Wielokrotnie zarzuca się mi szowinizm z uwagi na krytykę islamu, w której nie będę ustawała, gdyż ta krytyka jest ważna z punktu widzenia humanizmu i pokoju na świecie.
Teraz pokrótce udowodnię, że nie jestem szowinistką, ale wręcz przeciwnie. Islam, gdy wzrośnie w siłę, gdy ilość muzułmanów w danym miejscu przekracza 30% – 40% staje się skrajnie szowinistyczny. Wszystkie inne grupy wyznaniowe i światopoglądowe w sytuacji przekroczenia przez muzułmanów 30% populacji stają się zagrożone. Muzułmanie mają wtedy na tyle dużo siły, aby wprowadzać częściowo prawa szariackie. A szariat, za Koranem, jasno opisuje, że osoby nie wyznające Koranu w muzułmańskim kraju mają być traktowane gorzej, jako podludzie. To islam a nie naziści wprowadził piętnowanie ludności żydowskiej specjalnymi, upokarzającymi strojami i naszywkami. Aby zapoznać się lepiej z tym zagadnieniem można sięgnąć po prace Marka Cohena. Choćby jego praca Under Crescent and Cross okazuje się bardzo pomocna.
O szowinizmie muzułmanów świadczy obecna dola chrześcijan bliskowschodnich, politeistów afrykańskich, oraz całkowita zmiana charakteru państw tzw. kultury malajskiej w ostatnich dekadach. Być może nigdzie indziej na taką skalę jak tam nie zaszła błyskawiczna islamizacja. Polecam wam materiały o Indonezji na naszej stronie, choć nasi reporterzy nie dotarli jeszcze do Aceh (północno – zachodnia Sumatra), gdzie jest najgorzej. Zatem ośmielę się zauważyć, że walka z szowinizmem nie jest szowinizmem, a wręcz przeciwnie. Sprzeciw wobec islamu nie jest szowinizmem, a wręcz przeciwnie. Chyba, że islam się zmieni, na co się nie zanosi. Zmienia się raczej na ideologię bardziej jeszcze szowinistyczną.
Po drugie chciałabym podkreślić kolejną ważną rzecz. Ja i zdecydowana większość znanych mi krytyków islamu nie jesteśmy wrogo nastawieni do ludzi z innych stron świata. Nie mam nic przeciwko sąsiadom Hindusom, Chińczykom czy Hiszpanom. Jeśli Arab albo Irańczyk nie jest muzułmaninem, albo jest wyjątkowo liberalnym muzułmaninem publicznie krytykującym głównonurtowy islam – też nie mam nic przeciwko, aby stali się oni obywatelami mojego kraju, jeśli spełnią określone warunki, w tym znajomość, szacunek i ciekawość wobec kultury autochtonicznej, w tym wypadku mojej.
Nie popieram ludzi, którzy po prostu nie lubią obcych. Jeśli osoba z daleka nie wyznaje jakiejś koszmarnej, groźnej ideologii, nie mam wobec takiej osoby żadnych obiekcji, z pewnością nie mogą one u mnie wyniknąć z wyglądu takiej osoby, oryginalnego kraju jej pochodzenia czy koloru skóry. Jednocześnie nie uważam, że przyjmowanie imigrantów jest jakimś psim obowiązkiem mojego, czy jakiegokolwiek społeczeństwa. Migrant powinien być potrzebny, nie zabierać pracy autochtonom, powinien znać i cenić kulturę nowego kraju. Nie jestem sympatyczką migrantów migrujących tylko po to, aby się dorobić, a nie dlatego, że rzeczywiście lubią Francję, Niemcy, Polskę, czy inny kraj w którym mają zamiar zamieszkać na stałe.
Uchodźcy wojenni powinni być trzymani na terenie kraju azylu do momentu aż ustanie konflikt. Nie powinni być traktowani jako „automatyczni” kandydaci na obywateli. Jest to szkodliwe zarówno dla autochtonów, dla innych osób ubiegających się o obywatelstwo, jak i dla krajów z których przybyli, gdzie po ustaniu wojny winni się zająć odbudową.
