Indywidualizm czy konformizm ?

Są całe kultury, które bazują na zmuszaniu ludzi by zachowywali się tak jak wszyscy wokół. Nie bez kozery są to te z małą ilością noblistów. Bardzo trudno być indywidualistą w Chinach, chyba że wśród artystów. Są jednak kultury gdzie artyści są prześladowani. Kto wtedy ma stanowić kontrapunkt dla owczarni nudziarzy jak by powiedział Nietzsche? Inny indywidualista Anatol France uznał, że „porzadnym cżłowiekiem każda epoka nazywała tego, który robi wszystko tak samo jak inni”. Dalsze rozważania w filmie:

PN

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

28 Odpowiedź na “Indywidualizm czy konformizm ?”

    1. Indywidualiści lubią wzbudzać kontrowersje (skandaliści) więc w krajach zbyt liberalnych nie jest im wcale dobrze. Polska jest dla nich akurat – zawsze znajdzie się ktoś, kto się zgorszy, ale łomotu raczej już nie dostanie, ani nawet grzywny. Za to nie zabraknie takich, co będą go podziwiać za bezkompromisowość (a potem jeszcze kupią płytę albo książkę).
      Zresztą to wszystko jest względne. W Czechach nonkonformistą jest ten, kto przyzna się, że wierzy w Boga i chodzi do kościoła.

      1. Chyba Pan żartuje. Polska jest dobra dla warchołów, a nie indywidualistów. I to jest to, o czym Pan pisze. Tam się można wręcz udusić, chyba że się powtarza narodowe bajki w jednym chórze z „rdzennymi”. Nie znam ani jednego przypadku indywidualisty, który potrafił urządzić sobie życie za granicą, aby do Polski wrócił. Jest jednak trochę takich, którzy nie dali rady, więc dorabiają teorie.

        1. Bo prawdziwy nonkonformizm, to jest nie tylko jawne niezgadzanie się z większością, ale też nieprzejmowanie się większością. Może więc wystarczy się mniej przejmować tym co ludzie dokoła chrzanią i już można odetchnąć?
          Wychowałem się w rodzinie ateistycznej, a w stanie wojennym, czyli w szczytowym momencie popularności kościoła katolickiego wybrałem protestantyzm – i to ten w wersji ewangelikalnej, a więc zdecydowanie krytyczny wobec papizmu.
          Owszem – bywało że atmosfera robiła się jakby trochę gęsta, ale ja się czułem tak, jakbym i tak oddychał innymi gazem niż cała reszta. To tamci się podduszali i płynęli z prądem. Jak śnięte ryby.

          1. Nie żyjemy w próżni. Owszem, można zbudować sobie pewien mikroświat, ale tylko do pewnego stopnia. Pan sam lubi nacjonalistyczne mity, dlatego nie jest Pan wcale bardzo daleko od innych. Atakuje Pan emigrantów/ekspatów czysto emocjonalnie, bo wewnętrznie czuje Pan, że te historyjki są nieprawdziwe. Większość z nich została min. odsłonięta przez Piotra tu, na tych łamach.

          2. Nie powiedziałem, że jest. Większość Polaków żyje mitami o Polskim Imperium, które chwilowo zaniemogło, ale niedługo wróci. Taka kombinacja – mesjanizm, wielki Sobieski, wielcy żołnierze, wielkie bitwy (głównie przegrane), wielka (i europejska) szlachta itd. itd. Działa to, jak narkotyk. Czym więcej dostarcza przyjemności tym trudniej się od tego uwolnić. Dlatego atakują każdego, kto może ich z tego ciągu obudzić.

