Bo jak się niezrealizowane marzenia i przeszłość do luftu skumulują, to będzie baaardzo niefajnie, i tyle.
Ależ ten rok zakończony cyfrą 5, no…
Taaakie wszystko niepewne… konkretów praktycznie żadnych… wiem że dzwonią, ale nie wiem, w którym kościele…
Już w 2005, jak skończyłam drugi rok studiów licencjackich, tak było…
Piosenki rosyjskie… to pamiętam, na działce u babci i dziadka…
Jedna z powyższych to była „Samotna harmonia” pani Sławy Przybylskiej; słowa napisał pan Robert Stiller, muzykę natomiast Boris Mokrousow. Śpiewałam to?
I w sali wykładowej, w szkole "słopiewnie, słowisień"… to wszystko z wierszy Juliana Tuwima…
Zabawa słowem… nawet fajne… ale tak jakoś niedostępne, nie do przebicia…
Iloczas… a co to właściwie jest… to znalazłam w podręczniku akademickim pani Alicji Nagórko "Zarys gramatyki polskiej"… co to jest? Coś śpiewnego, wydłużenie samogłoski… a tak, to "różnicowanie długości trwania sylab lub głosek", to z Wikipedii…
A więc i samogłosek… no, tak "iloczas samogłosek", też z Wikipedii…
Wokalizacja… to "zmiana spółgłoski w samogłoskę" ,"w slawistyce rozwój półsamogłosek i samogłosek zredukowanych (jerów) w samogłoskę pełną", z Onetu.pl… zgadza się…przecież nie da się śpiewać bez samogłoski… nie da się wyśpiewać spółgłoski…
Wyśpiewać, do cholery…
"W slawistyce"… Pieriewyjchwyst, czarno – biała kociczka… slavica…
na początku praktyk studenckich w instytucji naukowej, wycinek z gazety na ścianie, tytuł "Zastępca… kotki"; na zdjęciu starszy pan, obok czarno – biała kociczka…
Gdzie to jest, pojęcia wówczas nie miałam…
Po latach się dowiedziałam, że to urywek z "Gazety Wyborczej"…
Po roku poszłam, niedziela to była, ładna pogoda, prosto ulicą Jurija Aleksiejewicza Gagarina do organizacji zajmującej się aspektem byłych republik ZSRR… tam właśnie siedzieli starszy pan ze zdjęcia i jego czarno – biała kociczka…
To właśnie była Pieriewyjchwyst.
Co się, do diabła, wydarzyło w 1990 roku, że w latach zakończonych cyfrą 5, takie jakieś wszystko niepewne?
Nic szczególnego nie przychodzi mi do głowy….
"Więc żyjmy, jak można najpiękniej", to z "Chrześcijanin to ja", takiej piosenki religijnej, w telewizji na wakacjach u babci i dziadka, dźwięk tamburynu, to musiała być sobota, bo w ten właśnie dzień emitowany był program o charakterze katolickim " Ziarno".
Jeszcze ja i moi rodzice mieliśmy zjeść obiad u babci i dziadka, a po paru godzinach wracać do Warszawy…
Czy to w nocy wracaliśmy nocnym pociągiem, bo następnego dnia,
w niedzielę, byliśmy już w Warszawie na przystanku tramwajowym… ładna pogoda…. czy wtedy " la la la la" z radia, "Spacer dziką plażą pana Stana Borysa?
Że to " Spacer dziką plażą" pana Stana Borysa, to się dowiedziałam sześć lat później… pięć lat po tym, jak się zaczęłam uczyć w pierwszej klasie szkoły podstawowej…
Podwórko obok bloku, w którym mieszkali babcia i dziadek…
Już sześć lat miałam skończyć, skończyłam… ostatnia grupa w przedszkolu.
" To już ostatnia grupa; za rok idziecie do szkoły" – mówiła pani wychowawczyni.
Za rok…
Pani katechetka siedząca naprzeciwko wszystkich w grupie….