Uważam, że każdy Arab, Hindus czy Wietnamczyk może pokochać kulturę polską czy francuską, nauczyć się pożytecznego fachu i chcieć zostać Francuzem lub Polakiem. Warunkiem jest chęć przyjęcia kultury i praw kraju docelowego. Nie zgadzam się natomiast na traktowanie każdej migracji, legalnej i nielegalnej jako „prawa człowieka” do czego pchają ONZ różni wpływowi ideolodzy. Takie uznanie migracji za niezbywalne prawo zagraża prawom człowieka autochtonów, którzy mają prawo do dorobku własnego i poprzednich pokoleń i do własnej kultury.
Jest możliwe, że w dalekiej zapewne przyszłości ludzie się zjednoczą aby zdobywać kosmos, lub aby zapobiec inwazji kosmitów czy jakiemuś kataklizmowi. Jednakże nie dopuszczam myśli, że otwartość granic mogłaby być jednostronna. Nie akceptuję sytuacji w której ja muszę mieć wizę do Pakistanu i nie przysługują mi tam żadne wolności, zaś nielegalny migrant z Pakistanu może wjechać do mojego kraju, zamieszkać w nim i robić co chce, nie czując się związanym z moją kulturą. Tu może być co najwyżej symetrycznie – Pakistańczyk może u mnie zbudować meczet, to ja mogę u niego założyć stowarzyszenie ateistyczne ze stałą siedzibą. Pakistańczykowi przysługują w moim kraju świadczenia socjalne – tylko wtedy, gdy i ja, symetrycznie, mogę liczyć na takie świadczenia w Pakistanie. Oczywiście jedynym meczetem jaki Pakistańczyk mógłby założyć w moim kraju byłby meczet ultraliberalny, jasno i stale odcinający się od piętnowania apostatów, gejów, dyskryminacji kobiet etc.
Chciałabym powtórzyć raz jeszcze. Jestem przekonana, że mogłabym zaprzyjaźnić się jeszcze z niejedną Arabką, Iranką czy Wietnamką, tak jak mogę przyjaźnić się z Polakami czy Francuzami. Kolor skóry, miejsce pochodzenia nie czynią człowieka gorszym bądź lepszym. Gorszymi czynią ludzi ideologie przyzwalające na przemoc wobec innych ludzi – na przykład typowy islam z jego mordowaniem bądź więzieniem apostatów, nazizm z polowaniem na Żydów etc. Nie jestem szowinistką, nigdy nią nie byłam ani nią nie będę. To samo może stwierdzić większość krytyków islamu, jakich poznałam.
Ostatnia kwestia, to dlaczego islam? Nie, nie tylko islam. Podobne nastawienie miałabym do każdej grupy ideologicznej zachowującej się podobnie jak zachowują się w swej większości muzułmanie. Chodzi o ideologię dążącą w swym głównym nurcie do supremacji, łamiącą prawa człowieka, wykluczającą i szowinistyczną, mającą ponad miliardowe zaplecze u siebie. Kiedyś takimi ideologiami były nazizm i komunizm i nie dziwię się wszystkim "nazistofobom" i "komunistofobom" tamtych czasów. Dziś nazizm na szczęście jest tylko niszowym zjawiskiem. Komunizm jest znacznie potężniejszy, ale i tak jest cieniem samego siebie sprzed 60 lat. Gdyby jednak do mojego kraju przyjeżdżali wierni komunizmowi Północni Koreańczycy wysadzający budynki publiczne, katujący własne dzieci za związki z kapitalistami, wzywający pięć razy dziennie wszystkich do apelu leninowskiego i dążący do wprowadzenia komunizmu, też byłabym za ograniczeniem migracji z Korei Północnej. Jednakże z Korei Północnej przybywają do nas osoby uciekające przed komunizmem. Podobnie jak do Arabów czy Irańczyków uciekających przed islamem (a nie go przenoszących w ortodoksyjnej formie) do takich Koreańczyków nie mam żadnych zastrzeżeń, wręcz przeciwnie – uważam, że warto im pomagać.
Zgadzam się.
I dokładnie tak samo jest z chrześcijaństwem.
