Ateiści wychodzą z szafy. Piotr Napierała i Andrzej Dominiczak

 

Lawinowo rośnie w Polsce ilość ludzi niewierzących. Z czego to wynika? Czy tzw. katolicyzm kulturowy już wcześniej nie ukrywał wielu ateistów, którzy po prostu bali się wyjść z szafy? A może osoby traktujące katolicyzm bardzo politycznie są właśnie ostoją tej religijności? Czy wzrastająca szybko w naszym kraju ilość jawnych ateistów przekłada się na życie społeczne i wyniki wyborów politycznych?

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

33 Odpowiedzi na “Ateiści wychodzą z szafy. Piotr Napierała i Andrzej Dominiczak”

  1. Mi się wydaje, że ilość ludzi niewierzących wcale nie rośnie, tylko maleje ilość hipokrytów i oportunistów.
    .
    Bycie niewierzącym robi się modne, a na dodatek – nie wiedzieć czemu – uchodzi za odważne.

    1. No jak to „nie wiedzieć czemu”?
      Przecież jak zostanę ateistą to nie dostane szmalu na pierwszą komunię,
      kobieta za mnie nie wyjdzie, ksiądz mnie nie pochowa…

    2. no proszę: Tatajarek się boi że zostanie pochowany bez księdza.
      .
      polski ateizm jest tak samo zaściankowy, jak polski katolicyzm

      1. Tak myślą katolicy, ktorym brak odwagi nie pozwala przejść
        na ateizm.
        Cytuję: „jak zostanę ateistą…”
        Czy to myśli zaściankowego ateisty, czy osoby z katospranym umysłem?

        Są to autentyczne lęki obecne w naszym społeczeństwie, wyciśnięte obcasem kościoła katolickiego.
        Gdy wypisywałem dzieci z religii, szwagier na serio zasugerował, ze chyba zwariowałem, bo przecież przez to „baby nie znajdą i nie bedą sie mogli ożenić”.
        Szwagier jest katolikiem antyklerykałem!

        Zwracam uwagę, że pana ostatni komentarz, panie Tomaszu,
        ujawnia niemoc argumentacyjną.
        Nawołuję, aby trollował pan trochę bardziej profesjonalnie.

      2. No cóż – może ma pan rację.
        Ja akurat nigdy nawet nie zapisałem swojego dziecka na lekcje religii, więc faktycznie nie mam pojęcia jak się może czuć osoba z katospranym umysłem.
        Pan jak widzę zna to z autopsji, więc zapewne wie lepiej ode mnie jak to jest.
        żegnam

  2. Laicyzacja jest faktem . Nie przekłada się to jednak na wyniki wyborów. Jakie poparcie mają prolaickie Zjednoczona Lewica czy Nowoczesna Polska. Nie jest ono zbyt imponujące. Widać że sprawy gospodarcze są bardziej istnotne niż światopoglądowe.

  3. Ciekawe jak to wygląda w grupach wiekowych. Te 8%. Jesli maleje ilość hipokrytów i oportunistów wsrod młodziezy to raczej dobrze. Mnie jednak intryguje, ze mimo wstretnego kapitalizmu, nikt specjalnie sie nie przejmuje kosztem i finansowaniem kosciołow i katechez. Jakby te argumenty na nikogo nie działały, bo „wiadomo”?, nic nie da sie nic zrobic.
    Pewnie nawet i ten ksiezulo co niby chce powrotu katechezy do salek koscielnych tak bardzo kocha pieniazki, ze łaskawie pozwoli na powrot, ale pod warunkiem, ze panstwo bedzie opłacac katechetow, na wieki wiekow. Umowa finansowania katechetow wazna az do czasu przyjscia zbawiciela.
    A mogłaby jakas partia wystąpic z obietnicą, ze „jak bedziesz na nas głosował to w portfelu bedziesz miał 500 złotych wiecej, na miesiąc. Do ludzi trzema mowic konkretnymi sumami. Obietnica nie do spełnienia? spokojnie, jak bedziemy miec władze to spełnimy. Nawet wierzący katol bedzie miał 500 PLN wiecej i to on zdecyduje czy da na koscioł czy nie. Bo dzis katol chodzi do koscioła po jalmuzne, a gdyby miał te 500 zlotych wiecej to kleszka by prosil o jałmuzne. Katol sam by decydował czy dac ksiedzu czy nie, a tak Miller z Ogorkiem decydują zeby zabrac te forse i dac sukienkowym.

