PiS i Kaczyński to NIE to co Viktor Orban i Fidesz !

Oczywiście nikt nie może mieć stuprocentowej pewności, ale moim zdaniem mylą się ci, którzy postrzegają działania PiS jako wstęp do orbanopodobnej dyktatury. Orban to nie Kaczyński, a Fidesz to nie PiS, zresztą czeski prezydent butelka-Zeman i jego socjaliści to też jeszcze insza inszość. Inna jest też sytuacja opozycji w obu krajach. Orban to taki węgierski Wałęsa, Havel, Gauck a nie jakiś drugi garnitur spod ciemnej latarni z kompleksami i poczuciem pominięcia jak Kaczyński, Fidesz to partia liberalna jaka przekształciła się w nacjonalistyczną, podobnie jak sam Orban. Fidesz gromadzi dużą cześć tamtejszego establishmentu i elit i jest dobrze umocowany, mamy do czynienia nie tyle z rewolucją elit co z ich umocnienie. Orban nie ma poważnej tj. liberalnej opozycji, jaka ma Kaczyński w postaci Petru i PO, ma natomiast większość absolutną bo Jobbik nie ma wyjścia jak tylko go popierać, zaś socjaliści, jak to socjaliści są jedną wielką mogiłą. W Poslce lustrację zablokowali socjaliści, a potem jej nie zrobili liberałowie, na Węgrzech ci co zablokowali bezczelnie trwali dalej w parlamencie. Liberałów na Węgrzech nie ma. To co mówiłem parę lat temu w odniesieniu do Polski:
http://www.youtube.com/watch?v=6mFkqEt1byA
Dużo lepiej teraz nadaje się do Wegier. U nas jednak łącznie ponad dekadę rządzili liberałowie, i tak tak rozwarstwienie i tak dalej, ale też boom i wzrost PKB, u nich – Madziarów – socjaliści, komitety, dzielenie niezarobionego i przelewanie z pustego w próżne, bieda i anemiczny PKB, w przeciwieństwie do PiS, Orban ma coś do zaproponowania, i na tle opozycji z lewej strony wygląda nie najgorzej. Już zmienił konstytucje bo miał poparcie, PiS go nie ma nawet z Kukizem. Orban miał moc by wprowadzić częściową cenzurę prasy, poprzez prawo do wstrzymywania „niewywazonych” ocen. PiS ma własną opozycyjną prasę i nadal mentalnie i siłowo jest tylko opozycją, która urosła o parę procent.
http://wyborcza.pl/magazyn/1,139825,16381104,Niewidzialne_zwyciestwo_liberalow.html
Oto historia Fideszu, jest znacznie głębiej osadzona i ma więcej sukcesów na koncie niż PiS, jest jak niepodzielona Solidarność (ideowo bo proporcjonalnie do populacji 11.000 członków Fideszu to tylko kapkę więcej niż 30.000 pisowców do ogółu obywateli, socjaliści są liczniejsi podobnie jak SLD w Polsce i polskie PO, ale za to Fidesz grupuje całą poważną prawicę, a u nas ekhmmm):
„…Fidesz został założony 30 marca 1988 r. przez grupę studentów i intelektualistów jako niezależna organizacja młodzieżowa. Program i statut organizacji przyjęto podczas I kongresu w październiku i listopadzie. Wtedy też powołano władze organizacji. Rok później podczas II kongresu większość delegatów zdecydowała, że ich ugrupowanie weźmie udział w wolnych wyborach parlamentarnych. Za swój symbol partia przyjęła pomarańczę, symbolizującą zmianę pokoleniową w węgierskiej polityce. W wyborach 25 marca i 8 kwietnia 1990 r. Fidesz uzyskał ok. 9% głosów i 22 mandaty. Partia była podzielona. Wyraźnie zaznaczały swoją obecność dwie frakcje. Pierwsza uważała, że można i warto zbudować koalicję z postkomunistami, druga, radykalna i o bardziej liberalnych poglądach, kierowana przez Viktora Orbána wykluczała jakąkolwiek współpracę z postkomunistami. W wyniku tego podziału doszło do rozłamu: dwaj wiceprzewodniczący i współzałożyciele partii Gabor Fodor i Péter Molnár opuścili Fidesz w 1993 r. i zrezygnowali z członkostwa wraz z ok. 500. innymi członkami – w większości przypadków przechodząc do Związku Wolnych Demokratów. W następnych wyborach, w maju 1994 na Fidesz zagłosowało 7 procent wyborców, co dało partii 20 mandatów.
W kolejnych wyborach, w maju 1998 r. Fidesz zdobył 29% poparcia i największą ilość mandatów. Wieloletni działacz partii Viktor Orbán został premierem. Rząd V. Orbana zakończyło zwycięstwo w wyborach 2002 roku Węgierskiej Partii Socjalistycznej, która utworzyła rząd wspólnie ze Związkiem Wolnych Demokratów. Na początku 2003 podjęto gruntowną reformę partii: na kongresie w maju 2003 r zmieniono statut i nazwę partii. Odtąd nazywa się ona Fidesz – Magyar Polgári Szövetség. Zmiany te były elementem przygotowań do wyborów do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2004 r. Wybory te partia zdecydowanie wygrała, zdobywając 47,4% głosów. W 2006 roku partia ponownie przegrała wybory parlamentarne z Węgierską Partią Socjalistyczną, jednak kilka miesięcy później z powodu antyrządowych zamieszek poparcie dla Fideszu zaczęło rosnąć. W kolejnych wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku Fidesz również zdecydowanie wygrał odnosząc jeszcze lepszy wynik niż pięć lat temu zdobywając 56,36% głosów. Partia wygrała wybory parlamentarne w 2010 roku, na następnie wybory parlamentarne w 2014 roku (ponownie uzyskując większość kwalifikowaną) oraz wybory samorządowe, które odbyły się 12 października 2014 roku. W największych miastach partia zdobyła 22 z 23 mandatów burmistrzowskich (w tym m.in. w stołecznym Budapeszcie)[4]. Viktor Orbán w wyniku wygranej z 6 kwietnia 2014 r. utworzył swój trzeci rząd…”
