Relacje katolicyzmu i kataryzmu przejawią się także w interpretacji pojęcia małżeństwa – katarzy (z racji doktrynalnych) nie uważali go za obrządek nadzwyczajny czy rodzaj sacrum lecz za ziemską konieczność, umowę między dwojgiem ludzi, jakąś formę dzisiejszego kontraktu cywilnego. Nie zawierali więc ślubów w obecności kapłanów katolickich co w świetle prawa kanonicznego i porządku społeczno-politycznego ówczesnej Europy wiązało się z określonymi konsekwencjami: takie małżeństwo było uznawane za konkubinat, a kobietę pozostającą w takim związku (zaliczana była automatycznie do kategorii amasia = nałożnica) traktowano jako jawną prostytutkę co wiązało się z dodatkowym oskarżeniem w procesie inkwizycyjnym o obrazę moralności publicznej.
Modlitwy i zebrania katarzy odbywali jedynie w lasach czy na łąkach (przeważnie na wzgórzach) – odmawiano jedynie >Ojcze nasz< i odprawiano melioramentum. W późniejszym okresie – XIII w. – formę centralnej świątyni czy miejsca o szczególnym znaczeniu dla całej wspólnoty pełniła forteca w Montsegur (znaczenie sakralne, doktrynalne i symboliczne) (25).
Nieludzkie rzeczy wobec innych
niszczą człowieka we mnie.
Immanuel Kant
Wspomniany wcześniej pacyfizm i niezgoda na zabijanie stworzeń żyjących przez katarów były tak przysłowiowe, że neo-manichejczycy z Goslar (1052) woleli zostać powieszeni niż zabić kurę. Świadczy to właśnie o przywiązaniu do zasad wiary i zgodności teorii z praktyką. Miało to na pewno określony wydźwięk społeczny biorąc pod uwagę zepsucie i niemoralny tryb życia feudalnego kleru katolickiego. Pod wpływem brutalnego prześladowania jednak to się zmieni.
Ostatnim aktem starcia katolicyzmu z albigensizmem / kataryzmem jest krucjata krzyżowa ogłoszona przez Innocentego III przeciwko heretykom z pd. Francji. Było to chyba pod względem liczebności biorących w niej uczestników i skuteczności jedno z największych i jedyne która osiągnęło ostateczny sukces, takie przedsięwzięcie.
Pierwszy okres walk – 1209-1229 (czyli do zawarcia tzw. traktatu z Meaux) – to walki w polu (niezbyt liczne i krwawe) oraz zdobywanie poszczególnych miast (tu ofiary idą w tysiące). Wyznacznikiem eksterminacji miejscowej ludności jest słynna rzeź (po zdobyciu przez krzyżowców) miasta Beziers (22.07.1209). Zabito w 3 dni ponad 20 000 osób – wszystkich: katarów, Żydów, prawowitych chrześcijan, kobiety, dzieci, starców, mężczyzn broniących miasta, nawet księży (wśród niższego kleru langwedockiego wielu sprzyjało jawnie lub skrycie nowej religii i porządkom społecznym przez nią niesionym): to tu wg zakonnika i kronikarza Cezarego z Heisterbach (żyjącego w owym czasie) legat papieski przy krucjacie przeciwko albigensom, opat Citeaux Arnold Amalryk na dylematy rycerzy krzyżowych jak odróżnić prawowiernych od heretyków miał powiedzieć „Caedite eos ! Novit en im Dominus qui sunt eius” (26).
Równolegle następują podziały łupów między francuskimi krzyżowcami i metodyczne, narastające w czasie, coraz bardziej brutalne prześladowania albigensów. Do akcji wkraczają dominikanie (ostatecznie ich statuty i organizację zatwierdza w 1216 r. Honoriusz III – 1216-1227). Organizuje się św. Inkwizycja oddana w ręce zakonu p/w Dominika Guzmana. Grzegorz IX (1227-1241) bullą Excomunicamus et anathematisamus (1231) aprobuje instytucjonalne prześladowania wszystkich inaczej wierzących niż interpretacja rzymska. Wreszcie Innocenty IV (1243-1254) w bulli Ad Extirpanda (1252) sankcjonuje stosowane już wcześniej tortury jako „miłe Bogu” celem skuteczności procesu inkwizycyjnego.
