Czy jakiekolwiek państwo mające energiczne i pomysłowe społeczeństwo liczące ponad 100 milionów mieszkańców może być słabe? Andrzej Lubowski w swej futurologicznej pracy o 2440 roku uważa że to Brazylia a nie Meksyk będzie najprężniejszą gospodarką Latynoamerykańską XXI wieku. Uważa że Brazylia jest silna optymizmem i dystansem swych mieszkańców (np. Argentyńczycy są zbyt dumni – s. 164), gdy meksykańscy prezydenci (Fox, Calderon) skoncentrowali się na walce z narcotraficantes, Brazylia i jej lewicowy prezydent Lula de Silva buduje mozolnie własny rynek (Meksyk jest uzależniony od USA, a wchodząc do NAFTA stracił nieco konkurencyjności, wobec standardów produkcji, jakie musiał zaakceptować). Brazylia eksperymentuje z Novo Mercado – bardziej trasparentnym od całości giełdy, segmentem giełdowym, o bardziej wyśrubowanych normach. To bardzo obiecujący projet uważa Lubowski (s. 167).
http://www.youtube.com/watch?v=CN6WkQHenIY
Niektórzy autorzy obwiniają jak Carlos Fuentes mieszanie się USA do spraw wewnętrznych Meksyku. Inni jak neoliberal nawrócony niedawno na komunitaryzm/konserwatyzm John Gray uważają że głównym problemem jest to, że totalnie wolny rynek może działać tylko gdy nie ma korupcji, a aparat państwa i prawa działa wyjątkowo sprawnie. Inaczej wkrada się chaos. Obok Rosji i Nowej Zelandii Meksyk jest jego sztandarowym przykładem. Gray pisze, że gdy w 1994 roku nowy prezydent Meksyku Ernesto Zedillo zdewaluował peso, amerykańscy inwestorzy stracili fortunę a do końca 1995 przybyło milion bezrobotnych. Przed 1994 głoszono że Meksyk jest wzorem wolnorynkowych reform inspirowanych Thatcheryzmem. W kilka tygodni od dewaluacji, Meksykowi groziła niewypłacalność. Clinton zgromadził 40 mld dolarów pomocy dla Meksyku i wymogl na IMF dal Meksykanom dalsze 18 mld. Nigdy jeszcze pomoc nie była tak wielka. Chodziło o to by zapobiec efektowi domina (s. 58). W 1992 roku Meksyk wszedł do NAFTA, jego klęska mogłaby zagrozić elekcji Clintona w 1996 roku. Przed powstaniem potomków Majów w Chiapas (1994), Meksyk uchodził za spokojny kraj w „którym nigdy nic się nie działo”, a Miguel de la Merida (1982-1988) jak się wydawało udatnie wzorował się na Reaganie. Modernizacjonisci wzięli górę w PRI i spowodowali wejście Meksyku do GATT (1985). W 1994 roku upadł rząd Salinasa, a w 1997 PRI straciła władzę na rzecz PRD. Klasa średnia skurczyła się wskutek ekspansji Wall Martu i innych amerykańskich gigantów (s. 62). Jednak ani PRD ani Zapatyści nie mieli nic do zaoferowania. Wolny rynek zniszczył oligarchów PRI, Meksykowi grozi kolumbizacja. Według Graya Amerykanie zapomnieli też o kulturowych różnicach między USA a południowym sąsiadem.
Meksyk ma bardzo różnorodne i bogate dzieje. Nikt tego nie przedstawia tak barwnie jak wielki pisarz Carlos Fuentes który niestety niedawno zmarł i nie dostanie już nobla choć wielu gorszych odeń pisarzy dostalo. Fuentes nie boi się szwendać po Detroit bo jak na meksykańskie standardy jest tam nie najgorzej („Lata z Laurą Diaz”, Warszawa 2012, s. 14). W jednej ze swoich książek Fuentes opisuje rodzinę niemieckiego kolonisty w Catemaco, który sprowadza sobie w 1905 narzeczoną ze starego kraju (s. 21). Powieściowy Philip Kelsen zraził się do Niemiec w momencie gdy jego idol Lasalle dogadal się z Bismarckiem (s. 26). Od tej pory chciał być wzorowym meksykaninem. Tylko żonę chciał z Niemiec bo w Meksyku nawet ateiści wierzyli w boga (s. 32). Potem pisze Fuentes o socjalistach strajkach i Porfirio Diazie, który ich rozpędza udając przed amerykańskim dziennikarzem Creelmanem, dobrego demokratę (s. 46). W 1910 roku w Meksyku kłócono się o to kto jest większymi dzikusami Brytyjczycy czy Niemcy (s. 59). W 1914 roku USA interweniowały w Veracruz przeciw Huercie, który obalił demokrację, interwencja zdaniem Fuentesa tylko przysporzyła Huercie miru (s. 70). W tym czasie na północy straszył Villa a na poludniu Zapata, burżuazja zaś uciekała z Veracruz na prowincję Np do Xalapy. Ciekawie pisze Fuentes o Porfirio Diazie, jedynym Indianinie wśród własnego gabinetu, który choć w sumie liberał, wybielał sobie skórę a mimo to nazywano go jedynym poważnym człowiekiem w historii Meksyku (s. 79). Nowości 1917 roku to było włoskie kino uważane długo za jedyne dobre, i nowa konstytucja o której stale debatowano czy nie nazbyt socjalistyczna (s. 94). W tym czasie farmy w Catemaco i wiele innych zajęli chlopi i ich samozwańcze spółdzielnie. W 1920 władzę przejął gen Obregon, o jednej ale twardej ręce (s. 116). W takiej sytuacji zastanawiano się czy demokracja bez rewolucji jest możliwa czy latyfundyści jej nie wypacza. Madero myślał że tak ale szybko zginął z rąk Huerty.
