Patrząc na Księżyc

Gdy spojrzymy na Księżyc, dostrzeżemy ten sam srebrny krąg, który towarzyszył ludzkości od zarania jej istnienia. Przez zdecydowaną większość czasu trwania gatunku Homo sapiens nie znano natury tego zjawiska. Księżyc był bogiem, lub też dziełem świadczącym o wyjątkowości skrytego za wszystkim boga. Rozwijała się astrologia, dla której wędrówki Księżyca i innych ciał niebieskich były przewodnikiem po ludzkich losach. Choć nie zdawano sobie sprawy z rzeczywistego wpływu Księżyca na ziemskie życie, choćby na ruch oceanów, uważano, że może on podobnie jak widoczne gołym okiem planety wyznaczyć przyszłość konkretnej osoby.

Dziś o Księżycu wiemy znacznie więcej. Albo przynajmniej możemy wiedzieć znacznie więcej, bo przecież wciąż istnieją astrolodzy i ludzie uważający Księżyc za tajemniczy podarek tajemniczego Stwórcy. Księżyc jest symbolem ramadanu i jego symbol powiewa na flagach islamskich państw. Podobnie jak judaiści, tak i muzułmanie posługują się kalendarzem księżycowym, który wyznacza ich święta. Czasem jedno drugiemu nie szkodzi, wystarczy posłuchać astronautów z programu Apollo, w których wypowiedziach zaskakuje wręcz chrześcijańska pobożność.

Czy to pobożni, czy ateistyczni astronauci księżycowi już odeszli, lub są wiekowymi panami. To dziwne, że w dzisiejszych czasach trzeba posłuchać dziadka aby dowiedzieć się jak to było tam, na Srebrnym Globie. O ile oczywiście ktoś ma takiego dziadka, a szanse na to nie są zbyt wielkie, mówimy raptem o kilkunastu osobach, z których wszystkie były Amerykanami.

Dziś po wielu dekadach pojawia się nadzieja nowych księżycowych doświadczeń i spora szansa na to, że Księżyc stanie się progiem do dalszych podróży. Znów będą wśród nas ludzie, dla których Księżyc nie jest wspomnieniem z dawnych czasów, ale codziennym doświadczeniem. Elon Musk zabrał już na orbitę osobę nie będącą ani żołnierzem, ani okazem zdrowia, możliwe zatem, że Księżyc stanie się dostępny dla niezbyt wysportowanych naukowców, a może nawet dla przeciętnego zjadacza chleba. Tak w sumie powinno być. Powinniśmy wyruszyć w kosmos, nie tylko garstka zwiadowców, nawet nie pionierów…

Jeśli chcemy ocalić jedyną jaką znamy cywilizację istot świadomych i tworzących naukę i kulturę. Homo sapiens powinien stać się mieszkańcem kosmosu, nie tylko jednej planety. Bez kolonii na innych ciałach niebieskich prędzej czy później Ziemian zmiecie jakiś kosmiczny kataklizm wobec którego będą całkowicie bezradni. Zatem człowiek nie może być tylko Ziemianinem, jeśli chce, aby jego dziedzictwo trwało.

Póki co nie wiemy, czy istnieją inne cywilizacje świadomych istot w kosmosie. Nie odkryliśmy ich w naszym Układzie Słonecznym, nie usłyszeliśmy ich przypadkowych komunikatów z planet pozasłonecznych. Mnie osobiście wydaje się całkowicie nieprawdopodobne, aby kosmos był niemal całkowicie pusty i aby istniał w nim tylko jeden Homo sapiens mogący snuć rozważania o gwiazdach i księżycach, nawet te astrologiczne. Mamy przecież setki miliardów galaktyk liczących sobie setki miliardów gwiazd. Możliwe, że znana nam komunikacja radiowa jest bardzo prymitywna i w trakcie rozwoju większość cywilizacji zarzuca ją całkowicie. Możliwe, że kosmos jest pełen kosmicznych cywilizacji, lecz nie ma żadnych hiperprzestrzennych napędów i wszyscy są skazani na gigantyczne odległości nie do przebycia. Wtedy koniec końców i tak musi nastać między cywilizacjami jakaś komunikacja w obrębie jednej galaktyki, jednak komunikacja pomiędzy galaktykami jest praktycznie niemożliwa. Wystarczy więc, że żyjemy w pechowej galaktyce w której rzeczywiście jesteśmy sami.