    1. „Jesli maleje ilość hipokrytów i oportunistów wsrod młodziezy to raczej dobrze”

      Generalnie jest to dobrze, niezależnie od grupy wiekowej
      Kościół nie potrzebuje hipokrytów i oportunistów – im mniej modna i opłacalna jest wiara tym lepiej (a najlepiej jak jest prześladowana), bo ci co pozostają są uczciwi i szczerzy. Dopóki przy kościele jest władza i kasa, dopóty będą się do niego garnąć oportuniści i obłudnicy, obniżając jego jakość.
      .
      Ale te 500 zł miesięcznie na obywatela to chyba jednak ściema.

  4. 28%czy 33-35%, 88czy95%?
    88(procent ochrzczonych Polaków wg. spisu powszechnego 2011)*82%(liczba katolików zobowiązanych do udziału w mszy, na brakujące 18% mają składać się dzieci do lat 7 i osoby starsze pozostające w domu „przy radiu lub TV”)*39%(chodzący na msze w 2013, 40% było w 2012)=28% wszystkich Polaków chodzących regularnie na msze
    bez wyłączania 18%: 88%*40% i mamy 35%, 33% to 40%(z roku 2012)*82%(jak wyżej)
    Ważne są 2 liczby : 1 na 3 Polaków to faktyczni katolicy, (95% katolików to mit, bliski liczbie osób wierzących w jakiegokolwiek boga w poprzednich badaniach lub liczbie osób ochrzczonych w krk wśród wszystkich osób należących do jakiegokolwiek kościoła), do ateizmu ma odwagę (bo wiara to stan emocjonalny, oparty nie tylko na braku wiedzy ale przede wszystkim na strachu zwanym tremendum przez religioznawców a bojaźnią bożą przez krk) przyznać się już 8% Polaków. Wg diagnozy społecznej z pogłębionych badań wynika, że jest nas już 25% http://polska.newsweek.pl/pierwsza-komunia-ateisci,artykuly,362809,1.html

    1. „wiara to stan emocjonalny, oparty nie tylko na braku wiedzy”
      .
      Mógłbym wskazać długą listę ludzi wierzących, przy których wiedzy pańska wiedza (moja zresztą też) jest znikoma i mikroskopijna. Zakrawa więc na lekką śmieszność (to eufemizm) mówienie o „braku wiedzy” w odniesieniu do takiego mnóstwa tęgich umysłów. Takie gorliwe zaprzeczanie oczywistym faktom jest też z gruntu irracjonalne.
      W całej literaturze naukowej nie istnieje żadna WIEDZA, która by zanegowała istnienie Boga.
      Zatem pan tej wiedzy też nie posiada – bo ona nie istnieje.
      .
      Taki tani i miałki sposób budowania poczucia wyższości nad wierzącymi de facto tylko umniejsza.

      1. Taka wiedza istnieje. Dlaczego owe „tęgie” umysły nie chcą jej przyjąc?
        Wg dzisiejszej nauki człowieczeństwo to przypadkowy wynik
        ewolucji. Na dodatek człowiek to etap przejsciowy ewolucji, zaledwie galązka
        na drzewie życia, która może się złamać, rozgałęzić…
        Dusza (świadomość) to skutek miliardów lat ewolucyjnego udoskonalania
        układu nerwowego. Dusza to czynność fizjologiczna mózgu i zanika razem
        z jego destrukcją w chwili śmierci.
        Wiedza o pochodzeniu człowieczeństwa we wszechświecie, pozwala odrzucić
        ideę boga deistycznego – osobowego stworcy świata, bo pierwiastek osobowy okazał się naturalnym skutkiem martwej ewolucji, a nie jej przyczyną.
        Do tych wniosków nauk przyrodniczych można dorzucić wnioski nauk humanistycznych, ktore wykazują fikcyjność i plagiatowatość bogów
        „ze starych książek”.

