W TVN, czyli wcale nie tej najbardziej klerykalnej telewizji w Polsce, przy okazji wizyty Franciszka I w Polsce w lipcu 2016 roku zastanawiano się: „skąd sie bierze siła oddziaływania tego człowieka” mówiąc o Franciszku. Wręcz niewiarygodne jak można zadać tak głupie pytanie. Odpowiedź jest prozaiczna. Franciszek nie ma specjalnie wiele do powiedzenia poza kilkudziesięcioma frazesami, ale dysponuje liczba pół miliona funkcjonariuszy Kościoła Rzymskokatolickiego na całym świecie. Na jednego księdza przypada ok. 14. 000 ziemian. Kościół ma około 5 tysięcy biskupów, ok. 415 tysięcy księży, w tym około 1/3 to zakonnicy. Liczba zakonników męskich i księży stale wzrasta, tylko sióstr nieco maleje. Nie ma większej instytucji na świecie niż Kościół Katolicki. Volkswagen, największa europejska firma samochodowa ma 600.000 pracowników, francuskie siły zbrojne liczą łącznie ok. 240.000 żołnierzy, marynarzy i lotników, lecz ani pracownicy Volkswagena ani żołnierze francuscy nie zajmują się rozsiewaniem propagandy swojej organizacji. W wojsku francuskim za PR odpowiada może co tysięczny żołnierz, podobnie zapewne w fabryce VW, tymczasem wszyscy księża, zwłaszcza nie-zakonnicy bezustannie, bo innych zajęć nie mają, głoszą w kościołach, telewizjach, wydawnictwach, że Kościół ma rację i stara się przedstawić KrK jako szacowną instytucje, bez której zbawiennego działania świat by się rozleciał. Oto „skąd się bierze siła oddziaływania tego człowieka”, Franciszek I mógłby bełkotać niczym niemowlę, a i tak pół miliona ludzi zrobi z tego najpotężniejszą kakofonię świata.
Niesamowite są opowieści o „skromności” Franciszka, który nie mieszka w superluksusowym Pałacu Apostolskim, lecz w luksusowym domu św. Marty, takim fajnym hotelu. To samo jest z tą siła oddziaływania jakiegokolwiek papieża. Opowiada się o nim nie tak jakby był szefem jednej z najpotężniejszej szych instytucji globu, ale jakimś dzieciątkiem Jezus nagim leżącym w sianku. Starcy jacy zostają papieżami, bo młodzi kardynałowie nie mają szans, gdyż blokują tron za zbyt długo, a wielu kardynałów chce być papieżem, są trochę jak dzieci. Tak samo nie wiedzą jak wygląda zwykłe życie, tak samo się uśmiechają. Buzia dogorywającego Wojtyły nie przywodziła na myśl człowieka, który byłby w stanie odradzić używania prezerwatyw milionom Afrykanów. Katolicy nawet jak stanowią większość zachowują się jakby nadal Neron polował na nich, a oni uciekali do katakumb. Skąd tyle nieskromnej „skromności”, skąd tyle wystudiowanego „niedowierzania” własnej potędze? Friedrich Nietzsche uważał, ze chrześcijaństwo to zemsta biednych, słabych i brzydkich na pięknych i silnych którzy przez antyk uważani byli za lepszych. Oczywiście ostatecznie Kościół musiał się jakoś ułożyć z arystokracją (duch antyku nigdy nie umarł, a arystokracja jest naturalna w społeczeństwach wojowników), choć zmusił ja do zaakceptowania własnej etyki i propagandy – nie do końca, ostatecznie to szlachta wymyśliła razem z niektórymi anabaptystami, liberalizm społeczny zwany też libertynizmem. Jednak, ci którzy wyrastają z biedy, a potem zdobywają wszystko, mają tendencję do wpadania w skrajności, albo się popisują bogactwem, albo skromnością. Człowiek, który z biedy doszedł do wielkich pieniędzy zawsze jest mentalnie nadal biedy. Może Kościół też jest mentalnie biedny i myśli o sobie jako o obszarpańcu z katakumb? To by tłumaczyło czemu tak się dziwi „siłą oddziaływania” Franciszka I, choć byle czknięcie wzmocnione 500.000 razy staje się przecież niczym wybuch wulkanu. Czy wybuch wulkanu może nie oddziaływać?
Pierwotnie tekst ten ukazał się w „Tygodniku Faktycznie” (nr. 11).
Ale przecież Wojtyłę wybrali za młodu (tam kategorie młody-stary wyglądają trochę jak w KC KPZR). Nie bali się, że tron będzie… zapchany?
😉
wyjątkowo też
Jan XI miał dwadzieścia parę lat został papieżem
ale to było 1000 lat temu
„chrześcijaństwo to zemsta biednych, słabych i brzydkich na pięknych i silnych którzy przez antyk uważani byli za lepszych”
To jest piękne!
Są jeszcze ludzie, którzy zawsze czyli się bogaci, nawet jeśli stali się takimi dopiero w późnym wieku.
hehehe… Chrześcijaństwo jak rewolucja francuska? No bez przesady
🙂
W kategoriach poetyckich może nawet trochę piękne to zdanie, ale marytorycznie bzdurne.
Nietzsche miał fobiczny stosunek do chrześcijaństwa, które nie było żadną rewolucją, tylko raczej nowoczesną socjaldemokracją.
Z tym, że to w ogóle nie był program polityczny.
>>przy okazji wizyty Franciszka I w Polsce w lipcu 2016 roku zastanawiano się: „skąd sie bierze siła oddziaływania tego człowieka”
-Mimo, iż przebija się w tym sugestia pozaziemskiego pochodzenia tej siły, to wyjaśnienie jest bardziej przyziemnie, z głupoty wierzących. W końcu to na nich ta siła oddziałuje, mnie jakoś nie porusza. Media też są dla większości, z niej żyją, a skoro większość jest wierząca, to trzeba się jej czasem przypodobać jakimś chwytliwym, „uduchowionym” frazesem.
Rzeczywiście żałosne jest podniecanie się każdym pierdnięciem papieża. I to także przez niektórych niewierzących. Podobnie jest np. z Dalajlamą. Ci ludzie prawie nic w życiu pożytecznego nie zrobili a są wynoszeni ponad np. tych co wysyłają ludzi w kosmos.
Dokladnie
A czy zauważyli państwo, że ta siła oddziaływania w ostatnich latach znacząco wzrosła? Nawet pomimo coraz wyraźniej deklarowanej niechęci do Kościoła przez sporą część społeczeństwa.
po introwertycznym i anemicznym niemieckim inteligencie musiała wzrosnąć
Franciszek to rasowy duszpasterz