Perspektywy mocarstwowości UE w XXI wieku

Jeśli UE jako całość miałaby odgrywać w XXI wieku rolę mocarstwa, to już dziś powinniśmy móc dostrzec jakieś tego przesłanki, takie jak niezależność i skuteczność unijnej dyplomacji, czy zdolność radzenia sobie z kryzysami politycznymi i militarnymi.  Tutaj największym chyba euro-optymistą jest Mark Leonard, politolog brytyjski, autor:  Why Europe Will Run the 21st Century (2005), który uważa, że UE wkrótce zajmie miejsce USA jako dominująca potęga. Jego zdaniem, UE wydaje się nieco martwa, gdyż   patrzymy na nią oczyma Amerykanów, przy których twardym militarnym podejściu, „miękka siła” dyplomatów z UE zdaje nam się słabością.  Tymczasem Leonard uważa, że wielką zaletą tego europejskiego   taktu, jest to, że UE wciąga ona inne państwa  w orbitę swych wpływów nie antagonizując ich, oraz lepiej dba o światowy pokój[1].   W  swej książce o Chinach, Leonard zauważa wzrost Chin i uważa go za trwały[2], inaczej niż np.   Robyn Meredith, która podkreśla zależność Chin od Zachodu (paradoks – co druga para butów na świecie jest  made in China, choć często powinny się nazywać: made by Americans/Europeans in China, jako, że zachodnie inwestycje to ok. 40 % tego co Chiny wytwarzają[3]), ale i tak nie wyobraża sobie Chin w roli hegemona.

Fareed Zakaria, amerykański autor hinduskiego pochodzenia, za potęgę XXI wieku uznaje USA,  ale  nie sądzi by były one absolutnym hegemonem. Ciekawe, a może wcale nie takie ciekawe, że autorzy amerykańscy; zarówno konserwatywni jak Robert Kagan czy Samuel Huntington, jak i   liberalni jak Francis Fukuyama czy Zakaria, wszyscy „bronią” pozycji USA na stronicach swych książek (Huntington nawet daje duże szanse amerykańskim próbom westernizacji Meksyku, nie dając ich Turcji, Rosji, Indiom i Japonii[4]). Europejscy autorzy raczej unikają przeceniania różnic miedzy Zachodem i Wschodem[5]. Co chwilę u Huntingtona natykamy się na „azjatycki optymizm” pochodzący z odrzucenia „dekadenckiego Zachodu”, co ma dowodzić i istotnie dowodzi że Azja nie jest już zapatrzona na Zachód[6] choć sam wcześniej pisał, że Azja jedynie nadrabia zalęgłości (równa do Zachodu), a odwrót Zachodu jest jedynie względny. Słabe punkty wizji Huntingtona są jednak słabościami konserwatyzmu jako ideologii, nakazującej   partykularne spojrzenie na wartości społeczne i polityczne.  Podobnie w głośnej i nieco szalonej książce George’a Friedmana,  widzimy amerykańskie zniechęcenie do „starej Europy”, którą ma wykończyć jej drogi system socjalny.    Friedmann jest też sceptyczny co do potęgi Chin, które jego zdaniem będą zachowywać się raczej biernie pod względem strategicznym[7].   Niczym nacjonaliści  z PiS, przewiduje sojusz między Moskwą, Paryżem i Berlinem[8], co jest niekonsekwentne; po co Rosji sojusz z rzekomymi „trupami”?

Najmniej szans daje jednak UE, Walter Laqueur (ur. 1921), który kreśli wizję Europy, jako wyludnionego skansenu pełnego muzeów, żyjącego z bogatych turystów z Chin.    Lacqueur podkreśla znaczenie europejskiego kryzysu demograficznego, i dziw się, czemu w  Europie nie powstają żadne nowe spektakularne budowle, zapewne mając na myśli jakieś odpowiedniki szanghajskich drapaczy chmur[9], choć to  przecież normalne, że nie tworzy się nowej infrastruktury, tam gdzie już ona jest (no i gleba w Europie nie sprzyja drapaczom chmur). Lacqueur  krytykuje  Leonarda, za anachroniczny „optymizm lat 90” (upadek ZSRR, wizja demokratycznego liberalizmu na całym globie),   oraz  Martina Hüfnera, autora: Europa: Die Macht von Morgen. Hüfner uważa bowiem, że Europejczycy są bardziej dalekosiężnie myślący, tolerancyjni i międzynarodowi niż Azjaci i Amerykanie[10].   Lacqueur   nie stawiał złamanego szeląga na niemieckim programie liberalnych reform: Agenda 2010[11], które wielkie wrażenie zrobiły na Zakarii. Lacqueur sięga po zgrane argumenty  konserwatywne; Europa upada, bo rodzi się mniej dzieci, te zaś się nie rodzą, bo instytucja rodziny jest atakowana i przeżywa kryzys[12]. A przecież w laickich Francji czy Szwecji, dzietność jest wyższa niż w Polsce czy Hiszpanii, zaś tabletka antykoncepcyjna jest rzadko używana na katolickim południu Europy, choć to właśnie Hiszpania i Włochy wloką się w demograficznym ogonie[13].

