Jubileusz w mieście kobiet

„Wszystkich praw! Całego życia”. Takie było motto X Ogólnopolskiego Kongresu Kobiet. Odbył się on w dniach 16-17 czerwca w Łodzi.

Można się zdziwić, że nie w Warszawie (choć był już ogólnopolski kongres w Poznaniu). Jednak kto zna choć trochę his(her)storię Łodzi, to przyzna, że jest to w dużej mierze miasto kobiet.

„Nad dachami szara mgła,

Zimny wicher ją rozdyma.

Ulicami miasta szła

Fabryczna dziewczyna”

Ta stara piosenka obrazuje narodziny przemysłowej Łodzi w XIX wieku (”Ziemia obiecana”), zawdzięczanej w dużej mierze pracy kobiet z przemysłu włókienniczego. Dziś jest to jedno z największych miast Polski, prężny ośrodek akademicki. I znamienne, że dziś jego prezydentką jest kobieta, Hanna Zdanowicz.

 

 

Na otwarciu kongresu w Hali Expo po odśpiewaniu hymnu narodowego i hymnu kongresowego zabrały głos matki założycielki idei, profesor Magdalena Środa i Henryka |Bochniarz. W dyskusji o kobiecym gabinecie cieni brała udział także profesor Monika Płatek, Danuta Hubner, dziennikarka Dorota Warakomska, Manuela Gretkowska. Zaproszone były też lokalne polityczki Barbara Nowacka i Małgorzata Tracz. Poruszano sprawy 100-lecia praw wyborczych kobiet, ale też takich kwestii jak molestowanie, kandydowanie w wyborach samorządowych czy równość w szkolnej edukacji.

Po południu odbyło się kilka paneli tematycznych. Dotyczyły one między innymi zdrowia, spraw społecznych, edukacji, praw zwierząt, kobiet w służbach mundurowych i spraw obywatelskich. Duże zainteresowanie wzbudziła debata ekumeniczna, w której wzięły udział przedstawicielki różnych religii mówiące o pozycji kobiet w ich religiach (muzułmanka, dwie ewangeliczki, w tym pastorka, i katoliczka). Wszystkie prelegentki stwierdziły, że źródłem opresji nie są same zasady religii, ale wprzęgnięcie ich w ramy patriarchatu, a niezależna kobieta może pozostać wyznawczynią swojej religii.  

Kongresowi towarzyszyło sporo wydarzeń kulturalnych: wystawy fotograficzne, zwiedzanie zabytków szlakami kobiet oraz spektakl „Dom Bernardy Alby”. Ta sztuka, autorstwa Federico Garci Lorki, stała się podstawą do dyskusji drugiego dnia na panelu kulturalnym dotyczącym relacji matek i córek. Na podstawie książki pewnej badaczki przytoczono postulaty służące dobrej relacji między bliskimi kobietami z różnych pokoleń; symbioza rodzinna szanuje różnice, uczy robić coś wspólnie, przywołuje żeńską genealogię rodziny i przekonuje o równości obowiązków, gdy ma się córki i synów. Dalszymi tematami w tym panelu była dyskusja o multikulturowości i nauczaniu herstorii.      

– Jestem na kongresie pierwszy raz i bardzo mi się podoba różnorodna tematyka – mówi Agata, studentka z Gdańska – Kobiety maja naprawdę w sobie wiele siły i warto ją wykorzystać.

Ewa Mastalska

O autorze wpisu:

Dziennikarka, publicystka, feministka (pisze między innymi do Zadry). Członkini redakcji RacjonalistaTV. Należy do Kongresu Kobiet.

7 Odpowiedź na “Jubileusz w mieście kobiet”

  1. Wszystkie prelegentki stwierdziły, że źródłem opresji nie są same zasady religii, ale wprzęgnięcie ich w ramy patriarchatu, a niezależna kobieta może pozostać wyznawczynią swojej religii.  

     

    Jak rozumieć to zdanie ? w odniesieniu do np: islamu ? (chodzi o największą kontrastowość akurat tego przypadku jeśli chodzi o pozycje kobiet w obecnych czasach )  Zaznaczam iż nie kieruję się żadną fobią staram się tylko powyższe zdanie pokornie zrozumieć na gruncie faktów ,logiki i zdrowego rozsądku ?  Czy to znaczy że islam jest w swej najgłębszej naturze matriarchalny względnie indyferentny płciowo a tylko obecnie , przechodzi trudny  patriarchalny okres błędów i wypaczeń ?

