Prusy i szerzej Niemcy bynajmniej nie miały w Polsce dobie rozbiorów opinii jednoznacznie negatywnej. Istniało stronnictwo pruskie. Istotną rolę w jego budowaniu odegrał Ludwig Heinrich Buchholtz, dyplomata pruski, od 1776 roku nadzwyczajny poseł pruski w Polsce. W 1790 roku Polska zawarła nawet sojusz z Prusami, dla zrównoważenia wpływów Rosji (niestety sojusz nie przetrwał decyzji Berlina by pomoc Rosjanom przeciw Kościuszce). Inaczej niż w przypadku Rosji, której dyplomaci-bandyci jak Repnin szpiegowali króla, porywali polskich polityków, zastraszali, bili itd, sympatia do Prus nie ograniczała się do stronnictwa w sejmie.
Niemcy, także Prusacy mieli nieocenione zasługi dla kultury polskiej. Wystarczy choćby wspomnieć Kanta, Herdera, Lorenza Mitzlera de Kolof, Gottfrieda Lengnicha czy Georga Forstera. Łącznikiem obu kultur był Gdańsk. Tymczasem rosyjskie ubogacenie kulturowe wyglądało jak dziś syryjskie we Francji. Zdawano sobie sprawę jaką szansą była unia z Saksonią, postępowcy cenili „pruski rząd filozoficzny” Fryderyka II Wielkiego i wiedzieli, ze Katarzyna II tylko filozofkę udaje. „Pruski rząd filozoficzny” chwalił Ignacy Krasicki, Julian Niemcewicz, poeta Cyprian Grabski, Józef Wybicki, Jan Henryk Dąbrowski i Antoni Magier. Krasicki uważał że lepszy taki oświecony choć obcy rząd niż kontynuowanie sarmackiej anarchii.
Po III Rozbiorze, Fryderyk Wilhelm II wydał polecenie ministrowi Otto Karlowi von Vossowi by „unikać gestów despotycznych wobec Polaków”. W „patencie” FW II dla Polaków z grudnia 1795 król niczego nie obiecuje poza pomyślnością i nie precyzuje kar wobec przeciwstawiających się pruskiej władzy. Paten nie czyni różnic między Polakami i Niemcami z zajmowanych terenów, wszyscy są poddanymi a król ich opiekunem. Szczęśliwa epoka przednacjonalistyczna… Karl Georg Hoym odebrał w Warszawie hołd od polskich urzędników, nowi urzędnicy byli niemal wyłącznie z Brandenburgii, oficjalnie dlatego że znali niemiecki. Starano się zatrzeć różnicę między polskimi i niemieckimi ziemiami Królestwa Prus, od 1772 roku wprowadzano stopniowo nazwy Westpreussen, Ostpreussen itd, a kraj dzielono na Provinzen, Regierungen i Laender. Skonfiskowanej ziemi nie wolno było odsprzedać Polakom, odkupywano ją od zadłużonej szlachty polskiej. Tytułami książąt i hrabiów wiele szlachty pozyskano dla Berlina. Kolonistów z Prus było jednak niewielu (ok. 9 tys. w latach 1795-1806). Nie brak było wspólnych przedsięwzięć typu Międzyrzeckie Towarzystwo Ekonomiczne (1802) Karola Mielęckiego. W 1772 i 1795 gospodarze polscy odczuli kryzys związany z politycznym odcięciem zaplecza ekonomicznego, ale lata 1800-1804 to „złote czasy pruskie”. Przed nastaniem nacjonalizmu, Niemcy inteligentnie germanizowali. Nawet Goethe napisał: Vorschlag zur Einfuhrong der deutsche Sprache in Polen.
Do 1815 roku stosunek Polaków do Prusaków był niesprecyzowany. Podkreślano czasem wyższość charakteru Sasa nad pruskim. Szlachta używała życia jak nigdy (najazd Napoleona w 1807 roku wielu uratował przed bankructwem). Wielu Niemców się polonizowało jak Krzysztof Elsner, wielu Polaków dobrowolnie germanizowało (Staszic był zaniepokojony). Napoleon i nacjonalizm, oraz azjatycki przykład Rosji, wszystko zepsuły. Oto jak było pod koniec XIX wieku:
Gruesse aus Posen
Peter N