Najbardziej dziwią u Laqueura pesymistyczne wizje demografii europejskiej, który szacuje populację Włoch w  2100 roku na zaledwie 15 mln obywateli, choć ogólnie wiadomo, że rozsądne dane demograficzne da się ustalić jedynie na jedno pokolenie naprzód. Osobiście dziwię się czemu nikt z omawianych autorów, nie dostrzega tego, że spadek ludności obciąża gospodarkę, ale też „kasuje” wywołane komputeryzacją bezrobocie, co znów może pobudzić dzietność.   Lacqueur twierdzi, że Europa XXI wieku, w dużej mierze będzie islamska, choć np. Zakaria uważa  europejską modę na straszenie „Eurarabią”, za chwyt propagandowy partii nacjonalistycznych, i przytacza statystyki CIA, wg których muzułmanie obecnie stanowiący ok. 3% mieszkańców Europy,  w  2035 dojdą do  5-8%, po czym najprawdopodobniej ich udział przestanie wzrastać. Zakaria twierdzi też, że    świat islamu, wcale nie zatrzymał się mentalnie w wieku VII, lecz  modernizuje się, choć  nieco wolniej niż reszta świata[14]. Zakaria zauważa też, że  cała Azja Południowo-Wschodnia z wyjątkiem Indii mają podobne problemy demograficzne, przy czym w Chinach i Japonii mogą być one poważniejsze niż w Europie[15]. Zakaria tratuje UE jako jedną z potęg depczących USA po piętach.

Zakaria, podobnie jak Laqueur wyraźnie oddziela USA od Europy, podczas gdy na przykład Brytyjski autor Edward Lucas po huntingtonowsku traktuje ‘Zachód’ jako całość, co dość typowe dla autorów o mentalności „atlantyckiej”.  Lucas jest przekonany, że każdy wyłom między USA i UE zwiększa szanse Rosji na odbudowanie swej złowrogiej potęgi, lecz tam gdzie Huntington, radzi odpuścić uznając rosyjskie strefy wpływów, mimo łamania praw człowieka[16],  Lucas nawołuje do konfrontacji w Kazachstanie, Gruzji i Estonii.    Lucas uważa, że Rosja rośnie w siłę dzięki złodziejstwu rządzonego przez FSB państwa, które pasie się na pojelcynowskim koncesjonowanym kapitalizmie[17], podczas gdy polski politolog Tadeusz  Kisielewski (ur. 1950) mający równie  paskudne zdanie o Putinie, uważa Rosję za politycznego trupa, który już niedługo będzie musiał sprzedać/udostępnić nie surowce, a całą Syberię Chinom lub Zachodowi[18]. Do autorów „kibicujących” Azji należą z kolei  Niall Ferguson i Ian Morris.

Mocarstwo dyplomatyczne

Czy UE jako całość prowadzi jakąś wspólną politykę zagraniczną, i czy UE jest dość spójna by taka polityka była skuteczna? Obecnie państwa UE przykrawają  budżet unijny, choć   głosy niezależne,  np. dziennikarzy „The Economist”[19], mówią, że UE ma raczej za mały budżet, by móc się faktycznie i skutecznie zajmować wszystkimi dziedzinami statutowymi. Austriacki pisarz Robert Menasse odczarowuje mit rzekomo straszliwie rozdętej ślamazarnej i niekompetentnej biurokracji unijnej, stwierdzając, że jest ona skromna, i fachowa, niczym administracja Józefa II Habsburga (pan. 1780-1790). Menasse ostrzegał przed   nacjonalistycznymi odruchami przykrawania UE, i czynienia z niej chłopca do bicia w imię załatwiania głosów wyborców narodowych. Całkiem słusznie Menasse,   stwierdza, że wbrew obiegowej opinii, to narody (i tzw. narodowe interesy) są  abstrakcją, w porównaniu z konkretnymi organizacjami takimi jak UE czy ONZ, i  to raczej po nich, a nie po narodowych mitach o urojonej jedności oczekiwać można czegoś dobrego[20].   Uważa, że zjednoczenie Niemiec rozpoczęło proces psucia UE, bo wywołało ducha nacjonalizmu[21]. Menasse uważa, że rozpad strefy euro może znowu uwolnić nacjonalistyczne demony, gdy np. holenderski historyk Geert Mak twierdzi, że zastąpiłby ją podobny twór[22].

