Mieszkając w gospodarstwie agroturystycznym w Austrii wdawałem się w krótkie rozmowy z gospodarzami. Pewnego dnia, na półciężarówkę załadowali posegregowane śmieci. Wcześniej dokładnie każdy worek przejrzeli i powieźli je do gminnego punktu odbioru śmieci. Śmieci wożą sami i mają ściśle określone dni i godziny ich oddawania. Tam są one ponownie przeglądane pod kątem właściwej segregacji. Za źle posegregowane śmieci grożą kary pieniężne. Za odbiór odpadów trzeba płacić. Płaci się wg wagi. Np. na odebranie kilograma plastiku trzeba zapłacić około 40 centów. Oczywiście pewnie odbiór z mieszkań w blokach jest inaczej zorganizowany.
Jedno jest pewne. Nasza byle jaka segregacja – np. we Wrocławiu około 30 procent odpadów jest segregowanych prawidłowo (wstyd wrocławianie) – mielibyśmy olbrzymie kłopoty.
W tymże gospodarstwie właściciele hodują 60 owiec, 5 krów i kilkanaście królików. Mają 7 hektarów górskich łąk. Nie mogą zbytnio mechanizować produkcji i używać nawozów sztucznych. Korzystają z dopłat unijnych i jakichś jeszcze rządowych. Inaczej musieliby mocno dopłacać do tej mikrokrohodowli.
chory świat. Segregacja śmieci powinna być dokonywana w spalarni tylko a nie obywateli tym męczyć a nierentowne agrobzdury upaść na wolnym rynku
Segregowanie odpadów w gospodarstwie dowmowym jest znacznie łatwiejsze, wydajniejsze i tańsze – po prostu wrzucasz odpowiednie odpady do odpowiednich pojemników (worków). Segregacja na wysypiskach i w spalarniach to kłopot, bo musisz oddzielić od siebie zmieszane wcześniej odpady. Dodatkowy problem w takiej sytuacji, to zanieczyszczenie odpadów, które mogą być ponownie wykorzystane, innymi odpadami takimi jak resztki jedzenia, tłuszcze itp. Chyba znacznie łatwiej wrzucać w domu butelki, czy papier do odpowiednich pojemników niż je później wydobywać ze zmieszanych odpadów ubabrane keczupem, czy innym majonezem (np. tak zanieczyszczony papier nie nadaje się już do niczego). A jak chcesz, żeby ktoś segregował za ciebie, to niestety musisz za to zapłacić – u mnie w mieście odbiór odpadów posegregowanych jest dwa razy tańszy niż tych nieposegregowanych. Dla 4-5 osobowej rodziny to oszczędność 200-250 zł miesięcznie, więc warto.
Trochę przesadziłem z tymi oszczędnościami w wysokości 200-250 zł – całkowity koszt nieposegregowanych tyle wynosi. Za posegregowane połowę z tego, więc oszczędza się 100-125 zł. Ale i tak warto.
To są tylko absorbujace, nieefektywne półśrodki. Za posortowane wartosciowe smieci nalezy płacic(dostarczającym posortowane) a resztę spalać zaś do oczyszczania i rekultywacji Ziemi należy uzyć energii wprost z promieniowania Słońca najlepiej z ogniw umieszczonych na orbicie Ziemi(ew. na poczatku na pustyniach(zdaje się ze jakis szejk juz na to wpadł)).. Przy okazji oprócz dostarczania energii moga one przysłaniać zbyt nasłonecznione obszary(czy nawet odbijac nadmiar promieniowania). Za pomoca tej energii należy wytwarzać z CO2, metanu (i wody) tlen, węgiel i wodór(ten ostatni jako paliwo do silników spalinowych).
Tu 2 przykłady:
https://wiadomosci.dziennik.pl/nauka/artykuly/591651,elektrownia-chiny-prad-kosmos.html
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/na-pustyni-kolo-dubaju-powstaje-najwieksza-na-swiecie-elektrownia-sloneczna
Oczywiscie do tego tzw. ludzkość powinna się zjednoczyć we wspólnym celu uratowania Ziemi i Homo sapiens a nie napierdalać.
