Robert Biedroń został posądzony o to, że obraził uczucia religijne wiernych rzymskich katolików. Powodem obrazy ma być przeniesienie obrazu Jana Pawła II z ratusza w Słupsku do kościoła. Takie postawienie sprawy oznacza oczywiście, że wiszący w magistracie obraz traktowany jest jako ikona – wizerunek przedstawiany wiernym dla pożytku duchowego i oddania mu czci. Niepoważne są zatem te argumenty przeciwników Biedronia, którzy dokonują profanacji tego wizerunku redukując go do portretu honorowego obywatela miasta Słupska.
Jak wiadomo, kultu obrazów stał się przedmiotem regulacji Soboru Nicejskiego II. Jego zapisy stosują się więc także do wizerunku Jana Pawła II, jeśli uznać do za przedmiot kultu. Dekret wiary tego Soboru w numerze 14 stanowi:
„W ten oto sposób, postępując jakby królewską drogą za Bożą nauką naszych świętych Ojców i za Tradycją Kościoła katolickiego – wiemy przecież, że w nim przebywa Duch Święty – orzekamy z całą dokładnością i z troską o wiarę, że przedmiotem kultu powinny być nie tylko wizerunki drogocennego i ożywiającego Krzyża, lecz tak samo czcigodne i święte obrazy malowane, ułożone w mozaikę lub wykonane innym sposobem, które umieszcza się ze czcią w świętych kościołach Bożych, na naczyniach liturgicznych i na szatach, na ścianach czy na desce, w domach czy przy drogach. 15. Są one wyobrażeniami naszego Pana Jezusa Chrystusa, Boga i Zbawiciela, Niepokalanej Pani naszej, świętej Bożej Rodzicielki, godnych czci Aniołów oraz wszystkich świętych i świątobliwych mężów. Im częściej wierni będą patrzeć na ich obrazowe przedstawienia, tym bardziej, oglądając je będą się zachęcać do wspominania i miłowania pierwowzorów, do oddawania im czci i pokłonu. 16. Nie otacza się ich jednak taką adoracją, jaka według naszej wiary należy się wyłącznie Naturze Bożej16. Oddaje im się hołd przez ofiarowanie kadzidła i zapalanie świateł, podobnie jak to się czyni przed wizerunkiem drogocennego i ożywiającego Krzyża, przed świętymi Ewangeliami i innymi przedmiotami kultu, jak to było w pobożnym zwyczaju u przodków. „Cześć oddawana wizerunkowi przechodzi na prototyp”17; a kto składa hołd obrazowi, ten go składa Istocie, którą obraz przedstawia”.
We fragmencie tym uderzające są dwie kwestie.
Pierwsza, to silne związanie wizerunków z kultem.
Druga, to podkreślenie, że obrazów się nie adoruje. Adoracja jest postawą wiernego wyłącznie wobec Boga. Obrazom należy się tylko kadzidło i świeca, a ich rola polega na pobudzaniu umysłu człowieka do wspominania rzeczy bożych i miłowania osób, które je realizowały.
Tomasz z Akwinu, sztandarowy teolog zawłaszczony przez konserwatystów, rozpracowując tę kwestię oddzielił od siebie kult latreutyczny (adoracja) od tzw. dulii. Dulia jest właściwą postacią wiernego wobec świętych i – jako że obraz wskazuje na swój prototyp – wobec ich wyobrażeń. Jak pisze o. Jacek Salij „dulia określa postawę, jaką podwładny winien swojemu zwierzchnikowi”. Zwierzchnictwo to polega, w gruncie rzeczy, na tym, że jako zjednoczeni z Bogiem, święci mogą orędować w intencjach wiernych.
Nie odważyłbym się powiedzieć, że w gabinecie prezydenta miasta powinien wisieć obraz świętego, będący przedmiotem kultu. Nie sądzę bowiem, że to właściwe miejsce do palenia świec i kadzideł. Obowiązkiem prezydenta w godzinach pracy nie jest też chyba rozpamiętywanie życia Jana Pawła II. Nie sądzę w końcu, by Jan Paweł II – w ramach dulii – miał być zwierzchnikiem prezydenta Słupska. Nawet jeśli uznamy zwierzchnictwo jako orędownictwo świętych, to nie jest to ta linia władzy, która realizuje się w magistracie. Miejscem przedmiotów kultu są kościoły i kaplice. Ewentualnie czynności liturgiczne w plenerze (choć pomodlić się do JPII do urzędu miasta raczej bym nie szedł). Bo właśnie tam w sposób pełny realizować się może ten typ oddawania czci, który w odniesieniu do wizerunków reguluje Sobór Nicejski II.