Na forum światowym Unia na pewno gra  poniżej swych możliwości. Oceniając prace Ryszarda Zięby o polityce zagranicznej UE,   Teresa Łoś-Nowak wyraziła wdzięczność autorowi za to, że udowodnił ze polityka zagraniczna Unii istnieje i ma szanse na dalszy rozwój.   UE była pomysłem francuskim, choć już w latach 60-tych Francja zaczęła się wycofywać z koncepcji pełnej wspólnoty, zwłaszcza kiedy się okazało, że inne państwa nie chcą zrobić z niej alternatywy dla NATO.   O „europejskiej polityce zagranicznej”, według Ryszarda Zięby, zaczęto  mówić w 1985 roku, wyraźnie zaznaczając, że nie ma być to prosta suma polityki poszczególnych państw WE.  W roku 1990 Brytyjczycy z ich nowym premierem  Majorem przestali hamować dalszą unifikację, i tak w 1993 roku wszedł w życie traktat o UE   wraz z tzw. II filarem – wspólnej polityki zagranicznej i obronnej[23]. Przyświecała jej humanitarna ideologia pożyczona od USA i ONZ.   Polityka wobec bezpośrednich sąsiadów UE doczekała się już konkretyzacji, ale nie zawsze jest skuteczna[24].

Jeśli chodzi o spójność polityki UE i w ogóle o przyszłość Unii, Jan Maria Rokita pokłada nadzieje w niemieckim przywództwie, chociaż w  2003 roku, w zamian za francuskie ustępstwa w sprawie parytetu głosów, Niemcy zgodzili się wzmacniać francuską międzyrządową (a nie wspólnotową) wizję UE, obecnie Niemcy jako główny arbiter paktu fiskalnego, znowu mogą wzmocnić UE   choćby upowszechniając  niemiecki  model zarządzania długami[25], mimo, iż szanse UE na prawdziwe zjednoczenie, zmniejszyły się od Zjednoczenia Niemiec, ponieważ Niemcy po raz pierwszy od 1945 roku, poczuli się dumni, że są Niemcami[26].

Jeśli chodzi o polityczną samodzielność UE na zewnątrz, to jej miarą mogą być te kroki, które nie podobają się np. USA, a mimo to dochodzą do skutku, np.   zacieśnianie współpracy gospodarczej i politycznej z Kanadą (od 1976 roku) i unijno-kanadyjska deklaracja przeciw embargu  USA wobec Kuby (1996), za co USA nałożyła restrykcje na kanadyjskie firmy na Kubie[27].

Według Ryszarda Zięby dopiero od 2006 roku Unia stara się utrzymywać naprawdę wspólny front w dialogu z Rosją, ale nie zawsze się ta jedność utrzymać. W wizji Kisielewskiego, Rosja to trup, który nie wie czy zachowa kontrolę nad Syberią[28], której populację wyniszcza alkohol i kryzys demograficzny i której PKB tylko nieco przewyższa – dzięki rekordowym cenom surowców – PKB Holandii[29], której armia znajduje się w rozsypce, a flota ma coraz bardziej symboliczne wymiary[30]. Nie wróży Kisielewski sojuszu Rosji z Chinami, co ma skazać niedługo Moskwę na sojusz z UE i USA. Edward Lucas martwi się z kolei wzrostem wpływów Rosji i narzeka, ze tylko Londyn, Talinn, Sztokholm i Warszawa otwarcie krytykują militarystyczne zapędy Moskwy, co mimo słabości Rosji daje jej wszystko czego sobie zażyczy[31]. Do nielicznych przykładów twardej postawy całej UE wobec Moskwy, Lucas zalicza sprawę polskiego mięsa, kiedy to Angela Merkel uważała, że jeśli Putin ma problem z jednym krajem UE, to ma problem z całą UE[32].

