Ze smutkiem dowiadywałam się o zamachach, które ostatnie miały miejsce w Nowej Zelandii. Zginęło w nich wiele przypadkowych i niewinnych osób. Szczerze współczuję ich rodzinom i bliskim.
Nie będę pisać, że „do incydentów przyczynił się pistolet produkowany w Rosji czy w innych Chinach”, tak jak poprawni politycznie zwykli donosić na przykład o „śmiertelnym w skutkach incydencie, w którym brała udział polska ciężarówka (nie ważne, że sprawca był muzułmańskim dżihadystą który zabił wcześniej (czy w trakcie) kierowcę, który z poświęceniem życia usiłował ograniczyć skalę mordu))”.
Na przemocy wobec muzułmanów mieszkających w świecie Zachodu politycznie poprawni od razu zbijają kapitał. Teraz chcieliby jeszcze bardziej, aby najlżejsza krytyka islamu była zakazana. Chciałabym was zmartwić poprawni politycznie – islam zasługuje na zgodną z prawdą, a zatem ostrą krytykę, zaś ci, którzy go krytykują działają na rzecz dobra ogółu.
Zamachy nowych Breivików są w dużej mierze Waszą winą poprawni politycznie. To wy uczyniliście świętą krowę z islamu i zaczęliście prześladować i wykluczać osoby, które mówią prawdę o islamie, ta zaś musi być przykra, jak i przykrym jest obiekt krytyki. Zabijanie za apostazję, odbieranie praw kobietom, zabijanie LGBT, ludobójstwa na mniejszościach chrześcijańskich – tego nie da się ukryć poprawni politycznie.
Breivikowie są w dużej mierze waszym dziełem o poprawni politycznie. Udając, że piękną jest w wielu wypadkach zbrodnicza i wykluczająca religia hodujecie ludzi, którzy dyskryminowani na bazie możliwości wyrażania swoich poglądów w mediach, czy po prostu w sferze publicznej, w końcu z frustracji sięgają do przemocy.
Ludzie nie tylko mają prawo, lecz wręcz powinni krytykować islam. Każda w dużej mierze zła i okrutna ideologia zasługuje na krytykę. Ludzie mają też prawo nie chcieć imigrantów – otwartość na stałe zamieszkanie obcokrajowców nie jest niczyim obowiązkiem i nie ma cienia rasizmu w sprzeciwie wobec tego. Można być za, można być przeciw – i tyle. Jeśli migranci hołdujący danej ideologii źle się integrują i są przemocowi argumenty przeciw są tym bardziej zrozumiałe i potrzebne.
Oczywiście powiecie poprawni politycznie, że nie wszyscy. Oczywiście, że nie. Ale nawet od bardzo miłej i łagodnej osoby wyznającej islam wymagam (jeśli ma być moją sąsiadką) otwartej publicznej krytyki skazywania na śmierć za apostazję w imię jej religii. Skoro Niemcy mogli poczuć się winni za nazizm, nic nie stoi na przeszkodzie, aby muzułmanie poczuli się winni na przykład za karanie śmiercią apostazji.
Porównajmy to choćby z chrześcijaństwem. Większość chrześcijan, których poznałam, czuje się winna za krucjaty. Pokażcie mi zatem muzułmanów czujących się winnymi za dżihad wobec Bizancjum i jego kolonizację! Jednostronne, skrajnie stronnicze popieranie Palestyńczyków w konflikcie z Izraelem pokazuje praktycznie, że nie ma o tym mowy.
Dlatego chciałabym Was poprosić – opisujcie islam tak, jak na to zasługuje. Wyjdzie z tego ostra krytyka, ale przecież to nie jest winą opisujących, że to co opisywanie nie pachnie różami. Jeśli będziecie uważać, że złe jest dobre, że ohydne jest piękne, nie tylko będziecie ułatwiać współczesny dżihad, ale również hodować nowych Breivików.
Na marginesie powinnam zauważyć, że tak, nadal uważam, że za czyny ponoszą przede wszystkim winę ich sprawcy. Warunki dorastania, osoby, które kogoś zainspirowały – to wszystko stoi na dalszym miejscu. Zatem ekstremalny prawicowiec który mordował muzułmanów w Nowej Zelandii jest głównym winnym swego czynu, podobnie jak głównymi winnymi swoich czynów są sędziowie skazujący apostatów na śmierć w państwach muzułmańskich i tłum, który wyraża poparcie dla religijnych egzekucji. Pytanie, co z tym zrobimy – czy uznamy, że "nasze zło" należy traktować surowiej niż "zło przyjezdne", czy też tak samo. Albo inaczej – nie eksportujmy "naszego zła" i nie importujmy "zła przyjezdnego".
