorze społecznym” (en bloc), który jest kształtowany przez przekaz medialny, mainstreamowy. Nie chodzi o „teorię”, ale o praktykę, o to jak „przecietny zjadacz chleba” kojarzy okreśone pojęcia – tzn. jak odbiera przekaz medialny i co z tego rozumie. Andrzej Walicki – podany w tekście – b.precyzyjnie to wyjaśnia. I nie jest to ważne co Ty lub Ja sądzimy na dany temat: chodzi o to jaką wyborcy „wrzucają kartkę” do urny, z jakimi zakreśleniami. I to jest „realnością” społecznie zdeterminowaną. Zdeterminowaną przez wiele czynników – nie koniecznie racjonalnych, nie koniecznie pragmatycznych: to co ów „zjadacz chleba” rozumie przez „liberalizm” (i co pod tę definicję „podpina” w swojej świadomości) absolutnie może rozbiegać się co Ty (jako znawca tematu i osoba kwalifikująca siebie jako liberał) pod tym pojęciem rozumiesz. Vox populi, vox Dei ….. to podstawowy kanon demokracji przedstawicielskiej. I jakiekolwiek „chciejstwo” (za Wańkowiczem) jest tu zarówno zabójcze „mentalnie” jak i alienujące defiuniującego ze środowiska.
    Rożróżniajmy definicje od realnej rzeczywistości (czy nam sie to podoba czy nie)

  4. Ad rem, wpis nr 1:
    Czy to oznacza, że „najlepszy” sojusznik Zachodu – Arabia Saudyjska – w przedmiocie respektowania podstawowych praw człowieka jest o’kay w tym względzie (i na to nie powinniśmy – jako cywilizowany świat – zwracać uwagę) ? Bo jeśli tak, to Twoja argumentacja w tej kwestii to „kicha” – albo inaczej, taka jaką stosowano w radiu Erewań: „a u was biją Murzynów” (jeśli prawa m.in. gejów mają być zasadą unwiersalną – a ja sądzę że są – to tu Rosja czy nasz „najlepszy” sojusznik na Bliskim Wschodzie nie są rozróżnikiem).
    I jeszcze jedno – czy to że (jak uważasz) iż Rosja jest „zacofana, autorytarna, homofobiczna” oznacza, iż nasz „najlepszy sojusznik” na Bliskim Wschodzie (i na dodatek – główny sponsor terroryzmu i islamizmu na świecie) taki nie jest ? I czy ikona promująca tekst – Obama i król państwa Saudów – nie ma racji bytu ? Bo po przeczytaniu Twych wpisów tak mogę sądzić……
    Można używać takiej argumentacji -rodem z cytowanego Roberta Knoxa (to w pewnych sytuacjach jest nawet uczciwsze – piszę o tym w polemice wyraźnie – niźli używanie uzasadnień uniwersalistyczno-humanistycznych) – tylko wtedy nie mówmy o „moralności”, o „etyce”, o wyższości i racjonalności zasad praw człowieka (mówmy o tzw. prawach człowieka, gdyż są one wtedy funkcją określonej polityki, realizowanej przez określone – uzurpujące sobie tę pozycję – centrum i określonej elity). Wtedy to są jedynie „nasze” wartości i my możemy „je wcielać” w życie wszelkimi metodami jakie są nam dostępne i jakie my uznamy za stosowne. To samo było z „szerzeniem cywilizacji” w erze kolonialnej, to samo było z misją nawracania „barbarzyńców” i ras „niecywilizowanych” na chrześcijaństwo. Trzeba sie wystrzegać, aby uniwersalne, humanistyczne i autentyczne ponad-czasowe wartości nie zostały ponownie (jak już było w historii) sprowadzone i zakwalifikowane jako ……. wiemy o czym mowa !
    Aby powiedzenie, że historia jeszcze nikogo niczego nie nauczyła stało się wreszcie hasłem pustym !