        „Tegie” umysły to argument dla ciemnego ludu.
        Człowiek współczesny nie uznaje argumentu z autorytetu.
        Dlaczego pan, panie Tomaszu szarżuje tak szmatławą metodą argumentacji?

        1. quote: „Wg dzisiejszej nauki człowieczeństwo to…”
          A co to ma do rzeczy?
          Mowa była o wierze w B O G A
          a nie w jakieś człowieczeństwo
          —-
          quote: „Człowiek współczesny nie uznaje argumentu z autorytetu.”
          Ja nie stosuję takiego argumentu, więc w nawiązaniu do czego pan wygłasza te trywialne uwagi?
          Wskazuję na pewne FAKTY a nie autorytety.
          Stwierdzam mianowicie że pan Jarosław ROZMIJA SIĘ Z PRAWDĄ na kilometr twierdząc, że wiara to wyłącznie cecha ludzi który nie mają wiedzy. Jest to oczywista bzdura – osoba racjonalna powinna się opierać na faktach, a nie takich głupich urojeniach.

          1. Pochodzenie człowieczeństwa (pierwiastka osobowego, ludzkiego) we Wszechświecie
            ma wszystko do rzeczy w kwestii istnienia boga, ponieważ człowieczeństwo
            to jedyna interesująca cecha boga. Aspekt osobowy boga to jedyna jego cecha,
            ktora jest istotna dla narcystycznych naczelnych z gatunku homo sapiens.

            „Tegie” umysly przez wieki nauczały, że człowiek jest tworem boskim.
            Nauka temu przeczy i dostarcza przekonujących argumentów na to,
            że jest odwrotnie.

            Do najwiekszych osiągnieć wspólczesnej nauki należy wykazanie skąd się
            wzięłą ludzka dusza. Wiedząc, że jest to ewolucyjny wytwór martwej materii,
            pomysł, żeby odwoływać sie do Boga „zakrawa na nielekką śmiesznosć”
            (to efemizm).

          2. „człowieczeństwo to jedyna interesująca cecha boga”
            Ma pan prawo interesować się tym, czym chce.
            ———–
            „Nauka temu przeczy i dostarcza przekonujących argumentów na to, że jest odwrotnie.”
            Nauki to nie obchodzi. Nie zajmuje się ona takim rzeczami.
            I proszę nawet nie próbować już więcej przy mnie ośmieszać nauki.
            Zbyt mocno szanują naukę, by się panu to mogło udać.
            Żegnam.

          3. Na człowieczeństwie boga zalezy nie mnie, ale narcystycznym, infantylnym i
            megalomańskim klientom koscioła katolickiego.

            Naukę to bardzo obchodzi i zajmuje się ona takimi rzeczami.
            Obchodzi ją to w jaki sposób świadomość wyewoluowała, jak działa,
            jakie jest ewolucyjne pochodzenie moralności, i dlaczego zaściankowa głupota (taka jak np. katolicyzm) cieszy się wielkim powodzeniem.

            Pan próbuje szermować rozdzielnymi magisteriami, ale ta idea okazała się nieprawdziwa dzięki rozwojowi nauki, która w dzisiejszych czasach obejmuje
            ogromne połacie dawniej zarezerwowane dla religii.

            Erystycznie przeskakuje pan na moją strone barykady, rzekomo popierając i broniąc
            naukę. Czy pan nie zdaje sobie sprawy, że to jest widoczne i czyni pana komicznym?

      2. Apelowałem już kiedyś do Pana żeby zapoznał się Pan z podstawami logiki i poprawnego argumentowania. Pańskie argumenty są tak infantylne i nielogiczne że zęby bolą gdy się Pana czyta.
        .
        „W całej literaturze naukowej nie istnieje żadna WIEDZA, która by zanegowała istnienie Boga.”
        Typowy argumentum ad ignorantiam. Teolodzy argumentują lepiej choć też łamiąc prawa logiki.
        Notabene Bóg jest hipotezą zerową. Niech Pan zapozna się z metodologią nauk i teorią poznania. Wtedy zrozumie Pan jak dowodzi się prawdziwość hipotez ogólnie a hipotezy zerowej w szczególności.