Sądzę zatem, że Robert Biedroń podjął jedyną słuszną decyzję, zgodną z najważniejszą tradycją Kościoła – to, co związane z kultem przekazał do miejsca kultu. W ten sposób wizerunek Jana Pawła II może pełnić swoją kultową, religijną funkcję.
Zastanowił mnie za to Kanon IV Niceanum II.
Mówi on:
„Biskupi powinni powstrzymywać się od przyjmowania darów Głosiciel prawdy, boży Apostoł Paweł, ustanawiając kanon dla prezbiterów Efezu, w rzeczywistości zaś dla całego zgromadzenia kapłańskiego, z największą dobitnością oświadczył: „Nie pożądałem srebra ani złota, ani szaty niczyjej; we wszystkim pokazałem wam, że tak pracując trzeba wspierać słabych”37, uważał bowiem, że więcej szczęścia jest w dawaniu38. Przeto również i my, pouczeni przez niego, zarządzamy, że biskup absolutnie nie powinien myśleć o szukaniu brudnego zysku39i szukać usprawiedliwień w grzechu40, nie może żądać złota albo srebra czy innych dóbr od biskupów, duchownych ani mnichów którzy mu podlegają. Albowiem powiedział Apostoł: „Niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego”41, oraz: „Nie dzieci rodzicom winny gromadzić majętności, lecz rodzice dzieciom””.
Może by tak Ryszard Nowak zareagował na obrazę tego kanonu i obrazę uczuć religijnych, z którymi przecież mamy w Polsce do czynienia?
Nie rozumiem. Czy święty obraz zmienił płeć i stał się obrazą? Ponieważ dotykał go homoseksualista, JP2 stracił swą Pamięć i Tożsamość (płciową)? Ach, to o to chodzi w tym całym gender!
A to o to chodzi! 😉
Ciekawe co jest takiego złego w kościele (budowli), skoro przeniesienie tam obrazu JPII bezcześci go? No bo tak logicznie myśląc, coś musi być, przyjmując, że „obrońcy obrazu” mają rację z tą obrazą uczuć religijnych.
Pan za bardzo sie przejmuje Tomaszem z Akwinu i zagłębia w religijne bzdury. A Biedron wcale nie wysłał obrazek JP2 do koscioła. Biedron po prostu usunął obrazek ze swojego pokoju gdzie urzęduje. Przeniesienie obrazka do koscioła to inicjatywa jakiegos tam kleszki, ktorego bolał JP2 lezący w pawlaczu. Biedron sie jedynie zgodził na zdeponowanie obrazka w kosciele (nie wiem czy sie tez zrzekł prawa własnosci, własciwie nie wiadomo kto był włascicielem), na wniosek klewszki. Szkoda czasu na pisanie cienkiego story.
Panie Lucyanie – jest Pan szalenie normatywną osobą. Nikt nie zmusza Pana do podzielania moich zainteresowań. Ale nie jest chyba tak, że zainteresowania inne niż Pana nadają się do zsypu. Bardzo dobrze, że Robert Biedroń zgodził się na inicjatywę „kleszki”. Pokazał po raz kolejny, że nie jest prezydentem konfliktu.
Panu Antonowi z kolei mogę odpowiedzieć tak – osoby nie podzielające światopoglądu Pana Ryszarda Nowaka et consortes będą usatysfakcjonowane analizą z zewnątrz, odnoszącą się do porządku prawnego państwa czy zdrowego rozsądku. Ale jeśli ktoś wierzy w nadrzędność dokrtyny religijnej, na nic się to nie zda. Dlatego krytyka od wewnątrz, pokazująca choćby absurdy w kontekście doktryny (bez względu na to, jak Pan ją ocenia) wydaje się potrzeba i sensowna. Tak odbieram choćby prace Tadeusza Bartosia. Są one mocniejsze niż argumenty „z zewnątrz”, których repertuar jest ograniczony. Popatrzymy na te perspektywy jako uzupełniające się.
Artykuł wzbudza we mnie tzw. „mieszane uczucia”. Skądinąd wiadomo, że niewierzący znają Biblię i inne pisma kościelne lepiej niż wielu z pośród chrześcijan. To umożliwia – jak pokazuje art. j.w. – wykazywanie, że często wierzący nie przestrzegają własnych reguł, ich żądania nie znajdują pokrycia w swiętych pismach, a nawet bywają z nimi sprzeczne.
Jest to z jednej strony dobra satyra, lecz i rodzi się pytanie: czy nie jest to przyznanie, że Biblia jest wiążącym źródłem zasad postepowania? Czy, jeśli w Biblii znajdzie się zapis, by skracać o głowę bezbożników za pomocą miecza, to jest to dopuszczalne, byle nie robić tego toporem?
To, co zrobił Biedroń (a znamy podobny przypadek komendanta policji, też dyrektora szkoły) powinno być rozważane w kontekście zgodności z obowiązującym prawem, a nie w relacji do zapisów doktorów Kościoła.
Już dość złego zrobili pożyteczni idoci, którzy lansują etykę jako świecki odpowiednik religii, tym samym zatwierdzając legalność indoktrynacji katechezą.
Osoby nie podzielające światopoglądu Pana Ryszarda Nowaka et consortes będą usatysfakcjonowane analizą z zewnątrz, odnoszącą się do porządku prawnego państwa czy zdrowego rozsądku. Ale jeśli ktoś wierzy w nadrzędność dokrtyny religijnej, na nic się to nie zda. Dlatego krytyka od wewnątrz, pokazująca choćby absurdy w kontekście doktryny (bez względu na to, jak Pan ją ocenia) wydaje się potrzeba i sensowna. Tak odbieram choćby prace Tadeusza Bartosia. Są one mocniejsze niż argumenty „z zewnątrz”, których repertuar jest ograniczony. Popatrzymy na te perspektywy jako uzupełniające się.
Trudno się nie zgodzić z powyższym, to, co napisałem wcześniej, to też nie jest krytyka, tylko przedstawienie innego punktu widzenia.
Przywołani T.Bartoś, czy S.Obirek, których uważam za niekonfrontacyjnych, mądrych ludzi, próbują z uporem uprawiać „jednoczesną jazdę na dwóch motocyklach” czyli godzić religię z paradygmatem naukowym. Na terenie filozofii czy socjologii ta jazda ma jeszcze jakieś szanse, ale i tak katastrofa wisi w powietrzu.
Argumenty „od wewnątrz” to N. & Co. ocenią jako zdradę, która trzeba wypalić rozrzażonym żelazem, a nie merytoryczną analizę. Co widać choćby po tym, jakie są reminescencje wypowiedzi największego autorytetu owego „wnętrza”, niejakiego Franciszka.
Biedroń źle uczynił zdejmując portret Naszego Papieża.
Zamiast obrażać katolików lepiej jest naśladować ich Dobre Uczynki.
Zamiast zdejmować mógł domalować gołębia, który sra Papieżowi na głowę.
I ewentualnie, jeśli czuje się prezydentem wszystkich słupszczan,
mógł obok tak uzupełnionego Wizerunku powiesić stosowną okładkę Frondy z Darwinem.
Absurdy od wewnątrz tych pasożytow nie ruszają. Wiec są bez sensu. Tam absurd goni absurd, i to jest absolutnie nie do ruszenia siłą rozumu, bo oni z definicji pasożytują na absurdach, na głupocie i ciemnocie ludzi, wykorzystują psychikę ludzką. Dziwi mnie, ze Pan sie podpisuje pod Tomaszem z Akwinu, jego wypowiedzi na temat kobiet są obrzydliwe i dyskryminujące. Pan sie kompromituje członkowstwem w paskudnym Towarzystwie.
Niech Pan mi wierzy, ze szkoda sie powoływac na stare skrypty, bo na każde pozytywne zdanie jest tam dziesięc obrzydliwych i dyskryminujących. Pan pewnie z tego sie utrzymuje, to jest Pana sposob na życie. Ale sens tego jest żaden, klechy rozumieją tylko siłę pieniądza i siłę pięsci.
Ne miejscu Biedronia bym ten obraz kosciołowi sprzedał, za kilka milionow.
Bynajmniej. Z tego nie żyję. pisuję takie teksty z pobudek darmowo-obywatelskich.
Jest wiele postaci wielowymiarowych, co jest fascynujące samo w sobie, ale rodzi czasem pewien kłopot.
Np. dwóch spośród tzw. „ojców” Unii Europejskiej, wybitni politycy europejscy: Alcide De Gasperi i Robert Schuman – są obecnie na prostej drodze do kanonizacji. Ciekawe czy ich portrety będą usuwane, gdy staną się katolickimi świętymi?