  5. Im więcej pan się popisujesz na racjonalista.tv tym bardziej się utwierdzam w przekonaniu że jesteś pan największą porażką tego portalu
    Podsumowując ten stek bzdur ma się rozumieć że za całe problemy z islamem w europie odpowiada USA ? kto jeszcze żydy i masony panie Czarnecki ?

    Jedną z podstawowych przyczyn że między innymi w krajach takie jak Niemcy, Francja czy USA jest problem z muzułmanami, jest zbyt liberalna polityka emigracyjna i zbyt wysoki socjal oferowany muzułmańskim ”przybyszom”. Czyli problem który lewica (a którą to lewicę opisywał Tabisz) stara się nie dostrzegać. Problem z muzułmanami w krajach europy jest taki że większość z nich nie chce się asymilować, tylko tworzą lokalne zakmnięte społeczności siedzące na zasiłkach które potem próbują dostosowywać otoczenie do siebie a nie samemu się dostosowywać. Islam dokładnie mówi co należy robić z niewiernymi i nawet mniej radykalni muzułmanie biorą to na poważnie. Agresywne chrześcijaństwo udało się opanować w cywilizowanym zachodzie na przestrzeni wieków, natomiast w państwach muzułmańskich islam niestety nie. Muzułmanie są mniej więcej na poziomie naszych wypraw krzyżowych które miało miejsce wieki temu. Niestety. Wystarczy się do Angli przejechać by zobaczyć tą patologię.

    Acha i Panie czarnecki… bez urazy.

    1. Faktem jest, że na przykład z hinduistami nie ma praktycznie żadnych problemów. A z Pakistańczykami są. Różni ich tylko religia.

  6. mała korekta

    Napisałem że
    cyt”Jedną z podstawowych przyczyn że między innymi w krajach takie jak Niemcy, Francja czy USA ”

    Oczywiście nie chodziło mi to o USA tylko o Anglię.

  7. Azazel – polityka to przede wszystkim skuteczność, utylitarnosć i wąsko pojmowane patrzenie na „dziś” (jutra „już nie ma” – o pojutrze nie ma o czym mówić, brak „mężów stanu”) i dlatego nadużywanie „praw człowieka” do bieżącej polityki (jako zasad uniwersalnych w najszerszym ujęciu) jest wysoce szkodliwe. Dlka uniwersalizmu tych zasad. Drogi „Azazelu” – odpowiedz prosto czy to co widzisz na ikonie promującej ten polemiczny tekst jest dobrą reklamą tego co zwiemy „kulturą Zachodu” (i tego co się z nią kojarzy) czy to nie ma znaczenia ?.
    A co do porażki czy sukcesu – nie wiem czy tak subiektywne opinie winne być brane pod uwagę (i czy taka opinia ma nośność aksjologiczną – oprócz tego subiektywizmu). Bo to zawsze jest „subiektywne odczucie obiektywnej rzeczywistości”

    1. Radosławie twoje wypowiadanie się w tym temacie przypomina trochę powiedzenie”powiedział co wiedział”. Bez względu na to czy to co mówisz ma sens i jest ”mędrkowaniem” na temat czy też nie. Wciskanie do tematu swoich antyamerykańskich fobii jest nie tyle śmieszne co żenujące. Jest to co najwyżej prymitywną propagandą rodem z Russia Today czy Głosu Rosji (poniekąd idealnie się nadajesz pan do tego towarzycha) W rzeczywistości postawa ameryki nie ma nic do rzeczy w zagadnieniu jakim jest problem agresywnego i ekspansywnego islamu. To jest problem niezwykle dużego zacofania całego świata islamu. I tego jak pochodzą do kwestii religijnych np Dżihadu czy traktowania kobiet czy dzieci (ogólnie modelu rodzinnego). Widać także w europie gdzie jest największy z tym problem. A największy jest tam gdzie jest wysoki socjal do którego oni ciągną jak muchy do gówna i gdzie jest luźna polityka imigracyjna. Muzułmanie to niestety taka nacja która nie będzie się dostosowywać w obcym kraju , ona woli otoczenie dostosowywać do siebie. Dla nich kwestie religijne są na poziomie ważności który u nas był wieki temu.
      I to jest sprawa zasadnicza panie Czarnecki a nie polityka USA. Bo gadasz pan trochę jak te taliby co na USA mówią per”diabeł”.

      cyt”A co do porażki czy sukcesu – nie wiem czy tak subiektywne opinie winne być brane pod uwagę (i czy taka opinia ma nośność aksjologiczną – oprócz tego subiektywizmu). Bo to zawsze jest „subiektywne odczucie obiektywnej rzeczywistości””

      No moje ”odczucie” jest takie jak właśnie napisałem.