        1. Lepiej niech się pan uda do dentysty, bo pański ból zębów musi mieć jednak inne źródło niż się panu wydaje.
          .
          Moje stwierdzenie oczywistego faktu: „W całej literaturze naukowej nie istnieje żadna WIEDZA, która by zanegowała istnienie Boga.” nie służy przekonaniu kogokolwiek o istnieniu Boga.
          Jest tylko stwierdzeniem prostego i oczywistego FAKTU.
          Faktu, który zadaje kłam absurdalnej opinii pana Jarka Augustynowicza, jakoby wiara brała się z braku wiedzy.
          Nie może się brać z braku wiedzy, gdyż każdemu ateiście tej wiedzy także brakuje z prostej przyczyny: taka wiedza NIE ISTNIEJE.
          Gorzej, że niektórym ateistom, brakuje wiedzy o tym, że nie posiadają tej wiedza.

          1. Stwierdzenie oczywistego faktu nie jest żadnym argumentem. To zdanie jest puste. Nie posiada zawartości semantycznej ponieważ w literaturze nie istnieje żadna obowiązująca, jednoznaczna, homogeniczna definicja Boga. W literaturze nie istnieje również żadna wiedza która negowałaby istnienie różowych jednorożców, krasnali, dobrych wróżek. Tyle że z takiego stwierdzenia nic nie wynika.

          2. Otóż to!
            Skoro nie istnieje taka definicja Boga, to jaka wiedza jest w stanie zaprzeczyć jego istnieniu?
            Żadna!
            Taka wiedza nie istnieje. Więc NIKT nie ma tej wiedzy.
            Ateiści też nie mają tej wiedzy.
            .
            Dlatego zdanie: „wiara wynika z braku wiedzy” jest idiotyczne

  5. Myślę, że wielu niewierzącym nie przeszkadzałoby istnienie jakiejś nadistoty, logosu, demiurga, pierwszego poruszyciela, czy jakbyśmy owe istnienie nazwali. Tylko że uczciwość nakazuje odrzucenie takiego pomysłu chociażby z uwagi na proste stwierdzenie, że twórcę poznajemy po jego dziele – tu powtórzę za Lemem, to co widzę jest na tyle fatalne, że myślę z ulgą, że nikt tego nie stwarzał. Poza tym ci wszyscy antropomorficzni bogowie religii, przejawiający często brzydkie ludzkie cechy, są niewiarygodni zupełnie pod każdym względem i można w nich nie wierzyć z czystym sumieniem. Co innego filozoficzne dywagacje o takiej czy innej koncepcji tzw. boga – to nawet przyjemnie sobie podyskutować, i jak mówię, nikomu pewnie nie przeszkadzałoby istnienie kogoś takiego, pomimo, że zakłada się jego istnienie jako skrajnie nieprawdopodobne. Jednak zorganizowane, instytucjonalne religie, tak obrzydzają owe jak najbardziej ludzkie potrzeby, że każdy człowiek o w miarę zdrowej wrażliwości umyka w stronę „przeciwpołożną” – od urzędników, ich paragrafów, przepisów, doktryn, wymagań, dewocyjnych utyskiwań, zakulisowych świństw i świństewek, a także zwykłych przestępstw i całego tego „boskiego teatrzyku” podszytego jarmarcznymi cudami i ględzeniem o piekle albo zbawieniu, o politycznych konotacjach nawet nie wspomnę i tak już dość ohydy. Wiem ,że zawsze będą muchy które będą siadać na gównie, po prostu dlatego, że to lubią – taka ich natura – na szczęście nie wszystkie to lubią i jest ich coraz więcej.

    1. ” tu powtórzę za Lemem, to co widzę jest na tyle fatalne, że myślę z ulgą, że nikt tego nie stwarzał”
      Błyskotliwy bon mot, ale zawiera pewną pułapkę logiczną: bez kogoś kto stwarzał pojęcie fatalności staje się mglistym, mętnym i bełkotliwym..
      .
      A z tym uciekanie w stronę „przeciwpołożną” od zorganizowanych religii to też nie jest wcale tak różowo, bo wszędzie tam, gdzie ludzie się organizują robi się obrzydliwie. Nawet w stowarzyszeniach racjonalistyczno-ateistycznych albo prolaickich partiach politycznych spodziewany racjonalizm, naukowość i zdrowy rozsądek okazuje się jedną wielką ściemą, a na koniec i tak jeden wielce oświecony zgilotynuje drugiego równie oświeconego z hasłami wolności równości i braterstwa na ustach. Jak to miało miejsce w micie założycielskim zwolenników laickości: rewolucji francuskiej.