          3. Panie Krzysztofie, to prawda, że nie brakuje Polaków żyjących narodowymi mitami. W kraju jest ich może z 15-20% (wśród polonii w USA pewnie z 50%), ale pan z całkowicie irracjonalnych powodów, mechanicznie przykleja tą etykietkę każdemu, kto wygłosi choćby pół słowa powątpiewania w pańskie nieomylne opinie na temat PL. To jest polemizowanie argumentem ad personam, zamiast ad rem.
            Nieracjonalne.
            .
            Ja jestem realistą. Jeśli twarde dane (WHO!) jednoznacznie pokazują, że w Polsce bezpieczeństwo na drogach się od 25 lat stale poprawia, to nie będę panu potulnie przytakiwał tym, gdy wygłasza pan emocjonalne tyrady o tym, że na polskich drogach jest „coraz gorzej”.
            Czy aż tak trudno to panu pojąć?
            Maniera automatycznego narzekania na wszystko w PL, bez zważania na fakty, jest mi obca i nie ma to nic wspólnego z nacjonalizmem. To racjonalizm. Jedna literka różnicy.
            .
            Dla mnie Polski może nie być. Polskość jest czymś, co mi się przytrafiło z racji urodzenia akurat w tym miejscu i czasie. A mój świadomy wybór, to najbardziej kosmopolityczny światopogląd w historii świata, czyli chrześcijaństwo.

          4. I chciałbym jeszcze panu przypomnieć, panie Krzysztofie, pańską dziwnie nerwową i irracjonalną reakcję, gdy ośmieliłem się „bezczelnie” wspomnieć fakcie, że USA całkiem niedawno był państwem rasistowskim, zezwalającym na apartheid.
            Czyżbym obudził pana wtedy z jakiegoś ciągu? Zbezcześciłem jakąś narodową świętość?
            Zachował się pan jak typowy wyznawca narodowego mitu.

  1. Czy kobieta ubrana w hidżab w centrum dużego europejskiego miasta to przejaw indywidualizmu czy konformizmu?
    Ciężko też się zgodzić z sugestią, że postawa nonkonformistyczna ma być jakoś szczególnie wolna od nacisków. Pozbawiona nacisków i opresji. Chcesz być indywidualistą? Oto są tego konsekwencje….
    A już zupełnie nie rozumiem dlaczego konformizm redukuje osobowość
    Na zakończenie cytat: Always remember that you are absolutely unique. Just like everyone else.

  2. Ja to się obawiam, że Marksa lub JPII czytało i czytuje jakiś bardzo niewielki odsetek. Większość „porządnych ludzi”, którzy żyją jak inni to griluje, ogląda seriale i ewentualnie lajkuje na facebooku zdjęcia kotków.
    Jakaś część co bardziej aktywnych toczy wojny światopoglądowe i polityczne w internecie. I jeszcze jakaś część wychodzi czasem na ulicę demonstrować. I nawet jak ktoś dziś nie podpadnie jednym, to zawsze może podpaść innym.

      1. A bo ja wiem…
        Swego czasu zdarzało mi się wdawać w ostre dyskusje z katolickimi betonami.
        Raz wpadłem na pomysł zacytowania JPII bez podania źródła cytatu.
        Beton reagował świętym oburzeniem.
        Myślę, że polski katolicyzm byłby znośniejszy, gdyby ludzie czytywali przynajmniej JPII. Tak na początek.

  3. Taki mi cytat przychodzi do głowy:
    „Odnosimy się do Norwida,
    Nawołujemy Słowackim,
    Mickiewicz – codzienna potrawa;
    Zachodzę w głowę
    Jak głodny wśród bogactw Midas:
    Czyżbyśmy byli upadkiem –
    I bronić się własnym słowem
    Nie mieli – ni sił, ni prawa?” (J. Kaczmarski)

    Ja się z kolei kiedyś (a to a propos wspomnianego wyrazu niemieckiego) zamyśliłem nad angielskim słowem „outstanding” (brzmieniowo nawet podobnym), które tłumaczy się jako „wybitny”, ale gdyby przetłumaczyć dosłownie, otrzymamy tyle co „wy-stający”, albo „od-stający”. Można powiedzieć, że u anglików takie „odstawanie” od reszty jest nagradzane już w samym języku. Język – tak mi się wydaje – dość mocno wpływa na sposób myślenia o świecie i na postawy ludzkie…

    1. „Wybitny” to ten kto się WYBIŁ ponad innych – czyli praktycznie to samo znaczenie co „outstanding”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sześć + trzynaście =