A house is burning and on the brink of collapse. There is only time to rescue, alternatively, either a couple of children desperately begging for help or, on the opposite side of the building, a freezer containing hundreds of embryos in phials. A choice is necessary: to whom the priority? If you are convinced that embryos are human beings, the answer is inevitable: you will save the frozen embryos and accept to let the two children burn alive, as saving hundreds of “persons” is better than saving just two. Would you really be prepared to do that? If taken seriously and brought to its inevitable consequences – inevitable not extreme – the postulate on which the “pro-life” campaign is based, i.e. the assumption that the embryo is already a human person, leads to conclusions that are so aberrant that only the most fanatic supporter of those theories would accept to defend them.
O autorze wpisu:
Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl
Przecież jest jasne, że należy dać pierwszeństwo embrionom. Argument p. Ercolessiego jest paralogizmem mieszającym (tzn. utożsamającym) naszą somatyczną reakcję ("ściska nam się serce" na widok owych dzieci, a nawet na samą myśl o nich i ich cierpieniach) z uzasadnieniem. Odczucie litości nie jest tym samym, co uzasadnienie; możemy wszakże odczuwać litość np. na widok osoby, o której doskonale wiemy skądinąd, że zasłużyła na swój los.
""Ściska nam się serce" na widok owych dzieci", a nie na widok embrionów.
Wcale nie jest to jasne.
Jest sporo racjonalnych argumentów, by jednak wybrać małe dzieci dzieci a nie embriony i argumenty te, wbrew przekonaniu pana Ercolessi, wcale się nie kłócą z przekonaniem, że embrion jest istotę ludzką. Małe dziecko, w przeciwieństwie do embriona, boi się śmierci, płomienie sprawiają mu ból, między nimi a rodzicami wytworzyła sie już znacznie silniejsza więź emocjonalna itd. Szala przechyla się na stronę narodzonych już dzieci i podobnie by było (przynajmniej jeśli idzi eo mnie), gdyby alternatywą było ratowanie np. osoby w stanie śpiączki lub głęboko upośledzonej umysłowo.
Taki wybór – wbrew rozumowaniu pana Ercolessi, wcale nie jest przejwawem niekonsekwencji.
Oczywiście nikomu ne życzę, by stał przed takim wyborem.
"Małe dziecko, w przeciwieństwie do embriona, boi się śmierci, płomienie sprawiają mu ból, między nimi a rodzicami wytworzyła sie już znacznie silniejsza więź emocjonalna itd. Szala przechyla się…"
.
Tak, jeżeli szalą tą jest nasze odczucie litości (lub podobne). Nie przechyla się, jeżeli wykona się ją z zasad rozumowych. Usuwając embriony, usuwa się ból (i przyjemność) przyszłe. Kto jednak powiedział, że przyszłość jest mniej ważna od terażniejszości? Owszem, więcej wiemy o tej pierwszej i daleko mniejszy mamy na nią wpływ, jednak jest to różnica subiektywna (mogą istnieć istoty dla których to przyszlość jest bardziej znana od terazniejszości i bardziej podatna na zmianę) Jeżeli miałbym np. urządzić wszystkim ludziom na ziemi szampańską zabawę do końca życia pod warunkiem, że po nich nie narodzi się już żaden człowiek, to czy wolno mi to zrobić?
"Owszem, więcej wiemy" – przepraszam, miało być na odwrót: mniej wiemy.
"Jeżeli miałbym np. urządzić wszystkim ludziom na ziemi szampańską zabawę" – za jednogłośną zgodą ich wszystkich.
Krytykowanie klauzuli sumienia w sposób, w jaki to robi pan Ercolessi jest błędny. U nas znacznie dalej che iść pani profesor Senyszyn, postulując w ogóle zakazanie studiów medycznych osobom będącym przeciwnikami aborcji. Rozdzi to mocno uzasadnione podejrzenie, że nie chodzi tu wcale o jakieś prawa kobiet, tylko o wykoszenie konkurencji z branży medycznej, czyli jest to klasyczny skok na kasę.
Dla mnie jest to jednak zdumiewające i budzi mój najwyższy niesmak, że akurat racjonaliści tak wybiórczo traktują kwestie wolności sumienia. Walczą o nią jak lwy, gdy w grę wchodzi np. apostazja, ale już nie są skłonni o nią walczyć (albo chociaż biernie wyrazić na nią zgodę), gdy w grę wchodzi odruch sumienia, którego sami nie odczuwają.
.
Ja osobiście nie jestem zdania, że klazula sumienia powinna działać w sposób nieograniczony.