  6. Pułapki logiczne są wszędzie, nawet w fundamentalnych dziełach traktujących o logice – czasami zauważają je ich autorzy, jak np. Bertrand Russell, który próbował je poprawiać, ale nie w końcu nie osiągnął tego co zamierzał – co wykazuje, że logiki nie należy absolutyzować. Ja próbuję posługiwać się zdrowym rozsądkiem, co kto przez to rozumie. Co do drugiej uwagi nie mówię, że nie, tylko, że ja nie o tym.

  7. Zdrowy rozsądek?
    OK.
    Tylko kto wystawi świadectwo zdrowia…
    Jednak istnienie obiektywnych (zdroworozsądkowych) wartości moralnych, będących tak głęboko sprzecznych z naszym ewolucyjnym „dziedzictwem”, powinno dawać więcej do myślenia.
    .
    Ja wiem, że pan nie o tym …gównie.
    Tylko o innym.
    I o innych muchach.
    🙂

  8. Jakiś ałtorytet pewnikiem powinien wystawić świadectwo, bez tego ani rusz, najlepiej z dużą pieczęcią i gwarancją dobrego działania rozsądku, już zdrowego w momencie wystawienia zaświadczenia Ja nie mam świadectwa, dlatego, że mnie nie lubią ałtorytety i stróże moralności – więc nie wystawili i to czego staram się używać jest zupełnie bez autoryzacji – domorosłe. Pan to pewnie co innego, już widzę to lepsze świadectwo oprawione w ramki, ale chyba nie laickie.

    1. no i sam pan widzi!
      zdrowy rozsądek to też urojenie…
      więc skąd taki Lem mógł wiedzieć, że coś jest fatalne?

  9. Może i urojenie, ale dochodzi do tego, tzw. „kwestia smaku” ja lubię konstatacje Lema, a inne działają ma mnie odstręczająco. To tak jak z jedzeniem – zawsze będzie smakowała świeża, dojrzała brzoskiwinia (pomijam alergików) w przeciwieństwie np. do karalucha, którym też pewnie da się najeść.

  10. Na katechezach nikt nie tłumaczy różnicy między wiedza a wiarą religijną. W podstawówce mieliśmy na religii (w salce katechetycznej) pytanie o historyczne źródła wiedzy o Jezusie. Jedyną prawidłową odpowiedzią były teksty Józefa Flawiusza. Dziś wiemy, że to dopiski kościelne – fałszywki. W historyczność Jezusa też trzeba wierzyć. Nawet taka wiedza, że wiara to nie wiedza, wystarczy żeby z przymrużeniem oka patrzeć w historie o boskości Jezusa, itp itd. A można też zdobyć tytuł profesorski z religioznawstwa i nadal opowiadać o duchach o różnym stopniu boskości i do nich mówić. Powodem jest właśnie strach (tremendum, bojaźń boża) zaszczepiany w dzieciństwie. I nie pomoże tu żadna wiedza, bo wygra strach. Takie osoby będą używać argumentów typu „nie ma dowodu, że nie ma duchów/boga…”. http://tadeuszbartos.natemat.pl/14665,spowiedz-dzieci-reaktywacja . Dlatego odreligijnianie idzie tak wolno.

