W dniach 22-24 lipca odbyła się w Londynie Międzynarodowa Konferencja dot. Wolności Sumienia i Wolności Słowa (The International Conference on Freedom of Conscience and Expression), na którą przyjechało ponad 70 mówców z 30 różnych krajów, by bronić prawa do apostazji, do krytyki religii i do świeckości. Było to największe jak dotąd zgromadzenie ex-muzułmanów. Podczas konferencji wspominano działaczy, którzy stracili życie za głoszenie idei niezgodnych z islamem (do dziś w 13 krajach muzułmańskich obowiązuje kara śmierci za apostazję i za bluźnierstwo) i tych, którzy działają nadal na pierwszej linii frontu. Dyskutowano o tym, jak islamiści w krajach Europy i Ameryki wykorzystują pojęcie "islamofobii", aby penalizować krytykę islamu. Konferencji towarzyszył także pokaz filmu Deeyah Khan "Islam’s Non Believers" ("Niewierzący świata islamu") oraz artystyczny protest 99 balonów dla upamiętnienia tych, którzy zostali skazani na śmierć lub więzienie za apostazję lub bluźnierstwo.
W czasie konferencji Brytyjska Rada Ex-Muzułmanów (Council of Ex-Muslims of Britain, CEMB) obchodząca w tym roku swoje dziesięciolecie, odznaczyła dziesięć wybitnych postaci za ich nieocenioną działalność na rzecz ateizmu i świeckości: bangladeską wolnomyślicielkę Bonyę Ahmed, saudyjskich wolnomyślicieli Ensaf Haidar i Raifa Badawi’ego, marokańską ateistkę Zineb El Rhazoui, filozofa A. C. Graylinga, Gitę Sahgal i Yasmin Rehman z Centre for Secular Space, algierską socjolożkę Marieme Helie Lucas, Mohammada AlKhadra, założyciela Jordańskich Ateistów, Ismaila Mohameda, egipskiego ateistę i założyciela programu "The Black Ducks", a także naukowca i pisarza Richarda Dawkinsa.
Uczestnicy konferencji przyjęli także, m. in., rezolucję w sprawie odwołania wystąpienia Richarda Dawkinsa przez radio KPFA w Berkeley, USA pod zarzutem islamofobii. "Profesor Dawkins jest znany ze swojej krytyki wszystkich religii. Jego wieloletnie "ataki" na chrześcijaństwo nigdy nie skutkowały odwołaniem programu, co więcej w samym KPFA pozwolono mu przedstawić poglądy na temat tej religii. […] Jako że większość mówców i uczestników naszej konferencji to apostaci islamu, a wielu z nich wywodzi się z krajów, gdzie za tę apostazję zgodnie z prawem karą jest śmierć, uznajemy za konieczne przypomnieć KPFA, że krytyka islamu nie różni się niczym od krytyki chrześcijaństwa czy judaizmu. Ponadto, krytyka islamizmu nie różni się niczym od krytyki fanatycznych prawicowych ruchów wewnątrz chrześcijaństwa, judaizmu czy hinduizmu. Krytyka idei religijnych oraz brutalnych ruchów politycznych napędzanych religią to nie fanatyzm, lecz działanie w zgodzie z prawem do wolności sumienia i wolności słowa, niezbędne dla rozwoju ludzkości."
Więcej informacji można znaleźć tutaj: https://www.ex-muslim.org.uk/largest-gathering-of-ex-muslims-in-history/
O, tak, byłym muzułmanom należy się szczególne uznanie, bo naprawdę dużo ryzykują.
U nas krytykowanie Kościoła i księży nie jest obecnie zbyt niebezpieczne. Co prawda w tej chwili mamy "Pisokatolandię", której pani premier ma syna księdza i która w stroju zakonnicy klęka przed papieżem na oczach całego świata, ale i tak krytykowanie katolicyzmu nie jest zbyt groźnie w porównaniu z tym, co dzieje sie pod tym względem w krajach muzułmańskich, a także nawet w środowiskach muzułmańskich na Zachodzie.
Nawet katolicka (właściwie to na niby katolicka) Polska nie jest jednak już mentalnie w Średniowieczu, a islam nadal jest. W islamskim kraju czy choćby islamskim środowisku, ryzykuje sie naprawdę, gdy nazywa się rzeczy po imieniu.
