Wywiad z prefektem watykańskiego
Pontificium Consilium de Legum Apostasia,
kardynałem Innocentio Albertinim
– Jeśli Wasza Ekselencja pozwoli, chciałbym zadać kilka pytań tyczących rozpatrywanego przez Papieską Radę ds. Tekstów Prawnych* projektu wprowadzenia nowych zasad tyczących wiernych opuszczających kościół przez poddanie się procesowi apostazji.
– Proszę bardzo.
– Chodzi o zakaz używania przez apostatów imion należących do świętych Kościoła rzymskokatolickiego.
– Jeśli w wyniku prac zwołanego w tym celu konsystorza papieskiego projekt zyska poparcie odpowiedzialnego zań Kolegium Kardynałów, stanie się on obowiązującym w Kościele prawem. Prawem będącym przede wszystkim wyrazem troski stolicy Apostolskiej wobec członków Kościoła rzymskokatolickiego zamierzających ów kościół opuścić.
Wobec niezwykle nasilonej sekularyzacji społeczeństw europejskich groźba utraty wiary, a w konsekwencji wyrzeczenia się obiecanego nam przez Boga życia wiecznego, jest do tego stopnia niepokojąca, że Pontificium Consilium de Legum Textibus zdecydowało się podjąć próbę ratowania wiernych. Na marginesie można dodać, że znane są nam doskonale siły o globalnym zasięgu działania, którym zależy na pustoszeniu ludzkich umysłów, lecz uważam, że nie jest to miejsce na wyszczególnianie z imienia owych organizacji robiących wszystko, by oderwać człowieka od kościoła, od Boga i od wiary.
– A jak praktycznie miałby wyglądać proces unieważniania aktu chrztu podczas którego nadano dziecku imię będące w wyłącznej gestii Kościoła Katolickiego?
– Nadane imię nie wzięło się znikąd: nosił je człowiek, chrześcijanin, który wyróżnił się swoim życiem i czynami, zasługując na miano świętego. To jego imię otrzymuje na początku swojego życia dziecko, które rodzice oddają pod opiekę Wszechmogącego Boga.
Na marginesie można wspomnieć o wywodzącym się z tradycji hinduistycznej przekonaniu jakoby imię przypisane było człowiekowi już przed jego narodzinami. Zdarza się jednak, że wskutek różnych okoliczności jak na przykład moda na akurat to imię, względy rodzinne czy z innych jeszcze powodów rodzice nadają dziecku imię niezgodne z tym, jakie zdaje się mu być przynależne. Dowodem na możliwą prawdziwość owej tezy mógłby być fakt nazywania człowieka nie nadanym mu przez rodziców imieniem, a zupełnie innym, nie mającym żadnego uzasadnienia w faktach. Prawie każdy zna przykłady, gdzie ochrzczonego Stanisława nazywa się Pawłem, a Krystynę Zofią. Jak dotąd mimo ogromnej liczby badań nie udało się znaleźć racjonalnego wyjaśnienia tego fenomenu.
– A jak praktycznie będzie wyglądało pozbawianie apostaty jego imienia?
– Na człowieka rezygnującego z przynależności do kościoła katolickiego nakładać się będzie obowiązek dostosowania się do wymogów aktualnych w danej sytuacji. Administracja świecka będzie miała przywilej dokonania odpowiednich zmian we wszystkich danych osobowych apostaty, gdzie tylko pojawia się jego imię. Imię to należało będzie wymienić na inne, nie mające żadnych konotacji z osobami uznanymi przez kościół za święte.
– Czy dobrze rozumiem, że ze wszystkich dokumentów tyczących danej osoby usunąć trzeba będzie nadane jej przez kościół imię? A co z dokumentami jak paszport, prawo jazdy i innymi?
– Te trzeba będzie wymienić. To oczywiste.
– Obawiam się, że taka zmiana imienia będzie niezwykle kłopotliwa, jeśli wręcz możliwa do przeprowadzenia choćby przez wzgląd na ogromną liczbę dokumentów zawierających nasze dane osobowe.
– Naturalnie Papieska Rada ds. Tekstów Prawnych jest świadoma komplikacji i trudności przeprowadzenia formalnej zmiany imienia. Dlatego też równolegle do omawianych wyżej przepisów ustanowiona zostanie procedura znosząca konieczność dokonywania formalnej zmiany imienia.
– Odetchnąłem z ulgą. Cóż to za procedura?
– Biorąc pod uwagę poważne koszty związane ze zmianą imienia, Papieska Rada ds. Tekstów Prawnych wyszła naprzeciw osobom, które postanowiły opuścić kościół katolicki, umożliwiając im zastosowanie wspomnianej wcześniej procedury alternatywnej. Znacznie prostszej i tańszej od zwrotu imienia.
– Co oznaczałoby…?