Tolerowanie chrześcijaństwa i islamu jest sprzeczne z ideą wolności ponieważ oba te systemy religijne chcą albo ograniczać albo likwidować wolność sumienia i myśli człowieka.
Ja skurat autorce szowinizmu nie zarzucam.
Zarzucam natomiast wybiórcze spojrzenie na o wiele szerszy problem.
Myślę że perspwktywa p. Szaniawskiej jest zbyt wąska.
Islam owszem stanowi dziś największy problem, ale istnieje wiele takich samych ideologii religijnych które odbierają ludziom podstawowe wolności lub do tego dążą.
Wszelkiej maści skrajnie chrześcijańskie odlamy skrajnej prawicy stanowią dokładnie takie samo zagrożenie ponieważ ci ludzie niczym się nie różnią pod względem swego dogmatyzmu od islamu. Owszem skala jest inna bo na szczęście jest ich mało (na razie) ale powinno się więcej o tym szerokim zagrożeniu pisać a nie wybiórczo jak p. Szaniawska.
Skoro już wspomina o islamie (słusznie!) to niech też wspomni o katolicyzmie, prawosławiu…
Przecież te ideologie dążą do tego samego co islam – odebrania wolności i godności człowiekowi.
Dobrze by było żeby czytelnik mógł całościowo spojrzeć na ten poważny problem a nie tylko częściowo bo inaczej ma niepełny i przez to zafalszowany obraz.
To zgroza Alicjo ze krytykujesz objawienia niepismiennego Mahometa ktory w jaskini spotykal sie z aniolem dyktujacym
slowa Allaha. Po wykonaniu tej gigantycznej pracy ulecial do nieba na skrzydlatym koniu. Jak Ci zapewne wiadomo Mojzesz i Jezus tez byli islamskimi prorokami ale mniej waznymi niz Mahomet.
O czym pani pisze? Bo chyba nie o tolerancji. A już na pewno nie o tolerancji względem wyznawców Islamu. O jaka jestem tolerancyjna, zniosę nawet Araba pod warunkiem, że będzie sprzątał kupki po swoim piesku!
Tolerancja nie oznacza braku krytycznego spojrzenia. Jednak brak przynajmniej elementarnej wiedzy w temacie religijności a w tym przypadku Islamu oznacza albo ignorancję albo erystykę. Może na początku proszę zdefiniować czym wg pani jest głównonurtowy islam? Nie znam takiego pojęcia, wiem natomiast, że w Islamie (ale przecież i w innych religiach) istnieją podziały na często zwalczające się odłamy. Jednak źródłem konfliktów nie jest religia jako taka, ale różnice interesów, konflikty państw itp. Z religią ma to o tyle coś wspólnego o ile dana religia wykorzystywana jest jako ideologia. Co, dziwnym trafem przytrafia się państwach o autorytarnej, prawicowej władzy. Chrześcijaństwo było i jest wykorzystywane, również w Polsce, w celach propagandowych i ideologicznych. Dla tego zachęcam by odróżniać ideologię od religii bo inaczej będziemy uwodzeni hasłami – Polak Katolik. A co jeśli nie jest katolikiem, albo jeśli nawet jest katolikiem a nie głosuje na PiS?
Zatem tak, jest pani szowinistką, gdyż nie odróżnia pani religii od polityki!
>>Może na początku proszę zdefiniować czym wg pani jest głównonurtowy islam? Nie znam takiego pojęcia, wiem natomiast, że w Islamie (ale przecież i w innych religiach) istnieją podziały na często zwalczające się odłamy.<<
-Może sam zdefiniuj, co to jest islam głównonurtowy? I potem wymień te nurty, których warto bronić, by nie wyjść na durnia i kłamcę? Bajki o różnych nurtach islamu słyszę od dawna. Który to nurt jest tolerancyjny dla innowiercow? Który respektuje równouprawnienie wyznań, równość płci, wolnośc słowa? Gdzie nie występuje segregacja płciowa, ani w szkołach, ani środkach transportu poprzez na wesela, po pogrzeb? Gdzie kobieta może sama wybrać partnera i się z nim rozwieść? Gdzie dziedziczy tyle samo? Gdzie ma swobodę wychodzenia z domu w czym, chce i kiedy chce? Gdzie wolno odejść od religii lub ją zmienić bez obaw o życie? Gdzie można islam krytykować bez takich obaw?