U nas, gdy skrytykujemy katolicyzm, najwyżej jacyś znajomi nie zechcą z nami więcej rozmawiać (zależy, jakich się ma znajomych, ja mam różnych i niektórzy trzamają wobec mnie dystans, odkąd w ich obecności powiedziałam np., że katolicyzm jest ideologią niemoralną, choć oczywiście głośno krzyczy o tym, że jest jedynie słusznym kodeksem moralnym), w najgorszym wypadku możemy stracić pracę, ale to raczej wyjątkowe przypadki, no chyba, że ktos pracuje w kancelarii parafialnej i zacznie krytykować Kościół :)) W islamie nie jest tak różowo. Tam słowo krytyki można przypłacić życiem. Podła, barbarzyńska, zacofana ideologia! Istnieje i rozwija się w najlepsze glównie dlatego, że przypadkiem kraje islamskie leżą akurat na złożach ropy naftowej, gdyby nie to całe to islamskie zacofanie nadal jeździłoby na wielbłądach i mieszkało w namiotach z kozich skór, jak sto lat temu, i miało do powiedzenia w świecie tyle, co nic. Nadzieja w tym, że ropa się niebawem skończy, że nowy rodzaj paliwa już powstaje i wpływy z ropy w tych krajach niebawem skończą się, więc skończa sie pieniądze na islam. Niestety do tego czasu mnóstwo tej kasy jest pompowane w szerzenie islamu, gdzie tylko się da. Dlatego islamiści tak się teraz spieszą i "sprężają", żeby zdążyć jak najwięcej zdziałać dopóki są na to pieniądze za ropę. Zresztą pieniądze, pochodzące głównie z Zachodu, cóż za ironia, po raz kolejny, Zachód płaci na to, że ktoś z nim walczy… Widoczna jak na dłoni obłuda islamu. Jakoś im nie przeszkadza, że biorą pieniądze od Zachodu, a potem na ten Zachód plują i twierdzą, że wszystko, co pochodzi z Zachodu jest złe, grzeszne i obraża allacha. Dobre sobie… Skoro taki zły i grzeszny ten Zachód to chyba imamowie powinni brzydzić sie pieniędzy za ropę, nie jeździć samochodami, bo wynaleziono je na Zachodzie, nie używać internetu i telefonów, bo to zachodnie wynalazki i w ogóle powinni mieszkac wyłacznie w namiotach na pustyni, bo tylko to mieli zanim zły zachód zainfekował ich piękną, bogatą, moralną kulturę… Oczywiście wielu muzułmanów widzi te absurdy, ale trudno im się przeciwstawiać, gdy w ich kraju panuje religijny terror i za takie słowa można zginąć. Dlatego tym, którzy to robią należy się szczególne uznanie. W ich przypadku to nigdy nie jest "za darmo", jak u nas, ja tu sobie piszę, co chcę i nic nie ryzykuję, no, może poza tym, że mój komputer jest śledzony , ale poza tym nic większego mi nie grozi, oczywiście dopóki ktoś nie uzna, że to, co robię, jest bezpośrednim zagrożeniem (pytanie, jakim, ale dotąd nikt mnie nie aresztował i mieszkania chyba też nie przeszukał, przynajmniej nie zauważyłam, a obecnej "bezpieki" nie podejrzewam o taki poziom profesjonalizmu :))) ). Już predzej podejrzewam, że użycie słowa "islam" w internecie powoduje, że jest się śledzonym, ale chyba raczej przez agencje antyterrorystyczne, zresztą bezskutecznie, bo choć islamiści intelektem nie błyszczą, to jednak już zdołali wykoncypować, że pewnych słów w swojej korespondencji używać nie mogą, jesli nie chcą być od razu namierzeni przez komputery.
Jak zwykle bardzo ciekawa refleksja, dziękuję Orionis!
"W islamie nie jest tak różowo. Tam słowo krytyki można przypłacić życiem. " – katolicyzm to takie samo guano jak islam. Roznica jest taka, ze islam jest przesunięty w czasie, sa obszary gdzie przesunięcie jest 200-300 lat. Za ateizm tez sie płaciło zyciem w tzw. chrzescijanstwie jeszcze nie tak dawno temu tracilo sie zycie na stosie albo pod toporem.
Nasz problem polega na tym, ze nie chcemy sie cofac w czasie, i sobie dude zawracac tymi opoznionymi mentalnie.
Nie jest prawdą, że religie mają jakiś okres fanatyzmu po którym nastepuje liberalizacja. To sztuczny pogląd. Proszę spojrzeć na wierzenia egipskie czy buddyzm. To nie jest zasada. Chrześcijanie się zliberalizowali pod wpływem rewolucji przemysłowej, islam może na zawsze pozostać fanatyczny.
A za chrześcijaństwo płaciło się życiem w ateizmie.
Do dziś najgorszym krajem, jeśli idzie o wolność światopoglądu jest kraj oficjalnei ateistyczny. Żaden taliban nie jest tak koszmarny jak ten kraj.
Korea Północna nie opiera się na ateizmie, ale na kulcie wodza, który wcześniej oparł się na ideologii komunistycznej. Politycy muzułmańscy wykorzystują oczywiście islam do budowania swojej pozycji, ale dla ich poddanych islam jest ponad nimi. W Korei Północnej ateizm nie jest ponad wodzem, jak również ateizm nie jest ponad budową nowego społecznego wadu budowanego na iluzji równości.
Kult wodza jest zjawiskiem wtórnym.
Ideologia na której opiera się ten kraj, to komunizm, który religie uważa za zło i zakłada walkę z wszelkimi przejawami wiary w Boga i bóstwa, oraz propagowanie ateizmu.
W KRL-D za apostazję od ateizmu grozi śmierć. Można lojalnie czcić wodza i zostać zabitym za posiadanie Biblii lub posążka Buddy.
.
Każdy światopogląd ma swoje fanatyczne oblicze. Jest to zapewne wrodzona skłonność ludzkiej natury – niezależnie od poglądów.
Czyli nie ma na przykład różnicy między nazizmem a pacyfizmem? I tu i tu zginie tyle samo ofiar, bo „każdy światopogląd ma swoje fanatyczne oblicze…”?