All three Orbán governments have meddled in the political life of the Hungarian communities in the neighboring countries. The financial assistance they extend to the Hungarian minorities is based on ideological considerations: only those parties receive assistance that are close to the right-wing nationalist worldview of Fidesz. Viktor Orbán prefers monolithic parties, the kind he himself built at home. Apparently, István Pásztor is that kind of a leader but, unlike in Fidesz, some people in VMSZ objected to Pásztor’s style. Orbán noticed the rebellion that was brewing in the party and warned that “it is not in the interest of Hungarian national policy that the unity that has been achieved in the Southern Territories (Délvidék) in any way be damaged.” He indicated that his government will not assist any such deviance from the party line. Fidesz hoped that this incredible amount of money would strengthen Pásztor’s leadership, but this doesn’t seem to have been the case. István Pásztor and VMSZ received the money in November 2015, and by February 2016 Népszava reported that eighty persons had been expelled from the party just before the April national election. Considering that the party has 11,000 members, this number doesn’t sound large enough to do much damage. However, some of those who were expelled are important personages in Voivodina politics. For example, Jenő Maglai, the only Hungarian mayor of a large Serbian city, Subotica/Szabadka. – http://hungarianspectrum.org/tag/fidesz/
W Polsce rozłam jest zupełny, ale nawet PO nie poszło skamląc do komuszków, a w Hungarii owszem!
„…Związek Wolnych Demokratów (węg. Szabad Demokraták Szövetsége, SzDSz) – węgierska liberalna partia polityczna powstała 13 listopada 1988 jako ugrupowanie opozycyjne wobec rządzących komunistów. Jej członkowie to głównie przedstawiciele klasy średniej, liberalnych intelektualistów i przedsiębiorców. W latach 1994–1998 oraz 2002–2008 Związek Wolnych Demokratów był koalicjantem Węgierskiej Partii Socjalistycznej. W wyborach 2010 ugrupowanie startowało w poszczególnych regionach razem z centroprawicowym Węgierskim Forum Demokratycznym, nie przekraczając progu wyborczego i po raz pierwszy w historii nie uzyskując mandatów w Zgromadzeniu Narodowym…”
Po prostu na Wegrzech nie ma sensownej alternatywy dla Orbana! Dlatego rządzi. Zobaczcie sobie jak żałosna jest opozycja: https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C4%99gierska_Partia_Socjalistyczna …
Polska alternatywę ma! jest nią Nowoczesna i PO, a nawet PSL. O Orbanie już pisałem w kontekście jego sporu z Merkel. Tu tez specyfika Węgier NIE jest niestety brana pod uwagę:
„…Oboje i Merkel i Orban reprezentują szeroko pojętą prawicę. Skąd więc te niesnaski chciałoby się zapytać. Otóż zarówno dziedzictwo polityczne ich krajów jak i wizja przyszłości jest inna. Merkel reprezentuje kraj który widzi w liberalizmie ale też i w humanitarystycznym chrześcijaństwie szansę na lepszą przyszłość ponieważ to właśnie liberalizm i chadecja dopomogły Niemcom w zerwaniu z nazizmem i militaryzmem. Dlatego 70% Niemców było za przyjęciem uchodźców a Merkel ich posłuchała, podobnie jak Orban słuchał swoich obywateli gdy granice zamykał, a Cameron wysyła teraz lotnictwo do Syrii, bo chce tego większość jego obywateli. Merkel martwi się spadkiem demograficznym, a ponieważ nie może zasiedlać wiosek Rumunami i Meksykanami jak Hiszpania, ani oderwać kawałek Ukrainy jak Rosja, chce zapchać dziurę demograficzną syryjskimi mieszczanami. Przy okazji liczy też na to niemiecki przemysł. Wydaje się że stanowią oni niezły materiał ludzki, nie są to ani Beduini ani kapadoccy wieśniacy ale wszystko zależy od powodzenia polityki asymilacji. Orban reprezentuje państwo które było wynaradawiane przez Austriaków i Rosjan (to pierwsze odbili sobie madziaryzując Słowaków), które nie miało kolonii i dla którego terror islamski to nowość i zupełna egzotyka, dlatego rozumiem jego decyzję, a właściwie decyzję obywateli węgierskich. Jedyny problem polega na tym, że hołubiona przez wschodnioeuropejskich prawicowców wizja Euroarabii na zachód od Łaby i Europy chrześcijańskiej na wschód jest błędna. Muzułmanów nie przybywa już w tym stopniu co wcześniej ich dzietność spada. Pierwszą przyczyną jest życie miejskie, gdzie nie opłaca się mieć dużo dzieci, drugą bezrobocie młodych muzułmanów, którzy nie zakładają rodziny lecz idą w nihilizm, bandytyzm i radykalizm. Tendencje spadkowe potwierdza Pew Research Center. Tymczasem Węgry mają jeszcze większe problemy demograficzne niż Niemcy, i niedługo mogą mieć rozmiar Luksemburga. Polska i Węgry mogłyby z góry patrzeć na Merkel dopiero wtedy gdy sami znajdą źródło podtrzymania potęgi ludności własnych krajów na przykład przez masowe przyjęcie i asymilację Ukraińców. Do tego jednak trzeba nieco elastyczności a to nie jest mocna strona konserwatystów…”