Od połowy lat 70 UE ma swoje zdanie wobec Izraela i naciska na ten kraj w czasie fal szczególnie brutalnej polityki wobec mniejszości arabskiej[33]. Według Ryszarda Zięby jednak naciski te są  często za mało konsekwentne, by mogły być skuteczne, a w 2006 roku z Libańczykami.  Od 2006 roku UE spokojnie rozmawia z Iranem, podczas gdy USA grożą i straszą[34].

Chiny niepokoją UE i USA ponieważ są tak bardzo odmienne kulturowo[35],  w roku 1997 (termin oddania Hong Kongu) i 1999 (antyamerykańskie demonstracje w Pekinie)  na Zachodzie było modne demonizowanie Chin[36].   Wiele zależy od tego czy patrzymy na świat oczyma konserwatysty czy liberała. Dla konserwatysty kultura jest źródłem siły, a więc będzie on widział statyczny nacjonalizm Chin, jako „zdrowszy” od zachodniego liberalizmu, liberał wierzy, że „polityka może zmienić kulturę i ocalić ją przed nią samą”[37].

Stosunki UE z Chinami są dość wtórnej natury i pogorszyły się, odkąd Pekin porzucił nadzieję rozerwania NATO, przez zacieśnienie współpracy z UE[38].   Nie ma w zasadzie unijnej polityki wobec Pekinu, tak samo jak Tokio[39]. Pierwsza misją wojskową wojsk UE była misja w Kongu w 2003 roku. Jednak nie ma unijnej strategii także wobec Afryki.    Lacqueur dziwi się też ślamazarności w tworzeniu armii UE (i temu, że państwa UE nie przeznaczą na nią np. 1 swych  z 2 mln europejskich żołnierzy, 22 tys. czołgów i 6500 samolotów) i przypisuje to zbytniemu skupieniu Europejczyków na potędze moralnej.  Inny konserwatysta z USA Robert Kagan, sądzi, iż UE odwołuje się do moralności, bo jest słaba[40].

Mocarstwo militarne i energetyczne

Teoretycznie UE jako całość jest drugą potęga militarną świata po USA, przynajmniej na polu broni konwencjonalnej, bo jeśli chodzi o arsenały nuklearne silniejsza jest nadal Rosja. Jednak jak każdy twór wielonarodowy, cierpi na brak spójności decyzyjnej. Od roku 1981 obowiązuje procedura kryzysowa, zakładająca  zwołanie w 48 godzin ministrów SZ wszystkich państwa na żądanie 3 z nich. Od 2000 roku UZE przekazała UE prawo prowadzenia misji stabilizacyjnych i pokojowych[41]. Ryszard Zięba podaje, że państwa UE liczone razem wydają rocznie 160 mld euro na zbrojenia, co odpowiadało 1/3 wydatków USA i dwukrotności chińskich. UE jest wiec niejako skazana na mocarstwowość, nawet jeśli Holandia jest jedynym państwem szeroko otwierającym UE dostęp do swych narodowych arsenałów[42], a jedynym sprzętem nabytym przez USA od państw UE, był brytyjski samolot pionowego startu Harrier.

Do 2001 roku USA naciskały na UE, by wysyłała misje wojskowe tylko jeśli nie może lub nie chce tego uczynić NATO i zmuszały UE do uznania, wbrew woli np. Francji, że NATO powinno pozostać podstawa obronności Zachodu. Sytuacje zmienił 11 września 2001. Odtąd zaniepokojone terroryzmem USA nie przeszkadzają już tworzyć odrębnych struktur obronnych UE, ale coraz częściej wykorzystują podziały między państwami o orientacji atlantyckiej (Dania, Wielka Brytania, Portugalia, Polska itd.) a pozostałymi państwami UE. W 2000 uzgodniono, że nie powstanie jednolita armia UE, lecz siły będące jedynie konglomeratem sił narodowych.  W 1998 roku Tony Blair wywarł presję na Jacquesa Chiraca, by ten uznał, że siły UE nie mają dublować zadań NATO, więc nadal  mimo daleko posuniętej współpracy wojskowo-technologicznej w ramach UE aparaty obronne są niejednolite[43], a zadania wydzielonych sił UE (około 100 tys. wojska, stu okrętów i kilkaset samolotów), raczej skromne. Nie mamy przy tym, wbrew obiegowej opinii do czynienia z prostym podziałem na blok proatlantycki i francusko-niemiecki blok unijny, bowiem np. polityka brytyjska, była mocno sceptyczna wobec projektu rozszerzania NATO na wschód Europy, co mocno kontrastowało z planami USA, odrzucenia Rosji jak najbardziej na wschód[44]. To raczej Niemcy i Francja odrzucały ją jeszcze przed dekadą na wschód wbrew oporowi Londynu, co przeczy wizji Lucasa, który przypisywał UK rolę samotnego rycerza walczącego z rosyjskim imperializmem, wspieranego jedynie przez słabe państwa jak Polska, Szwecja czy Estonia.