– Oznaczałoby, że imię zamiast zwrócić kościołowi, można będzie wykupić na własność. Do zainteresowanego apostaty należeć będzie dokonanie wyboru, czy pragnie zastosować procedurę świeckiej administracji zmiany imienia czy też zechce posiąść je na własność.
– Zapewne skorzystanie z możliwości zastosowania owej alternatywnej procedury będzie dla wielu rozwiązaniem zdecydowanie praktyczniejszym i prostszym .
– Podobnego zdania jest Papieska Rada, która mimo niezwykle krytycznego stosunku do samej apostazji jako takiej postanawia wprowadzić owo uproszczenie.
– Czy podjęto jakieś badania w uwzględniające aspekt ekonomiczny związany z aktem wykupu własnego imienia od kościoła. Innymi słowy, czy apostatów będzie stać na korzystanie z tej opcji?
– Przede wszystkim nieścisłe są użyte przez pana słowa „własnego imienia”. Przypomnieć należy, że imię nie jest „własne”, a przynależne kościołowi, który je nadał. Zaś co do kwestii ekonomicznej: Porównując koszt wykupu imienia z kosztem przeprowadzenia zmian administracyjnych będzie to suma nieznaczna, wręcz znikoma. Rozważa się zastosowanie zróżnicowanej opłaty w zależności od możliwości finansowych osoby opuszczającej kościół. Dość prawdopodobną w zastosowaniu będzie równowartość trzymiesięcznych dochodów zainteresowanego. Jednak w razie wystąpienia indywidualnych problemów finansowych Stolica Apostolska wyjdzie zainteresowanym naprzeciw i za pośrednictwem udziałów naszego banku w przedsiębiorstwach kredytowych w Polsce umożliwiała będzie udzielenie odpowiedniego kredytu na dogodnych warunkach.
– Wciąż obawiam się, że zdobycie się na taki wydatek przerośnie możliwości znacznej liczby zainteresowanych opuszczeniem kościoła.
– Nikt nie twierdzi, że wprowadzenie obowiązku zwrotu lub wykupu użyczonego przez kościół imienia ma stanowić ułatwienie w poddaniu się procesowi apostazji. Kościół pragnie uchronić wiernych od potępienia na ile tylko jest to w jego mocy. Dlatego też utrudnienia organizacyjno-ekonomiczne mają temu właśnie służyć: zniechęcaniu do podejmowania decyzji o opuszczeniu kościoła. Mam nadzieję, że stanowisko Watykanu w tym względzie jest klarowne, jasne i oczywiste.
– Znając życie, trudno będzie wykluczyć, że nie wszyscy zechcą się dobrowolnie poddać nowym zasadom tyczącym zwrotu imienia. Czy przewidziane są jakieś konsekwencje wobec tych, którzy się do zaleceń kościoła nie dostosują?
– Oczywiście również i taka potencjalna sytuacja została przez Papieską Radę ds. Tekstów Prawnych uwzględniona. Trwają już przygotowania do rozmów z dysponentami ustaleń zawartych pomiędzy państwem polskim a Stolicą Apostolską, czyli ratyfikowanym przez sejm konkordacie. Wedle proponowanych ustaleń dokonane zostaną pewne zmiany polegające na koordynacji zaleceń kościelnych z obowiązującymi w administracji świeckiej.
– Kiedy przewiduje się wprowadzenie nowych zasad – nazwijmy rzecz po imieniu –utrudniających życie apostatom?
– Harmonogram prac ustalony przez Radę zakłada przedstawienie gotowego projektu w połowie przyszłego roku. Jak podkreślałem wcześniej, głównym i nadrzędnym celem wprowadzania nowych przepisów jest uchronienie potencjalnych członków kościoła od zboczenia z drogi zbawienia, co możliwie jest tylko przez Kościół i Pana Naszego, Jezusa Chrystusa. Nie po to oddał on życie za nas, obarczonych groźbą piekła z powodu grzechu pierwszych rodziców, byśmy odwracali się od niego, ulegając niezrozumiałym podpowiedziom ludzi wrogich kościołowi, wrogich Bogu, a w konsekwencji wrogich wobec siebie samych. Mamy nadzieję, że zapowiadany obowiązek zwrotu imienia wpłynie zdecydowanie na ograniczenie liczby osób poddających się procedurze apostazji.
– Może na zakończenie jeszcze tylko jedno: Mówi się tutaj o imionach osób świętych nadawanych dzieciom na chrzcie. A co z imionami nie mającymi związku z ludźmi uznanymi przez Kościół za świętych? Jest przecież wiele takich imion. Choćby z najbliższego otoczenia znam młodą kobietę o imieniu Bella.
– Naturalnie o tych i podobnych imionach nie mówimy. Reguły tyczą wyłącznie (podkreślam) wyłącznie imion świętych kościoła katolickiego.