Kto ma rację? Merkel czy Orban?


Kaczyński marzy o Budapeszcie, liberałowie o Pradze lub Berlinie, ale Polska to nie Węgry, nie Czechy i nie Niemcy. Nie popełniajcie błędu uproszczenia i nie pogarszajcie sytuacji nierozważnymi porównaniami Kaczora do Orbana. To nie Węgry! Tu trzeba studzić emocje. Dyktatury i tak by nie było w takim ustawieniu sytuacji. Za daleko to wszystko zaszło (wezwania do obalenia PiS itd). Krytykować, ale nie atakować. Moja rada. Jeszcze raz powiem – dla Węgier Orban nie ma sensownej alternatywy! Dlatego rządzi. Węgierskie społeczeństwo jest chore, nasze tylko w połowie. Polska alternatywę ma!

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

8 Odpowiedź na “PiS i Kaczyński to NIE to co Viktor Orban i Fidesz !”

  1. „Kaczyński marzy o Budapeszcie, liberałowie o Pradze lub Berlinie, ale Polska to nie Węgry, nie Czechy i nie Niemcy.”
    Ale podobno my, Wielkopolanie jesteśmy bardziej podobni do Czechów, niż do reszty Polaków.
    😉

  2. W Polsce liberałów brak bo Tusk ich zdradził . PO zostało chadecją. Czy Nowoczesna nimi będzie? Czas pokaże… Na razie przynajmniej nie afiszują się kościołem . W przeciwieństwie do Plebani Obywatelskiej.

  3. „Węgierskie społeczeństwo jest chore, nasze tylko w połowie.”
    Ja tam jestem całkowicie zdrowy, więc zastanawiam się, którą „połowę” miał doktor na myśli 😉

  4. Ciężko ocenić na ile PiS ma iluzoryczne poparcie, bo są w Polsce ludzie gotowi do rękoczynów z uwagi na krytykę Dudy czy Kaczyńskiego. Ten rząd w żaden sposób nie zasługuje na taką lojalność, zdecydowanie najmniej ze wszystkich poprzedników poza PRL.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sześć + 20 =