Moja mała opinia na temat segregowania śmieci:
– nie rozumiem dlaczego należy płacić za posegregowane śmieci? Powinny one być odbierane za darmo , firmy zajmujące się tym procederem i tak nieźle na tym zarabiają np.na złomie. Zwykły obywatel i tak musi z własnej kieszeni wyłożyć pieniądze na zakup pojemników do segregacji. W PRL w skupach płacili za butelki,złom czy makulaturę. Jakoś wtedy to się opłacało i było lepiej zorganizowane(nic nie motywuje bardziej niż możliwość zwykłego zarobku),
– czytałem że w wielu krajach UE odpady są segregowane na dwa pojemniki tj. w jednym odpady żywnościowe , a w drugim pozostałe. W Polsce zaś wszystko stoi na głowie. I sru! Wszystkie koszty na obywateli.
Dzięki temu, że zarabiają za segregowane płaci się mniej.
Segregacja śmieci na 5 frakcji jest niewystarczająca. Należy segregowac bardziej dokładnie, co najmniej na 10 frakcji. Oszczędnosci będa wtedy na tyle duże, że opłaci się zatrudnić strażnika-kontrolera przy każdym śmietniku (w systemie trzyzmianowym i ciągłym – aby nie prowokować obywateli do nocnego wyrzucania odpadów), co z pewnością zwiększy dokładność segregacji, a przy okazji zmniejszy bezrobocie. Być może wystapi problem z odpadami pozaśmietnikowymi, ale z tym poradzi sobie Policja, Straż Miejska, Straż Leśna i Służby specjalne. W końcu jest ich ponad 15.
Bardzo śmieszne. Równie dobrze możesz napisać, że ograniczenie prędkośći w obszarze zabudowanym do 50 km/h jest niewystarzające – należy wprowadzić ograniczenie do 5 km/h i na każdym skrzyżowaniu postawić policjanta z radarem. Pewne regulacje są niezbędne, co nie znaczy że mają przekraczać granice absurdu. Naprawdę nie rozumiem, co to za problem segregować śmieci na pięć kategorii. To bardzo rozsądne rozwiązanie i wcale nie kłopotliwe.
Tam, gdzie trzeba, to można nawet zakazać ruchu. Natomiast rozwiązania globalne nie maja sensu. Przy domu jednorodzinnym segregacja – i jej kontrola – jest możliwa i sensowna. Na wielkim blokowisku – to bzdura. Kontrol jest niemozliwa, wszystkie odpady idą do jednej śmieciary, ci co z wielkim trudem segregują (czasem nawet myją!) swoje odpady płacą tyle samo, co ci, którzy w ogóle się tym nie przejmują. Skutkiem jest kosztowny, bezsensowny bałagan.
"Wszystkie odpady trafiają do jednej śmieciary", to jeden z popularniejszych mitów na ten temat. Posegregowane odpady odbiarane są w taki sposób, że albo osobne śmieciarki przyjeżdżają po konkretne kategorie odpadu, albo przyjeżdża jedno auto po kilka kategorii, ale wtedy taki pojazd ma odpowiednio do tego przystosowaną przestrzeń łądunkową, która jest podzielona przegrodami i odpowiedni odpad trafia do odpowiedniej przegrody (stąd się wzięło błędne przekonanie niektórych ludzi, że te odpady są ze sobą mieszane).
Trochę przesadzasz z tym "wielkim trudem segregacji". Ja segreguję i nie jest to dla mnie żaden trud. I nie trzeba niczego myć – nie ma takiego obowiązku.
Zgodzę się natomiast co do problemu segregacji w budynkach wielorodzinnych. Wystarczy, że 5% mieszkańców nie segreguje i cierpią na tym wszyscy – bo opłaty za nieposegregowane są dwa razy wyższe. Niestety nie ma skutecznego sposobu jak tych niesegregujących zdyscyplinować, bo nie ma sposobu jak sprawdzić kto segreguje, a kto nie. Tak, to jest problem. Jedyny plus płacenia więcej za nieposegregowane, jest taki, że nie trzeba wtedy segregować. Ale ja się już przyzwyczaiłem do segregowania i wolałbym płacić mniej. Niestety w moim bloku ta niższa stawka długo się nie utrzyma. Już kiedyś mieliśmy sytuację, że po kontroli podnieśli nam opłaty jak za nieposegregowane. Widząc co i gdzie niektórzy ludzie wyrzucają, obawiam się, że za niedługo znowu będziemy musieli wrócić do wyższych stawek.
Należy dążyć do wytwarzania jak najmniejszej ilości śmieci. Postawaa "less waste" nie jest wcale utopią.