Tomku, obarczanie ateistów zbrodniami komunistów jest bardzo niesprawiedliwe. Komunizm to rozbudowana ideologia, pełna absurdalnych dogmatów i w przypadku totalitarnych państw, do których się odnosisz, karząca ludzi śmiercią za zakwestionowanie któregokolwiek z nich: tak samo zginąłbyś za głoszenie prawa do własności itd. To prawda, że Marks najprawdopodobniej był ateistą (aczkolwiek istnieje też drobna możliwość, iż kwestionował on zinstytucjonalizowane religie, a nie odrzucał samej idei boga), ale komunistyczne państwa totalitarne nigdy nie zajmowały się krzewieniem ateizmu. Owszem, starały się (i przeważnie z powodzeniem) zmieść z powierzchni ziemi zinstytucjonalizowane religie, ponieważ kler był jedną z uprzywilejowanych grup społecznych i posiadał znaczne majątki, a poza tym dlatego, że lud miał słuchać wodza a nie kapłanów. I właśnie kultem wodza próbowano zaspokoić naturalną potrzebę religijności części obywateli. Śmiejesz się z tego, ale ja widziałam tysiące Chińczyków, którzy dzień w dzień ustawiają się w kolejce, aby zwiedzić Mauzoleum Mao i są gotowi stać 18 godzin w kolejce, byle się dostać do środka. Widziałam też reportaże z Korei Północnej, gdzie ewidentnie ludzie w kółko modlili się do wodza. Każde spotkanie, każde zgromadzenie ludzi, nieważne w jakim celu, zaczynało się modlitwą za wodza. Każda lekcja w szkole zaczynała się modlitwą za wodza. Mają tam miejsca pielgrzymkowe, gdzie można oglądać chatę, gdzie schronili się jego rodzice, jak był mały i kołderkę, jaką mu mama wtedy uszyła… I ludzie tam chodzą i się modlą. No jak to jest ateizm, to naprawdę…! Rzeczywiście komunizm zwalcza inne religie. Ale nie jest jedyną religią, która ma lub miała taką strategię.
Korea Pólnocna to przykład religii, w której boga zastępuje człowiek. Przypisuje się mu nadzwyczajne zdolności, czci się, odprawia rytuały, stawia pomniki. Nie ma w tym nic niezwykłego, że jedna religia zaciekle zwalcza inne – historia stara jak świat. Czechom ateizim raczej nie grozi Koreą, śmieszne w ogóle byłoby snuć tego rodzaju rozważania.
@ Kaja:
Ja nikogo nie obaraczam winą, tylko przypomiam oczywisty fakt historyczny: to że ktoś jest ateistą nie daje żadnej gwarancji, że nie będzie on fanatykiem i zbrodniarzem.
Móglbym sparafrazować tezę Jacka: "ateiści się zliberalizowali po upadku muru berlińskiego" (200 lat PO rewolucji przemysłowej).
.
Bo kim właściwie w rozumieniu Jacka byli ci "niezliberalizowani" chrześcijanie z okresu przed rewolucją przemysłową? Konkretnie: Erazm z Rotterdamu? Tomasz A'Kempis? J.S.Bach? Hldegarda z Bingen? Gerbert z Aurilliac? Isaac Newton? Franciszek z Asyżu? Rembrandt?
.
Mógłbym jeszcze długo wymieniać nazwiska chrześcijan żyjących całe wieki przed rewolucją przemysłową, których poglądy (stricte chrześcijańskie) mają więcej wspólnego ze świeckim humanizmem, niż z tym czymś, co zapewne Jackowi się kojarzy z niezliberalizowanym przedprzemysłowym chrzecijaństwem.
.
Sam ateizm nie oznacza komunizmu, podobnie jak nie oznacza też bynajmniej świeckiego humanizmu ani racjonalizmu. Tym niemniej ścisłe związki (filozoficzne i historyczne) komunizmu z ateizmem są niezaprzeczalne.
Próby negowania tego są niezbyt uczciwe intelektualnie, ale to nie jest jeszcze problem.
Problemem jest to, że promowanie historycznej amnezji prowadzi do powtarzania historycznych błędów.
A to niepokoi.
Czy idelogia komunistyczna jest religią?
Cóż. Zawsze można tak zdefiniować religę tak, żeby podciągnąć pod nią wszystko to, co zechcemy. Z definicją się nie dystkutuje.
Nic z tego nie wynika, poza pojęciowym zamętem.
.
Bo to oznacza tylko tyle, że ateizm nie wykucza się z tak rozumianą religią, i że są takie odmiany religii, które wręcz wymagają od swych wiernych bycia ateistą. Bo przecież sam kult nie oznacza, że obiekt kultu jest dla czciciela transcednentny – można więc uprawiać kult i być 100%-wym ateistą.
Jacku.
Z faktu, że każdy światopogląd ma fanatyczne oblicze wcale nie wynika, że światopoglądy się nie różnią. Twoje pytanie jest więc pozbawione racjonalnych podstaw.