    "niezależna kobieta może pozostać wyznawczynią swojej religii." brzmi dobrze czy jednak słowo" musi" w tym konkretnym przypadku nie jest odpowiedniejsze od słowa "może"?  No a jeśli jednak faktycznie to słowo "musi " jest  właściwsze ,to o jakiej "niezależności " tu mowa ? 

    Przyznaje jednak że zdanie -"zależna kobieta musi pozostać przy swojej religii gdyż jej zależność wynika explicite z zasad owej religii " nie wyglądało by ładnie na X Ogólnopolskim Kongresie Kobiet. (w dodatku w panelu ekumenicznym )

     

    1. >>Wszystkie prelegentki stwierdziły, że źródłem opresji nie są same zasady religii, ale wprzęgnięcie ich w ramy patriarchatu, a niezależna kobieta może pozostać wyznawczynią swojej religii.  <<

      Bzdura, wręcz jawne kłamstwo. Oczywiście opresje wynikają ze stosowania zapisów religijnych, nie z samych liter, ale jakby nie patrzeć te są źródłem konkretnych opresji, dają im "zielone światło". Koran mówi, że kobieta dziedziczy połowę tego co mężczyzna, są wskazania dotyczące skromnego stroju, zachowania się kobiet, możliwości ich karania przez mężów, rozwodzenia sie z nimi jednym zdaniem. Konsekwencje widzimy i słyszymu o nich. Segregacja płciowa, hidżaby, nikaby, zabójstwa honorowe. Tu patriarchat wynika z religii, nie odwrotnie. 

  2. W dyskusji brała udział też muzułmanka pochodząca z Czeczeni, dziś mieszkająca w Polsce, prowadzi fundację zajmującą się pomocą uchodźcom i kobietom. I miała też takie zdanie, wbrew temu, co się powszechnie uważa o kobietach w islamie. Osobiście uważam, że można być feministką, kobietą niezależną, a jednocześnie wyznawczynią konkretnej religii. Znam wiele takich osób.  

    1. Spytałbym ją, co robi dla kobiet, które są prześladowane z uwagi na to, że związały się z niemuzułmaninem. Spytałbym ją o konkretne działania w tym zakresie. Spytałbym ją też, czy wspiera Ayan Hirsi Ali (lub inne, choćby czeczeńskie apostatki – kobiety) przed prześladowaniami ze strony muzułmanów. Ayan porzuciła islam. 

    2. >> Osobiście uważam, że można być feministką, kobietą niezależną, a jednocześnie wyznawczynią konkretnej religii.<<

      -Tylko nie w każdym kraju. Iranki niedawno próbowały być niezależne, chociaż w kwestii noszenia hidżabu i niektóre skończyły w więzieniu. Muzułmanki w Europie nadal są pod presją rodziny, swych mężów, ojców imamów. Są obrzezywane i wydawane za mąż niepytane o zgodę, za odejście od islamu grozi im nawet śmierć. Wiele z nich musi się ukrywać. Więc mało która może być niezależna. Szczególnie po ślubie. 

    3. Wydaje sie ze kobiety nie widzą roznicy miedzy wiarą i religią. My uzywamy te pojecia wymiennie. Np. wiara to wiara w konkretnego Jezuska czy Mahometka. I w te wszystkie cuda niewidy, i ze Jesus/Mahomet ją kocha (a jak bedzie niegrzeczna to ukarze). Natomiast ten cały bagaz społeczny, to całe  prawo panstwowe  oparte na prawach religijnych, jego swiadomosc przychodzi (albo i nie) dopiero w wieku dorosłym. Polska katoliczka ma wieksze mozliwosci wierzenia w Jezuska, ale jednoczenie do bycia niezalezną w sprawach poza-urojeniowych, wieksze niz muzułmanka.

    4. -Tylko nie w każdym kraju.

       

      I to jest sedno .

       

      Osobiście uważam, że można być feministką, kobietą niezależną, a jednocześnie wyznawczynią konkretnej religii.

      Oczywiscie" można być feministką, kobietą niezależną, a jednocześnie wyznawczynią konkretnej religii.," a nawet dokonać aktu apostazji  właściwe jednak pytanie w tym przypadku jest to –gdzie można ?.Jaka przestrzeń polityczna/kulturowa to umożliwia .Na emigracji/uchodztwie  w Polsce(vide "muzułmanka pochodząca z Czeczeni, dziś mieszkająca w Polsce") ,Europie,USA oczywiście można . Większość kobiet o których mowa ,żyje gdzie indziej .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

twenty − 6 =