      I jeszcze raz bez urazy panie Czarnecki..

      pozdrawiam

      1. Warto także dodać że problem z Islamem który bez wątpienia jest duży w zachodniej europie jest ciągle lekceważony przez znaczną część ponoć ”oświeconej” zachodniej lewicy, która na wszelkie dyskusje na temat zaostrzenia polityki imigracyjnej czy kwestii socjalu dla islamskich przybyszów reaguje ze wściekłością. Za to prawa mniejszość nagminnie łamane w neofaszystowskiej Rosji na przykład mało ją interesują I potem jest to pole dla popisów dla ekstremy prawicowej jak Le Penn w Francji, Farage w Anglii .

      2. Dyskusja Panie AZAZEL polega na przedstawianiu argumentów i obalaniu argumentów adwersarza. Pan widać tej sztuki nie pojął uciekając się do argumentów ad personam. Nie zamierzam z Panem dyskutować ponieważ Pan nie przedstawił do tej pory żadnych argumentów obalających tezy Pana Czarneckiego. Nie wiem na czym ma polegać pańska recepta zaostrzenia polityki imigracyjnej. Chyba nie chce Pan żeby zatapiać łodzi zanim dotrą do Lampedusy o ile wcześniej nie zatonęły z innych przyczyn. To co Pan pisze to jest argumentacja z pod budki z piwem. Pański postulat obniżenia „socjalu” dla osób z określonej religii świadczy o pańskiej ignorancji w rozumieniu czym państwo prawa.
        Wie Pan jakie wyznanie najbardziej obciąża niemiecki socjal? Odp. Wyznanie katolickie.
        http://www.t-online.de/wirtschaft/jobs/id_69532146/hartz-iv-aus-diesen-nationen-kommen-die-meisten-empfaenger.html
        Zanim Pan coś napisze, dobrze jest się wpierw poinformować.

        1. To skoro Piszesz pan
          cyt”” Nie zamierzam z Panem dyskutować ponieważ Pan nie przedstawił do tej pory żadnych argumentów obalających tezy Pana Czarneckiego.”

          Przeczysz pan sobie dalszą częścią swojego postu
          Zresztą wciskasz mi pan postulaty o których nie pisałem

          Więc zamilcz pan

          cyt”Pan widać tej sztuki nie pojął uciekając się do argumentów ad personam.”
          Czy zostały użyte inwektywy? nie przypominam sobie…

          cyt”Nie wiem na czym ma polegać pańska recepta zaostrzenia polityki imigracyjnej. Chyba nie chce Pan żeby zatapiać łodzi zanim dotrą do Lampedusy o ile wcześniej nie zatonęły z innych przyczyn.”
          Czy ktoś coś tu pisał o zatapianiu ? Co pana wyobraźnia jeszcze wymyśli ?

          cyt” To co Pan pisze to jest argumentacja z pod budki z piwem. Pański postulat obniżenia „socjalu” dla osób z określonej religii świadczy o pańskiej ignorancji w rozumieniu czym państwo prawa.”

          Widzisz pan. Pański problem polega na tym ze pan sam sobie tezy stawiasz i z nimi polemizujesz.. Należy się zastanowić nad tym jaki ma być socjal dla imigrantów. Chyba że popierasz pan stada nieroboli którzy przyjeżdżają z innego kraju i siedzą wyłącznie na socjalu a jedynym zajęciem jest płodzenie kolejnych dzieci. Przejedz się pan do Anglii na przykład , to się pan tego naoglądasz..

          cyt”Wie Pan jakie wyznanie najbardziej obciąża niemiecki socjal? Odp. Wyznanie katolickie.”