Zreszta sam fanatyzm ma różne oblicza, bo nie zawsze jest on równoznaczny z głęboką żarliwością i konsekwencją w wyznawaniu określonych poglądów (radykalizm), za to często jest bardzo silnym przywiązaniem do pewnej etykietki, za którym idzie niechęć do każdego, kto nosi inną barwę. Nazwa ideologii jest li tylko znakiem identyfikcji pleniennnej, jak np. narodowość (albo barwy klubowe kiboli).
Tomku, oczywiście – to, że ktoś jest ateistą, nie daje żadnej gwarancji, że nie będzie on fanatykiem i zbrodniarzem. Nie zamierzam polemizować z tym stwierdzeniem. Na pewno istnieli też ateiści, którzy wykorzystywali ideologię komunistyczną, aby niszczyć zinstytucjonalizowaną religię. Być może nawet na początku większość komunistów faktycznie była ateistami. Jednak historia pokazała, że ideologia komunistyczna aby przetrwać, musiała przekształcić się w coś w rodzaju nowej religii. Stało się to wszędzie, więc zapewne był to naturalny proces. Po prostu ateizm nie zagrzewał ludzi równie mocno do podążania za totalitarnym wodzem jak religia. Dlaczego? Ponieważ ateizm w logiczny sposób wiąże się ze sceptycyzmem. Z wątpieniem. Do utrzymania imperium znacznie lepiej faworyzować ślepą wiarę niż zwątpienie. I jakkolwiek zdaję sobie sprawę, że istnieją fanatyczni ateiści, którzy nie są ani sceptykami, ani racjonalistami, ani humanistami, to jednak sądzę, że jest ich znacznie mniej (procentowo) niż ludzi nie będących sceptykami, racjonalistami ani humanistami ze względu na swoją wiarę w tę czy inną religię.
@Kaja Bryx: Każde spotkanie, każde zgromadzenie ludzi, nieważne w jakim celu, zaczynało się modlitwą za wodza. Każda lekcja w szkole zaczynała się modlitwą za wodza.
.
Niedawno szukałem w internecie artykułów ze swojej działki. Wyszukiwarka zwróciła m. in. adres artykułu opublikowanego w biuletynie uniwersytetu im. Kim Ir Sena w Pchiong Jangu. Artykuł taki sobie, ale aż mnie ubawił początek. Mianowicie na początku pojawia się: Jak powiedział Wielki Wódz: „bla, bla, bla…” Jakieś jedno czy dwa zdania z dzieł Wielkiego Wodza. A potem zupełnie jak gdyby nigdy nic artykuł. To wyglądało jak rytualne zaklęcie.
Jak już pisałem: ciężko jest dyskutowac z definicją.
Ale spróbuję i zaznaczę, że moim zdaniem użyteczna definicja religii powinna obejmować jako warunek sine qua non wiarę w transcendencję. Parareligia stalinowska czy kim'owska nie obejmuje wiary w transcendencję (bo obiekty kultu w tych parareligiach są czysto materialne, a nie transcendentne), więc nazwanie tego zjawiska religią wymaga nierozsądnej redefiinicji pojęcia "religia", co wprowadza zamęt, gdyż rozmaite formy nadmiernego uwielbienia pewnych jednostek (i inne nieracjonalne postawy) mamy nie tylko w polityce, ale też w sporcie, w kulturze, w rozrywce, w biznesie, w mediach, a nawet w nauce. To sprawia, że przejawów religii można się doszukiwać dosłownie wszędzie, skutkiem czego pojęcie "religia" zaczyna mieć coraz mniej konkretne znaczenie.
Już nawet Dawkinsowi niektórzy zarzucają, że jego spotkania ze zwolennikami miewają religijny charakter. Nie dajmy sie zwariować, bo to tropienie przejawów religijności może nabrać znamion obsesji.
.
Z powyższych powodów uważam, że próby nazwania komunizmu religią są słabym intelektualnie zabiegiem.
W dodatku zwykle nie służą one wcale rozsądnemu uściśleniu pojęć, a jedynie propagandowemu wyłgiwaniu komunizmu ze związków z ateizmem, bez baczenia na to, że ścisłe powiązanie tych ideologii jest niezaprzeczalne na bazie faktów.
.
A czy ateizm w logiczny sposób wiąże się ze sceptycyzmem?
Nie powiedziałbym tego. Ateizm jest co najwyżej jednym z możliwych (ale bynajmniej nie nieuniknionych) skutków sceptycyzmu. Istnieje też zjawisko sceptycyzmu wobec ateizmu, spotykane u niektórych ludzi wychowanych w klimacie ateizmu lub religijnego indyferentyzmu, którym ateizm podano na tacy jako "oczywistą oczywistość".
Nie bardzo wiem, dlaczego zakładasz, że w tych kultach nie ma transcendencji. To, co ja widziałam w oczach tych modlących się ludzi, to nie był kult w rodzaju uwielbienia gwiazd popu czy kultu papieża. To było coś znacznie więcej. Aż mi ciarki przeszły po plecach. Ale niestety nie posiadam wystarczającej wiedzy na ten temat, by kontynuować tę dyskusję. Fałszowanie historii na pewno moim zamiarem nie było 🙂
Nie zakładam, tylko stwierdzam fakt, że w tych kultach nie ma transcendencji, gdyż ci którzy ten kult propagują (czyli partyjni przywódcy) tak twierdzą. Oni bez owijania w bawełne przyznają, że Lenin, Mao, Kim – to byli ludzie z krwi i kości, którzy umarli śmiercią śmiertelnika.