    1. Niech pan jako ateista wyrwie się z katolickiego zaścianku.
      Wiara w Boga to nie jest wcale koniecznie wiara w historyczność Jezusa.
      A z kolei fakt (o ile to fakt) zafałszowania jednej wzmianki o jakiejś postaci wcale nie dowodzi, że ta osoba nie istniała. Takich fałszywych dokumentów jest mnóstwo o Aleksandrze Wielkim, o Neronie, o faraonach i o bardziej współczesnych postaciach także. To nie znaczy NIC.
      .
      Pańskie uwagi o bojaźni Bożej (pojęcie którego używa pan kompletnie go nie rozumiejąc, ale to w tym momencie bez znaczenia) miałyby może jakiś niewielki sens, gdyby wśród profesorów, o których pan mówi z taka wyższością i pogardą (proszę podać SWÓJ stopień naukowy) nie było takich, którzy byli wcześniej …ateistami.
      A są.
      I w tym momencie pana konstrukcja logiczna oparta na rzekomym „strachu zaszczepianym w dzieciństwie” się rozsypuje w drobny mak.
      .
      Jak więc widać zabrakło panu wiedzy i na tym braku wiedzy opiera pan swój system przekonań.

    2. Większość naszych decyzji podejmujemy na bazie emocji, bo one są w nas najważniejsze. Twierdzenie, że emocjom podlegamy wszyscy niezależnie od wykształcenia, nie jest z mojej strony okazaniem wyższości ani pogardy. Bynajmniej.

      Akurat w „katolickim zaścianku” (taki zwrot jest powszechnie uważany za wyraz wyższości i pogardy, oj nieładnie) nie jest prawdą, że „Wiara w Boga to nie jest wcale koniecznie wiara w historyczność Jezusa.” Katolicy mają coś takiego jak kredo, bardzo historyczne (m.in. ” I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy, i stał się człowiekiem. Ukrzyżowany również za nas, pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany.”) http://www.apostol.pl/modlitwy/podstawowe/wyznanie-wiary-kredo-nicejskokonstantynopolitańskie
      Podaje się pan, jak pamiętam, za niekatolickiego chrześcijanina. Dla chrześcijan Biblia, opisująca Jezusa w kontekście historycznym, jest dziełem Boga. W jakiej wersji chrześcijaństwa podważa się tę zasadę?

      1. A jednak tkwi pan w katolickim zaścianku, skoro nie wie pan, że wśród mieszkańców naszej planety będących teistami są np. żydzi albo hinduiści, dla których historyczność Jezusa jest bez znaczenia.
        .
        A co do Jezusa, to powinien pan wiedzieć, że historyczność np. Euklidesa, Sokratesa, Buddy nie mówiąc o Homerze jest udokumentowana w stopniu podobnym lub znacznie słabiej, niż historyczność Jezusa.
        Wiedza o której pan mówi nie istnieje.
        Są to co najwyżej pewne dyskusyjne hipotezy paru historyków – nie jest to coś, co na poważnie można nazwać wiedzą.

  11. drogi andrzeju – przepraszam ale juz niep;amietarz jak okolo 10 lat temu – na fali -msukcesow parti palikota – ,,wieszczyłes ,, kilkanascie procent ateistow w polsce -a byli to raczej antyklerykałowie – drogi piotrze jakies 5 lat temu podawałesc TURCJE i TUNEZJE  jako przykłady – demokracji muzułmanskiej – tymczasem – runeły wszystkie demokracje muzułmanskie indonezja – irak – syria – iran – egipt – turcja – albo zamieniły sie w karykatury demokracji – jak rosja — oczywiscie trudno przewidywać – ale ukryte jest chciejstwo – — niemam solidnych badań – ale raczej – radykalizuja sie obie skrajne opcje radykalni katolicy – radykalni żydzi – radykalni muzułmanie —radyklni ateisci —-panie jarku -sa badania ze POLACY kłamia w sondażach— /wstydzili sie popieraniu LEPERA NP/— ciezko robic  takie badania o wierze w POLSCE —JEDNI – W PAPIERZA – DRUDZY W KLER – TRZECI W POLSKE CHRZESCIJANSKA – W BIBLIE INNI -JESZCZE INNI W HUMANISTYCZNE IDEAŁY CHRZESCIJANSTWA-DOCHODZA KULTUROWI KATOLICY /UCZESTNICZA ALE NIE WIERZA / -KONIUKTORULAISCI -UCZESTNICZA BO SIE POPŁACA /MNUSTWO MUNDUROWYCH TERAZ W KOSCIOŁACH 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

12 − osiem =