          Co do muzułmanów w Niemczech np to
          http://www.dw.de/harem-na-socjalu-muzułmańscy-poligamiści-żyją-w-niemczech-na-koszt-państwa/a-16276240

          A o to przykład angielski
          http://www.wykop.pl/link/1589341/bezproduktywni-muzulmanie-kosztuja-anglie-13-miliardow-funtow/
          cyt”Zanim Pan coś napisze, dobrze jest się wpierw poinformować”
          No to zamilcz lepiej chłopie

  8. Kazdy chciałby być tak potężny jak USA, więc podszczypują je wszystkie kraje przeceniając ich wpływ na to się w świecie dzieje. Reagan hodowal trochę mudżahedinów ale to już over. Radku to co myśli przeciętny chlebojad nie ma żadnego znaczenia. Zwłaszcza w dyskusji o ideach politycznych.

  9. Piotr – a kto wrzuca kartki do urny jeśli nie „przeciętny zjadacz chleba” ? To jest szacunek wobec ich wyborów i wymiaru demokracji parlamentarnej. Stosunek do wyborów tego „przeciętnego zjadacza chleba” to funkcja admiracji tego co rozumiemy pod pojęciem „demokracja parlamentarna” – bez względu na to czy efekt tych wyborów podoba sie nam czy nie. I nie może być tak iż jeśli teoria (nasza, przez nas wyznawana, prawdy przez nas propagowane itd.) nie zgadza sie z naszym wyobrażeniem o rzeczywistości, albo – społeczeństwo wybiera „nie tak jak nam sie wydaje” (albo i myśli nie tak jak bysmy chcieli) – to należy „odrzucić i potępić” tych wyborców „za niesłuszny” wybór. B.trafnie to określił onegdaj Bertold Brecht – jeśli władzy (każdej – politycznej, medialnej, finansowej etc.) nie podobają się wybory społeczeństwa to niech władza zmieni sobie społeczeństwo …….. Tak samo jest z „myśleniem” zwykłego „chlebo-zjada” (jak piszesz).
    Liberalizm – tak ja to pojmuję – w połączeniu z racjonalizmem to przede wszystkim REALIZM (polityka, polityka to konkretne decyzje…. nie roztrząsanie teoretycznych zawiłości, a przede wszystkim eliminacja alienacji z nastrojow i „myślenia” mas, ludu czy „chlebo-zjadów”, co u liberałów i tzw. „nowej lewicy” ja wyraźnie widzę).

    1. Radku – chyba trochę się zaplątałeś. Bo co oznacza zdanie: ”
      I nie może być tak iż jeśli teoria (nasza, przez nas wyznawana, prawdy przez nas propagowane itd.) nie zgadza się z naszym wyobrażeniem o rzeczywistości…”? – wyobrażenie o rzeczywistości to właśnie teoria. Teoria powinna być jak najbliższa rzeczywistości (nie wyobrażeniu o niej), a my powinniśmy poddawać nasze teorie nieustającej krytyce, aby zbliżały się one do rzeczywistości i były jak najbardziej uczciwe. Poza tym zgadzam się, że o demokrację należy dbać, czyli dyskutować z przeciętnymi zjadaczami chleba, a nie machać na nich ręką. Ludzie bez przygotowania niestety są podatni na teorie spiskowe, których propagowanie jest antydemokratyczne z kolei. Ja w części współczesnych lewicowych narracji dotyczących USA, Izraela, Rosji widzę czasem elementy teorii spiskowych. Są to dość dogmatyczne konstrukcje znaczeniowe celowo pomijające część faktów, a z drugiej strony biorące plotki za fakty.