Mówi sie wprawdzie, że "Lenin wiecznie żywy", ale każdy racjonalnie myślacy człowiek rozumie doskonale, że jest to figura stylistyczna na podobieństwo horacowskiego "nie wszystek umrę".
.
I przepraszam, ale argumentu typu: "widziałam w oczach" nie moge zaliczyć do twardych dowodów.
Oczywiście nie da się wykluczyć, że niektórzy z tych biedaków otumanionych propagandą ma gdzieś na dnie serca jakiś rodzaj wiary w ponadmaterialność tych postaci, ale jeśli tak jest, to oni są raczej tylko kolejnymi ofiarami zbrodni, zaś faktyczni zbrodniarze odpowiedzialni za zbrodnie systemu (czyli partyjna wierchuszka) jest w pełni świadoma, że wciska ludowi pospolite kłamstwa o jakiejś nadzwyczajności tych postaci.
-Różnic jest trochę więcej. Nie było okresu w chrzęścijaństwie, by kobieta musiała zasłaniać nawet twarz, by praktywano obrzezania dziewcząt, segrgacje płciową na weselach i pogrzebach w miiejscach publicznych, nie było wielożeństwa (nie licząc mormonów, choć to sekta dość nowa).
-Przede wszystkim to nie powinien być nasz problem, tylko tych ,którzy tu przybywają. Nikt nie będzie czakał 300 lat aż ich kultura się ucywilizuje, bo nasza przez ten czas zniknie. Poza tym nieprawdą jest że sa tak bardzo nieświadomi tego jak się żyje np. w Europie i dlatego tak trudno im się dostosować, a szok wzbudza u nich kobieta w sukience i zdekoltem. Potrafią korzystać z najnowszej broni i innej techniki, korzystają też z telefonii komórkowej, telewizji satelitarnej i internetu, wiedza jak wygląda życie na Zachodzie, wiedzą gdzie można przybywać i bezczelnie wykorzystywać naiwność zachodnich społeczeństw. Nie róbmy z nich głupszych niż są, choć wyznawanie islamu jak najbardziej o głupocie świadczy Rzecz w tym, że ich "zacofanie" jest świadome wynikające z takiej interpretacji Koranu, hadisów i nauczania mułłow. Świadomie stawiają religijne prawa ponad wiedzę, naukę, postep, prawa człowieka.
"Było to największe jak dotąd zgromadzenie ex-muzułmanów."
.
Bez przesady. W wielu kościołach chrześcijańskich w USA i zachodniej Europie każdego tygodnia gromadzi się więcej ex-muzułmanów.
Zmienił stryjek maczete na kijek.
Po prostu widać jak na dłoni, że jeśli coś jest w stanie kulturowo rozmiękczać Islam w Europie, to jest to chrześcijaństwo, a nie ateizm.
Głupawe komentarze tego faktu nie zmienią.
Tomku, ja się z Tobą nie zgadzam. Moim zdaniem absolutnie chrześcijaństwo nie jest żadnym "rozwiązaniem" problemu islamu w Europie. No, zresztą jakim cudem, skoro w Europie zachodniej chrześcijaństwo jest już właściwie martwe? Oczywiście, że gdyby Europa była nadal chrześcijańska, to islam nie miałby tak łatwo, jak ma teraz, ale w końcu nie o to nam ;)) chodzi by mieć jeden fanatyzm zamiast drugiego.
Ci, którzy odchodzą od islamu, nie odchodzą od niego do chrześcijaństwa, tylko po prostu nie wyznają żadnej religii i myślą racjonalnie. Pewnie jest jakaś liczba tych, którzy przeszli na chrześcijaństwo, ale to chyba glównie w Stanach, nie w Europie. Generalnie ludzie, których stać na wyrwanie sie z opresji islamu, mają serdecznie dość wszelkich religii wraz z ich "słodkościami". To pewnie jeszcze zależy od osobistych doświadczeń. Znam (a właściwie znałam, bo od dawna nie mam kontaktu) byłe muzułmanki z Niemiec, szczególnie jedną. Wiele walki i bólu (dosłownego, fizycznego też) kosztowało ją wyzwolenie się od fanatyzmu rodziny i środowiska. Ani jej było w głowie "wdepnąć' w jakąkolwiek nastepną religię. Mówiła wprost: nawet jeśli istnieje bóg, to moje życie jest wyłącznie sprawą między mną i nim, wara od mojego życia mojej rodzinie, sąsiadom, imamowi i wszelkim specjalistom od mądrości i moralności. Nikt nie bedzie mi mówił, jak mam żyć. Ci, którzy myślą, że mają prawo mieć władzę nad moim umysłem, mylą się. Wara od mojego umysłu i od mojego ciała.
Ktoś, kto musiał walczyć o siebie z fanatyzmem religijnym otoczenia, raczej nie jest zainteresowany żadną religią, bo dobrze wie, czym to pachnie.
