Pasterze dusz. Czy chciwość wszystko wyjaśnia?

W krytyce Kościoła dominuje motyw finansowy. Większość satyr obrazkowych i płomiennych manifestów odnosi się do profitów, jakie zyskują dzięki naiwności wiernych pasterze dusz. Wielu ateistów uważa, że księża są w większości cynicznymi ateistami, którzy robią to co robią dla zysku. Moim zdaniem problem leży głębiej.

Z pewnością wielu przywódców duchowych to żądni zysku oszuści. Ale jestem przekonany, że nie wszyscy i to moje przekonanie nie jest bynajmniej obroną instytucji „pasterza dusz”. Jak to możliwe? Zaraz Wam wyjaśnię.

Nawet wśród wybitnych naukowców zdarza się postawa rozdwojenia. Takie osoby z jednej strony zajmują się całkowicie przeczącą dogmatom katolicyzmu, islamu lub hinduizmu nauką, z drugiej zaś zachowują dalej swoją wiarę. Czasem, na nieszczęście dla części studentów i sympatyków nauki, łączą oni oficjalnie te dwa, zupełnie nieprzystające do siebie światopoglądy. Często zachowują swoją wiarę w prywatności, co im się oczywiście chwali, choć szkoda, że są oni w ten sposób naukowcami niejako tylko w godzinach pracy.

Ktoś z Was mógłby stwierdzić, że wiara naukowca trzymana w prywatności nie powinna mnie napełniać żalem. W końcu to tylko jego sprawa… Uważam, że nie jest tak do końca. Nauka to nie jest zawód podobny do innych. To nie praca w sklepie, czy w salonie fryzjerskim. Nauka to przecież triumfująca filozofia przyrody, przeglądająca się w lustrze faktów. Jak można zatem być filozofem tylko w godzinach pracy? Jak można przed wyjściem z laboratorium niejako odwieszać swój światopogląd, jakby był tylko roboczym fartuchem?

Bez sięgnięcia w ludzką psychikę, rozdwojenie jaźni u wierzących naukowców jest kompletnie niezrozumiałe. Gdy jednak pomyślimy o tym, że w dzieciństwie pewne postawy i przekonania zostają w nas wdrukowywane przez rodziców i dalsze otoczenie, nie ma się w zasadzie czemu dziwić. Człowiek jest nastawiony ewolucyjnie na automatyczne przyjmowanie różnych postaw i ocen w młodym wieku. Gdyby jako pięciolatek filozofował i był, siłą rzeczy, naiwnie sceptyczny wobec wskazówek starszych, byłoby to ogromnym zmniejszeniem szans jego przeżycia. Szans zarówno na uniknięcie poważnych zagrożeń fizycznych, takich jak głodny tygrys, czy wrząca woda, jak i na uniknięcie zagrożeń społecznych, takich jak złamanie tabu zachowań w społeczności, do której przynależy.

Rzeczy wdrukowane w dzieciństwie są niezwykle silne i trzeba mieć mocny charakter, aby je choć w części odrzucić. Owego odrzucania nie należy mylić z okresem młodzieńczego buntu. Wiele badań wskazuje na to, że po młodzieńczym buncie często wracamy do przekonań odziedziczonych po rodzicach w dzieciństwie i bezwiednie przekazujemy je naszym z kolei dzieciom.

Gdy pomyśli się o tym zjawisku, ciężko nie zwrócić uwagi na atrakcyjność hipotezy głoszącej, iż religie są memetycznymi wirusami i rozmnażają się drogą płciową. Ogromna większość ludzi na ziemi nie przyjmuje swojej religii jako osoby dojrzałe, rozważające świadomie jej dogmaty. Religie są wdrukowywane w dzieciństwie, kiedy nasze umysły najczęściej nie są w stanie dobrze rozróżniać między mitami a faktami.