Spoistość społeczna

Jedność i dyscyplinę społeczną jako podstawę mocarstwowości i zwycięstwa zalecał już chiński filozof Sun Zi (ok. VI w. p.n.e.). Jak już wspomnieliśmy konserwatyści widzą wielokulturowe społeczeństwa Zachodu słabszymi od hierarchicznych i otwarcie rasistowskich społeczeństw Chin czy Japonii. Wielu już pisało o fiasku europejskiego multikulturalizmu. Zakaria i Lacqueur zauważają, że USA znacznie lepiej absorbują obce etniczne elementy, a także to, że muzułmanie w USA są zwykle lepiej wykształceni i bardziej otwarci niż muzułmańscy wieśniacy w Europie. Lacqueur  przyznaje, że „Trzeci Świat” też ma coraz mniejszy przyrost demograficzny, choć i tak większy niż w Europie czy Rosji (a także USA – o czym jakoś mało pisze). Po konserwatywnemu wini  tzw. „ kryzys rodziny”, choć zaraz   potem pisze jak najsłuszniej, że w wielkim współczesnym mieście posiadanie dzieci jest „ekonomicznym samobójstwem”, więc wszędzie tam, gdzie przybywa mieszczan kosztem wieśniaków, ubywa dzieci.   Miasta takie jak Londyn czy Paryż już w XVIII wieku były umieralniami[45]. Konserwatyzm autora widać też po jego dość lekceważącym stosunku wobec radykalnie prorodzinnej polityki Francji i Szwecji[46], które mają najlepsze wyniki demograficzne w Europie.

Barwnie pisze Lacqueur o problemach z barierami językowymi i kultowymi utrudniającymi muzułmanom integrację w Europie, nieco dziwne są jego lamenty nad tym, ze młodzież nie słucha już imamów i rodziców znajduje się często poza wszelką kontrolą niczym młodzi Afroamerykanie w miastach USA[47], a przecież to wyjście spod kontroli, chociaż często kryminogenne, może być ostatecznie wstępem do asymilacji.  Lacqueur zauważa, że podczas zamieszek na paryskich przedmieściach imamowie wydali fatwę przeciw jej uczestnikom[48], ale zapomina już dodać, że było tak m.in. dlatego, że młodzi sfrustrowani nihiliści demolowali także meczety. Odium z islamu jako przyczyny konfliktów między próbuje też zdjąć Ian Buruma, pisząc iż muzułmański zabójca van Gogha wpadł w radykalizm z powodu życiowych frustracji o naturze ekonomicznej[49]. Buruma jednak znany jest z bagatelizowania zagrożenia ze strony samego islamu, pokładając nadzieję w  euro-islamskich koncepcjach  fundamentalisty udającego oświeconego muzułmanina Tariqa Ramadana, mimo, iż jak zauważył choćby   Laqueur, Ramadan uzyskał zakaz wystawiania sztuki Voltaire’a „Mahomet czyli fanatyzm” w Genewie[50]. Jak zauważa Lacqueur reformatorski islam w Europie jest słabszy niż w krajach islamskich, a radykalnemu islamowi przeciwstawia się raczej pokusa bezreligijności w stylu europejskim. Lacqueur nie podziela zdania Burumy, iż motywem zabicia Theo van Gogha było ubóstwo czy ekonomiczne frustracje, i generalnie krytykuje miękką postawę Europejczyków nawet wobec radykalnego islamu, co szczególnie wyraźne jest w Wielkiej Brytanii[51]. Lacqueur wpada w pułapkę typową dla autorów konserwatywnych, gdy chce jednocześnie zdjąć odium winy z kultury i religii w ogóle, a jednocześnie sprzeciwić się obcej kulturze i religii[52], pisze więc np. o upadku religijności, w kontekście coraz większej fali rozwodów, która dotyczy przecież także USA.