Następuje okres względnej stabilizacji – ale kataryzm w latach 30- i 40-tych XIII wieku chwyta jakby drugi oddech. Organizuje się kościół podziemny – m.in. dzięki takim postaciom jak „doskonali” Guilhaber de Castres czy Piotr Polha. Wybuchają coraz liczniejsze bunty, tężeje opór miejscowej ludności, dochodzi nawet do tumultów przeciwko zbyt gorliwym inkwizytorom, a nawet ich zabójstw (27). Prześladowania narastają, liczba ofiar terroru rośnie.
Faktem jest, że dokumenty mówią o niesłychanym jak nawet na średniowieczne warunki rozpasaniu i bezwzględności niektórych inkwizytorów. Jeden potrafił wcielić się w perfecti aby po pozorem udzielenia consolamentum uzyskać potwierdzenie podejrzeń wobec umierającej już staruszki jej heretyckiej proweniencji. Ową osobę – po uzyskaniu tych informacji przez sprytnego inkwizytora – po błyskawicznym procesie inkwizycyjnym, wraz z łóżkiem na którym dożywała swych dni, zaniesiono na naprędce zbudowany stos i spalono. Inny przedsiębiorczy inkwizytor (Fulko de St. Georges) współżył z kobietą (zaszła w ciążę w wyniku tych amorów), a gdy uzyskał dane dot. gminy miejscowych heterodoksów skazał ją wraz z innymi katarami na auto da fe (wyrok mimo jej ciąży wykonano). Najlepiej działalność inkwizycji na tamtych terenach w owym czasie oddają słowa jednego z inkwizytorów – Konrada Dorso (współpracownika znanego powszechnie z bezwzględności innego inkwizytora Konrada z Marburga) – mówiące, iż należy spalić nawet 100 niewinnych, acz podejrzanych o apostazję, gdyż może wśród nich być jeden heretyk bo „Niewinnych Pan Bóg i tak przyjmie do Królestwa Niebieskiego……” (jawny protoplasta słynnego prokuratora Andrzeja Wyszyńskiego).
Ostatnim aktem walk w tym regionie, które trwały bez mała 50 lat (1209-1255) to zdobywanie pojedynczych twierdz – niesłychanie ufortyfikowanych, położonych w trudnym terenie (na pograniczu langwedocko-aragońskim) stanowiących pojedyncze bastiony oporu kataryzmu i zarazem wspomnianej cywilizacji oc. Zwłaszcza cztery fortece – wspomniany Montsegur (oblężenie trwało prawie rok: maj 1243 – marzec 1244) oraz zamki Queribus, Puylaurens i Fenouillet – wyznaczają tu szczególną cezurę. W maju 1255 roku upada zbudowany na skalnym zrębie (stanowiącym wówczas naturalną granicę między Francją, a Aragonią), górujący nad przepaścistą doliną i przez to stwarzający wrażenie zawieszonego w przestworzach, zamek Queribus (należący do Charlesa de Barbery’ego). I to w zasadzie jest koniec zbrojnego oporu albigensów.
Zdobywanie tych ostatnich twierdz towarzyszą masowe ofiary na stosach – w poszczególnych punktach oporu chronili się bowiem znaczący dla ówczesnego kataryzmu ostatni żyjący „>dobrzy ludzie” (28): np. po opanowaniu Montsegur na gigantycznym stosie spłonęło razem 210 katarów (16.03.1244) nie chcących wyprzeć się swej wiary. Podobnie masowe auto da fe odbywały się też w przeszłości: m.in. w Minerve, Tuluza czy Carcassonne, gdzie na stosach palono obligatoryjnie za jednym zamachem grubo ponad 100 osób (1210 r.).
Jeszcze na przełomie XIII i XIV w. inkwizycja działa na tych terenach niezwykle intensywnie, mimo, że herezja albigensów jest już tylko echem. To wtedy tutaj swą działalność inkwizycyjną prowadzi przez kilka lat Bernard Gui (po raz pierwszy 1307-1308 w Tuluzie, później w okresie 1319-1324) (29), sławny dominikanin, biskup i zausznik papieży, autor dzieła pt. KSIĘGA INKWIZYCJI stanowiącego podręcznik i kompendium wiedzy inkwizytora, a z którego można czerpać do dziś informacje o tamtych czasach.