Kolejnego dyktatora Obregona zabil fanatyk katolicki i tak rozpoczęła się wojna domowa kolejna tym razem religijna. W 1930 roku Meksyk zyl regorma i Hollywoodem. Zastanawiano się czy wszyscy Węgrzy to cyganie itd (s. 152), bo Leslie Howard na cygana nie wyglądał. Starano się imitować angielski podwyższony akcent, i platynowe włosy Jean Harlow, oraz wiecznie niezadowoloną minę Husserla (s. 166). W 1932 Diego Rivera był atakowany z obu stron USA i Meksyku jako commie i capitalista (s. 189). W Detroit Rivera pozował na Żyda bo wkurzały go antysemickie hotele (s. 194). Miał różne pomysły które wkurzały mieszkańców Gringolandii Np by obok Lenina domalować Lincolna (s. 221). W 1938 roku Orson Welles straszył USA, jakoby Meksykanie zaatakowali New Jersey, tymczasem prezydent Cardenas jedynie nacjonalizował ropę naftową (s. 225). Meksyk jak Hiszpania nie był wspólną opowieścią mieszkańców lecz walką dwóch światów mentalnych (s. 232). Gdy na przykład USA były hymnem wszystkich Amerykanów. Kąpanie się bylo wtedy dla ultrakonserwatywnych katoli dowodem kryptoarabizmu (s. 236), a dawanie kredytów zydowstwem. Wszystkich kawiarnianych hiszpańskich republikanów zwano Rusos i wiwatowano na ich część, ci którzy nie mieli komunistycznych sympatii wielbili Roosevelta. Meksykanie narzekali na własne kompleksy wobec Hiszpanów, tamci zaś na meksykański formalizm (s. 263). Meksykańskie elity podziwialy Husserla i jego antynazistowskie przemowy, w których nazywał nazizm nieeuropejskim . Swiat hiszpańskojęzyczny wypierał pamięć o limpieza del sangre. W 1947 roku prezydentem został Miguel Aleman z elit Veracruz (s. 310). Do Meksyku uciekała cała europejska lewica a Frida Kahlo wielbiła Stalina choć kazał zabić jej kochanka Trockiego (s. 365). Warnerowie tymczasem odmienili USA wprowadzając ciężkie tematy społeczne do filmów (s. 387). Cardenas przyjął 250.000 hiszpańskich republikanów. W 1970 roku Meksyk przeżył epizod a la Paris 68′. Był jak to w Meksyku nieco gwałtowniejszy. Meksyk widzi się od tego czasu jako wieczna ofiara amerykańskiego ekspansjonizmu, który po dotarciu do Kalifornii musiał skręcić na południe. Niezbyt to historyczne, ale popularne mitologicznie.
Obecnie za największy problem Meksyku uchodzą narcotraficantes, od chłopców ktorym daje się saszetkę i adres oraz 10 dolców przed wyprawą busem do gringos (amerykański areszt to dla nich raj jak obóz harcerski) – fajnie to opisuje Piotr Kraśko w swojej latynoamerykańskiej książce z serii świat wg reportera.