Melanie Philipps napisała książkę w której krytykuje obojętność władz brytyjskich na działalność islamskich fundamentalistów w UK, oraz edukatorów-multikulturalistów, którzy nakazują wychowywać dzieci w kulturze ich rodziców, wbrew liberalnym indywidualistycznym wartościom. Narzeka na brak brytyjskiej wersji American Creed tj. brytyjskich wartości ponadreligijnych, z którymi mógłby się utożsamiać także brytyjski muzułmanin[53], Sikh czy hinduista[54]. Multikulturaliści z Londynu od lat krytykują Francję za bardziej twardą „nieliberalną” politykę wobec islamu, choć to przecież francuskie podejście indywidualistyczne, nakazujące trzymanie kultury na dystans jest bardziej liberalne, od multukulturowego dzielenia ludności na strefy wpływów. Nawet Lacqueur przyznaje, że we Francji, gdzie obserwujemy „silniejszy nacisk laickości”, mamy może  więcej konfliktów z imigrantami, ale   większe enklawy świeckich muzułmanów niż w UK[55].  Wydaje się, że niedawna deklaracja kanclerz Merkel o fiasku multikulturalizmu może być pierwszym krokiem do aktywniejszego wspierania właściwej asymilacji, tzn. drogą ukazania wyższości zachodniej świeckiej kultury nad średniowieczną mentalnością islamu i innych religii. Według Zakarii USA to pierwszy w historii naród uniwersalny, a Europa nie wydaje się zdolna do asymilacji obcych kulturowo elementów. Jednak wcale nie musi tak być, wystarczy choćby spojrzeć na zdumiewającą listę sławnych Francuzów często bardzo egzotycznego pochodzenia (np. Rene Goscinny czy Dany Boon).

Elastyczność i innowacyjność naukowo-technologiczna

Ostatnią częścią składową tego co można określić jako mocarstwowość, do jakiej warto się odnieść to kwestie elastyczności ekonomicznej, które np. Ryszard Zięba ocenia jako największą przewagę UE, a także USA i Japonii, nad Chinami i Indiami.  Wystarczy porozmawiać z gospodarzami sklepów RTV, by dowiedzieć się, że to co wtórne i umiarkowanie nowoczesne Japończycy produkują w Chinach, rezerwując prawdziwe high-tech dla zakładów w kraju. W pewnym stopniu owe wrażenie kontrastu miedzy oszczędną i niesioną sukcesem Azją,  a pogrążonym w stagnacji   Zachodem, wynika np. z przestarzałych metod liczenia zadłużenia.  Zakaria  ten pisze, że wydatki gospodarstw i państw na edukację, są błędnie i anachronicznie liczone jako konsumpcja, choć przecież są forma inwestycji[56]. Przestarzałe statystyki nie odnotowują np. wzrostu oszczędności korporacyjnych który częściowo rekompensuje spadek prywatnych. Także liczba inżynierów wykształconych w Azji, jak pisze Zakaria, nie robi już takiego wrażenie, gdy uświadomimy sobie, ze to słowo oznacza tam zwykle zwykłego mechanika, lub nadzorcę hali maszyn, a nie np. konstruktora mostów[57].  Autor tekstu zamieszczonego w Gazecie Wyborczej, podjął polemikę z obrazem UE jako ślamazarnej i otępiałej[58], pisząc np.,  że w pierwszej dekadzie XXI wieku  udział UE w produkcji globalnej utrzymywał się na poziomie około 30 %., udział USA spadł z 31  do 23 %.

Wizje mocarstwowości UE opierają się na założeniu, że poszczególne jej państwa będą ze sobą harmonijnie współdziałać, zwłaszcza w kontaktach ze światem zewnętrznym. UE by być prawdziwym mocarstwem musi pokazać, ze jest zdolna do reform wynikających z kryzysu demograficzno-ekonomicznego.  Rozważania o potędze mają to do siebie, że lubimy bawić się w kreowanie kolejnych imperiów, podczas gdy w obecnych czasach atrybuty potęgi gospodarczej i politycznej wydają się rozproszone. Wielu autorów ma tendencję do przedwczesnego skreślania niektórych państw i sojuszy, wróżąc im czarną przyszłość. Ponieważ UE jest projektem skomplikowanym i bezprecedensowym w swej formule, jest szczególnie trudnym obiektem dla futurologów politycznych.  Bardzo wiele zależy od siły moralnej projektu UE i innych mocarstw, która może do nas przemawiać lub nie.