Właśnie Bernard Gui (wspólnie z Guillaume d’Ablis’em) skazuje na stos Piotra Authiera, ostatniego „doskonałego”, próbującego w początkach XIV w odtworzyć kościół katarski w Langwedocji. Ten wyrok uważa się za ostateczny kres idei katarskich na tym terenie.
Przerwane zostają także więzi albigensów z Langwedocji z dysydentami lombardzkimi. W połowie XIII w. jeszcze wymiana myśli, ludzi i diakonów następuje dość swobodnie. Krążą kurierzy, przewożone są listy, dokumenty, wędrują z jednego regionu do drugiego „dobrzy ludzie”. Jednak działania inkwizycji robią swoje. Zanik kataryzmu na pd. Francji, a także selektywne prześladowania w płn. Włoszech wygaszają po kolei źródła niepokojów. W Italii Kościół pacyfikuje kolejne grupy heterodoksyjne; tu echa neo-manicheizmu to przede wszystkim działalność Gerarda Segarellego (i jego ruchu pseudo-apostołów 30), braci wolnego ducha (31), beginek/begardów (32) czy tzw. passagiatów (33). Wszystkie te ruchy społeczne, konfraternie dysydenckie, stowarzyszenia protestu i rewolty – oficjalne, np. minoryci (34), i pozostające poza Kościołem – były wynikiem określonego klimatu intelektualnego, teologii, filozofii życia, pobożności i jej immanentnym: chiliazmowi, millenaryzmowi, anty-racjonalnej ascezie. Kościół i katolicyzm zmagać się będą z tym potężnym acz różnorodnym trendem przez kilka wieków. Gdzieś w efekcie działań tych sekciarzy zaistnieje Reformacja…..
Herezję katarską na wymienionych terenach pd. Francji wyznawało w przybliżeniu ok. połowa mieszkańców. Kataryzm i trubadurzy (dwa nierozłączne wyznaczniki cywilizacji oc) nie stawiały sobie żadnych celów ewangelizacyjnych. I dotyczyło to większości ruchów heterodoksyjnych wspomnianych w tekście. Były wolne od powszechnego wówczas stylu życia, mentalności, religijności, monokultury średniowiecznej Europy którą uosabia pontyfikat Innocentego III. Bez względu na to jak szokujące były ich przesłania, nie starały się narzucić ich sąsiadom. Katolicy mieli się tam dobrze, nikt ich nie prześladował i nie rzucał im wyzwania. Ale to właśnie najbardziej niepokoiło papiestwo i królów Francji. Zawsze tak się dzieje kiedy jawni wrogowie – wówczas tak egzemplifikowano islam (Saraceni) i judaizm (Żydzi) – zdecydowanie się odróżniają od swoich: nie do przyjęcia jest kiedy konkurent (na rynku wierzeń religijnych) przyjmując te samo (lub podobne) symbole wiary religijnej rozmywa jednocześnie dogmaty, prezentuje przeciwstawną logikę, odrzuca uznane autorytety, a przede wszystkim prezentuje odmienną eschatologię – doczesność pozostawiając do wyboru wiernemu (35). Im bardziej owa propozycja kulturowo-cywilizacyjna była kompromisową tym stanowiła większe zagrożenie dla ortodoksji, purytanizmu i absolutystycznych metod rządzenia.
Można na zakończenie stwierdzić, że kataryzm / albigensizm był swoistą duchowością, mającą swe korzenie w pierwotnym chrześcijaństwie (katarzy cały czas uważali siebie za chrześcijan) – ono przecież także wywodziło się z tradycji lewantyjskiej, przesiąkniętej mistyką, okultyzmem, poszukiwaniem charyzmatu. Dopiero ewangelizując germańskich barbarzyńców chrześcijaństwo uległo synkretyzacji w kierunku mitologii germańskiej, pogańskiej; swoistej barbaryzacji. Powielenie schematu Kościoła apostolskiego przez neo-manicheizm nie mogło się udać z tego tytułu, że średniowieczny Kościół stał się już częścią władzy – może nawet wiodąca częścią – feudalnej. A jak mawiał jeden z koryfeuszy Rewolucji Francuskiej, bliski współpracownik Maximilliane’a Robespierre’a, Louis A. d’St.Just: „Nie można rządzić i być bez winy”. Natomiast Kościół chciał (i chce tego nadal) być zarówno autorytetem moralnym, niekwestionowanym recenzentem decyzji i wyborów wszystkich ludzi, jedynym depozytariuszem prawdy, a zarazem – władcą, decydentem i beneficjentem materialnej doczesności.