Ty bardzo gloryfikujesz chrześcijaństwo i pewnie dlatego wydaje Ci się, że ono jest receptą na wszystko, ale chrześcijaństwo już dawno przestało mieć znaczenie i to już nigdy nie wróci. Rozwój nauki i racjonalizmu oraz wykształcenie powodują, że religie przestają mieć znaczenie, wszyskie religie. Niestety to nie odbywa się w jednakowym tempie na całym świecie i stąd te koszmary, które przeżywamy, choćby w Barcelonie.
Powiem coś osobistego, zamachy z Barcelonie osobiście mnie dotknęły i jestem po prostu wściekła. Nie wiem, co wyobrażają sobie islamiści, ale osiągają wyłącznie to, że ludzie odczuwają tylko coraz większą nienawiść do islamu, nic więcej. Co te fanatyczne matoły sobie w ogóle mogą myśleć, gdy idą (jadą) zabijać niewinnych ludzi na ulicy? Że nawrócą świat na islam? Że ukarzą świat za to, że nie jest cały islamski? Co oni w ogóle mogą sobie wyobrażać w takim momencie??
Europejczycy szybko zapomnieli, co wyprawiał Kościół i jak wygląda życie, gdy rządzi okrutna religia, stworzyli tolerancyjne społeczeństwa, które nie potrafią się przeciwstawić nowej fali religijnego szaleństwa.
Pokonaliśmy chrześcijaństwo z jego fantazjami i okrucieństwami, teraz znów przychodzi nam walczyć o wolność, tym razem z islamskimi fantazjami i okrucieństwami.
Naprawdę ciężko sobie wyobrazić, co ci ludzie mają w głowach… 🙁
No faktycznie z czymś się nie zgadzasz Orionis, ale na pewno nie z tym co ja napisałem.
Bo ja nie napisałem wcale, że chrześcijaństwo jest "rozwiązaniem" problemu islamu – w ogóle nie użyłem tego słowa.
.
Napisałem natomiast: "jeśli coś jest w stanie kulturowo rozmiękczać Islam w Europie, to jest to chrześcijaństwo, a nie ateizm" – czyli napisałem o rozmiękczaniu (a nie "rozwązaniu problemu") i użyłem trybu warunkowego.
.
Wg danych opublikowanych jakiś czas temu w Christianity Today zdecydowana większość muzułmanów przyjmujących chrześcijaństwo, przyjmuje protestantyzm (zwykle ewangelikalny), czyli najbardziej liberalną i indywidualityczną formę chrześcijaństwa.
Ty piszesz, że nie chodzi o zastępowanie jednego fanatyzmu innym (udając, że nie wiesz o istnieniu fanatyzmu ateistycznego), gdyż zapewne (jak większość ludzi w Polsce) myślisz o katolicyźmie – w dodatku tym polskim katolicyźmie, który jest w większości bardzo zaściankowy i kojarzy się z silnym autorytetmem księdza, oraz bardzo restrykcyjną etyką. Ateiści polscy, którzy tylko tak widzą chrzescijaństwo (a jest ich z tego co obserwuję większość) sami są zaściankiem.
.
Podobnie naiwnie piszesz o muzułmanch którzy mają dość religijnych słodkości, co jest kompletnym nonsensem, gdyż Islam jest religią twardą i brutalną, osądząjącą na każdym kroku i narzucającą ciężką dyscyplinę. Nie ma w niej zbyt wielu "słodkości". Nie bez powodu jest to jedyna religia, w której zaaangażowanie mężczyzn jest większe od zaangażowania kobiet.
A tym co jest głównym motywem zachęcającym muzułmanow do przyjęcia chrześcijaństwa jest miłość (łąska, przebaczenie itd.).
Bo przeciętnemu muzułmaninowi brakuje przede wszystkim właśnie "słodkości".
.
Europejczycy wcale nie zapomnieli co wyprawiał Kościół, tylko sobie przypomnieli czym Kościół de facto być powinien i odsunęli go od udziału we władzy świeckiej (który był odstępstwem od zasad ewangelii). Z islamem jest zaś ten problem, że jego fudnamentem jest nie tylko ścisły związek z władzą, ale także ekspansja polityczna (czyli stałe poszerzanie zakresu władzy). To co w chrześcijaństwie było herezją, w islamie jest podstawą.
Rozumiem że nie-muzułumanie są słodcy?
Na przykład Hitler, Stalin, Lenin albo Putin?
Pani Alu.
Nie mam bladego pojęcia, co pani rozumie. Nie widzę też związku między tym co pani rozumie, a tym co ja napisałem.
Prosze mnie więc o to nie pytać.
.
Na podstawie świadectw muzułmanów przyjmujących chrześcijaństwo stwierdzam jedynie, że robią to oni nie dlatego, bo zafascynowały ich poczynania inkwizycji, surowe regłuły niektórych zakonów, albo krucjaty, tylko z powodu takich ewangelicznych idei, jak miłosierdzie, łaska albo przebaczenie.
-Panie chrześcijanin, załap pan, że słodkości były tu w cudzysłowie, co należy odczytać jako opresyjności, upierdliwości, uciążliwości. I jeśli ktoś się wyrzekł danej religi własnie z tego powodu, że miał ich dośc, to raczej nie szuka innych. Oczywiście może przejść też inną przemianę, czyli zmienić religię na tę mniej "słodką", takie wyjście spod rynny na deszcz.