-Islam jest zarówno religią jak i ideologią, w każdym aspekcie szkodliwą i wrogą wszelkim wolnościom i prawom człowieka, demokracji, nauce, edukacji, technice, godną krytyki i powszechnego potępiania przez wszystkich przyzwoitych ludzi. Czy komuś ukamienowanemu, pozbawionemu głowy, wysadzonemu w powietrze, zniewolonemu prawem szariatu, robi równicę, czy są ofiarami religii, czy ideologii? To po ptostu jedno wielkie G. które powinno zniknąć z tej planety.
Argumenty "Radowida" to nic innego jak jedynie erystyczna sztuczka tzw. Rozmydlenie ,uogólnienie słów tak aby zmienić ich sens .Przeniesienie toku myślenia ze szczegółu do szerokiego ogółu . Ten sposób argumentacji pojawia się zawsze z żelazną konsekwencją na forach internetowych w komentarzach dotyczących np zamachów terrorystycznych gdzie jasno byli określeni tak sprawcy jak i ich motywy.
Zwracam uwagę na szerszy kontekst – nie tylko islam może być groźny!
P. Szaniawska potrzebuje szerszej perspektywy, by lepiej opisać rzeczywistość.
Autorka wyraźnie napisała, że nie tylko islam może być groźny. Jest przecież przykład Korei Północnej choćby
I tego bym się trzymał, czyli krytyki islamu, bo zazwyczaj krytykujesz innych za to, że nie podzielają Twojej wizji postępowania względem osób wyznających islam. Na przykład nie akceptujesz tego, że tutaj w Polsce, szczególnie obecnie wielu uważa – wraz ze mną, że mamy znacznie poważniejsze problemy niż islam, także dlatego, ze nasi rodzimi muzułmanie nie są agresywni, a partia, która wyrządza coraz większe szkody wypłynęła między innymi na strachu wobec wyznawców Allaha.
A z tym co teraz napisałaś można już jakoś sensownie dyskutować, bo zgadzam się, że islam to problem, ale nieco inaczej widzę sposoby rozwiązywania tego problemu i uważam, że islam jednak będzie ewoluował do łagodniejszych form, między innymi dlatego, że wchodzi w relację z zachodnim światem. Turcja, czyli kraj na styku z naszą cywilizacją może nie jest czymś, czego porządalibyśmy tutaj, ale właśnie próby radykalizacji islamu natrafiają na spory opór. I raczej chrześcijanie nie mają się tam czego obawiać jeżdżąc na wakacje. Więc nie jest aż tak tragicznie jak to próbujesz przedstawiać, ale jak mówię – można o tym już dyskutować, na przykład o tym, czy fakt przejęcia jakieś kraju trzeciego świata przez 30% muzułmanów miałby jakiekolwiek szanse w krajach zachodnich. Według mnie nie, byłaby to zupełnie inna sytuacja i w najgorszym wypadku nawet nie groziłby nam model turecki.
Mam także inne podejście do polityki migracyjnej, ale na pewno nie będę o tym dyskutował, kiedy ktoś będzie mnie nazywał "lewakiem", bo widzę sprawy inaczej a taką mniej więcej narrację uprawiałaś – atakowanie ludzi, którzy nie wyznają islamu i nie zamerzają go wyznawać. I o to chyba głównie szła krytyka, bo wątpię, aby tutaj ktokolwiek pragnął jeszcze kolejnej religii, kiedy rodzima dostarcza tak wielu problemów społecznych.
Wiadomosc z Bangladesz. Mloda kobieta oskarzyla kierownika szkoly o seksualny atak. Kilka dni pozniej zostala oblana nafta i podpalona. Umarla w szpitalu majac spalone 80% ciala.
Ci ktorzy nie potepiaja takiego barbarzustwa wyrazaja zgode na bestialskie traktowanie kobiety w islamskich ponstwach.