  10. Na teorie spiskowe podatni sa wszyscy ludzie (nie tylko jak piszesz „niewyksztalceni”). Ten efekt jest tłumaczony przez „chciejstwo” (jak określil te tendencje Melchior Wańkowicz) – no i jeszcze przez parę elementów z psychologii, z profilu wykształcenia, związnych z wychowaniem, lekturami etc. etc. Ja piszę – bo widzę, że nadal jesteśmy na antypodach – nie o ideach (choć są ważne) ale o praktyce właśnie. Była onegdaj w polskim parlamentcie prominentna posłanka Nowina-Konopczyna (z AWS-u) – słuch po niej dawno zaginął tak jak po jej formacji politycznej (formacji o „niewiadomym” profilu społeczno-politycznym, formacji chcącej skupić – idealnie – wszystkich „słusznych” Polaków, to się nie da nigdy uczynić, zwłaszcza w polityce). Ona po pewnych wyborach, gdy „kartki” w urnach wykreśliły jej parlamentrarny byt rzekła (to co cytowany Brecht): „przypadkowe społeczeństwo tak zagłosowało”.
    Nie tylko trzeba mieć rację (a tak w ogóle – to czym ona jest ?) ale jeszcze do niej trzeba przekonać innych. A to już b.skomplikowana sytuacja (i propaganda tu pomaga i maniupulacje i „ogłupienie” i reklama – itd. itp.).
    Widzę Jacku, że dyskusja zmierza „donikąd” – nie porozumiemy się bo nasze założenia, o czym mówimy (piszemy) – są diametralnie rozbieżne. Ja krytycznym będąc wobec elit rządzących USA nie popieram „per analogiam” czy tym samym Rosji czy Chiny – choć Wy jako moi krytycy „wkładacie w moje usta” tę właśnie tezę na zasadzie „antynomiczności” – jak krytykuję A to tym samym jestem, muszę być, za B – tak nie ejst, tak być nie musi. Fakt – kibicuję im na zasadzie chęci aby świat był pluralistyczny a nie jednym cięgiem jak z „McDonalds’a, Walmartu, Hollywood czy Fox News”, jedną autostradą którą wszyscy – bo Amerykanie rozpoznali już en bloc wszelkie rozwiązania i sposoby demokracji, jak u „śmiesznego” Fukuyamy i w jego „końcu historii” z której to tezy ów amerykański Japończyk sie wycofuje i za ten lapsus przeprasza – mają podążać. Nie wszystko co jest dobre (i immanentne) dla społeczeństwa amerykańskiego i charakterystyczne dla niego (bo powstało w określonym czasie i miejscu, w określonych warunkach i entouragu historyczno-społecznym) jest tak samo dobre dla reszty świata.
    Uważam, że powinniśmy ten „dialog’ skończyć – bo sie nie porozumiemy (z racji owych założeń i piunktów wyjścia). Nie zamierzam Cię przekonywać do swych racji. Tak po prostu ….. Tak jest i niech tak zostanie. Świat jest różny, ludzie są rózni i to jest fajne, piękne i twórcze. Jednowymiarowy świat i ludzie (jak u Marcuse’go) byłby czymś okropnym, strasznym i godnym pogardy. Pozdrawiam i kończę dyskurs nt.temat.

    1. Radku – ja zawsze zakładam, że mogę nie mieć racji, że mogę się mylić. Mam nadzieję, że Ty również masz takie „ataki sceptycyzmu” wobec swoich przekonań geopolitycznych. Na razie widzę, że jesteś niemal dogmatycznie pewien swoich analiz. Wiem, że Twoja krytyka USA nie oznacza wychwalania Rosji czy Chin (choć dawanie Rosji Ukrainy z tak ogromną oczywistością to jednak dla mnie jest troszkę Twoje „miłosne zaślepienie”). Z mojej perspektywy postawienie równości między USA a ZSRR to już bardzo niesprawiedliwa i ekstrawagancka opinia, przy której upieranie się jest mocnym i oderwanym od rzeczywistości dogmatem. Pluralizm kładący znak równości między etycznym znaczeniem Obamy, Putina czy przywódców Chin to dla mnie nie pluralizm, ale postmodernizm, z którym przecież walczymy w innych tematach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *