Jako oświeceniowiec i liberał zauważam, że w Polsce wśród autorów prawicowych występuje tendencja do wrzucania do oświeceniowego worka wszystkiego co im się nie podoba i uznawania tego en gros za lewicowe. Oświecenie jest, w ich opinii, przede wszystkim przodkiem marksizmu. Tak też czasem uważają marksiści, zapewne dlatego, że dla Marxa, znalezienie się w jednym panteonie z Voltaire’m czy Diderotem to zaszczyt. Mimo iż nawet Diderot, nie mówiąc już o Voltairze, był dość odległy od Marxa ideowo. Jak to się dzieje, że prawicowiec holenderski Geert Wilders rozprawia o wolności cytując Jeffersona, a nasi autorzy prawicowi omijają jak ognia nawet tych mało radykalnych autorów oświeceniowych?
Nie chodzi tu już nawet o przekonanie prawicy polskiej, że ludzie Oświecenia rzucili wyzwanie ludzkiej bezradności wobec sił przyrody i ludzkiej straszliwej ówczesnej niepraktyczności, a także bezradności wobec biedy itd. Już sam ten fakt pokazuje, że jednak odrobina szacunku się im należy. Jeśli założymy, że Oświecenia nie było. Nasz świat składałby się z ludzi, którzy wprawdzie ciężko pracują między kolejnymi modlitwami, ale żyją jak zwierzęta w nędznych domach z drewna bez piorunochronów (wymyślonych w końcu przez Franklina) i numeracji (np. w Paryżu wprowadził ją szef policji Herault w latach trzydziestych XVIII wieku), przy zabłoconych ulicach wśród fetoru wyrzucanych resztek z rzeźnickich sklepów (w końcu czystość ducha była ważniejsza od higieny, a K. Aschenburg udowadnia, że postępy higieny były związane z postępem libertynizmu (libertyni byli czyści, a dewoci brudni). U lekarzy można by liczyć na zaklęcia zamiast pomocy, podobnie byłoby w innych dziedzinach życia. Ci słabszego zdrowia nie przeżywaliby, dzieci tłuczono by, jeśli pomylą się w modlitwie, głupotę i błędy tłumaczono by interwencja diabła. Czy chciałby ktoś trafić do takiego świata? Isaac Newton miał zwyczaj puszczania latawców z wizerunkami diabła i ówczesne „mohery” chowały się ze strachu po domach a on miał ubaw. To symbolizuje walkę Oświecenia ze światem przesądu — ze światem ludzi zwierząt posługujących się bardziej instynktem niż rozumem.
Chodzi mi jednak o to, że oświecenie, choć zgodne w kwestii podkreślania tego co świeckie, humanitarne, racjonalne i utylitarne, też miało swoją prawicę i lewicę.
Jeśli za osiemnastowieczną prawicę uznamy elitarystów popierających absolutyzm królewski w wersji oświeconej, lub jakąś formę oligarchii szlacheckiej to we Francji prawicę będą reprezentować: oświecony absolutysta i praktyczny deista Voltaire, oraz inni absolutyści tacy jak decentralista d’Argenson, zwolennik encyklopedystów Malesherbes, ich umiarkowany przeciwnik — wolterianin Charles Palisssot czy mający niemal libertariańskie poglądy moralista Vauvenargues, a z drogiej strony zwolennik silnych wpływów noblesse de robe — Montesquieu, i zwolennik rządów starej arystokracji — Boulainvilliers, a także d’Antraigues. Natomiast lewicę stanowiliby demokraci tacy jak Diderot, „amerykanie” tacy jak Mercier i ewentualnie Condorcet (choć ten jako wolterianin nie daje się już tak łatwo zaszufladkować) czy utopiści prasocjalistyczni tacy jak Mably, Rousseau i Morelly.
Wśród autorów brytyjskich za prawicowca można by uznać ateistycznego monarchistę Hume’a, którego Samuel Johnson nawał „torysem z przypadku”, a także deistycznego monarchistę Bolingbroke’a, antyutopijnego sceptyka, utylitarystę i materialistę Mandeville’a, zwolennika rządów arystokracji Sunderlanda, Addisona, a nawet Burke’a — choćby ze względu na jego utylitarne podejście do religii i jednoczesną obronę społecznego status quo. Za lewicę natomiast można by uznać Josepha Priestleya, Charlesa Jamesa Foxa, Jamesa Mackintosha i antymonarchistę Thomasa Paine’a, oraz innych entuzjastów rewolucji francuskiej. Trudno by było zaliczyć do lewicy Johna Wilkesa — w końcu walczył on jedynie o wolność prasy… Adam Smith wyróżniał się swoim anty-arystokratyzmem, w pewien sposób należał więc do lewicy tamtych czasów (mimo, iż w sprawach ekonomicznych pozostał wierny zasadom Hume’a).
W powstałych w 1776 roku USA, prawicą (po pokonaniu rojalistów-lojalistów) zostali federaliści Hamiltona i Madisona, a „lewicą” — bardziej radykalnie demokratyczni — antyfederaliści Jeffersona.
Wśród Niemców za prawicowców trzeba by uznać intelektualistów współpracujących w tworzeniu monarchii oświeconych, takich jak twórca Rechtstaat Justi’ego, policystów takich jak Marperger, a z drugiej strony także liberalnych elitarystycznych wolterian takich jak Gotthold Ephreim Lessing, Georg Lichtenberg i Goethe, czy hanowerskich i pruskich patriotów takich jak Adolph Knigge, czy Johann Wilhelm Gleim. Za lewicę można by uznać radykałów takich jak Riesbeck, Schiller (do pewnego momentu), Klopstock czy Georg Forster.
W osiemnastowiecznej Szwecji podział polityczny następował na linii: frankofile-zwolennicy współpracy z Rosją — tak zwane partie „Czapek” i „Kapeluszy” były jednolicie oligarchiczne i nie różniły się programem, natomiast profrancuscy liderzy „kapeluszy” (Carl Gyllenborg, Carl Gustaf Tessin) byli częściej sceptykami niż ich oponenci. Po absolutystycznym przewrocie Gustawa III w 1772 roku, za prawicę możemy uznać zwolenników owego przewrotu.
Holandia, czyli Republika Zjednoczonych Prowincji miała swoją prawicę w postaci zwolenników władzy regentów — czyli bogatego mieszczaństwa urzędniczego, monopolizującego władzę nad miastami w swoich rękach. Zarówno bezkrytyczni zwolennicy władzy regentów jak Levinus de Beaufort, jak i reformatorzy systemu jak Simon van Slingelandt to zasadniczo zachowawcza prawica. Oranżystów, czyli holenderskich rojalistów z definicji też winniśmy uznać za prawicę. Jako lewica mogą zostać potraktowani radykałowie usiłujący obalić system władzy regentów, rozczarowanych także do oranżystów. W 1787 doprowadzą oni do rewolucji niderlandzkiej, a już wcześniej w latach czterdziestych do zamieszek ruchu tzw. doelistów. Co ciekawe pastorzy (predikanter) popierali oranżystów, a potem doelistów i w końcu rewolucjonistów, natomiast zawsze byli przeciw regentom — często religijnym, lub przynajmniej liberałom obyczajowym.
W Danii podział polityczny nastąpił między Niemcami (jak Struensee) a skadnynawskimi dworzanami (jak Ove Guldberg). Dramaturg Duński Ludwig Holberg kpił sobie wprawdzie z dumy arystokratów, ale za radykała i lewicowca uznać go trudno.
W Austrii za prawicę możemy uznać józefinistów takich jak Sonnenfels, Paul Riegger czy Karl Martini. Trudno dopatrzyć się tam lewicy, w Rosji zaś ideowy podział polityczny przebiegał między zwolennikami wzorców zachodnich jak Tatiszczew, a zwolennikami starej Rusi i Cerkwi jak Michaił Szczerbatow. Ponieważ Rosja była despocją a nie monarchią absolutną trudno nam dziś uznać liberałów takich jak Nowikow czy Radiszczew za lewicę.
W Polsce mamy sarmatów, których trudno zaklasyfikować ponieważ byli jednocześnie zachowawczy, ale też i na swój sposób antyrojalistyczni i prodemokratyczni (tak samo jak np. szlachta węgierska w odniesieniu do dworu w Wiedniu). W łonie atakującego sarmatyzm oświecenia w polskim wydaniu znajdziemy elitarystę Krasickiego (nota bene entuzjastę nowych pruskich oświeconych rządów), liberała zdecydowanego na sojusz z mieszczaństwem — Kołłątaja i rojalistę Naruszewicza. Trudno uznać Kołłątaja za lewicowca, mimo przezwiska „polskiego jakobina”, bliżej mu było do liberała z lekkim odcieniem demokratycznym — Adama Smitha, niż do np. Rousseau.
W Hiszpanii właściwie i deistyczni reformatorzy jak markiz Ensenada, jak i tradycjonaliści katoliccy jak Jose de Carvajal y Lancaster mogli by zostać uznani według naszych kryteriów za prawicę.
Jak widać nasz podział na lewicę i prawicę tylko po części da się zaaplikować do świata polityki XVIII wieku. Nie zapominajmy jednak o tym, że to te kraje, w odniesieniu do których jest to wykonalne; Wielka Brytania, Francja, Holandia i Niemcy były kolebkami oświecenia. Reszta Europy i świata przyjmowały idee z zewnątrz — nic więc dziwnego, że występowały one tam czasem bardziej jako monolit światopoglądowy.
Większość tu wymienionych to religijni sceptycy — jak widać religijność czy sceptycyzm nie miały znaczenia przy wyborach politycznych. Specjalnie uwypukliłem tu oświeceniowców reprezentujących światopogląd prawicowy lub prawicowo-liberalny, by podkreślić jak błędne jest uznawanie całości oświecenia za lewicę.
Wrogami Oświecenia byli zwolennicy starej ortodoksyjnej religijności jak Mora y Jaraba, Elie Catherine Freron czy Georg Hamann, gdyż nawet de Maistre’a (za młodu wolterianina, a potem krytykującego francuskich oświeceniowców z punktu widzenia członka oświeconej i nowoczesnej sabaudzkiej elity) i Samuela Johnsona można by uznać za prawicę oświeceniową.