Ktoś powie, że odległość od końca do końca galaktyki też jest gigantyczna, wynosi bowiem dziesiątki tysięcy lat świetlnych. Nasza galaktyka jest dość typową galaktyką spiralną. Ma średnicę około 120000 lat świetlnych. Zaś do najbliższej galaktyki spiralnej (są też satelickie Obłoki Magellana) dzieli nas 2,5 miliona lat świetlnych. Oczywiście przebycie 120000 lat świetlnych z prędkością ćwierci czy połowy prędkości światła też wydaje się być abstrakcją, jeśli chodzi o komunikację w jednej galaktyce. Jednak cywilizacja, która rozwija się miliony lat będzie powoli kolonizować systemy gwiezdne znajdujące się kilka lat świetlnych od niej. Gdy powstanie kolonia, ona też będzie po jakimś czasie kolonizować kolejne systemy gwiezdne. Zatem z jednego źródła kolonistów powstaną dwa, później cztery, później osiem i tak dalej. Po okresie znacznie krótszym niż milion lat dana cywilizacja może być obecna w całej galaktyce. Może będzie miała też szybszy od światła sposób komunikacji z odległymi koloniami polegający na cząsteczkach splątanych kwantowo?  Wiemy przecież, że informacja może w ten sposób podróżować szybciej niż światło.

A zatem w galaktyce, gdzie rozwija się cywilizacja kosmiczna, po tysiącach lat będzie ona obecna w wielu regionach galaktyki. Nie będzie trudno na nią natrafić innej podobnej cywilizacji. Natomiast przeskoczenie owych milionów lat świetlnych dzielących galaktyki wydaje się być niemożliwe, jeśli prędkość światła jest absolutnym ograniczeniem dla kosmicznych wędrowców. Może można się przemieszczać w odrębnej bańce czasoprzestrzennej, która też nie byłaby ograniczona prędkością światła? Może kiedyś się tego dowiemy, a może nie…

Jadąc tramwajem i patrząc przez okna na zimny krąg naszego Księżyca, unoszący się ponad wrocławskim Parkiem Szczytnickiem, myślę sobie o rozmaitych epokach które to światło omiatało w dokładnie ten sam sposób. O wojennych nocach i o nocach pierwszych łowców, o nocach zasnutych parą epoki węgla i stali, o nocach rozświetlanych światłem elektrycznych latarń i o nocach, gdy na wąskich uliczkach tliły się co najwyżej pochodnie. Dziś ten Księżyc wita nas w niespokojnych czasach, a przecież był taki sam, gdy wyzwalaliśmy się z Zimnej Wojny, z PRL i witaliśmy z nadzieją „koniec historii”. Historia się nie kończy, nawet Księżyc ma historię, choć żaden człowiek nie był świadkiem jej burzliwych momentów. Mam nadzieję, że światło ludzkiej ciekawości nie zostanie zdmuchnięte przez niespokojne czasy i w końcu staniemy się mieszkańcami kosmosu. W końcu to niezwykłe, że wszechświat wytworzył sam z siebie świadome istoty, które go poznają i eksplorują. Szkoda byłoby zmarnować taki potencjał. A jeśli tak się stanie? Cóż, pozostaje nadzieja, że innym kosmicznym cywilizacjom uda się lepiej.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

2 Odpowiedzi na “Patrząc na Księżyc”

  1. Nie da się przesyłać informacji wykorzystując splątanie kwantowe.
    Nie trzeba podróżować z prędkością większą od światła (to zresztą niemożliwe) żeby dolecieć w rozsądnym czasie do innych galaktyk. Wystarczy prędkość nieco mniejszą od prędkości światła – ze Szczególnej Teorii Względności wiemy, że im większa prędkość tym bardziej skraca się droga. Np. przy prędkości 87% prędkości światła droga skraca się dwukrotnie. Z prędkością bardzo zbliżoną do prędkości światła można dolecieć do Andromedy w ciągu ludzkiego życia. Problemem jest energia potrzebna do rozpędzenia statku do takiej prędkości.

    1. Oczywiście chodziłoby o wiele splątań kwantowych. Jedno splątanie to jeden bit informacji. I moim zdaniem ustalenie stanu kwantowego w jednej splątanej cząsteczce to właśnie jest przesłanie informacji

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwadzieścia + 17 =