The Red Arrows information with 4 RAF Typhoons

 

[1] M. Leonard, Why Europe will run the 21st century, London 2005.
[2] M. Leonard, Zrozumieć Chiny, Warszawa 2009, s. 63.
[3] R. Meredith, Chiny i Indie. Supermocarstwa XXI wieku, Warszawa 2009,  s. 103-129.
[4] Huntington wieszczy ostateczną porażkę westernizacji Rosji i Turcji  podkreśla np. sprzeciw Niemiec wobec uznania konieczności odwetu NATO na agresorze atakującym Turcję, vide: S. Huntington, Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego,  Warszawa 1997, s. 237-247.
[5] I. Buruma, Misjonarz i libertyn eros i dyplomacja, Kraków 2005, s. 7.
[6] S. Huntington, Zderzenie… op. cit., s. 169.
[7] G. Friedmann, Następne 100 lat. Prognoza na XXI wiek, Warszawa 2009, s. 120.
[8] Ibidem, s. 137.
[9] W. Lacqueur, Ostatnie dni Europy. Epitafium dla Starego Kontynentu, Wrocław 2008, s. 9.
[10] M. Hüfner., Europa: Die Macht von Morgen, München 2006, s. 139.
[11] W. Lacqueur, Ostatnie dni Europy. Epitafium dla Starego Kontynentu, s. 119.
[12] Ibidem., s. 114.
[13] J. Weiner, Wstęp, [w:], Prognozy. Trzydziestu myślicieli o przyszłości, red. S. Griffiths, Poznań 2006, s. 12.
[14] F. Zakaria, Koniec Hegemonii Ameryki, Warszawa 2009, s. 46.
[15] F. Zakaria, Koniec… op. cit., s. 238.
[16] S. Huntington, Zderzenie… op. cit., s. 417.
[17] E. Lucas, Nowa zimna wojna. Jak Kreml zagraża Rosji i Zachodowi, Poznań 2008, s. 7.
[18] T.A. Kisielewski, Schyłek Rosji, Poznań 2007.
[19]TVN 24, http://www.tvn24.pl The Economist o ustaleniach szczytu UE-Komedia euro, 27.02.2013, http://www.tvn24.pl/biznes-gospodarka,6/the-economist-o-ustaleniach-szczytu-ue-komedia-euro,194311.html
[20] A, Krzemiński, Nadchodzi wiosna Europy?, „Przegląd Polityczny” Nr 115-116/2013, s. 38-45.
[21] Jako spadkobierca Austro-Węgier jest Menasse zapewne szczególnie uczulony na nacjonalizm, podobnie jak jest nim np. konserwatywny autor niechętny UE, Erik von Kuehnelt-Leddin.
[22] A, Krzemiński, Nadchodzi wiosna Europy? , „Przegląd Polityczny” Nr 115-116/2013, s. 38-45.
[23] R. Zięba, Wspólna Polityka… op. cit., s. 43.
[24] Ibidem., s. 57.
[25] J. Rokita, Deutsche Ordnung? (O dylemacie skąpca i imperialisty), „Liberté. Głos wojny wolność ubezpieczający”, grudzień 2012-luty 2013, s. 128-150.
[26] T. G. Ash, Kryzys Europy, czyli jak Unia powstała i dlaczego się rozpada, Przegląd Polityczny Nr 115-116/ 2013, s. 10-19.
[27] R. Zięba, Wspólna Polityka… op. cit., 121-124.
[28] T. A. Kisielewski, Schyłek Rosji… op. cit., s. 33.
[29] Ibidem s. 50.
[30] Ibidem., s. 110.
[31] E. Lucas, Nowa Zimna Wojna… op. cit., s. 14.
[32] E. Lucas, Nowa Zimna Wojna… op. cit., s. 230.
[33] R. Zięba, Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa Unii Europejskiej, s. 208.
[34] Ibidem., s. 213-214.
[35] J.N. Wasserstrom, Chiński nowy wspaniały świat i inne opowieści czasów globalizacji, Kraków 2010, s. 4-5.
[36] Ibidem., s. 4-5 i 74.
[37] F. Zakaria, Koniec… op. cit., s. 92.
[38] J. Buczyński, Polityka bezpieczeństwa Chin w XXI wieku, Warszawa 2010, s. 47-49.
[39] R. Zięba, Wspólna Polityka… op. cit., s. 237.
[40] W. Lacqueur, Ostatnie dni… op. cit., s. 102.
[41] R. Zięba, Wspólna Polityka… op. cit., s. 50.