Tomku, już Ty mi nie mów, co ja "zapewne myślę"…
@Piotr Korga: jeśli ktoś się wyrzekł danej religi własnie z tego powodu, że miał ich dośc, to raczej nie szuka innych.
.
Pan panie ateista sobie wyobraża, że "nie szuka", ale fakty są takie, że o wiele więcej ex-muzułmanów to chrześcijanie a nie ateiści.
Nie wiem, czy istnieją wiarygodne statystyki, ponieważ ateiści wywodzący się z krajów muzułmańskich w zdecydowanej większości się ukrywają. Często zatem są wliczani jako muzułmanie. Niezależnie jednak od liczb, na pewno istnieją ludzie porzucający islam i stający się ateistami, jak i tacy, którzy przyjmują inne religie. To jest fakt, z którym nie warto polemizować. W historii ludzkości wyraźnie można zauważyć nawet okresy, gdy ludzie masowo porzucali jedną religię dla innej i to są nie tylko okresy podbojów i konwersji na siłę: istniało też zjawisko dobrowolnego porzucania bardzo opresyjnej religii na rzecz innej, dającej więcej swobód, lepszy status społeczny, itd. Jednym z takich przykładów była masowa konwersja z hinduizmu na islam w czasach Mogołów w Indiach… To zjawisko zachodzi też dzisiaj w przypadku konwersji z islamu na chrześcijaństwo. Nie jest to związane raczej z głębokimi przemyśleniami o naturze wszechświata, a z chęcią poprawienia warunków życia, ale jako humanistka także pochwalam taki krok.
Nie mogę się jednak zgodzić z tezą o "rozmiękczeniu" islamu przez chrześcijaństwo. Właściwie to nawet nie wiem, czy do końca rozumiem, co masz, Tomku, na myśli, używając tego czasownika. Że islam złagodnieje od tych konwersji? Przecież jeżeli wszyscy ludzie, którzy widzą niesprawiedliwości tej religii przejdą na inną, to islamu nikt nie zreformuje. Stanie się tylko jeszcze bardziej agresywny. Że zmniejszy się liczba wyznawców? Tym bardziej będą fanatyczni.
Dla mnie istnieją dwie odpowiedzi na problem fanatycznego islamu:
1) W krajach muzułmańskich: wspieranie liberalnych muzułmanów celem doprowadzenia do wewnętrznej reformy islamu.
2) W Europie: ustanowienie świeckiego prawa, opartego na świeckiej etyce, nie dającego przywilejów żadnej religii i konsekwentne stosowanie go.
Chrześcijaństwo AD 2017 rozmiękczaczem islamu? [Coś jakby opowiadać o Żydach co na gestapo nazistów ponoć rozmiękczali. Poza tym czy chrześcijaństwo przemięknie islam, czy islam utwardzi chrześcijaństwo?] Czy ten pański pogląd to da się w ogóle jakoś uzasadnić, czy to kolejne aż natchnione gadanie – element wiary w sens istnienie boga chrześcijan, w jego niezwykłą moc oraz wiary że istnieje boski plan zbawczy na 3 tysiąclecie?
Tysiące muzułmanów przyjmuje chrześcijaństwo porzucając islam, więc to nie jest pogląd – to jest fakt.
Czy takie rozmiękczanie islamu jest wystarczające, by znikło zagrożenie terroryzmem islamskim?
Tego nie wiem. Raczej wątpię.
"Po prostu widać jak na dłoni, że jeśli coś jest w stanie kulturowo rozmiękczać Islam w Europie, to jest to chrześcijaństwo, a nie ateizm." ; "Czy takie rozmiękczanie islamu jest wystarczające, by znikło zagrożenie terroryzmem islamskim?
Tego nie wiem. Raczej wątpię."
No właśnie ja tez wątpie.
Jeszcze więcej muzułmanów i chrześcijan przerzuca się na ateizm. 🙂
Nie znam statystyk, prawdopodobnie masz rację, że większa liczba muzułmanów przeszła na chrześcijaństwo niż została ateistami. Jednak termin "ex-muzułmanie" nie oznacza wszystkich byłych muzułmanów, ale ateistów / agnostyków / wolnomyślicieli wywodzących się ze świata islamu, czyli osoby które odrzuciły islam i nie przyjęły żadnej innej religii (nie tylko chrześcijaństwa, w Azji przecież muzułmanie przechodzili też na buddyzm, taoizm, hinduizm i komunizm). Termin ten powstał dlatego, że jest to specyficzna grupa de facto bez przynależności, którą w większym stopniu niż sam ateizm łączy traumatyczna przeszłość i groźba śmierci, która nad nimi wisi. Zgodnie ze znaczeniem tego terminu, było to najprawdopodobniej największe zgromadzenie ex-muzułmanów, a przynajmniej największe o charakterze publicznym.
To jednak jest dość ekstrawaganckie rozumienie funkcji przedrostka ex-
.
Nieco się zdziwiłem czytając informację, że spotkanie, w którym uczestniczyło 70 osób z 30 różnych krajów było największym, bo nie tak dawno temu czytałem informację o tym, że tylko w jednym protestanckim zborze w Hamburgu jednego tylko dnia przyjąlo chrzest 80 byłych muzułmanów z Iranu i Afganistanu.
http://www.stern.de/panorama/gesellschaft/massentaufen–fluechtlinge-konvertieren-vom-islam-zum-christentum-6837644.html
.