Epoka wypraw krzyżowych, za jej początek uważa się 1095 r. kiedy to Urban II (1088-1099) upublicznia ideę krucjat na synodzie w Clermont-Ferrand, rozpala wyznaniowe namiętności; szał i fanatyzm religijny stają się podstawowymi elementami kultury chrześcijańskiej tego okresu. Pierwszą ofiarą padnie zawsze ten Inny – wtedy był to (jak zawsze potem) Żyd, później dotknie to dysydenta, sekciarza, schizmatyka, heretyka. Prześladowania innowierców – nawet tych, którzy mienią się chrześcijanami, ale nie są oficjalnie włączeni do naszej wspólnoty, nie są aprobowani przez główną siłę przewodnią tamtego okresu jakim bez wątpienia był Kościół katolicki – stają się codziennością, kanalizują frustracje i bezsiłę ludu wobec przemocy władzy feudalnej, są ersatzem dla zanikającego znaczenia cechów rzemieślniczych, wolnych stowarzyszeń i konfraterni, wolności miast (zwłaszcza we Włoszech i pd. Francji) na rzecz nieograniczonej władzy wielmożów świeckich i duchownych. Jednocześnie następuje koncentracja kapitału, bogactwa, decyzyjności władzy. Kościół apostolski pokazuje (opisany tu przykład jest pierwszym na tak masową skalę, zorganizowanym pod auspicjami papiestwa oraz władzy świeckiej, metodycznie i totalnie funkcjonującym modelem niszczenia Innego w kulturze Zachodu) (36), że w tępieniu dysydentów czy odstępców jest o wiele skuteczniejszy i bezwzględny niż aparat przemocy Nerona, Decjusza bądź Domicjana. Wspólnota biednego rybaka z Palestyny ukazuje się nam po 1000 latach swego istnienia despotycznym, totalitarnym i okrutnym tyranem. Instytucjonalne chrześcijaństwo dla katarów stało się tym czym tak potępiany przez nie biblijny Herod dla niewiniątek. Ten przykład jest klasycznym i niezwykle wymownym.
25 – Montsegur to niewielki donżon zbudowany na wąskiej i spadzistej grani na pd. krańcach regionu Langwedocja-Rousillon, otoczony z trzech stron przepaścistymi urwiskami. Charakteryzują go monumentalna brama, brak narożnych wież, mury pozbawione blanków i otworów strzelniczych; nie posiada też ta budowla jakiegokolwiek układu strategicznego. Nie przypomina więc w żadnym razie obronnych zamków z owego czasu. Od 1204 r. zrujnowana warownia decyzją miejscowego wielmoży Ramona de Perelli zostaje przyznana katarom langwedockim. Liczni autorzy francuscy uważają dziś, że Montsegur stanowił centralną świątynię albigensizmu oraz jednocześnie (we wcześniejszym okresie) był także miejscem manichejskiego kultu solarnego – świadczą o tym choćby dziwne możliwości określania zasadniczych pozycji wschodu słońca (przesilenie zimowe) na podstawie ekspozycji murów Montsegur.
26 – Zabijcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich.
27 – Tak stało się m.in. w Avignonet gdzie w maju 1242 r. grupa zbrojnych rycerzy – katarów wraz z giermkami (ok. 50 osób) morduje w okrutny i bezwzględny sposób grupę inkwizycyjną przybyłą do zaprowadzenia porządku w regionie Lauraguais: bracia zakonni Wilhelm Arnauld i Stefana z Narbonne – obaj OP (ich orszak składał się w sumie z 11 osób duchownych i świeckich – wszystkie zostały wymordowane). Właściciel zamku – Ramon d’ Alfaro (konspiracyjny katar wybitnego rodu langwedockiego) współpracował ze spiskowcami z Montsegur – stamtąd przybyło wspomniane „komando” mordujące inkwizytorów.
28 – W przypadku Montsegur byli to m.in. R.Agulher, P.Bonnet, A.Aicar, P. d’St.Martin oraz B.d’en Marti. Śmierć w płomieniach poniosły też córka władcy Montsegur młodziutka E.de Perella, jej matka – C.de Perella oraz babka hrabina M.de Lantar. Jak wskazuje wielu autorów jest to tragiczny symbol końca kataryzmu, zamykający jakby klamrą trzy pokolenia wyznawców tej wiary wśród najwybitniejszych rodów pd. Francji – pochłaniający wszystko ogień i triumfujący Kościół.