To już lekcje religii odbywały się w przedszkolu…
Pani dyrektorka miała obowiązek zatrudnić panią katechetkę…
Po latach szłam ulicą, przy której mieściło się przedszkole; od drugiej strony, nie tej, z której do wyżej wymienionego wchodziłam… sala,
w której się przebywałam, mając cztery latka jako wychowanka drugiej grupy, to jeszcze przed transformacją; sala w której przebywałam mając pięć lat, już jako wychowanka trzeciej grupy, to już po transformacji…
Przeszłam transformację w przedszkolu… na wakacjach u babci i dziadka; duża altana, pochmurna pogoda w ośrodku, do którego jeździliśmy z rodzicami i kuzynką na basen…
Miałam cztery latka… pani wychowawczyni, taka czarnowłosa, nasuwająca skojarzenia z Babą Jagą,
"bo w przedszkolu same zuchy i starszaki i maluchy,
każdy się do pracy bierze, jak nasi żołnierze", śpiewaliśmy z kolegami i koleżankami z grupy…
Po latach się dowiedziałam, że jest to z piosenki "Dzielny żołnierz".
Co było wcześniej… w przedszkolu?
" Maszerują żołnierze i śpiewają piosenki:
o dziewczynach, o kwiatach, o wiośnie.
Wietrzyk tańczy na skwerze, poszły w lesie sarenki,
grając marsza żołnierzom na sośnie.
Wietrzyk tańczy na skwerze, poszły w lesie sarenki,
grając marsza żołnierzom na sośnie.
Ja też będę żołnierzem, marynarzem, piechurem,
lub saperem, lotnikiem, żołnistą" tak wówczas zrozumiałam… po latach się domyśliłam że jest "czołgistą"
(…) pod żołnierskim mundurem (…) ojczystą" prawdopodobnie,
" pod żołnierskim mundurem (…) ziemię ojczystą", prawdopodobnie.
To też śpiewaliśmy z kolegami i koleżankami z grupy.
Pani pianistka przy pianinie, na dywanie w sali gimnastycznej wszyscy i wszystkie siedzieliśmy i siedziałyśmy na zajęciach z rytmiki; tuż obok wejście do kuchni i kuchnia.
Co to za piosenka, pojęcia nie mam, nawet teraz, po latach.
W sali, w której w tej drugiej grupie przebywałam, na ścianie, na specjalnej tablicy dekoracja; spadające z drzew liście i jeżyk; to jesień.
" Jak zbierałeś u Bartka grzyby" – mówiła do jednego z kolegów pani wychowawczyni, jak wszyscy i wszystkie siedzieliśmy i siedziałyśmy na dywanie.
W lesie… Bartek rzeczony mieszkał tam w pobliżu pewnie… w weekend?
"Oddział I, oddział II, oddział III, oddział IV", czytałam na drzwiach sal, w których mieściły się kolejne grupy.
Co to znaczy: oddział, pytałam.
To znaczy: grupa, powiedziała mama.
Oddział… skojarzenia militarne… bo już teraz w przedszkolu na drzwiach sali napisane czy wydrukowane jest: grupa ( któraś tam), dowiedziałam się.
Grupa… żeńska forma….
"Ta Dorotka pojechała do ogródka", słyszałam od babci, przebywając już w ostatniej grupie przedszkola.
Blok za furtką przedszkola, ogródek pewnie jakiś tam był obok… niedziela…
"Na podwórko i do szkoły", uczennica, pewnie liceum już, w kurtce,
" do szkoły", miałam się przecież niedługo zacząć uczyć w szkole podstawowej, szkoła, ale to już liceum naprzeciwko przedszkola, " kurtki lekko ocieplane Maria Bland", taką reklamę widziałam w telewizji.
To już parę miesięcy przed tym, jak się miałam zacząć uczyć w szkole podstawowej…
Zakończenie przedszkola, maj, pogoda ładna, " zerwę ja rumianki", rumianki, wianki… te słowa słyszałam w piosence.
" Zerwę ja rumianki", tak to się zaczynało.
Nie znałam wówczas tej piosenki, do dziś nie mam pojęcia, co to było… Ach, to „RUMIANKI”; słowa powyższej napisała N. Kuczyńska:
„Zerwę ja rumianki o serduszku złotym
W kolorowe wianki ślicznie je uplotę
„ (…) lecz nie ruszaj naszych pań”, tak wówczas zrozumiałam, a jest:
„(…) zrywaj kwiatki, biegnij w las,
lecz nie ruszaj naszych gniazd”, to chodzi o ptaszki, wiadomo.