Oczywiście zasady rządzące poszczególnymi religiami kładą silny nacisk na edukację religijną w dzieciństwie. Stąd mamy religię w szkołach, chrzest u katolików, czy wymóg płodności w hinduizmie, który zakłada, iż osoby bezdzietne są w zasadzie przeklęte.

Skoro rozdwojenie jaźni na racjonalną i mityczną dotyczy sporej, choć na szczęście nie większościowej, grupy wybitnych naukowców, tym bardziej ma to miejsce w przypadku pasterzy dusz. Fakt, iż pnąc się po szczeblach kariery dostrzegają oni zaplecze mechanizmów rządzących ich wspólnotami religijnymi, nie oznacza wcale, iż są oni w pełni i świadomie cyniczni. Najczęściej folgują oni po prostu dogmatom wdrukowanym w dzieciństwie.

Z drugiej strony patrząc, instrumentalne traktowanie dogmatów w celach zyskania większej ilości pieniędzy, lub też silniejszej władzy o zupełnie świeckim wymiarze, nie oznacza wcale, iż mamy do czynienia z pasterzami dusz, którzy są cynicznymi ateistami (choć oczywiście takie przypadki się zdarzają, aczkolwiek są moim zdaniem zdecydowanie mniejszościowe). Iluzjonista Derren Brown, demaskator szarlatanów, odkrył, iż wielu z nich na początku swej kariery wie, że popełnia oszustwo. Z czasem jednak sami zaczynają wierzyć w to, że na przykład rozmowy z duchami tworzone na zasadzie manipulowania publicznością, są rzeczywistymi rozmowami z duchami. Taka wiara jest w wypadku oszusta wygodna. Mało kto chce myśleć o sobie, iż jest zły i cyniczny… W przypadku osób duchownych ta tendencja jest jeszcze silniejsza, gdyż wpółświadome manipulowanie faktami na rzecz mitów jest postawą znaną im od dzieciństwa, na którą zazwyczaj nie są w stanie nawet spojrzeć z dystansem.

Gdy więc czytamy historię papiestwa i widzimy wśród papieży osoby niemal całkowicie skupione na bogactwach i władzy, nie oznacza to wcale, iż te osoby zupełnie nie wierzyły w katolicyzm. Sądzę, że znacznie łatwiej im było uwierzyć, iż ich czysto egoistyczne pragnienia są częścią „Bożego Planu”.

Krytyka kleru polegająca na ukazywaniu finansowych korzyści płynących z „wypasywania wiernych” jest niesamowicie atrakcyjna. Wielu ludzi o postawach antyklerykalnych nie jest nawet w stanie wyjść poza nią. Obok słusznego gniewu i dążenia do prawdy, postawie piętnującej zyski finansowe funkcjonariuszy religii przyświeca też zawiść. To bardzo silne uczucie. Z uwagi na to na przykład, jak mówią ostatnie badania, nie lubimy na przykład zdjęć naszych przyjaciół ze wspaniałych podróży, które zamieszczają oni na portalach społecznościowych. Zamiast wypytać ich o to, jak było w egzotycznych krajach, wolimy raczej rozmawiać z tymi, którzy nie spędzali czasu ciekawiej niż my…

Przeglądając krwawe karty historii różnych religii myślę sobie, że pasterze dusz będący świadomymi oszustami nastawionymi na zysk, byli znacznie mniej groźni i destrukcyjni od tych, którzy w pełni wierzyli w dogmaty swych religii. W WTC nie wbili się samolotami ludzie używający religii dla wygodnego życia, lecz osoby głęboko wierzące, skłonne oddać własne życie dla swej religii. Uważam zatem, iż krytycy religii nie powinni stawiać na czołowym miejscu aspektu finansowych profitów kleru. Będący na czele swego kościoła głęboko wierzący asceta będzie, moim zdaniem, znacznie groźniejszy od ciągnącego zyski cynika.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

One Reply to “Pasterze dusz. Czy chciwość wszystko wyjaśnia?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

fifteen + 10 =