Ale rozumiem o co chodzi… oni jeszcze nie zasłużyli sobie jeszcze na miano ex-muzułmanów.
Na konferencji było 70 mówców, ale znacznie więcej było uczestników! Nie znam dokładnej liczby, dlatego jej nie podałam. Myślę, że to wyjaśnia to nieporozumienie 🙂 A co do specjalnego znaczenia "ex-muzułmanin" – to jest termin funkcjonujący w świecie anglojęzycznym. Zostawiłam go, ponieważ widzę sens w odróżnieniu tej konkretnej grupy – islamskich apostatów nie przyjmujących nowej religii – od innych. Nie dlatego, że gardzę byłymi muzułmanami, którzy przeszli na chrześcijaństwo – wręcz przeciwnie, uważam, że to bardzo dobrze dla nich, zwłaszcza, jeśli są kobietami lub homoseksualistami. Tylko że ci ludzie woleliby chyba nazywać siebie po prostu chrześcijanami, a nie ex-muzułmanami. Tak mi się przynajmniej wydaje. Natomiast ex-muzułmanie są w większości ateistami, choć nie wszyscy. Wielu jest agnostykami, niektórzy z nich w ogóle nie wiedzą, kim chcą być. Ale wiedzą na pewno, kim być nie chcą! Dlatego tak właśnie siebie nazwali i ja to szanuję.
Ja też szanuję ich prawo do takiego samookreślenia, ale nie uznaje ich monopolu do niego.
Przecież fakt nazywania się chrześcijanienm nie zmienia przeszłości i faktu bycia ex-muzułmaninem. Logika!
Mam też poważne wątpliwości, czy zgromadzeni w Londynie apostaci faktycznie chcą być identyfikowani głównie jako ex-muzułmanie, a nie jako ateiści, racjonaliści lub humaniści.
Tożsamość negatywna jest słaba – to właśnie ona prowadzi często do pychy, nietolerancji a nawet agresji.
-Tożsamość negatywna prędzej prowadzi do kompleksów niż do pychy i agresji. Największych zbrodni dokonywali ci z poczucem wyższości, z tożsamością "pozytywna", że oto są rasą panów, tudzież zostali wybrani przez boga…bo tak… I tak po faszystach hitlerowskich mamy problem z kolejną "rasę panów", faszystów islamskich, jawnie głoszących swą wyższośc nad niewiernymi i przyznającymi sobie prawo do ich nawracania i podboju w tym siłowego. Bo przecież tak ustanowił Allah i wyraźnie mówi o tym Koran.
poczucie wyższości z natury jest tożsamością definiowaną przez porównywanie się z innymi
i to jest niefajne
Myślę, że jakby konwertytom, o których mówisz, zależało na tym terminie, to by się sami upomnieli 🙂 Zastanawiałam się jakiś czas, jak to przetłumaczyć i pomyślałam, że własnie zostawię to "ex-", jak w angielskim słowie, co u nas nie jest najbardziej naturalnym określeniem, w charakterze terminu a nadal będzie można mówić o wszystkich innych "były muzułmanin" lub "była muzułmanka".
Co do negatywnej tożsamości, to w dużej mierze się zgadzam z Tobą, ale wydaje mi się, że w tym konkretnym przypadku to raczej coś w rodzaju aktu odwagi. Ponieważ na tych ludzi islamiści naprawdę polują. Większość islamskich apostatów, którzy nie przyjęli nowej religii i w związku z tym nie chroni ich żaden nowy kościół, ukrywa się. Zatem takie otwarte przyznanie, że "ja nie jestem tylko ateistą, ale jestem osobą, która porzuciła islam", jest jak rzucenie im rękawicy. Tak myślę.
A jakąż ochronę może zapewnić kościół?
.
W krajach anglosaskich funkcjonuje pojęcie MBB – "muslim backgrounf believer". Brzmi to troche dziwnie, ale tam słowo "believer" często jest – dość niefortunnie – rozumiane jako synonim chrześcijanina.
Gdyby islam zezwolił na apostazję to straciłby siłę jak chrześcijaństwo. Islam jest religią mocno ekspansywną, wykorzystuje zakaz apostazji, ogranicza wolność zawierania małżeństw międzywyznaniowych a politycy z krajów islamskich oficjalnie wzywają do zakładania wielodzietnych rodzin w celu ekspansji religijnej a nie z powodu dbałości o rodziny. Prezydent Erdogan powiedział "Miejcie pięcioro dzieci, przyszłość Europy jest wasza". Imam Qaradawi, guru Bractwa Muzułmańskiego określił współczynnik urodzeń jako sposób do podboju Europy bez stosowania przemocy.
http://www.israelnationalnews.com/Articles/Article.aspx/20304
Rozumiem że tęsknisz do "ekspansji" chrześcijaństwa takiej rodem z XIX i XX wieku?
http://wsedno24.pl/index.php/2017/08/18/do-sieci-trafilo-nagranie-z-nocy-poslubnej-80-latka-z-12-latka-mina-dziewczynki-mowi-wszystko-wideo/