Bardzo lubię dobre koncerty monograficzne, a takim właśnie był koncert Wrocław Baroque Ensemble we wrocławskim ratuszu, jaki odbył się w niedzielę (12.02.23). Koncert nosił tytuł „Muzyka Wrocławia” co kolejny raz uczyniło miasto położone nad siedmioma rzekami „Wenecją Północy”. Giovanni Legrenzi był bowiem muzykiem związanym z Wenecją i Ferrarą, nauczycielem samego Vivaldiego i być może Antonia Caldary. Kompozytorowi przypisuje się też znaczny wkład w bel canto i w rozwój późnobarokowej opery, z niej bowiem głównie słynął. Legrenzi żył w latach 1626 – 1690, czyli w okresie dojrzałego baroku, który to okres wciąż, w wykonawstwie muzyki dawnej jest nieco zmarginalizowany na rzecz wczesnego baroku z geniuszami takimi jak Monteverdi i późnego baroku z Handlem, Vivaldim i Bachem na czele, nota bene również Janowi Sebastianowi twórczość Wenecjanina nie była obca i obojętna.
Legrenzi, źródło – wikipedia
Dlaczego jednak Wrocław? Chodzi oczywiście o zbiory nutowe stanowiące obecnie własność Uniwersytetu Wrocławskiego, a należące do jednych z najcenniejszych na świecie. Odnajdziemy wśród nich wiele dzieł Legrenziego, zapewne też unikatowych, podobnie jak ma się to z twórczością Monteverdiego czy Landiego. Można przypuszczać, że owe nuty nie znalazły się we Wrocławiu czy na Dolnym Śląsku przypadkowo i ich obecności towarzyszyła wykonywana muzyka. Wrocław w dobie baroku, przez długie lata, był praktycznie miastem państwem, związanym wprawdzie z monarchią Habsburgów, ale bardzo niezależnym, o czym świadczy choćby silny protestantyzm elit miasta rozwijający się swobodnie do końca Wojny Trzydziestoletniej w ultrakatolickim cesarstwie. Jednakże zainteresowania muzyczne elit miejskich świadczą o ich bardzo szerokich horyzontach, nie skrępowanych religijnymi partykularyzmami.
Na koncercie wysłuchaliśmy następujących utworów:
Sonata „L’Obizza” ze zbioru Sonate a due, tre, cinque, e sei istromenti op. 8
Adoramus te ze zbioru Harmonia d’affetti devoti op. 3
Sonata „La Cornara” ze zbioru Sonate a due, e tre op. 2
Humili voce ze zbioru Harmonia d’affetti devoti op. 3
Messa (Kyrie, Gloria, Credo) ze zbioru Sacri e festivi concenti, messa e salmi a due chori, con stromenti a beneplacito op. 9
Sonata „La Boiarda” ze zbioru Sonate a due, tre, cinque, e sei istromenti op. 8
Albescite flores ze zbioru Harmonia d’affetti devoti op. 3
Quam amarum est Maria ze zbioru Harmonia d’affetti devoti op. 3
Sonata „La Galini” ze zbioru Sonate a due, tre, cinque, e sei istromenti op. 8
Salve Regina ze zbioru Harmonia d’affetti devoti op. 3
Magnificat ze zbioru Sacri e festivi concenti, messa e salmi a due chori, con stromenti a beneplacito op. 9
Wykonawcami zaś byli członkowie Wrocław Baroque Ensemble, czyli:
Andrzej Kosendiak – dyrygent
Wrocław Baroque Ensemble:
Aleksandra Turalska, Aldona Bartnik – soprany
Daniel Elgersma, Piotr Olech – kontratenory
Maciej Gocman, Florian Cramer – tenory
Tomáš Král, Jaromír Nosek – basy
Zbigniew Pilch, Mikołaj Zgółka – skrzypce
Julia Karpeta – viola da gamba
Krzysztof Karpeta – violone
Přemysl Vacek – teorba
Marta Niedźwiecka – pozytyw
Jak to już jest stałą zasadą, WBE zaprezentował muzykę Legrenziego na najwyższym światowym poziomie. Choć siedziałem z tyłu Sali Wielkiej ratusza, akustyka sprzyjała weneckiej muzyce i dość mocny pogłos w żaden sposób jej nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie, podkreślał on migoczącą, wielobarwną melancholię, tak charakterystyczną dla muzyki weneckiego baroku. Nie był to jeszcze mocny niepokój tlący się tak mocno w głębi dzieł Vivaldiego, wciąż słychać było pełen energii błyskotliwy konstruktywizm, który w Najjaśniejszej zaszczepił Monteverdi. Legrenzi był siedemnastolatkiem gdy Michał Anioł czy też Bernini muzyki barokowej umierał, ale najpewniej znał genialne arcydzieła swojego poprzednika w katedrze św. Marka. Tym niemniej stylistyka muzyczna zmieniała się w owych latach w rekordowym tempie i dzieła Legrenziego bliższe są tym Bachowskim i Vivaldiowskim niż śmiałym eksperymentom twórcy Orfeusza. Wszystko wskazuje na to, że sam Legrenzi był jednym z głównych akceleratorów zmian.
Jedna z godnych uwagi płyt z muzyką Legrenziego
Wrocław Baroque Ensemble odnalazł się w tej stylistyce w subtelny i poetycki sposób. Krótkie, ale pełne inwencji sonaty ze skrzypcami w roli głównej stanowiły piękny grunt pod utwory oratoryjne, malujące wspaniale skonstruowane freski, działające malowniczo na wyobraźnię i pełne śpiewnych, melodyjnych fraz. Ciężko wśród wykonawców wyszczególnić największe gwiazdy, bowiem wszyscy byli doskonali. Jak zwykle zaskakiwało znakomite, jedne z najlepszych możliwych basso continuo, świetni soliści, znakomite skrzypce (jedynie na samym początku złe na zmiany wilgotności i temperatury). Maestro Kosendiak odnalazł się w muzyce weneckiej równie dobrze, jak odnajduje się w arcydziełach polskiego baroku, które przedstawia w coraz bardziej rozległej fonograficznej serii. Teraz czekamy oczywiście na płytę z muzyką Giovannniego Legrenziego!
Ja natomiast, podobnie jak podczas słuchania Benevolo z Herve Niquetem czy Bibera z Jordi Savallem mocno poczułem, że muzyka dojrzałego baroku jest wciąż za mało znana i zbyt sporadycznie wykonywania. A jest przecież doskonała, zwłaszcza w wykonaniu tak znakomitych artystów, do których bez żadnej taryfy ulgowej śmiało dodaję Andrzeja Kosendiaka. Nie wiem o co chodzi. Czyżby Biber, Legrenzi, Benevolo byli zbyt mało zbliżeni do odniesień, jakie dziś związane są z późnym barokiem, a prowadzą, niezbyt moim zdaniem słusznie, do jazzu czy nawet muzyki bardziej popowej? Fakt, w XVII wieku dziedzictwo wielogłosowych, madrygałowych faktur wciąż jeszcze było bardzo żywe, a w niczym ono nie przypomina trzyminutowych „piosenek”. Ale nawet jeśli lubicie „piosenki” posłuchajcie proszę madrygałów, przekonajcie się do tego subtelnego bogactwa, a nie będziecie już zbyt często sięgać do „złotych przebojów” z radia.