W rozświetlony po szarych dniach jesienny wieczór udałem się prosto do Narodowego Forum Muzyki. Tam zjechałem na poziom -3, gdzie przypominający masywnością i dostojeństwem architekturę faraonów wysoki przedsionek poprzedza Sale Czerwoną i Czarną. Jak wynikało z biletu, mój koncert odbywał się w tej Czerwonej. Wszedłem zatem do niej i oczom moim ukazały się niezwykłe maszyny wymieszane z bardziej siłą rzeczy codziennymi instrumentami i laptopami. Muzyków jeszcze nie było na sali, z zaciekawieniem więc podziwiałem maszyny muzyczne. Było tam między innymi wielkie koło ze strunami zakończonymi metalowymi pojemnikami, a także coś pomiędzy rowerem wodnym i prasą drukarską. Z mniejszych muzycznych instalacji wzrok przyciągały rozmaite kolaże pojemników, pozytywek, kołowrotków i dzwonków. Nim nasyciłem swoją ciekawość światło przygasło i weszli muzycy.
Muzycy byli też kompozytorami dzieł, które mieliśmy usłyszeć. Byli kompozytorami kolektywnymi, co natychmiast przyjąłem z podziwem, pamiętając jaką złość niejednokrotnie wywoływałem wśród znajomych artystów plastyków propozycją „zróbcie coś razem”. Widać muzyka rzeczywiście łagodzi obyczaje, gdyż kompozytorzy mogą wspólnie komponować, zaś wspólne rzeźbienie czy malowanie to niemal sytuacja niemożliwa.
Phonos ek Mechanes / fot. archiwum zespołu
Kolektyw, który miał wypełnić swoją twórczością koncert obchodzi właśnie dziesięciolecie. Nazywa się Phonos ek Mechanes, czyli Dźwięk z maszyny po grecku. W jego skład wchodzą świetni kompozytorzy, sprawdzeni w improwizacji i muzyce elektroakustycznej, ale nie tylko. W zaprezentowanych utworach trzonem zespołu okazało się dwóch wybitnych twórców, którzy włożyli swą pracę we wszystkie dzieła – Cezary Duchnowski i Paweł Hendrich. Paweł Hendrich zachwycił mnie swoimi klasycznie orkiestrowymi dziełami podczas ostatniego Musica Polonica Nova, tym razem wraz ze współtwórcami zaprezentował dzieła elektroakustyczne, czyli oparte na dźwięku instrumentów i maszyn muzycznych przetworzonym przez komputery. Cezary Duchnowski to legenda muzyki improwizowanej i elektroakustycznej, sławny między innymi ze współpracy z Agatą Zubel, triumfującą obecnie na świecie wrocławską kompozytorką. Oprócz tego w koncercie udział wzięli: Andrzej Bauer – wiolonczela, elektronika, Adam Bałdych – skrzypce, Paweł Romańczuk – konstrukcje dźwiękowe i Kostas Georgakopulos – głos.
Muzyka zaprezentowana przez Phonos ek Mechanes przypominała bardziej naturalny dźwięk świata, falujący i napływający jak morze. Jednak, mimo tego, że były to dzieła bez jednoznacznych linii melodycznych i z rytmem pojawiającym się dość sporadycznie jako motyw a nie zasada, wiele było w tym kompozytorskim wykonawstwie autentycznej wirtuozerii. Cezary Duchnowski grał rewelacyjnie na fortepianie, który tylko czasem przypominał siebie bez komputerowych przetworzeń. Paweł Hendrich imponował pełną inwencji grą na gitarze elektrycznej, zaś Paweł Romańczuk grał na konstrukcjach dźwiękowych jakby były to instrumenty znane od zawsze i mające długą tradycję mistrzowskiego wykonawstwa. Szczególnie zachwycił mnie instrument złożony ze starego monitora do Peceta z wystającymi z niego metalowymi płytkami, na których skrzypiało się smyczkiem. Mimo, że dźwięk był na pograniczu nieprzyjemnego pocierania szyby, to nigdy nie przekroczył granicy bólu, za to mienił się inwencją niby doskonały klawesyn z okresu Ludwika XIV. Bauer, świetny wiolonczelista, piszczał i trzeszczał na wiolonczeli, czasem brzmienie było sprowadzone do czystego noise. A jednak było to piękne i na swój sposób liryczne. Kostas Georgakopulos tworzył całe światy swoim głosem, pełnym niezwykłych brzmień nie mających nic wspólnego ze śpiewem, lecz stanowiącym odpowiednik całej orkiestry nowomuzycznych efektów.
Z utworów ogromnie spodobały mi się Computerstück I i II, nawiązujące do tajemniczej muzyki Stockhausena, pełnej obecności planetarnych bytów, w które szczerze wierzył ten wielki kompozytor. Wrażenie obecności przechadzających się dziwów było nieodparte. Piękna była ekspresja złagodzona nienagannym poczuciem formy, posuniętym do skraju wyrafinowania. Bogaty, pełen wołania z głębi muzycznych archetypicznych wód był Far Beyond, dzieło premierowe. W Układach względnie odosobnionych rozegrały się wszystkie konstrukcje dźwiękowe, wychodząc naprzeciw bardziej konwencjonalnym instrumentom i mielącym wszystko komputerom. Dzieło, mimo nieco ironicznego tytułu, było małą symfonią, bogatą, sycącą wyobraźnię jak daleka i owocna podróż.
Miło było usłyszeć tak dobrą i świeżą współczesną muzykę. Na koniec specjalista od konstrukcji muzycznych, Paweł Romańczuk, wwiózł na scenę konstrukcję muzyczną w formie urodzinowego tortu. Życzmy Phonos ek Mechanes co najmniej stu lat!