A przede wszystkim nie karmy obu tych zeł (taka mi wyszła forma mnoga od "zła") sobą nawzajem. Karmnikiem jest tu poprawność poityczna każąca dolewać oliwy do ognia, gasić pożary benzyną i leczyć tonącą cywilizację schodzeniem głębiej, aż na dno absurdu.
Alicjo, też uważam, żę fundamentalsitą jest każdy, kto popiera karę śmierci za apostazję, jednak – wbrew temu co piszesz – nie tal malo jest jrajow, w ktorych lwia czesc mizułmanów sprzeciwia sie karaniu apostazji śmiercią. Nagorzej jest krajach arabskich (z wyjątkiem Tunezji) i Pakistanie z AFganistanem, ale w wiekszosci innych panstw islamskich, ale nie arabskich jest duzo lepiej. Wydaje się, że większe znaczenie niz religia mają inne czynniki atniczno-kulturowe. W Inonezgi np., a jest to największy kraj w wiekszosci muzumański, zdecydowana większosc jest przeciwna. Moz znajomy Alexander Aan dostał 1,5 roku więzienia, ale wypuszczono go po mniej wiecej polowei wyroku. To nadal skandal, aje lednak znacznie lepiej. Poza tym nawet w krajach, w ktorych ludzie dekladują poparcie dla kary śmierci za apostazję, wielu czyni to ze strachu. W Iranie np., zwlaszcza w miastach oczywiscie, wieluludzi prywatnie jest bardzo zeuropizowanych.
W punkt.Dodam do tego,że tych,którzy mają jakiekolwiek złudzenia,że da się zreformować islam i/lub zintegrować muzułmanów,odsyłam do Koranu i hadisów.Elementarna ostrożność nakazuje dowiedzenie się,jakie poglądy ma ewentualny gość,zanim się go przyjmie.W przeciwnym razie niech gospodarz nie będzie zaskoczony,że celem gościa jest zagarnięcie jego domu oraz że gość traktuje udzieloną mu pomoc jako należną z woli Allaha w ramach podatku od niewiernych.Niby z jakiej racji mamy czuć się odpowiedzialni za krucjaty? trudno,żeby ktoś ponosił odpowiedzialność za to,co robili jego przodkowie; ponadto krucjaty były niczym innym jak odpowiedzią na trwające od czasów Mahometa islamskie najazdy na niemuzułmanów.
Chrześcijaństwa też nie można zreformować.
To co dzisiaj istnieje to pseudo-chrześcijaństwo.
Wszędzie dookoła protestanci albo sprotestantyzowani "katolicy".
Nie masz Panie chrześcijanina na tej planecie (czy raczej płaskim dysku).
Niestety islam, faszystowsko-komunistyczna religia, wroga wszelkim wolnościom i demokracji dotarła już do najdalszych zakątków planety i nie ma już przed nią schronienia. Dlatego mnie nie dziwi, że doszło do takiego desperackiego aktu, gdy państwo nie robi nic by uchronić obywateli przed inwazją, a politycy pieprzą o różnorodności, podczas gdy islam to największy jej wróg. Oczywiście wielu niewinnych muzułmanów (czyt. urodził się wśród muzułmanów i nie zdążył zmądrzeć) mogło tam zginąć, ale fakty są takie, że nie powinno ich tam być, bo gdy tylko osiągną odpowiednią liczebność zechcą wprowadzać swoje szariackie prawa. Za akty terroru ze strony muzułmanów jak i takich prawicowych radykałów winę ponosi chora polityka imigracyjna i ochrona islamu przed krytyką, zamiast ochrony obywateli przed islamem. Takich nazistów, faszystów, rasistów i "prawicowych terrorystów" i tak jest stosunkowo mało i można nad nimi zapanować, bo nikt nie chroni ich jako specyficznej kultury, czy religii. Muzułmanów jest już 1,5 miliarda i będzie więcej, tym bardziej że pozwala im się na inwazję, a z każdego ich przeciwnika robi się faszystę i nazistę. To też wznieca nastroje takie jak u tego "białego" terrorysty. W sumie to wina lewactwa, chorej polityki imigracyjnej oraz roszczeniowej postawy samych muzułmanów wobec lokalnych społeczności, które dotąd nie zetknęły się z tak agresywną religią na żywo.
Dokładnie!
Powinno się zwalczać wszelkie sekty antyliberalne i antydemokratyczne.
Może Polska też do tego dorośnie…