Moim zdaniem spod klauzuli sumienia wyłączyć należy bezwzględnie wszystkie te procedury medyczne, które leczą i ratują życie. Aborcja – poza pewnymi wyjątkami (w których kościół zresztą pozwala na nią) nie leczy i nie ratuje życia. Wręcz przeciwnie – aborcja jest celowym wywołaniem zjawiska o charakterze patologicznym. To właśnie problemy z niedonoszeniem ciąży wymagają interwencji lekarskiej, a nie odwrotnie. Na oddziałach ginekologicznych leżą setki kobiet, które z pomocą lekarzy walczą o to, by nie doszlo do tego, co w trakcie aborcji jest sztucznie wywoływane.
.
A tak poza tym pan Ercolessi punktując niespójność postulatów ograniczenia prawa do aborcji znakomicie pokazał, że kompromis aborcyjny wcale nie jest "tak zwanym" kompromisem, jak to zwykle jest określane w kręgach aborcyjnie liberalnych, tylko kompromisem realnym, gdyż kompromis polega własnie na tym, że przyjmuje się rozwiązanie, które jest częściowo niespójne z własnym przekonaniem. To są naturalne skutki pójścia na kompromis.
Gdy się was obu (Elaps, Tomek) czyta, można dosłownie zwymiotować. Specjaliści od logiki i sumienia… I oczywiście nawet nie jesteście w stanie dostrzegać jak bardzo jesteście nielogiczni i jak bardzo jest odrażająca ta pseudomoralność z ambony rodem.
Odrażające.
Czuję wielki wstręt do pseudomoralności chrześcijańskiej. To naprawdę tragedia świata, że ludzie nie są w stanie spojrzeć z boku na systemy nakazów, zakazów i mitów, które im wkuto do głów. Powielają te absurdy głośno przy tym skandując, że to "prawda" i "moralność". Kompletnie nie widzą tego , że to nie jakość i prawdziwość przekazu ma dla nich taką wielką wartość, tylko ich własna emocjonalna przyjemność, której doznają pod wpływem słuchania i snucia tych opowieści. Ot, taki onanizm emocjonalny, typowy dla osobowości niedojrzałych, które nie mają dystansu do swoich doraźnych przeżyć. Gdy np. w rozmowie stopniowo odziera się tę "moralność" z tego emocjonalnego kłębowiska, okazuje się, że w środku jest pusto, nie ma żadnego poglądu, nie ma żadnej świadomości siebie, nie ma żadnej prawdziwej moralności, była tylko fikcja, były tylko warstwy splątanych nieuświadomionych emocji.
"Przyszłość ważniejsza od teraźniejszości" ?? Jakoś wyjątkowo trudno nie widzieć prostej analogii między takimi słowami, a słowami pewnego imama, który zagrzewał do boju terrorystów w swoich mailach i pisał im przed atakiem: "Gdy będziecie to robić, myślcie tylko o przyszłości, myślcie tylko o raju, do którego traficie za to, co zrobicie".
Wszystkiego najlepszego, drodzy chrześcijanie, wy też tak chętnie i dużo myślicie i mówicie o przyszłości i o raju, do którego traficie za to, co robicie.
(Teraz pewnie należałoby spodziewać się kolejnego ataku histerii, tym razem histerii oburzenia. Ależ proszę, nie żałujcie sobie. Kolejne potwierdzenie mojej tezy mile widziane.)
"Jak bardzo jesteście nielogiczni."
.
Gdzie popełniłem jakiś błąd logiczny?
Żadnej "histerii" nie będzie, bo nie da się polemizować z wyznaniem, że komuś się chce wymiotować.
Embriony z same z siebie sie nie rozwiną, musza miec srodowisko. I jakos NIGDY nie słyszałem aby na miliony embrionow i miliony katolikow jakas katoliczka czy inna kobieta przyjełaby do swojej macicy embrion z motywacją że "ratuje ludzkie zycie". Koscioł rz-kat (Krk) powinien zrobic wielką akcje: ratujmy ludzkie zycia (embriony) i wezwac polskie kobiety do użyczenia swoich ciał do rozwoju zycia ludzkiego z tych embrionow. Dlaczego Krk tego nie robi? Protestanci tez mieli z tym problem przy in vitro, w koncu stwierdzili ze lepiej jak z 10 zarodkow powstanie jedno życie (kosztem pozostałych) niz zero życ.
Ten Pan rzeczywiscie ma głupie argumenty mowiac, ze zarodek nie jest "one of us". Brzmi to jako bardzo głupi motyw przy selekcji kogo ratowac w pierwszej kolejnosci. Ale jesli kogos trzeba ratowac, to ratuje sie juz rozwiniete zycie, a nie zarodki ktorych i tak katoliczki do swoich macic nie przyjmują. W razie czego wyprodukują przecież nastepne zarodki.