– Dziękuję bardzo Jego Ekselencji za wyczerpujące informacje. Sądzę, że ci, którzy zamierzają opuścić kościół, pomyślą teraz trzy razy, zanim się na taki krok odważą.
– I to jest nadzieją Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych. Jesteśmy pewni, że z pomocą miłosiernego Boga oraz dzięki nowym regułom odciągniemy wielu ludzi od podjęcia tej zgubnej dla ciała i duszy decyzji.
_____________________________________________________________________
*Papieska Rada ds. Tekstów Prawnych (łac. Pontificium Consilium de Legum Textibus) jest jedną z dykasterii kurii rzymskiej działającej przy Stolicy Apostolskiej. Zadaniem Rady jest interpretacja prawa uniwersalnego w Kościele katolickim, pomoc innym dykasteriom kurii rzymskiej, aby wydawane przez nie dokumenty (normy, dekrety, instrukcje) były zgodne z obowiązującym prawem. Na życzenie Konferencji Episkopatów bada zgodność wydawanych przez nie dokumentów z obowiązującymi przepisami prawa. Od 2007 roku funkcję prefekta pełni kard. Francesco Coccopalmerio.
Wywiad przeprowadził Stefan Sarem
„Reguły tyczą wyłącznie (podkreślam) wyłącznie imion świętych kościoła katolickiego.”
No to zacznie się masowa kanonizacja osób z „nieświętymi” imionami.;) Wszak dla Kościoła czas nie gra roli i fakt używania imienia już przed kanonizacją pierwszego świętego o tym imieniu nie jest żadnym usprawiedliwieniem. 😉
Szkoda czasu na wymyslanie i pisanie takich tekstow. Bezproduktywna robota. Z drugiej strony Zydzi musza miec ubaw gdy slysza hebrajskie imiona na calym swiecie, nic nie znaczace po polsku czy angielski, ale pewnie oni slysza co te imiona znacza.
Dla nas Hanna, a dla zyda „God’s given gift to the world”, ale maja swietny ubaw.
A poza tym chrzest to nie impreza gdzie sie nadaje dziecku imie.
Widać, że jako dyżurny intelektualista czyha Pan w pogotowiu.
– Szkoda czasu na wymyslanie i pisanie takich tekstow.
= Zgadzam się. Odradzam Panu szczerze wymyślania i pisania takich tekstów.
Zwłaszcza że wymagają znajomości pisowni.
– Bezproduktywna robota.
= I z tym się zgadzam. Szczególnie w odniesieniu do wymagających czytelników.
Mój dziadek mawiał, że wszystkich jak leci powinno się uczyć tylko czytania. Pisania tylko niektórych. Nie przewidział takich for, jak to.
– Z drugiej strony Zydzi musza miec ubaw gdy slysza hebrajskie imiona na calym swiecie, nic nie znaczace po polsku czy angielski,
= …co po przetłumaczeniu na polski znaczy…?
– ale pewnie oni slysza co te imiona znacza.
= aha, nic nie znaczy. Też się zgadzam.
– Dla nas Hanna, a dla zyda „God’s given gift to the world”, …
= Łups! To i angielski znamy! Pogratulować!
– …ale maja swietny ubaw.
= Ja, przyznam, mniejszy. Za to spory niesmak. Zawsze coś. Pozdrawiam.
– A poza tym chrzest to nie impreza gdzie sie nadaje dziecku imie.
= Nie?! A co się nadaje? Ja swój chrzest pamiętam jako imprezę właśnie. Kościół, złote szaty, alby, lanie wody, muzyka, goście, toasty, przemówienia… jeśli to nie jest imprezą, to co nią jest? Pogrzeb?
Z okazji świąt życzę panu upojnej wiosny, gorącego lata, spokojnej jesieni i nagłej śmierci po setce. Sobie nie życzyłbym nic lepszego.
Będę niecierpliwie oczekiwał Pańskich niezwykle trafnych, przemyślanych i doskonałą polszczyzną podawanych relacji z przebiegu procesów elektrycznych w górnej części tułowia.
B&F
Ha, ha, to musiano pana chrzcic juz jako osobę dorosłą, albo co najmnie swiadomą.
Oczywiscie, ze chrzest to fajna impreza, robiona przede wszystkim aby rodzinka sie zeszła i przywitała potomka.
A kler to wykorzystuje aby przy okazji tez im cos skapnęło.
—
Ale z tego co wiem to na chrzcie się imienia nie nadaje.
—
Moze pan sobie oczywiscie pisac ile chce, ale szkoda ludzkiej wyobrazni na wymyslanie co pedziofile w Watykanie wymyslą. Natomiast jak im ukrocic ten złoty interes to trudniejsza sprawa.