[42]Ibidem., s. 98.
[43] Np. całkowicie profesjonalna armia UK jest drugą tego typu co do wielkości na świecie, i bardziej przypomina US Army niż inne armie europejskie, vide: K. Piątkowski, Siły zbrojne Wielkiej Brytanii, [w:], Polityka bezpieczeństwa i siły zbrojne Wielkiej Brytanii, red. K. Piątkowski, Warszawa 1995, s. 66.
[44]K. Piątkowski, Polityka obronna Wielkiej Brytanii, [w:], Polityka bezpieczeństwa i siły zbrojne Wielkiej Brytanii, red. K. Piątkowski, Warszawa 1995, s. 10.
[45] Piszę o tym wielokrotnie w moich książkach o życiu codziennym w XVIII wieku: P. Napierała, Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie, Novae Res, Gdynia 2010 i Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy, Kraków 2012.
[46] W. Lacqueur, Ostatnie dni… op. cit., s. 33.
[47] W. Lacqueur, Ostatnie dni… op. cit, s. 44. Podobnie zresztą rozpisuje się Buruma, co dziwi u liberała, ergo zwolennika indywidualizmu, vide: I. Buruma, Śmierć w Amsterdamie. Zabójstwo Theo van Gogha i granice tolerancji, Kraków 2008.
[48] W. Lacqueur, Ostatnie dni… op. cit, s. 54.
[49] I. Buruma, Śmierć w Amsterdamie… op. cit,, s. 11.
[50] W. Lacqueur, Ostatnie dni… op. cit, s. 81.
[51] Ibidem, s. 89.
[52] Podobnie Huntington. Jego konserwatyzm każe mu przeceniać obecny „renesans religii”  (nie zauważa postępującego sekularyzmu na Zachodzie), i jednostronnie kwalifikować ten rzekomy renesans jako dowód niezmienialności poszczególnych cywilizacji, a więc i kontrargument przeciw tym, który mają nadzieję na oświecenie w świecie islamu. W innym miejscy z kolei narzeka na pochód sekularyzmu, który jego zdaniem sprzyja moralnemu upadkowi, choć trudno byłoby znaleźć dowody na moralną niższość np. społeczeństwa czeskiego czy szwedzkiego wobec na przykład polskiego czy maltańskiego. Przeciwnie te świeckie kraje słyną z niskich statystyk przestępczości.
[53] O czym się dziś rzadko pamięta muzułmanie dość chętnie współpracowali z Brytyjczykami w dziele rządzenia Indiami i hinduistami, vide: E. M. Forster, Droga do Indii, Gdańsk 1993, s. 5-7.
[54] M. Philips, Londonistan. Jak Wielka Brytania stworzyła islamski terror, Warszawa 2010.
[55] W. Lacqueur, Ostatnie dni… op. cit, s. 157.
[56] F. Zakaria, Koniec… op. cit., s.  224.
[57] Ibidem., s. 213.
[58] I. Gill, „Pięć mitów o Europie-superpotędze stylu życia”, 27.02.2013,
http://wyborcza.pl/1,75248,12756082,Piec_mitow_o_Europie__superpotedze_stylu_zycia.html?utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza&utm_source=facebook.com

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

3 Odpowiedzi na “Perspektywy mocarstwowości UE w XXI wieku”

  1. Mocarstwowość Unii Europejskiej w XXI wieku :DD Czym ma się ów mocarstwowość przejawiać? urojoną wspólną wizją polityki zagranicznej? ( poza obszarem UE ), wewnętrznej? Może nauczaniem młodzieży, jak się zakłada prezerwatywę?

  2. nie, w 3500 samolotach bojowych, i 550 głowic atomowych, oraz budżetem wojskowym mniejszym tylko od b. USA. No i w posiadaniu 2,5 mln żołnierzy. Kto by pomyślał, że ktoś powołujący się na Heisenberga może być taki głupi…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *