W Narodowym Forum Muzyki moje marzenia stają się rzeczywistością. Ledwie skończyłem recenzję płyty Żebrowskiego i zakończyłem marzeniem o płycie z muzyką Mikołaja Zieleńskiego, którego koncert na zakończonej niedawno Wratislavii Cantans zauroczył mnie bez reszty, a już mijam nowo wydane dzieła Szarzyńskiego i mam w swoim odtwarzaczu doskonałe wykonanie „Ścięcia głowy św. Jana Chrzciciela” Antionio Maria Bononciniego. Andrzej Kosendiak i jego barokowe zespoły stali się prawdziwymi dobrodziejami miłośników muzyki dawnej. A także świetnymi ambasadorami polskiego wykonawstwa historycznie poinformowanego na świecie. Ich płyty nie są tuzinkowe – świetnym wykonaniom towarzyszy bardzo pogłębiona praca nad odtworzeniem rzeczywistego brzmienia dzieł sprzed wieków.
Dwupłytowy album z La decollazione di San Giovanni Battista powstał podczas sesji nagraniowych w dniach 22 – 24 stycznia 2018 roku. Miałem wtedy szczęście słuchać tej interpretacji na żywo. Ujął mnie stilo severo Bononciniego, tak ceniony w Wiedniu Habsburgów. To właśnie z tej surowości powstała ostatecznie muzyka klasycystyczna i z tego punktu opera powróciła do powagi dramatu muzycznego, którego pierwszym apostołem był Gluck.
Najbardziej dramatyczną bohaterką opowieści jest Herodriada, tak na płycie jak i na koncercie interpretowana doskonale przez młodą sopranistkę Bożenę Bujnicką. To ona jest żądna zemsty za obraźliwe dla niej słowa proroka. Podobnie jak w Biblii, Salome jest tylko jej nieco naiwnym narzędziem. Zupełnie inaczej widzieli postać Salome Wilde i Ryszard Strauss, gdzie stała się ona młodziutką kobietą fatalną, biorącą być może udział w symbolicznym sporze między metafizyką zastanych religii a hedonizmem nowoczesnego przekraczania granic.
Ewa Marciniec jest bardzo przekonywującym prorokiem, znacznie mniej posępnym i znacznie bardziej humanistycznym niż u Straussa. Miło pomyśleć, że na rogu XVIII wieku w Wiedniu popularne były idee przebaczania wrogom i szukania człowieczeństwa w najbardziej nawet niegodziwych postaciach. Zapewne okropieństwa zakończonej nie tak dawno Wojny Trzydziestoletniej walnie przyczyniły się do złagodzenia postrzegania świata przez wiedeńskich twórców i mecenasów. Ludzkie cierpienie stało się bardziej zrozumiałe, nawet jeśli cierpiał przeciwnik ideowy. Bez tej lekcji zapewne nie byłby możliwy humanizm Haydna i Mozarta wiele dekad później.
Znakomity bas Jaromir Nosek, znany z wielu płyt Wrocławskiej Orkiestry Barokowej i Wrocław Baroque Ensemble tworzy barwną postać Heroda. Ważnym elementem płyty jest Wrocławska Orkiestra Barokowa, ograniczona tylko do smyczków i klawesynów. Nie przeszkadza to im pokazywać bogactwa języka muzycznego Bononciniego, oraz jego zamiłowania do polifonii, nie tak znów częstej w wielu innych oratoriach, zwłaszcza tych włoskojęzycznych.
Piękne wykonanie pozwala nam odkrywać naprawdę intrygujący utwór. Każdy miłośnik muzyki barokowej powinien nabyć ten album, bo nie jest to ciekawostka, czy wypełnianie białych plam na muzycznej mapie epoki, ale arcydzieło swoich czasów. A treść jest całkiem aktualna w naszych czasach, w których zwalczające się polityczne frakcje demokratycznego jeszcze świata coraz mocniej żądają prawdziwych głów. Czy rządzi nami wolna wola, czy tylko los, duch historii? – o te rzeczy pyta w swoim dziele Bononcini, nie skupiając się tak jak moderniści na groźnym pięknie Salome.