29 – B.Gui w drugim okresie swej inkwizytorskiej działalności w Langwedocji – jego jurysdykcji wówczas podlegały Tuluza, Albi, Carcassonne i Pamiers – wydał ponad 400 wyroków (w jednym 1319 – ponad 160)
30 – G.Segarelli z Parmy, rękodzielnik i wędrowny kaznodzieja (XIII w.), propagator idei ascezy i skrajnego ubóstwa kleru, millenarysta, zwolennik idei Joachima z Fiore (tzw. tryteizm), założyciel bractwa pseudo-apostołów (nazwa używana przez inkwizytorów m.in. B.Gui), spalony wyrokiem św.Inkwizycji w 1300 r. Po nim kierownictwo bractwem objął fra Dolcino z Novarry (i „charyzmatyczka” Małgorzata). Wyprawa krzyżowa ostatecznie pokonała po dwuletnim oblężeniu koło Vercelli resztki pseudo-apostołów: Dolcino i Małgorzata zostali wyrokiem inkwizycyjnym (1307) w okrutny sposób uśmierceni.
31 – Zwolennicy heretyckiej doktryny opartej o idee Amalryka z Bene, działający w XII–XIV w. na terenie całej Europy, bliscy begardom; wędrujący pątnicy żyjący z jałmużny w ten sposób realizujący ideał apostolskiego życia w ubóstwie. Ich doktrynę można zaliczyć do panteistycznych.
32 – Begardów czy beginki można traktować jako pewną formę (w dzisiejszym mniemaniu) III zakonu franciszkańskiego; to grupy mężczyzn i kobiet pragnących realizować idee św. Franciszka z Asyżu w sposób kolektywny, choć nie w formie konwentualnej, mniszej wg określonych, kościelnych reguł. Prześladowania ich podjęto przede wszystkim z tytułu negacji prymatu Stolicy Apostolskiej, doczesnej władzy papieża rzymskiego i prałatów Kościoła.
33 – Passagiaci – ruch religijny w XII-XIII wiecznej Lombardii judaizujących ebionitów, powołujący się na ewangeliczne ubóstwo, łączący prawo mojżeszowe z chrześcijaństwem (synkretyzm religijny), a Jezusa uważający tylko za najdoskonalsze ze stworzeń boskich.
34 – Ruch franciszkański po śmierci swego założyciela i ideologa w kontekście kontrowersji na temat ubóstwa Kościoła dramatycznie się podzielił. Tzw. spirytuałowie w swej doktrynie o posiadaniu dóbr doczesnych, ubóstwa kleru, jałmużny i ascezy bliżsi byli wszelkim ruchom dysydenckim spoza Kościoła. Zwłaszcza podczas pontyfikatu Jana XXII (1316-1334) doszło do prześladowań tych „duchowników” (decydujące w tych rozgrywkach są uchwały kapituły minorytów od św.Franiciszka w Perugii – 1322 i soboru powszechnego w Vienne 1312, a także dekrety Jana XXII).
35 – L.Stomma, KULTURA ZMIENNĄ JEST, Poznań 2009, s.183
36 – Różni naśladowcy w historii powielą ten schemat i metody wielokrotnie
Fajny artykuł ale myślę że jednak przemoc chrześcijan wobec innych nie potrzebowała feudalizmu. W końcu mordowali pogan od samego początku; wystarczy wspomnieć neoplatońską filozofię Hypatię z Aleksandrii
Śmieć Hypatii niewiele miała wspólnego z pogaństwem i chrześcijaństwem. Jeden ambitny polityk wykończył innego ambitnego polityka z konkurencji.
To wszystko.
Nie miał istotnego znaczenia fakt, że Hypatia była poganką (a jeszcze mniejsze znaczenia miał fakt, że była uczoną – do czego racjonaliści lubią niesłusznie dorabiać jakąś głębszą ideologię).
Co to są chrześcijańskie korzenie Europy w świetle historii Katarów?
Apologeci katoliccy pokazują wizję budowy cywilizowanego świata chrześcijańskiego.
Dzisiaj polscy biskupi głoszoną hasła ponownej chrystianizacji zlaicyzowanej Europy.
Czy grozi nam powrót do średniowiecza?