Zgadza się:
„A w zaroślach leśnych ptak
na dzień dobry śpiewał tak
zrywaj kwiatki, biegnij w las
lecz nie ruszaj naszych gniazd.
Zrobię ja łódeczkę”, „ Łódeczki moich marzeń” pani Doroty Osińskiej:
„puszczam łódeczki mych marzeń”, słowa napisał pan Wojciech Młynarski, „niech falami płynie
Rzucę ją na rzeczkę w zielonej olszynie”, Park Olszyna, pani Dorota Osińska siedzi w białej sukience na trawie, to na nagraniu „ Łódeczek moich marzeń”
Rumianki… potem wakacje…
No i oczywiście " Jetsonowie", Hanny Barbery, to na wakacjach
u babci i dziadka…
"Jetsonowie"… jet, przedrostek to przecież: odrzutowiec .
George Jetson prowadzący taką właśnie… rakietę… a odległości, jakie przemierza rakieta… odrzutowiec właśnie?
Jechał z rodziną po zakupy, jak samochodem.
Skąd: jet?
Rakieta… przecież to mijało równo dwadzieścia lat od lotu Jurija Aleksiejewicza Gagarina.
"Astronautyka"… taką gazetę, czy raczej magazyn, u babci i dziadka widziałam… na okładce zdjęcie małpy…
Myślałam, że ta małpa to jest astronautyka…
Szkoła… już pierwsza klasa szkoły podstawowej… sobota rano chyba… odcinek "Jetsonów"…
Elroy: „Ciekawe, jak ja mam spać w takim hałasie! Nie możecie się uspokoić?!”
A potem, już pod koniec odcinka, Orbitek na pierwszym planie, cała rodzina na podwyższeniu, śmieje się… takie zakończenie…
A w czwartej klasie szkoły podstawowej, jak się uczyłam, zdjęcie majora Henryka Sucharskiego, mówił o wyżej wymienionym pan nauczyciel historii…
Nieee, to już było za współczesne…
W zestawieniu z naczelnikiem Kościuszką to na pewno…
A lot Jurija Aleksiejewicza Gagarina to już w ogóle…
Rok obecny… echo… 2005? 1990?
Tak co pięć lat?
W 1990 musiało się zacząć… czy jeszcze w 1985?
Dwa lata wcześniej – echo roku, w którym miałam zacząć uczęszczać do przedszkola…
A już na pewno przed wakacjami…
Byłam świadkinią transformacji… w wieku pięciu lat… ośrodek wczasowy, z którego wróciłam praktycznie już na powyższą… i pieriestrojki… upadku Związku Radzieckiego, właśnie jak się zaczynałam uczyć w szkole podstawowej…
Wszystko się właściwie skumulowało, jak się zaczynałam uczyć
w pierwszej klasie szkoły podstawowej… upadek dwóch ustrojów politycznych…
Po którym miało być tak pięknie… i figa z makiem i z pasternakiem!
Nie pojechałam do ośrodka wczasowego, w którym przebywałam w długi weekend przed transformacją rok po powyższej…
Klęskę bym zobaczyła i tyle…
Atmosfera permanentnej klęski… tak jest po transformacji, tak jest po pieriestrojce i po upadku Związku Radzieckiego.
Tworzyć historię… o, kurde, ale to górnolotnie zabrzmiało…
Na pewno się historii nie stworzy, jak się nie będzie realizować marzeń.
Bo jak się niezrealizowane marzenia i przeszłość do luftu skumulują, to będzie baaardzo niefajnie, i tyle.
Artykuł dobry jak dobry omen ,co prawda znam jednego wykidajłę który napisał by go lepiej ale to już jakby nie na temat 🙂 "Zgodnie z Przenikliwym i Trafnym Proroctwem Agnes Nutter jedynej całkowicie wiarygodnej wróżki świat skończy się w sobotę. Dokładnie mówiąc: w najbliższą" Luźne skojarzenia .I tyle .