Jak wygrać wybory w KOD rezygnując? Robi się to tak.
1. Legendarna odwaga Kijowskiego dała o sobie znać wielokrotnie. Tym razem też należy się spodziewać, że stanie do walki z otwartą przyłbicą, chociaż wstępne wyliczenia pokazują że przegra wybory na przewodniczącego KOD.
2. Plan więc jest taki. Po oficjalnym zgłoszeniu się Łozińskiego, skala hejtowania pozostałych członków zarządu znacznie zmalała i będzie maleć. Teraz ważne jest by jak najbardziej uwikłać Krzysztofa w bieżący spór.
3. Zadaniem wiernych żołnierzy Kijowskiego będzie pokazanie Krzysztofa jako jednego z grabarzy idei KOD. Od teraz Mateusz nie będzie odwoływał się do tekstu w Studiu Opinii, nawet wybiórczo, Już nie będzie Krzysztof autorytetem, Ojcem Założycielem pozostającym poza konfliktem. Trzeba będzie zrobić wszytko aby Krzysztof był jednoznacznie kojarzony ze zdrajcami i donosicielami z „świętej trójcy” (członkowie zarządu, którzy sprzeciwili się Kijowskiemu po aferze fakturowej). Czekam na określenie "banda czworga"
5. Gdy uda się przekonać wszystkich wokół ze Mateusz został zdradzony przez szuje, które występują wokół niego wyjątkowo licznie (przypomnę że zdrajcami okazał się CAŁY pierwszy skład zarządu i kolejne aż do dziś, oraz większość założycieli KOD) nastąpi akt główny przedstawienia.
6. Ktoś "niezależny, życzliwy i z autorytetem” rzuci pomysł by zakończyć wojnę w KOD poprzez wysunięcie niezależnego, nie uwikłanego w bieżące spory kandydata na rzecz którego zrezygnuje i Kijowski i Łoziński.
7. Takim idealnym, nie uwikłanym kandydatem okaże się jedyny nie angażujący się w żadne bieżące spory człowiek zarządu, człowiek pozostający w cieniu, skromny a jednocześnie zaangażowany w KOD od początku.
8 Byłoby pięknie i koncyliacyjnie, ale to gwarancja braku zmiany. Od dawna wszytko co się dzieje w KOD nosi wyraźne piętno tego kandydata. Kijowski nadal będzie robił za celebrytę, a KOD nadal będzie maszerował ku przepaści radośnie machając balonikami i śpiewając „strach, strach rany boskie”.
Od Redakcji: Legendarny tekst Krzysztofa Łozińskiego "Trzeba założyć KOD" znajdziecie tutaj. Był on chwalony przez Kijowskiego, który nazywał Łozińskiego "Ojcem Założycielem KOD". Ważna rola Łozińskiego w formowaniu KODu sprawia też, że został on wysunięty na kandydata na lidera KOD w mających się odbyć w marcu wyborach ogólnokrajowych. Oto fragment tego tekstu:
Mój pomysł jest następujący: trzeba założyć Komitet Obrony Demokracji działający na podobnych zasadach do tych, na jakich niegdyś działał KOR (Komitet Obrony Robotników powstały w 1976 roku). We wzorowaniu się na KOR nie ma nic złego, mimo iż niektórzy jego członkowie i współpracownicy (Macierewicz, Kaczyński…) przeszli później na ciemną stronę mocy. Przecież nie chodzi o te same osoby, lecz o metodę działania, która okazała się skuteczna.
A więc, trzeba zebrać grupę ludzi, dobrze by byli wśród nich ludzie o uznanym autorytecie, którzy byli by członkami KOD. Członkami, tak jak było w KOR, to znaczy występujący jawnie pod imieniem i nazwiskiem, podpisujący się pod dokumentami, występującymi publicznie. Druga grupa to współpracownicy, ludzie formalnie nie zrzeszeni, ale pomagający, zajmujący się zbieraniem informacji (legalnym, żadnego wykradania, szpiegowania, podsłuchiwania itp), kolportażem materiałów, pozyskiwaniem środków. Ci ludzie celowo nie powinni być zrzeszeni w formalnej strukturze, bez jakiejś podległości, kierownictwa, wydawania poleceń.
Dlaczego tak? Dlatego, że w przypadku członków jawnych bardzo trudno ich oskarżyć (nawet komuna miała z tym kłopot), bo o co? O obronę demokracji? Niepolitycznie. O spiskowanie? Też nie bardzo, bo przecież działają jawnie. Cała siła KOR-u polegała na tym, że działał w dużym stopniu w ramach konstytucyjnego prawa. Działał w obronie pewnych podstawowych wartości, a nie przeciw państwu w ogóle. KOR nie deklarował nigdy obalenia ustroju, nie wzywał do przemocy, nie deklarował wrogości do władzy, tylko patrzył władzy na ręce i punktował jej naruszenia praw obywatelskich. Tak powinno być i teraz. Organizacja, która by nie uznawała wyniku wyborów, bardzo szybko by upadła. KOD powinien być, dokąd tylko się da, jawnie zarejestrowanym stowarzyszeniem. Nie powinien się wiązać z żadną konkretną partią polityczną.
Niezależnie od mojej krytycznej opinii na temat Kijowskiego jako "wodza" KOD, coraz bardziej się zastanawiam, czy pomysł na KOD był dobry. Krzysztof Łoziński wskazał KOR jako pierwowzór, jednak nie wydaje mi się, żeby to był dobry przykład, bo jednak warunki są całkiem inne. W 1976 roku nie było partii opozycyjnych i nie było nadziei na wolne wybory. Dzisiaj, mimo postępującego osłabiania demokracji, istnieje opozycja parlamentarna. Nie cieszy się wprawdzie wielkim poparciem, i w jakiejś mierze na to zasługuje, ale myślę, że sporą rolę w tym osłabianiu poparcia dla partii opozycyjnych odgrywa wlasnie KOD – niby ruch spoelczny, ale przez wielu traktowany jako głowna partia opozycyjna. Prowadzi to nieuchronnie do zaniżenia wyników badań poparcia dla antypisowskiej opozycji, bo poparcie dla KOD nie jest w w nich w ogole brane pod uwagę. To nie znaczy, że KOD powinien się rozwiązać, jednak powinien calkiem zmienić strategię pod niemal każdym względem. Oczywiscie trzeba tez zmienic przewodniczącego. Upieranie się, mimo kolejnych afer, przy kandydaturze Kijowskiego jest samobójstwem po prostu. Gdyby się nawet okazało, że z tymi wypłatamni wszystko było w porządku, będzie mógł powrócić w chwale, ale po pierwsze nic na to nie wskazuje, a po drugie najwazniejszy jest interes demokracji, a nie jego osobista kariera. Zrsztą nikt nie chce mu zrobić krzywdy, bo porostu jest – mówiąc delikatnie – zbyt kontrowersyjny, co bardzo słabia poparcie dla KOD i motywację do działania.