Dokładniej problemowi przyjrzał się Brytyjczyk latynoskiego pochodzenia Ioan Grillo, mieszkający w Ciudad Mexico. Zauważa on, że w latach 2006-2011 wojna z kartelami spowodowała śmierć 40 tysięcy Meksykanów (Ioan Grillo, El Narco, polskie tłumaczenie 2012 Rzeszów, s. 5). Ludzie z górzystego stanu Durango szmuglują narkotyki do USA od czasów ich zdelegalizowania przez George’a Washingtona (s. 10). Bardzo pomógł upadek ZSRR i otwarcie licznych gospodarek na świat. Hilary Clinton mówi o kolumbizacji Meksyku a szef DEA gratuluje Calderonowi walki z przestępczością. Kto ma rację? (s. 15). W 2000 świętowano wybory Vincente Foxa i upadek klik PRI. W 2010 mówiono już o upadku kraju z powodu El Narco… 14 gospodarka świata wydaje od 2004 fortunę na wojnę z narkotykami. Indianie z Sierra Madre hodowali od wieków opium s na policję wolali guachos – slugusy (s. 30). Narkotyki to głęboko zakorzeniona kontrkultura. W Sinaloa rząd pali kolejne uprawy opium i marychy ale wieśniacy szybko sadzą nowe. To Porfirio Diaz stworzył świat kacyków i narcotraficantes. Wcześniej Chińczycy przywieźli opium ze swojego kraju (s. 41). Od 1914 13 narodów nadzoruje handel narkotykami. W 1924 w el Paso odbyła się straszna strzelanina, po odwołaniu prohibicji, bandyci z Sinaloa zainteresowali się chińskimi uprawami opium (s. 49). Od 1929 PRI rządziła za pomocą korupcji (s. 54). Gdy wojna światowa zablokowała dowóz tureckiej morfiny, otworzył się kolejny rynek. Nixon zwalczał narkotyki z powodów etycznych, PRI politycznych ale tylko do 1978 roku (s. 76). Policjanci zaczęli zyc z haraczu od narcotraficantes no chyba że obserwowała ich DEA wtedy wracali do pracy. Reagan zablokował trasy kolumbijskiej koki przez zatokę meksykańską, wtedy meksykańscy posrednicy wyrośli na bossów, długa granica lądowa była trudniejsza do kontroli (s. 90). Niektórzy byli żołnierze GAFE tworzonych do walki z Zetas też zasilili szeregi band (s. 136).Zetas działają na zasadzie franczyzy ta metoda skopiowana została przez el narco (s. 150). Często Zetas sami zostawali gangsterami. Rolę mediatorów między gangami pełnią zwykle kobiety (s. 202). 3% pkb Meksyku to pieniądze z narkotyków. Kolumbijczyków rozpracowal Niemiec Oliver Schmieg (s. 218) tymczasem wielu meksykanów śpiewali już o nich ballady. Narcotraficantes modlą się zwykle albo do Jezusa albo do samej śmierci Santa Muerte (s. 272). W 2010 prezydent Calderon zaczął pracować nad polaczeniem wszystkich służb bezpieczeństwa w jedną, a w 2009 roku osoba złapana z odrobiną narkotyku nie jest karana, usa szybko poszly tym tropem (s. 390) – może to coś zmieni na lepsze – ma nadzieję w 2011 ronu Ioan Grillo. I faktycznie wydaje się że rzeczywiście jest lepiej.
Polecam także książeczkę niezastąpionej Martyny wojciechowskiej o Meksyku. Co prawda w większości jest ona poświęcona meksykańskiej korridzie, równie popularnej choć gorzej płatnej niż w Hiszpanii, ale są też inne ciekawe informacje o tym ze Meksykanie mają 5 tysięcy fiest w kalendarzu, że wierzą w allusie, zle duszki, które oszukuje się zakładając ubrania tyłem do przodu i że Indianie z San Juan Chamulo w stanie Chiapas czczą… Cola Colę bo lepiej ich chroni przed trzęsieniami ziemi niż Jahwe…
Tymczasem Meksykanie doszli w 2012 roku do wniosku że PRI lepiej ich ochroni przed narcotraficantes. 27 listopada 2011 Enrique Peña Nieto oficjalnie przedstawił swoją kandydaturę na kandydata PRI w wyborach prezydenckich. W tym samym miesiącu z ubiegania się o nominację zrezygnował jego główny rywal, przewodniczący Senatu Manlio Fabio Beltrones, co otworzyło mu drogę do zwycięstwa. W sondażach przedwyborczych utrzymywał wówczas przewagę rzędu 20% nad każdym innym z potencjalnych kandydatów do prezydentury[4][1]. 17 grudnia 2011 władze partii zatwierdziły go jako kandydata do nominacji[1].
Nominację prezydencką PRI otrzymał oficjalnie 12 marca 2012 w czasie wiecu w Guanajuato, uzyskując również poparcie ze strony partii zielonych Partido Verde Ecologista de México (PVEM). 29 marca 2012 komisja wyborcza zatwierdziła ostatecznie listę czworga kandydatów do wyborów prezydenckich. 30 marca 2012 rozpoczęła się kampania wyborcza, którą Peña Nieto zainaugurował od wiecu w Guadalajarze. Jego głównymi rywalami w wyścigu wyborczym byli Andrés Manuel López Obrador z PRD oraz Josefina Vázquez Mota z PAN. Na starcie kampanii Peña Nieto utrzymywał w sondażach przewagę 10 punktów procentowych nad rywalami[1][5].
W swoim programie wyborczym głosił potrzebę poprawy warunków życia zwykłych obywateli oraz kładł nacisk na zwalczanie przestępczości, przypadków morderstw i porwań oraz walkę z kartelami narkotykowymi, z rąk których rocznie ginęło w kraju ok. 50 tys. mieszkańców (Wikipedia).
Pozdrawiam serdecznie z Poznania!